Mogę tylko podejrzewać, ale być może
Sepryot jest na etapie "odrzucania" w sensie psychologicznym tego słowa.
Miałem coś takiego z fantastyką w latach 90, kiedy zacząłem studiować polonistykę. Tylko, że mnie tłumaczy fakt uwolnienia od cenzury rynku książki, co zaowocowało wysypem niesamowitego wręcz szajsu.
Trwało to długo, ale w końcu się otrząsnąłem i zaglądam nawet do NF oraz kupuję od czasu do czasu coś z fantastyki. Zdarza się nawet, że zaskakuje mnie poziomem

Jeśli więc to tylko przewlekła choroba, jest szansa, że się
Sepryot z niej otrząśnie i zacznie drukować w WF te wasze staki kosmiczne i spiczaste kapelusze.
Za parę lat...
