Pika pisze:
P.S. Misiael, nie zgodzę się z tobą na pewno w jednym - nie masz jeszcze wyrobionego gustu literackiego. Bo ten ewoluuje przez całe życie (o ile człowiek czyta).
to znaczy, że nigdy nie będę miał go wyrobionego, bo zamierzam czytać całe życie?
Tadeusz Nowak pisze:Niech będzie, że każdy ma swoją zajawkę, choć wciąż uważam, że OBIEKTYWNIE można stwierdzić, że istnieje przepaść pomiędzy głębią postaci (nie tylko) w powieściach tych dwóch autorów sci-fi. A argumentów nie zamierzam podawać, jeśli ktoś czytał Dicka i nie załapał jego wyższości nad Cardem to sądzę, że jedynie nie dorósł do twórczości tego pierwszego.
Niech będzie, że każdy ma swoją zajawkę, choć wciąż uważam, że OBIEKTYWNIE można stwierdzić, że istnieje przepaść pomiędzy głębią postaci (nie tylko) w powieściach tych dwóch autorów sci-fi. A argumentów nie zamierzam podawać, jeśli ktoś czytał Carda i nie załapał jego wyższości nad Dickiem to sądzę, że jedynie nie dorósł do twórczości tego pierwszego.
A tak w ogóle, to fraza "argumentów nie zamierzam podawać" w jakiś sposób umniejsza Cię w moich oczach. Bo przecież dyskusja polega właśnie na tym, by podawać argumenty a nie obstawiać "Ja wiem lepiej, moja racja jest najmojsza i najlepsza, a każdy, kto ma inne zdanie, nie dorósł jeszcze." Dziwne, że tak wzbraniasz się, przed konstruktywną argumentacją. Ja wciąż zakładam, że po prostu brakuje Ci argumentów na obronę swoich racji, przez co uciekasz się do takich niskich wybiegów typu "Z dzieciakiem nie będę się kłócił, bo nic nie rozumie."
Dicka czytałem. Sporo. To dobry (może nawet wybitny) autor, choć ma wiele wad, które u Carda nie istnieją (dla sprawiedliwości dodam, że Orsona Scotta Carda w pewnych sprawach niewątpliwie przewyższa). Wiarygodność postaci jest u niego chwilami po prostu idiotyczna (w "Ubiku" wszyscy zachowują się jak po twardych prochach, podobnie jak niektórzy bohaterowie opowiadań ze zbioru "Ostatni Pan i Władca" ). Dla mnie Dick pozostanie przede wszystkim dziwakiem, który nie chciał przyjechać do Polski w obawie, że tajny agent KGB, niejaki Stanisław Lem, napadnie na niego i uprowadzi do Związku Radzieckiego.