Zawarłem w swoim tekście wyraźne (według mnie oczywiście)
I sęk tkwi w tym, że według Ciebie - jeśli wiesz kto zabił, to czytając kryminał wyłapiesz wszystkie wskazówki i rozróżnisz je od fałszywych poszlak, bez tego chwycisz się raz takiej wersji, a raz innej.
Czytelnik musi rozgryźć zamysł autora - jeśli czytałbym fantasy, to naprowadzenie musiałoby być bardzo mocne, żebym zszedł na tok rozumowania o UE. Nie jest to jednak niemożliwe - polecam "Grillbar Galactica" Kossakowskiej. W pewnym momencie łapiesz nawiązania, a później już z nimi lecisz.
Jak traktować czytelnika? Zależy od tego, czy ten ukryty przekaz jest najważniejszy - jeśli tak, to musisz go wyeksponować, jeśli nie, to zostaw go tej elicie, która go odnajdzie.