31

Latest post of the previous page:

WWW
Wydaje mi się, że mieszacie wszytko ze wszystkim, starajmy się tego uniknąć.

Obie zacytowane przez Nataszę wypowiedzi są moimi wypowiedziami i się z nimi zgadzam, ale to jak zostały zrozumiane, na tego typu rozumienie już się nie zgadzam, bo- zostały źle zrozumiane.

1. Napisałem o odbiorze tekstów humorystycznych na forum internetowym, dla amatorów pisarzy. Są one lepiej odbierane, bo poziom wyrobienia poczuca humoru tzw. konserwatywnego czytelnika (w rozumieniu takiego, który nie czyta zbyt wiele poza klasyką (do której można dodać także mrożka, czy barańczaka, nie zawężam), literaturą komercyjną czy fantastyką (Lem), jest niski.

2. Później napisałem, że polski humor jest prymitywny i to jest ten DRUGI wątek, który nie łączy się bezpośrednio z moją podstawową ideą (piszcie na amatorskich forach poważne teksty), ale pośrednio ma wpływ (przez czytelnika konserwatywnego).
barneym, nazwał tekst, który ci się spodobał, grafomanią, a zachwycił cię hrabal (stąd czeski humor na wyższej jakościowej półce niż polski)
Po pierwsze rozwiń tę myśl, bo nie za bardzo brzmi jasno to zdanie. Mogę odnieść się do ostatniej części na razie. Czeski humor rzeczywiście stawiam wyżej, co z tego? W ogóle w ostatniej częsci wypowiedzi odnoszę się już luźno i szeroko w ogóle do kultury. Chyba, że śledzicie uważnie moją ostatnią quasi-eliotowską tezę, że im lepsza literatura komizmu tym lepsza literatura w ogóle. Nawet jeśli żartujemy ciągle, to możemy zastanowić się czy jest tak naprawdę. Bo Niemcy mają przecież świetną literaturę, ale czy dobrą komedię? Gerhard Branstner napisał o tym książkę, więc za nim do niej zajrzę wstrzymuję się z odpowiedzią, bo żenujące teksty, że Niemcy nie mają poczucia humoru, to w innym smsie.
Bo sam podejmujesz tylko globalne wątki.
Dobrze wiesz, że to nieprawda.

Nie wiem też, w którym miejscu sprowadzam dyskusję do takich cytatów, i dlaczego to jest niesmaczne? Co w tym cytacie niesmacznego?


Trzy. To nie jest liniowe postrzeganie historii. Można postrzegać historię albo jako kompleksowe epoki jak u Khuna, albo kumulatywnie, albo zgodzić się z koncepcją renesansu a co za tym idzie, że był złoty wiek, więc naszym zadaniem jest zrekonstruowanie go. Są zasadniczo trzy modele postrzegania historii. Najbliżej mi do Khuna, mniej więcej taki model przedstawiam też w tekście, to nie jest liniowość, poza tym, nie ma czegoś takiego jak liniowość. Jest taka koncepcja czasu, a nie historii. Jak już chcemy być tak bardzo precyzyjni.
Wydaje mi się, że mieszasz humor z kontekstem
Tak, nieustannie mieszam, i nieustannie, złośliwie wręcz pomijam pewne nazwiska, żeby utrudnić odbiór, a nie zrobić z przekazu jasny komunikat.

Wyjaśnijmy sobie, że wcale nie mieszam. Poza tym, napisałeś to dziwnie, bo nie wiem o jaki humor chodzi i o jaki kontekst. Społeczny?

Czyli twoim zdaniem, kontekst społeczny na zachodzie jest bardziej nowoczesny (?) przez co humor jest bardziej nowoczesny?

Nie napisałem tak, ale to jasne, że epoka lub kraj, kultura, rodząc pewne osoby, naukowców lub artystów, umieszcza ich jednocześnie w swoim kontekście i własnych, specyficznych warunkach, i jasne jest, że w literaturze możemy mówić o kulturze bardziej rozwiniętej lub mniej, i jasne jest, że narodziny kogoś takiego w danym czasie jak Shakespeare w Anglii było możliwe a w Polsce nie. Podobnie, nie możliwe było pojawienie się Sokratesa u Wikingów. Możliwe, że nawet ktoś taki się pojawił, ale warunki i cechy społeczności, oraz poziom kultury nie były w stanie odebrać i przetworzyć tego co stowrzył, wymyślił, bo przecież gdy coś pojawi się w danej kulturze lub na konkretnym poziomie cywilizacyjnym zbyt wcześnie stanie się albo ciekawostką, albo nikt tego nie zauważy. Maszyna (maszynka) parowa w epoce hellenistycznej była zabawką.

Jeśli dobrze odczytałem co napisałeś, uznałeś humor austryiacki za apodyktyczny? Jest to naprawdę bardzo słabe stwierdzenie, weźmy choćby Bernarda albo Jelinek, Peter Handke, bez jaj. Jeśli chcesz brać każde słowo, które napisałem pod lupę, to nie używaj takich stereotypów jednostronnych. Jak już używajmy różnych stereotypów.

Następnie wyciągasz konsekwencję z tego co napisałem taką, że jeśli przyjąć koncepcję rozwoju humoru, to znaczy, że są pewne wyższe jego formy, to znaczy, że polski nigdy nie będzie przed zachodem bo jest z tyłu. Nie do końca tak jest, bo są jeszcze drogi dla oryginalności otwarte, to znaczy dla specyficznych zjawisk. Nie chodzi, że literatura angielska czy austryiacka jest w WYŻSZYM STADIUM : D komizmu, dlatego, że spełnia pewne kryteria i stosuje pewne rozwiązania. Chodzi o to, że z jednej strony wypracowały własne rozwiązania, na bazie pewnego ogólnego dorobku kulturowego. To znaczy– absurd brytyjski jest inny niż austryiacki. I dalej, w swoim łonie, w swych literaturach, dochodzą do głosu różne głosy i różne warianty literatury rodzimej, czyli stanowiska, pokolenia, mody, zjawiska wyjątkowe. I teraz, jeśli mówię, że polski humor jest bardziej prymitywny, to znaczy, że operuje na czymść co na zachodzie zostało wypracowane wcześniej, a dwa, nie wypracowała literatura polska własnej formuły, własnych wariantów. Przykład Mrożka jest zabawny, bo jeśli pamiętam tytuł, Tango, opowiada o tym, że jest rodzina inteligencka i pojawia się tam cwaniak. Powiedzmy w wydaniu PRL-owskim. I satyra w tej książce to są żarty częściowo slapstickowe (np. że ktoś komuś da w twarz), albo pri pro quo, że nagle ten cwaniak staje się kimś ważnym i przejmuje władzę, ogólnie idea taka, że inteligencja wypada żałośnie i pozwoliła społeczeństwu schamieć. Sorry, ale to jest poziom refleksji z gimnazjum i naprawdę nie należy padać na kolana przed Mrożkiem, mamy w literaturze wielu przereklamowanych pisarzy, i on jest jednym z nich.

"musisz przyznać". To z posta barneym. Dziwne jest to jak odczytujesz to zdanie. To nie jest dosłowny przymus. Przecież zdanie zaczęło się od żartu, że Polska jest uśpionym mocarstwem, więc wszedłem w rolę polonofila, czy jak to nazwać, który ze smutkiem przyzaje, że jednak są kultury, które wydały więcej dzieł wybitnych, miały większy wkład do ogólnej puli światowej itd. Tobie wiele rzeczy dziwnie często się dzwine wydaje.

Co do Lema. Jest mi znany słabo, ale poczytam coś, oczywiście teraz nadaża się okazja by zburzyć cały wywód, bo przecież nie znam Lema.


Sprawa ostatnia. Są w literaturze polskiej pewne zjawiska odrębne, które wypracowały własne, ciekawe koncepcje humoru oryginalnego. Ale są to zjawiska, które nie wpływają i nie kształtują czytelnika konserwatywnego, dlatego nie będę się nimi zajmował.
Obrazek

32
polish pisze:1. Napisałem o odbiorze tekstów humorystycznych na forum internetowym, dla amatorów pisarzy. Są one lepiej odbierane, bo poziom wyrobienia poczuca humoru tzw. konserwatywnego czytelnika (w rozumieniu takiego, który nie czyta zbyt wiele poza klasyką (do której można dodać także mrożka, czy barańczaka, nie zawężam), literaturą komercyjną czy fantastyką (Lem), jest niski.
a jakiś argument? niski według jakiej (czyjej) skali? Skąd ty wytrzaskujesz takie tezy? To Twoje "misięwydaje"? To tak jakbym powiedziała, że ponieważ nie znasz klasyki, Twój poziom odbioru literatury współczesnej jest dyletanctwem.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

33
A z której częsci mojej wypowiedzi wynika, że nie znam klasyki?

A polski czytelnik konserwatywny, nie jest w dużej mierze ignorantem, który literatury innych krajów zna tylko z okładek w empiku? A narzekania na tym forum, że mało osób czyta, to ja wypisuje? A polskie kabarety, które można zobaczyć w TVP to jest humor na gust dobry czy zły?

[ Dodano: Pią 05 Kwi, 2013 ]
Ok, więc zmieniam front. Otóż, żyjemy w raju. Od paru lat da się zauważyć, że polskie życie intelektualne kwitnie. W roku 2012 dostaliśmy kolejną nagrodę nobla w dziedzinie literatury, ale to tylko początek. Lub, to czubek złotej umysłowej piramidy, która jest naprawdę doskonale funkcjonującym systemem. Od podstaw. W każdej gminie otwierane są kawiarnie literackie, które tętnią życiem jak titanik przed zderzeniem z masą lodu. Pisarze, są tak bogaci, że zaczęli być niebezpieczni dla polskiej waluty. Gdyby rzucili swoje garze na rynek walutowy, mogliby w kilka godzin obniżyć wartość kurs złotego względem euro do 50 groszy. Nie mówiąc o genialnych poematach, których wydawcy nie mogą drukować bo brakuje farby. W Olsztynie słynna pisarka młodego pokolenia swoją nowelą zaangażowaną, sprawiła, że ludzie aktywnie włączyli się w lokalne sprawy, zmuszając urzędników i radę miasta do efektywnego zarządzania miastem. Dzięki temu Olsztyn podbił swoje PKB o 45 %. Nasz człowiek został uznany przez New York Timesa za najbardziej wpływowego myśliciela XXI wieku. Oto, doczekaliśmy raju.
Obrazek

34
polish pisze:A z której częsci mojej wypowiedzi wynika, że nie znam klasyki?
najpierw podaj argument, który pozwala przypisać brak poczucia humoru czytelnikowi tzw. konserwatywnemu (+Twoja definicja jego czytelnictwa), a potem wypunktuję Ci z wypowiedzi z tego wątku "dziwne" jak na profi opinie o pisarzach i komizmie w literaturze polskiej
polish pisze: Ok, więc zmieniam front. Otóż, żyjemy w raju. Od paru lat da się zauważyć, że polskie życie intelektualne kwitnie. W roku 2012 dostaliśmy kolejną nagrodę nobla w dziedzinie literatury, ale to tylko początek. Lub, to czubek złotej umysłowej piramidy, która jest naprawdę doskonale funkcjonującym systemem. Od podstaw. W każdej gminie otwierane są kawiarnie literackie, które tętnią życiem jak titanik przed zderzeniem z masą lodu. Pisarze, są tak bogaci, że zaczęli być niebezpieczni dla polskiej waluty. Gdyby rzucili swoje garze na rynek walutowy, mogliby w kilka godzin obniżyć wartość kurs złotego względem euro do 50 groszy. Nie mówiąc o genialnych poematach, których wydawcy nie mogą drukować bo brakuje farby. W Olsztynie słynna pisarka młodego pokolenia swoją nowelą zaangażowaną, sprawiła, że ludzie aktywnie włączyli się w lokalne sprawy, zmuszając urzędników i radę miasta do efektywnego zarządzania miastem. Dzięki temu Olsztyn podbił swoje PKB o 45 %. Nasz człowiek został uznany przez New York Timesa za najbardziej wpływowego myśliciela XXI wieku. Oto, doczekaliśmy raju.
to nie jest nawet Mrożek (na poziomie gimnazjalnym). To poczucie humoru rodem z polskiego kabaretu XXI wieku.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

35
Pudło za pudłem, postaram się mówić bardziej precyzyjnie, ale nie obędzie się bez dobrej woli z twojej strony i może złagodzenia tonu.

Pierwszy wątek i
Dobrze wiesz, że to nieprawda.
Wiem, że to prawda. Nie odniosłeś się do żadnego z moich zdań na ten temat, za to rozmawiamy już o stosunku granic do idei narodowej, koncepcjach historii i apodyktyczności austriackiego humoru. Przypominam, że rozmawiamy o tym, że wg ciebie poważne teksty będą z mniejszym pobłażaniem oceniane, czy rzeczywiście tak jest, dlaczego.
Nie wiem też, w którym miejscu sprowadzam dyskusję do takich cytatów, i dlaczego to jest niesmaczne? Co w tym cytacie niesmacznego?
W tym miejscy, w którym go przywołujesz. Czytając go, poczułem się trochę jak na spotkaniu rodzinnym, na którym wujek zaczyna opowiadać o spisku masonów. Po pierwsze bzdury, po drugie, czemu zaczął o tym mówić, a po trzecie czemu tak brzydko? Ale lepiej, żeby nasza rozmowa nie zeszła na ten temat.
poza tym, nie ma czegoś takiego jak liniowość. Jest taka koncepcja czasu, a nie historii. Jak już chcemy być tak bardzo precyzyjni.
Jak nie ma jak jest? Kto chce być "tak bardzo" precyzyjny? Używam języka normalnych ludzi i potocznych pojęć. Jak nie wyrażam się jasno, to mogę spróbować sprecyzować. Zasypywanie rozmówcy nazwiskami i koncepcjami zupełnie nic nie daje. Miałem na myśli, że widzisz historię humoru trochę podobnie jak Marks widział historię społeczeństwa. Może nawet ktoś kiedyś powie uniwersalny dowcip idealny. Miałem na myśli, ale już nie mam, bo zacząłeś to tłumaczyć i:
Tak, nieustannie mieszam, i nieustannie, złośliwie wręcz pomijam pewne nazwiska, żeby utrudnić odbiór, a nie zrobić z przekazu jasny komunikat.
Nie złośliwie, tylko nieświadomie. Sądzę, że dowcip nie podlega rozwojowi, w sensie postępowi. Zgadzam się, że dowcip może być lepszy i gorszy, kultura dowcipu lepsza i gorsza - bez tego założenia nie miałaby sensu dyskusja. Dobry dowcip w Polsce to taki, który jest dobrze umieszczony w polskim kontekście (przykładem kabarety PRL-u, Bareja, Dolas - wszyscy uznamy to chyba za dość zabawne). Jest to kontekst rozumiany możliwie jak najogólniej.

No więc o to mi chodzi, żadnego wyższego stadium humoru nie ma. Jest tylko lepsze lub gorsze. Współczesny humor w Polsce to jest kompletna żenada (mówię - masowy, każdy się chyba zgodzi), bo nie ma punktu odniesienia.

A jednak, mimo deklaracji, stopniujesz. Piszesz, że mamy to, co na zachodzie było wcześniej. Otóż sęk w tym, że wszystko już było. Istotą humoru nie jest oryginalność struktury dowcipu (boże! ale nie potrafię inaczej tego ująć). Uderzenie w twarz dalej może być śmieszne, nieobce jest współczesnej kulturze zachodniej (mam na myśli, jako typowy odbiorca konserwatywny, kulturę nie całkiem współczesną). Co prawda każdego można wyszydzić (jak już postąpiłeś z humorem Tuwima i Mrożka - a przecież to samo można zrobić z każdym), ale postaram się utrafić w gusta: Bunuela śmieszą takie rzeczy (albo może powiedz, co z grubsza uważasz za to nie-wyższe stadium humoru, będzie prościej). Dowcip słowny będzie zawsze słowny, co byś z nim nie zrobił. Kontrowersja zawsze będzie śmieszna z tego właśnie powodu, że jest kontrowersyjna.
Jeśli dobrze odczytałem co napisałeś, uznałeś humor austryiacki za apodyktyczny?
Jak nisko musisz mnie oceniać, żeby coś takiego napisać i jednocześnie jak nieuważnie czytać. Ty jesteś apodyktyczny. Humor austriacki szeroko nie słynie, tych paru Austriaków co spotkałem to były drętwiaki, ale pewnie masz rację! W końcu mają prężną kulturę, a ostatni wielki Austriak rozśmiesza nas jeszcze do dziś i kim byłby Chaplin bez niego.

I co do cholery z tym Mrożkiem i Tuwimem? Śmieszni, czy nie śmieszni? To już chyba każdy sobie oceni. Dlatego lepiej mówić ilościowo, przecież nie wmówisz mi, że Tuwim jest nieśmieszny i prostacki i dziecinny. Dziecinny jak pisał dla dzieci, prostacki, bo nie był snobem, ale potrafił być subtelny, również w humorze. Po co rozmawiać o osobistych gustach? W życiu się nie zgodzimy w tej materii, to było jasne od początku. A w ogóle to co robisz z Mrożkiem zrób z jakimkolwiek kawałem, już widzę ten szeroki uśmiech (sam zresztą uważam go nie lubię, ale taka analiza to śmiech na sali).

To nie jest dosłowny przymus.
Ale jakiś jednak przymus. Zauważ, że to ty wprowadziłeś temat porównawczy z innymi narodami, rzecz nieuzasadniona, jeśli przyjąć, że
Nie chodzi, że literatura angielska czy austryiacka jest w WYŻSZYM STADIUM : D komizmu
i
nie wypracowała literatura polska własnej formuły
I to jest dziwne dla mnie. Z czego wg mnie wynikają te wypowiedzi nie jest tematem rozmowy. Z czego wg ciebie - może być, jeśli jest to coś więcej niż twój osobisty gust.

To tyle, co do tematów pobocznych, twojego własnego meritum - powtarzam - nawet nie dotykamy.

[ Dodano: Pią 05 Kwi, 2013 ]
A tu nowe posty.
Polski czytelnik konserwatywny zna obcą klasykę i to jeszcze jak. A co wg ciebie czyta?
Raju nie ma i na zachodzie też nie ma. Są trochę śmieszniejsi, ale ogólnie Pilipiuk, setny Pratchett i Letterman.

36
Wydaje mi się, że kabarety polskie nie są tak dobre literacko jak mój post.

Nie brak poczucia humoru w ogóle, a brak poczucia humoru innego niż prymitywny (ale nie w rozumieniu potocznym, tylko humoru słabo rozwiniętego, czyli nie prymityw, a kultura prymitywna, taka różnica).

Dwa, w całości wypowiedzi stosuje pojęcia ściśle i poruszam się po wąskim obszarze, a dyskutanci nieustannie próbują ściągać dyskusję na jak najbardziej ogólne obszary, by można było wreszcie walić z buta.

Z buta czyli: ale czyżby Polska kultura była gorsza?
ale czyżbyśmy nie mieli dobrej literatury?
Ale czyżbyś był faszystą?
Ale czyżbyś nie umieścił pod swoją tezą argumentówyś?
Ale czyżbyś dyskutował o gustach?

Chcemy się bawić tymi zabawkami? Chcemy sobie nawzajem udowadniać a jakim ty ingornatem jesteś, a jak ty pominąłeś trzynaście nazwisk, które noszę w sercu?

Użyłem pojęcia konserwatywnego czytelnika, czuję jak to się zaczyna, to znaczy ręce mi lecą w dół, bo czyżbyście sądzili, że chodzi mi zatem o człowieka o KONSERWATYWNYCH POGLĄDACH? : D LOOOL

konserwatywny czytelnik wcale nie równa się czytelnik weryfikatorium jak możnaby podejrzewać. To taki który został przepuszczony przez szkolną maszynę postromantyzmu usługowego, który zna Sienkiewicza, zna Szekspira i nie wiele więcej. I nie mówię, zna szekspira nie zna Yeatsa. Zna Szekspira, ale nie zna Wordswortha. Nie mówię, zna Moliera, ale nie zna Rimbaud`a. Mówię, zna Moliera, ale nie zna Flauberta.

Idąc dalej. Jeśli mam użyć argumentów, które z taką intelektualną desperacją są ode mnie wymagane, użyłem ich. Nie moją winą jest, że zostały pominięte. Ale dobrze, czy konserwatywny czytelnik lub czytelnik mainstreamowy, jeśli wolicie, ma świetne poczucie humoru? Czy naprawdę ktoś w to wierzy? Czy to co produkuje polska kultura i nie tylko popularna, jest świadectwem tego, że przeciętny polski odbiorca kultury ma świetne poczucie humoru?

Gdyby tak było, to nasze komedie byłyby chętnie oglądane w innych krajach. Nie są.
Gdyby tak było, to mielibyśmy dobrych stand-uperów, albo coś własnego. Nie mamy.
Gdyby tak było, to w Polsce oglądano by w TVP nie "Ranczo", a coś śmiesznego.

Nie mówię, że całe społeczeństwo składa się z konserwatywnych czytelników. Nie mówię, że nie ma zabawnych polskich pisarzy. To czego nie mówię, nie będzie przeze mnie więcej komentowane.
Obrazek

37
To już krótko, bo się nawet odechciewa komentować - wyszła z tego typowa internetowa przepychanka i znów nic z tego nie wyjdzie i polish myśli, że to nie jego wina, a tak naprawdę (naprawdę!) to jest jego.

38
Raz. kwestię narodowych kompelsków nie ja wpuściłem entuzjastycznie do rozmowy.

Dwa. Niczego nie stopniuję. Chyba wyjaśniłem dosyć kompleksowo na czym polega "rozwój humoru", albo rozwój poetyki, która jest w stanie wytworzyć "bardziej zaawansowany rodzaj humoru". Znowu tniesz moją wypowiedź na kawałki jak ci odpowiada. Dlaczego?

W takim razie wypowiedzi o przedkładaniu apodyktyczngo humoru austryiackiego nad polski nie rozumiem zupełnie. To był żart, tak? Mi Austria nie kojarzy się zupełnie z apodytkycznością. Austria nie jest Prusami, to inny kraj niż Niemcy (<- wydźwięk tego zdania może być złośliwy, ale nie złośliwość jest tu moją intencją).

Uważasz, że dowcip nie podlega rozwojowi. Dowcip nie, ale jego formy, tak.

Uważasz, że ludzie śmieją się nadal z tego co jest kontrowersyjne (?). Nie kwestionuję, ale uważam, że śmieją się też z innych rzeczy, z których nie śmiano się np. 200 lat przed Chrystusem.

Zestawiłeś jedno moje zdanie ucięte w połowie, i drugie zdanie dopasowałeś również nieprawidłowo. To ze stadium rozwoju. Napisałem, że nie jest w tym stadium (wyższym) TYLKO DLATEGO, ŻE. I tam uzasadnienie dalej. Prawda?

[ Dodano: Pią 05 Kwi, 2013 ]
Nie, to nie jest moja wina.
Obrazek

40
I co do ostatniego zarzutu. Przecież użyłwałem nazwisk oszczędnie, do momentu, gdy nie zaczęła się licytacja nazwisk- bo przecież tego i tego zabrakło.
Obrazek

41
Po prostu mówisz, że się nie odnosimy do meritum, a to ty ostatecznie zszedłeś z tematu. A o wyższości kultury austriackiej, jakiejkolwiek, nad polską nie ma możliwości dyskutować. Nie ma sensu nawet, bo główny wątek spokojnie by się bez tego obył. A już zupełnie nie ma sensu rozmawiać przy twoich wypowiedziach tego typu:
bo czyżbyście sądzili, że chodzi mi zatem o człowieka o KONSERWATYWNYCH POGLĄDACH? : D LOOOL
Nie sądzilibyśmy.

42
Przecież to był żart.

Dwa, nie ja zszedłem z tematu, bo wynikały coraz nowsze wątki o takim pisarzu, a tu o niemożliwości porównywania kultury polskiego komizmu do innych itd. Przecież każdy mój post od drugiego w tym temacie to jest odnoszenie się do wypowiedzi innych, a nie moich własnych.

Napisałem w pierwszym poście który miał zboczyć. "Chcecie podyskutować? Możemy". I zaczęliśmy. I nie wiem skąd to rozczarowanie.

[ Dodano: Pią 05 Kwi, 2013 ]
I nie zszedłem z tematu. To, że wycina się drobne fragmenciki i to jeszcze pocięte i układa coś zupełnie przeciwnego do tego co pisałem to naprawdę nie jest łatwa dyskusja do prowadzenia. Serio. A jak niektórzy w tym temacie zaczynają bardzo ochoczo robić swoje ulubione wrzutki ad personam, to też jest smutny, ale często tu zdarzający się wypadek przy pracy.
Obrazek

43
Przecież się wycofałem z tych kompleksów. Rzecz w tym, żeby się odnieść do tego, co w dyskusję coś wnosi.W tym samym poście, w którym pojawiły się te nieszczęsne kompleksy, napisałem co myślę o wyjściowym problemie. W następnym też o tym wspomniałem. Z całego postu wyciągnąłeś kompleksy, to już lepiej było nic nie wyciągać.

44
Bo rozmawiałem też z innymi, a w innym poście poświęciłem twoim słowom prawie cały post. Dwa w tym poście o którym mówiłeś napisałeś o [1] regule prawdopodobieństwa, oraz odróżniłeś [2]weryfikację surowszą od lepszej, oraz zwróciłeś uwagę na to, w odniesieniu do Tadka, że refleksja nie wymaga większego [3] kapitału intelektualnego.

Z regułą prawdopodobieństwa ciężko jest dyskutować, jeśli nie sprawdzimy sobie statystyki. Sprawdzałem częściowo i można było postawić pod dyskusję, na podstawie analizy danych, pomysł, żeby unikać humoresek. I statystycznie, rzeczywiście teksty poważne wypadają słabiej. Można by to policzyć też dokładnie, zgoda.

[2] Nawet jeśli użytkownik otrzyma surowszą weryfikację (ale nie lepszą, co znaczy, mniej wnikliwą), to i tak wpłynie to na jego morale. Prawdopodobnie. To znaczy, będzie pracował nad elementami, które mu nie wyszły, które wypunktowano. Przez co zrobi postęp (zakładamy idealne podejśćie idealnego użytkownika). Jeśli napisze tekst śmieszny i zostanie totalnie pochwalony, to następnym razem też napisze tekst śmieszny i znów zostanie pochwalony. I będzie pisał bez większych postępów na zbliżonym poziomie. To też jest założenie. I idąć dalej, założy temat w wydawnictwach, co sądzicie o POD, albo, dlaczego mnie nie wydali, albo, przegrałem konkurs, dostałem arogancką odpowiedź z wydawnictwa. Może tak być.

Kończąc, to był pomysł by nie pisać tekstów humorystycznych, bo może to być pomocne w krytycznym spojrzeniu na własne teksty. Dyskusja rozrosła się ponad miarę, ale tyle mówiłem od początku. Powyżej nakreśliłem tylko modelową sytuację. Więcej w tym niczego nie ma. Jeśli uważasz, że to niewystarczające uzasadnienie, mamy tutaj koniec dyskusji.
Obrazek

46
[3] refleksja wymaga większego kapitału intelektualnego, jeśli ktoś ją sam wykreował. Tak samo jeśli ktoś sam wykreował własny styl lub narzędzia do rozśmieszania czytelnika. Ale o tym pisaliśmy już wczęsniej.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Rozmowy o tekstach z 'Tuwrzucia'”