Drodzy rozmówcy,
W pełni świadom daremności trudu, poruszę jednak parę kwestii, być może narażając się przy tym obydwóm stronom sporu i, co gorsza, bez żadnego satysfakcjonującego efektu. Mniejsza o to trzeba walczyć nawet w przegranej sprawie, czyż nie?
Otóż podział literatury na fantastykę i główny nurt jest oczywistą bzdurą. Istnieje jedna literatura, zawierająca wszystkie możliwe konwencje, tematy, stylistyki i metody (celowo unikam słowa gatunek). Nie ulega wątpliwości, że literatura obejmująca metody fantastyki stanowi zbiór pojemniejszy niż literatura wyłącznie realistyczna. Jaki wniosek? Literatura realistyczna jest ZUBOŻENIEM (ograniczeniem) literatury w ogóle. Wyobraźni twórcy także.
Zatem zarzut o braku wyobraźni piszących fantastykę wydaje się absurdalny. Twardo broniący realizmu to ludzie ograniczeni, statyczni. Nie dopuszczają, że horyzont obserwatora może być szerszy niż to co widać za oknem. Ściśle mowa o całym świecie nieskończonej wyobraźni człowieka. Tutaj można zwrócić uwagę na efekt rozpychania sfery wyobraźni przez jakiś taki odśrodkowy impet oswajania nieznanego, niedostępnego poznaniu. Kiedyś każda opowieść o świecie poza wielką wodą musiała być z założenia fantastyczna, potem fantastyczne myślenie o Wszechświecie - stąd science fiction - i tak dalej. Rozumiecie o co mi chodzi? Fantastyczne wyobrażenie o świecie zawsze jest o krok przed tym co już poznane. Bo my tkwimy w środku sfery, a fantastyka nas otacza.
A dalej - programowi przeciwnicy fantastyki, wychodząc z niepojętych założeń, przypisują określeniu "fantastyka" pejoratywne znaczenie. Podają przykłady tandety, starannie omijając myślą całe połacie wybitnej literatury, których nijak nie da się inaczej nazwać niż fantastyką właśnie, bo utwory wykorzystujące fantastykę SĄ fantastyką. Koniec i kropka. Kto ma wątpliwości niech wróci do szkoły, bo jest najwidoczniej niedouczony. Taka ignorancja prowadzi najczęściej do nieuświadomionej hipokryzji, kiedy ktoś programowo odrzucając fantastykę (w rzeczywistości mając na myśli tylko jej najgorsze wytwory ) , z drugiej strony chwali Marqueza czy Borgesa czy Kafkę czy Vonneguta czy Homera czy Lema czy Dukaja.
Przy okazji oddam na chwilę głos Dukajowi właśnie.
Co czyni Krytyk, gdy nijak już nie może zlekceważyć utworu, a zewsząd wyłażą mu zeń roboty, sztuczne inteligencje i statki kosmiczne? Ha, starsi stażem czytelnicy SF znają ów manewr doskonale! W takim bowiem przypadku zaczyna się recenzję od frazy-kodu: „Mimo pozorów SF...” (Są warianty. „Chociaż wykorzystuje sztafaż SF...”, „Pomimo iż odwołuje się do tradycji science fiction...” etc.) Tym sposobem dokonuje się przejście - książki i jej autora - w sferę bardziej przychylnych skojarzeń estetycznych, co pozwala potem docenić w tekście wartości ogólnoliterackie, bez konieczności otwierania się Krytyków na specyficzne rodzaje wrażliwości.
Wydaje mi się, że tym krytykującym fantastyczność tekstu objawia się wraz z jego niedoskonałościami. Być może przestaje wtedy działać efekt zawieszenia niewiary. Tego nie można wykluczyć. Ale uważanie fantastyczności utworu za wadę z założenia jest po prostu... dziwne.
Poza tym irytuje przeciwstawianie najgorszym utworom fantastyki największych dokonań literatury realistycznej. Tak nie można, to nieuczciwe. Brakuje tu symetrii, czyli równowagi.
Teraz uwaga do Sepriontha. Właśnie to chciałbym wyjaśnić - co jest takiego obrazoburczego w nazwaniu działa Kafki fantastyką? Bo fantastyką nie mogą być teksty wybitne (i na odwrót)? Ale dlaczego, do czorta? Czy to jest jakaś bariera myślowa, której nie potrafisz przekroczyć - to nie złośliwość, pytam poważnie o twoje osobiste odczucia? Przeczytaj pierwsze zdanie Przemiany, najlepiej na głos, co w nim znajdujesz? A potem Lekarza wiejskiego. Potem resztę nowel. Nie zaszkodzi Proces i Zamek. A mówimy wszak o tylko jednym z wielu wybitnych twórców piszących DE FACTO fantastykę.
A teraz prztyczek w nos do wszystkich - mam wrażenie, że w ogóle nie doceniacie tego pojęcia. Niedźwiedzią przysługę sprawie oddają wszyscy stający w obronie "elfów, smoków, ras i tak dalej" Fantastyka. To coś znacznie głębszego, fundament naszego wyobrażenia o świecie, o jego istocie. Coś nie do końca jasnego, bo nie wiadomo jakiej (czyjej) rzeczywistości ją przeciwstawić. Obiektywnej? Ale co to znaczy?
Szanowni Państwo, istotą świata jest Fantastyka, a istotą Fantastyki nieskrępowana wyobraźnia, zdolna poprzez sztukę odmieniać obraz świata. To ona czyni nas ludźmi.