31

Latest post of the previous page:

Hmm a dlaczego całki mają być takie groźne? No i całkę całkiem łatwo wyjaśnić dla intuicji zwykłego człowieka. Jak dla mnie zbytnie demonizowanie :) A w szczególności że mamy w Polsce świetny podręcznik do całek :)
Ja sobie pozwolę wyjaśnić. Wskutek częstego i uporczywego powtarzania słowa "całka", a także tysięcznych narzekań studentów politechnik na analizę (w końcu przeważnie najgorszy egzamin na pierwszym roku czegokolwiek związanego z matematyką) humaniści przejęli całkę jako demoniczny symbol niezrozumiałej, tuwimowskiej "abrakadabry liter greckich, przeklętych ciągów, cięć zdradzieckich", czegoś, czego normalny człowiek rozumieć nie może, nie będzie i nie chce.

Słowem, całka w nieszczególnie szerokim matematycznie postrzeganiu humanisty stała się personifikacją złowrogiej matematyki jako sztuki demonicznej, nieczystej, elitarnej i niepojętej.

Nie pytajcie, czemu akurat całka (pośrednio wyjaśniłem), tak po prostu jest. :P
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

Re: Całkuj! [groteska ...?]

32
Kamil D. pisze:
Profesor zbył mnie machnięciem ręki.
- Ale panie psorze, ja dalej nie rozumiem – powiedziałem szczerze.
Twój tekst przeczytałem z zainteresowaniem.

Miałem wykładowcę o nazwisku Przyjemski, dlatego żartowaliśmy, że matematyka to bardzo przyjemski przedmiot :) Z całkami jest trochę jak z kobietami, na różne działają odmienne metody :)

Zwróć uwagę, że studenci nie zwracają się do profesorów: "panie psorze"; nigdy nie spotkałem się z przypadkiem użycia tej formy na uczelni.
Ostatnio zmieniony wt 28 sty 2014, 14:01 przez Marcin Dolecki, łącznie zmieniany 1 raz.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

33
Zgadzam się z przedmówcą, ponadto opis profesora strasznie sztampowy. Z doświadczenia wiem, że bywa akurat na odwrót. Zwykle na uczelni jeśli ktoś jest na górze i starszy wiekiem, zwykle pozwala sobie na większą swobodę, wyrozumiałość, pewne zramolenie nawet.

34
Owszem :)
Najprzyjemniej odpowiada się zwykle u profesorów :)
Najgorzej bywa w kontaktach z doktorami (piszę wyłącznie o polskich warunkach). W naukowej hierarchii nie stoją oni zbyt wysoko (dlatego często spadają na nich różnego rodzaju obowiązki sekretarskie), a jednocześnie posiadanie tego stopnia nierzadko drażni ludzi, którzy go nie mają.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

35
Wybaczcie brak odzewu, sesja i masa roboty tuż przed.

Co do tego narzekania... Ja osobiście spotkałem się ze świetnymi wykładowcami i moje doświadczenia również są zupełnie inne. Tak, jak napisał Humanożerca. U mnie zwykle wyższy stopniem dydaktyk jest bardziej "prostudencki". Czasami słyszałem jednak od znajomych z innych uczelni, że u nich to źle i niedobrze i w ogóle sajgon.
Jeśli o sam strach przed całkami chodzi, to ja nie miałem z tym problemu :wink: (chociaż nie mieliśmy jakichś bardzo skomplikowanych rzeczy), ale moi znajomi z roku buntują się przeciwko matematyce i fizyce (w końcu studiujemy biofizykę, no to jak to fizyka?! :twisted: ).

Na sztampowość postaci zwróciłem uwagę. Ale niestety nie umiem ich poprawić (brak mi pomysłu) - po prostu nie lubię zmieniać gotowych tekstów (kolejna rzecz do nauczenia się!).

Dziękuję za komentarze i przepraszam Wasz najmocniej, że "olałem" wypowiedzi, ale na prawdę brakło mi czasu do życia.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron