Latest post of the previous page:
WWWWydaje mi się, że mieszacie wszytko ze wszystkim, starajmy się tego uniknąć.
Obie zacytowane przez Nataszę wypowiedzi są moimi wypowiedziami i się z nimi zgadzam, ale to jak zostały zrozumiane, na tego typu rozumienie już się nie zgadzam, bo- zostały źle zrozumiane.
1. Napisałem o odbiorze tekstów humorystycznych na forum internetowym, dla amatorów pisarzy. Są one lepiej odbierane, bo poziom wyrobienia poczuca humoru tzw. konserwatywnego czytelnika (w rozumieniu takiego, który nie czyta zbyt wiele poza klasyką (do której można dodać także mrożka, czy barańczaka, nie zawężam), literaturą komercyjną czy fantastyką (Lem), jest niski.
2. Później napisałem, że polski humor jest prymitywny i to jest ten DRUGI wątek, który nie łączy się bezpośrednio z moją podstawową ideą (piszcie na amatorskich forach poważne teksty), ale pośrednio ma wpływ (przez czytelnika konserwatywnego).
Po pierwsze rozwiń tę myśl, bo nie za bardzo brzmi jasno to zdanie. Mogę odnieść się do ostatniej części na razie. Czeski humor rzeczywiście stawiam wyżej, co z tego? W ogóle w ostatniej częsci wypowiedzi odnoszę się już luźno i szeroko w ogóle do kultury. Chyba, że śledzicie uważnie moją ostatnią quasi-eliotowską tezę, że im lepsza literatura komizmu tym lepsza literatura w ogóle. Nawet jeśli żartujemy ciągle, to możemy zastanowić się czy jest tak naprawdę. Bo Niemcy mają przecież świetną literaturę, ale czy dobrą komedię? Gerhard Branstner napisał o tym książkę, więc za nim do niej zajrzę wstrzymuję się z odpowiedzią, bo żenujące teksty, że Niemcy nie mają poczucia humoru, to w innym smsie.barneym, nazwał tekst, który ci się spodobał, grafomanią, a zachwycił cię hrabal (stąd czeski humor na wyższej jakościowej półce niż polski)
Dobrze wiesz, że to nieprawda.Bo sam podejmujesz tylko globalne wątki.
Nie wiem też, w którym miejscu sprowadzam dyskusję do takich cytatów, i dlaczego to jest niesmaczne? Co w tym cytacie niesmacznego?
Trzy. To nie jest liniowe postrzeganie historii. Można postrzegać historię albo jako kompleksowe epoki jak u Khuna, albo kumulatywnie, albo zgodzić się z koncepcją renesansu a co za tym idzie, że był złoty wiek, więc naszym zadaniem jest zrekonstruowanie go. Są zasadniczo trzy modele postrzegania historii. Najbliżej mi do Khuna, mniej więcej taki model przedstawiam też w tekście, to nie jest liniowość, poza tym, nie ma czegoś takiego jak liniowość. Jest taka koncepcja czasu, a nie historii. Jak już chcemy być tak bardzo precyzyjni.
Tak, nieustannie mieszam, i nieustannie, złośliwie wręcz pomijam pewne nazwiska, żeby utrudnić odbiór, a nie zrobić z przekazu jasny komunikat.Wydaje mi się, że mieszasz humor z kontekstem
Wyjaśnijmy sobie, że wcale nie mieszam. Poza tym, napisałeś to dziwnie, bo nie wiem o jaki humor chodzi i o jaki kontekst. Społeczny?
Czyli twoim zdaniem, kontekst społeczny na zachodzie jest bardziej nowoczesny (?) przez co humor jest bardziej nowoczesny?
Nie napisałem tak, ale to jasne, że epoka lub kraj, kultura, rodząc pewne osoby, naukowców lub artystów, umieszcza ich jednocześnie w swoim kontekście i własnych, specyficznych warunkach, i jasne jest, że w literaturze możemy mówić o kulturze bardziej rozwiniętej lub mniej, i jasne jest, że narodziny kogoś takiego w danym czasie jak Shakespeare w Anglii było możliwe a w Polsce nie. Podobnie, nie możliwe było pojawienie się Sokratesa u Wikingów. Możliwe, że nawet ktoś taki się pojawił, ale warunki i cechy społeczności, oraz poziom kultury nie były w stanie odebrać i przetworzyć tego co stowrzył, wymyślił, bo przecież gdy coś pojawi się w danej kulturze lub na konkretnym poziomie cywilizacyjnym zbyt wcześnie stanie się albo ciekawostką, albo nikt tego nie zauważy. Maszyna (maszynka) parowa w epoce hellenistycznej była zabawką.
Jeśli dobrze odczytałem co napisałeś, uznałeś humor austryiacki za apodyktyczny? Jest to naprawdę bardzo słabe stwierdzenie, weźmy choćby Bernarda albo Jelinek, Peter Handke, bez jaj. Jeśli chcesz brać każde słowo, które napisałem pod lupę, to nie używaj takich stereotypów jednostronnych. Jak już używajmy różnych stereotypów.
Następnie wyciągasz konsekwencję z tego co napisałem taką, że jeśli przyjąć koncepcję rozwoju humoru, to znaczy, że są pewne wyższe jego formy, to znaczy, że polski nigdy nie będzie przed zachodem bo jest z tyłu. Nie do końca tak jest, bo są jeszcze drogi dla oryginalności otwarte, to znaczy dla specyficznych zjawisk. Nie chodzi, że literatura angielska czy austryiacka jest w WYŻSZYM STADIUM : D komizmu, dlatego, że spełnia pewne kryteria i stosuje pewne rozwiązania. Chodzi o to, że z jednej strony wypracowały własne rozwiązania, na bazie pewnego ogólnego dorobku kulturowego. To znaczy– absurd brytyjski jest inny niż austryiacki. I dalej, w swoim łonie, w swych literaturach, dochodzą do głosu różne głosy i różne warianty literatury rodzimej, czyli stanowiska, pokolenia, mody, zjawiska wyjątkowe. I teraz, jeśli mówię, że polski humor jest bardziej prymitywny, to znaczy, że operuje na czymść co na zachodzie zostało wypracowane wcześniej, a dwa, nie wypracowała literatura polska własnej formuły, własnych wariantów. Przykład Mrożka jest zabawny, bo jeśli pamiętam tytuł, Tango, opowiada o tym, że jest rodzina inteligencka i pojawia się tam cwaniak. Powiedzmy w wydaniu PRL-owskim. I satyra w tej książce to są żarty częściowo slapstickowe (np. że ktoś komuś da w twarz), albo pri pro quo, że nagle ten cwaniak staje się kimś ważnym i przejmuje władzę, ogólnie idea taka, że inteligencja wypada żałośnie i pozwoliła społeczeństwu schamieć. Sorry, ale to jest poziom refleksji z gimnazjum i naprawdę nie należy padać na kolana przed Mrożkiem, mamy w literaturze wielu przereklamowanych pisarzy, i on jest jednym z nich.
"musisz przyznać". To z posta barneym. Dziwne jest to jak odczytujesz to zdanie. To nie jest dosłowny przymus. Przecież zdanie zaczęło się od żartu, że Polska jest uśpionym mocarstwem, więc wszedłem w rolę polonofila, czy jak to nazwać, który ze smutkiem przyzaje, że jednak są kultury, które wydały więcej dzieł wybitnych, miały większy wkład do ogólnej puli światowej itd. Tobie wiele rzeczy dziwnie często się dzwine wydaje.
Co do Lema. Jest mi znany słabo, ale poczytam coś, oczywiście teraz nadaża się okazja by zburzyć cały wywód, bo przecież nie znam Lema.
Sprawa ostatnia. Są w literaturze polskiej pewne zjawiska odrębne, które wypracowały własne, ciekawe koncepcje humoru oryginalnego. Ale są to zjawiska, które nie wpływają i nie kształtują czytelnika konserwatywnego, dlatego nie będę się nimi zajmował.