najpiekniejsze polskie ksiazki?

1
Czy istnieja polskie książki, których autorzy sprawnością posługiwania się jezyka dorównuja postaciom takim jak Virginia Woolf, Proust lub Nabokow?

Pytam, ponieważ książki pisane pierwotnie w języku dla nas obcym - nigdy nie osiągają pełnego potencjału po przetłumaczeniu. Każdy język posiada inna rytmike, przy której próbie odzworowania sukces nigdy nie jest kompletny.

Na przykład, czytam obecnie DeLillo, jednego z największych współczesnych pisarzy amerykańskich - i nie dziwie się, że w polsce pozostaje mało znany - estetyka słowa jego książek, genialna w pierwowzorze, blaknie w polskim przekładzie.

Dlatego szukam książek, których treść dopasowana jest do rytmiki naszego jezyka - czyli po prostu polskich autorów - bo tylko oni są w stanie w pełni wykorzystać potencjał języka polskiego.

Co polecicie?

Re: najpiekniejsze polskie ksiazki?

3
hellbike pisze:
[...] książki pisane pierwotnie w języku dla nas obcym - nigdy nie osiągają pełnego potencjału po przetłumaczeniu. Każdy język posiada inna rytmike, przy której próbie odzworowania sukces nigdy nie jest kompletny.
To samo można powiedzieć o polskich autorach tłumaczonych na języki obce :)
Zadałem sobie trud przecztania Wiedźmina po angielsku, i szczerze powiem, że książki tłumaczone przez Davida Frencha nie umywają się do oryginału. Całe piękno, które włożył Sapkowski w cykl wiedźmiński przepadł gdzieś między słowami. Tak już chyba jest z tłumaczeniami niestety.

Co do Myśliwskiego, zgoda.
Ale spróbuj też Brunona Schulza i jego Sklepy cynamonowe. Maestria językowa.

Pozdrawiam.

4
Schulz owszem, ale jest ciężki. :P

Dehnel ugniata język jak plastelinę, podobnie Libera - ze współczesnych. Poza tym Iwaszkiewicz, nieliczne prozy Herberta. Można też śmiało powiedzieć: Gombrowicz, chociaż ja osobiście go nic a nic nie lubię.

Reymont miał absolutnie niezwykły, potoczysty styl, niesamowicie dopasowany do prozy którą pisał, przez jego książki się nie idzie, tylko płynie. "Ziemię obiecaną" szczególnie polecam. Żeromski zresztą też, ale na Żeromskiego większość Polaków jest uczulona. :P

Rzuce dla porządku Lemem, szczególnie w "Cyberiadzie" i "Próżni doskonałej", ale to jest raczej język eksperymentalny, bardziej zabawa słowem niż jego kształtowanie. Co nie zmienia faktu, że mistrzowska.

Ale my mamy lepszych poetów niż prozaików.
PS. To prawda.
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

5
Polecam albumowe wydanie "Faraona" Bolesława Prusa - przygotowane przez porf. Niwińskiego. Jest to wydanie krytyczne - z przypisami przygotowanymi przez egiptologów oraz uzupełnione 6 obszernymi aneksami przygotowanymi przez fachowców.

Ilustrowane rysunkami przewidzianymi do publikacji w 1915-tym.

*

Polecam książkę prof. Andrzej Niwińskiego "Czekając na Herhora" - to dzieje badania Teb, Luxoru i Doliny Królów. Praca popularno naukowa ale napisana rewelacyjną polszczyzną.

Ceram mógłby za prof. Niwińskim teczkę nosić...

6
Jerzy Pilch :mrgreen:
Nie nie, maestria Pilcha jest raczej myślowa niż językowa...
Schulz wymiatał, to fakt. I że ciężki, też fakt, trzeba sobie dozować, żeby się za szybko nie skończył :mrgreen:

10
Natalia Szczepkowska pisze:Sienkiewicz. Naprawdę, trzeba tylko odrzucić zmory licealne i usiąść z czystą głową.
Mistrz.
Tak czułem, że dyskusja przerodzi się w plebiscyt - co kto lubi najbardziej.

Sienkiewicza czytałem i ciągle czytam. Nie miewałem z nim nigdy problemów, nie opanowały mnie też zmory licealne. U naszego noblisty - język rzeczywiście oryginalny. Na brak oryginalności autor trylogii nie cierpiał. Wszelakoż nie uważam, zeby to była polszczyzna, która sięga szczytów literackich. Ona mi się podoba, jest często przaśna, rubaszna, dowcipna (Zagłoba), ale żeby przyznawać mu palmę pierwszeństwa?
Na takiej zasadzie do katalogu można by dołączyć i innych. Bo czemu nie Tuwim, albo Tyrmand, albo czy ja wiem, Nałkowska? Fredro albo Krasicki? Stachura? Hłasko? A może Rej? Że Kochanowski to oczywiste. A jak Kochanowski to i Leśmian. Przerwa-Tetmajer? Adam Asnyk? Morsztyn? Chryzostom Pasek? A może cholera Sapkowski? Czemu nie Sapkowski? I Dukaj, a jak Dukaj to i Pilipiuk (sorry Andrzej, nie obraź się :)
A i ta Grochola i Kalacińska. Bo czemu nie? Też mistrzynie.
To może od razu, koledze który rozpoczął dyskusję wręczymy listę lektur licealnych, niech sobie przejrzy nazwiska, dobierze coś ze współczesnych i szlus.
O czym ta dyskusja?

Arcymistrzów mowy polskiej było dwóch - i żeby było śmieszniej - jeden to Litwin z Nowogródka, a drugi Żyd z Drohobycza.
Iwaszkiewicz - możliwe, że również, podobno jego Panny z Wilka, to arcydzieło literatury światowej. Ja póki co się za to nie biorę, muszę do tego dorosnąć, jako czytelnik.

Miało być o arcymistrzach, a wyszło...

[ Dodano: Nie 22 Mar, 2015 ]
* * *

Ja rozumiem, że to kanon literatury polskiej - ale nawet w kanonie są chyba lepsi i trochę może mniej lepsi.

12
Ale my mamy lepszych poetów niż prozaików.
PS. To prawda.
My mamy Najlepszych poetów. Język polski w poezji brzmi idealnie :) . Tak jakby poezja została wymyślona specjalnie dla języka polskiego :) .
Ale panowie. Nazwiska. Zwłaszcza jak do czegoś współczesnego pijecie.
jestem zabawna i mam pieski

13
Choćby ks. Twardowski. Niezwykle przyjemne, proste wiersze.
Tuwim za cudownie rytmiczne wiersze dla dzieci. Aż się to samo recytuje.
Leopold Staff i Czesław Miłosz za piękne obrazy malowane słowami.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska za cudne wiersze o miłości.
A ze współczesnych - Jerzy Pawłowski za świetny rym i świetny rytm :).

[ Dodano: Nie 22 Mar, 2015 ]
A z naszych klasyków ostatnio czytam książeczkę Ramułtowie Pana Kraszewskiego.
Najlepszy opis wnętrza domu po ostrym melanżu, jaki czytałem : :mrgreen: .
Niemalże poetycki początek utworu :). W ogóle książka jest świetnie napisana.
Jeśli chcesz pogadać, jestem tu:

https://www.facebook.com/tomasz.socha.75

14
ech żebym ja Wam nie zacytował wierszydeł napisanych w wieku lat 15-tu :twisted:
może kiedyś ;>

Duży oddział ZOMO drogą się posuwa
Wszyscy na motorach, ówdzie błyśnie rura
Kałasznikowa - broń to niezawodna
do walki z tubylcem nadzwyczaj sposobna...


Teraz rozumiecie dlaczego nie wykierowałem się na poetę? :twisted:
*

Swoja drogą jest w "Norweskim Dzienniku" scena gdzie dwaj nastoletni bohaterowie bawią się w improwizowanie wierszyków. Za tę scenę zostałem odsądzony od czci i wiary...

Tylko że ta scena jest prawdziwa...
Bawiłem się ta kiedyś z kumplem...

*

a na wieczorku kawalerskim człowieka z branży odchodziły przyśpiewki improwizowane. Zaczął Ziemkiewicz - ale szybko się towarzystwo rozkręciło...

Zamiast składać klocki lego
wy(----) Prawoskiego
Już na drzewach wiszą stryki
na kolesi fantastyki...

By nie poszła w las nauka
wy(----) Pilipiuka
Już na drzewach wiszą stryki
na kolesi z Fantastyki

Kiedy nam zabrzęczy kasa
wy(----) Przewodasa
Juź na drzewach etc.


:twisted:

15
slavec2723 pisze:Arcymistrzów mowy polskiej było dwóch - i żeby było śmieszniej - jeden to Litwin z Nowogródka, a drugi Żyd z Drohobycza.
Za ekskatedralne informowanie mnie, kto jest mistrzem polszczyzny, a kto nie, podziękuję. :P Zgadzam się, że maestria językowa jest czymś bardziej obiektywnym niż "co kto lubi", ale już np. zaliczanie do tychże maestrów Schulza jest mocno ryzykowne. W istocie tak samo zresztą jak Sienkiewicza.

Z twierdzeniami, że polski jest stworzony dla poezji to bym tak nie galopował, ale faktycznie poetów mamy wybitnych. Choćby przywołany przez innego kolegę Mickiewicz, który zresztą jest jednym z kilku polskich literatów egzystujących w skali światowej (bo jeśli ktoś się łudzi, że naszych szacownych noblistów ktoś za granicą czyta, to muszę rozczarować, zresztą nie ma się co dziwić, my też nie pochłaniamy Heysego ani White'a).

Poza tym dwa absolutne fenomeny poezji dwudziestowiecznej: Czechowicz i Wojaczek, obydwaj najprawdopodobniej dotarliby do poziomu noblowskiego, gdyby nie bomba i samobójstwo. Obydwaj trochę odsunięci na bok przez miłość do tuzów w postaci Szymborskiej i Miłosza, a jednocześnie obydwaj dużo silniej poruszający wyobraźnię i stanowiący obiekty dużo bardziej wnikliwych i ciekawszych analiz.

No i Herbert zawsze na propsie.

Tuwim wydaje mi się prze***jem akurat nie za wierszyki dla dzieci, a za Kwiaty polskie, które pozostają chyba najlepszym literackim rozliczeniem z dwudziestoleciem, a przy okazji są niesamowicie piękne partiami.
Zaliczanie Twardowskiego, Staffa i Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej do panteonu polskich poetów jest moim zdaniem mocno na wyrost, cała trójka jest interesująca jako poeci, ale ich twórczość już mniej.

Ze współczesną poezją jest ten problem, że stare pokolenie (Herbert, Miłosz, Różewicz) właśnie wymarło, średnie (Świetlicki, Sommer) zamilkło, a nowe (Dehnel, Bargielska, Dąbrowska) jeszcze się uczy. I raczej poczekamy ze 20 lat aż się nauczą. ;)

[ Dodano: Nie 22 Mar, 2015 ]
PS. Jeszcze Sarbiewski, który był najbardziej poczytnym autorem Europy, ale primo on pisał po łacinie, secundo w XVII wieku xD
Ostatnio zmieniony ndz 22 mar 2015, 17:38 przez Sepryot, łącznie zmieniany 1 raz.
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dyskusje o literaturze”