Latest post of the previous page:
Za bardzo utożsamiasz "literaturę wysoką" z prozą eksperymentalną, a w rezultacie wszystko, co czytelne i zrozumiałe, a do tego nawet wciągające i sprawiające przyjemność w czytaniu, musi być zaliczone do tej niższej. A tymczasem wszelkie eksperymenty - z dekompozycją fabuły, dekonstrukcją tego, co mogło być konstrukcją, z czasem, narracją i oczywiście językiem - to w gruncie rzeczy nikły procent literatury.Wiesz, do niedawna pracowałam w miejscu, gdzie było sporo ludzi na polonistyce. Ponieważ mieliśmy ekstremalnie nudną pracę, więc prowadziło się rozmowy - o literaturze, o teatrze, o sztuce (miejscem pracy było muzeum sztuki współczesnej). No i muszę powiedzieć, że nie miałyśmy (no, może poza Dehnelem) absolutnie żadnych punktów stycznych. Tylko jedna koleżanka nadążała za Martinem, znała Kinga itp. Reszta mówiła o Zadie Smith (przeczytałam jedną jej książkę), Witkowski (nie zdzierżyłam) i innych. Jedna z tych dziewczyn mówiła mi wprost, że dziś nurt ambitny to gry formalne. Inna wciąż na Sapkowskiego mówiła Witkowski. Musiała to nazwisko znać do egzaminu, ale musiałam ją uświadamiać, że fantasy dawno wyszło poza Tolkiena (nie czytała).