1
Od niektórych wymaga się więcej. Od autora tego tekstu - także.

Autor nie lubi krytyki i traktuje ją jak intruza. A warto się owej krytyce przyjrzeć - bo jeśli o tekście można powiedzieć, że jest niezły i ma pewien potencjał, to uczeń oddający wypracowanie uśmiechnie się i pochwali w domu, ale ktoś, kto chce dobrze pisać – skreśli całość i napisze jeszcze raz.

Ten tekst jest niezły i ma potencjał tkwiący w trzech końcowych wyrazach. Tyle już napisano we wszystkich epokach o nudnych uniesieniach miłości - akcja ciekawego kawałka literatury mogłaby się zaczynać od momentu ostatniego zdania ;)

3
Ujmując to kolokwialnie aż do bólu: koleś liże się ze swoją przyjaciółką, której facet jest jego przyjacielem, chociaż sam ma dziewczynę. Czy to naprawdę aż tak niezrozumiałe w kontekście całości?
Dla mnie nie, i jak widać, nie tylko dla mnie. Ja się pogubiłam. Dopiero jak wyjaśniłeś relacje, to zaczynam klarowniej to wszystko widzieć. Ten krótki dialog o Tomku trochę ułatwia, ale fragment wyżej, który ci wskazałam wprowadza wg mnie zamęt. Ja zobaczyłam w pierwszej chwili czworokąt ;p

Nie złość się więc. Przedstawiam tylko swój odbiór, kwestia gustu i wrażliwości. Ktoś inny się zachwyci, ktoś przejdzie obojętnie ;)
Nie powinno być problemu ze zrozumieniem treści, o ile czyta się... z rozumieniem. Chciałbym tutaj zwrócić uwagę na dość często spotykaną tu zagrywkę - odrzucanie jakiejś treści nieprzychylnym komentarzem, zamiast zastanowienia się nad nią i poddania analizie od artystycznej strony przekazu. Jeżeli oczekujemy tu od siebie nawzajem artyzmu, to, do diaska, nie zachowujmy się przy ocenie tekstu jak bezrozumne automaty szukające tylko błędów analizy syntaktycznej.

I zbytecznych powtórzeń. I zaimków.
Jeśli wiecie, co mam na myśli...

Grimzon: Raz zostałeś już ostrzeżony. Każdy kolejny taki najazd na inne osoby skończy się czerwonym paskiem. Przypominam także, że pod tekstem komentuje się wyłącznie tekst a nie wypowiedzi innych. Jedynie autor tekstu może z tymi uwagami polemizować.


By odbić rodzące się już w niektórych głowach zarzuty o odejście od tematu - przedstawiony tu tekst może wydawać się szablonowy, przewidywalny, wtórny (bo takich motywów wszędzie mamy na pęczki), ale nie można o nim powiedzieć, że jest napisany niezrozumiale.
Ostatnio zmieniony śr 21 sie 2013, 00:10 przez siso, łącznie zmieniany 1 raz.

4
siso pisze:przedstawiony tu tekst może wydawać się szablonowy, przewidywalny, wtórny (bo takich motywów wszędzie mamy na pęczki)
mnie się wydaje, że właśnie akurat ten tekst jest z gatunku takich, że na przewidywalnym schemacie zbudowany jest przekaz ciekawy i żywy. Ino zniechlujniony wykonawczo.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

5
Może tak być, ale nie musi. Wymagający czytelnik niekoniecznie musi w nim znaleźć jakikolwiek przekaz. Zamiast tego może zechcieć bezczelnie czekać na coś, co rzeczywiście porusza zmysły. Co daje do myślenia. Zasiewa jakąś wątpliwość. Burzy światopoglądy.

A tu co? Nic. Zwykła, pospolita rekonfiguracja związków, jakich wiele. Nawet warsztat nie ma szansy nic tu zmienić, bo dorosły człowiek, który coś takiego przeżył, przeczyta to jak opis wczorajszego odcinka na obyczajowego-do-bólu serialu. Serialu, jakie kręci się, żeby ludzie mogli zobaczyć jak się żyje. Zamiast dać im POCZUĆ, jak się żyje.

Z uwagi na powyższe proza obyczajowa jest tak trudna do osiągnięcia.

7
Sepryot pisze:
siso pisze:Z uwagi na powyższe proza obyczajowa jest tak trudna do osiągnięcia.
Prawda w stanie czystym i skroplonym.

Toteż szukam. ;)
Dostrzegam. I powodzenia życzę ;)
Będzie dobrze.

8
ejm no...
siso pisze:Nawet warsztat nie ma szansy nic tu zmienić, bo dorosły człowiek, który coś takiego przeżył, przeczyta to jak opis wczorajszego odcinka na obyczajowego-do-bólu serialu. Serialu, jakie kręci się, żeby ludzie mogli zobaczyć jak się żyje. Zamiast dać im POCZUĆ, jak się żyje.
To jest, moim zdaniem, nieprawda. Taka zarozumiała. Ja to uzasadnię:
Sep ujawniłł pewne sensy - tu problem dojrzewania i odpowiedzialności. Każdy to wie, ale każdy po swojemu to przeżywał (odczuwał) i sądzi, ze tak jest obowiązująco. Tworzył dwa obrazy (pierwszy kiepskawy i do poprawki), które razem mówią. Pomimo niedoróbek - to JEST w idei tekstu. Ale ludzie nie analizują, ze to wynika z kompozycji i obrazów właśnie,, np. roli budzika. Jadą a-strukturalnie: wywalają każdy obrazek osobno i się dziwują.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

9
siso pisze:
Ujmując to kolokwialnie aż do bólu: koleś liże się ze swoją przyjaciółką, której facet jest jego przyjacielem, chociaż sam ma dziewczynę. Czy to naprawdę aż tak niezrozumiałe w kontekście całości?
Dla mnie nie, i jak widać, nie tylko dla mnie. Ja się pogubiłam. Dopiero jak wyjaśniłeś relacje, to zaczynam klarowniej to wszystko widzieć. Ten krótki dialog o Tomku trochę ułatwia, ale fragment wyżej, który ci wskazałam wprowadza wg mnie zamęt. Ja zobaczyłam w pierwszej chwili czworokąt ;p

Nie złość się więc. Przedstawiam tylko swój odbiór, kwestia gustu i wrażliwości. Ktoś inny się zachwyci, ktoś przejdzie obojętnie ;)
Nie powinno być problemu ze zrozumieniem treści, o ile czyta się... z rozumieniem. Chciałbym tutaj zwrócić uwagę na dość często spotykaną tu zagrywkę - odrzucanie jakiejś treści nieprzychylnym komentarzem, zamiast zastanowienia się nad nią i poddania analizie od artystycznej strony przekazu. Jeżeli oczekujemy tu od siebie nawzajem artyzmu, to, do diaska, nie zachowujmy się przy ocenie tekstu jak bezrozumne automaty szukające tylko błędów analizy syntaktycznej.

I zbytecznych powtórzeń. I zaimków.
Jeśli wiecie, co mam na myśli...

By odbić rodzące się już w niektórych głowach zarzuty o odejście od tematu - przedstawiony tu tekst może wydawać się szablonowy, przewidywalny, wtórny (bo takich motywów wszędzie mamy na pęczki), ale nie można o nim powiedzieć, że jest napisany niezrozumiale.

Łał, nie wiedziałam, że nie można tutaj wyrażać własnego zdania.
Ujmę to tak - Jeśli nie rozumiem całego tekstu, to go nie komentuje. Jeśli dany wycinek jest dla mnie niezrozumiały to o tym informuję autora, bo być może parę innych osób również zwróci na to uwagę, a wtedy refleksja ta może okazać się przydatna przy ewentualnych poprawkach. Gdybym się nie zastanowiła nad tekstem, mój komentarz wgl by nie zaistniał. A to czy zobaczyłam w tekście coś wartościowego, czy nie, to już moja indywidualna sprawa i kwestia odbioru, jak pisałam. Co do analizy - tuszę, że jest to portal, na którym takowa jest wręcz nieodzownym elementem komentarza i powinna być odbierana, jako pomoc, a nie zwykłe czepialstwo. Jeśli bardziej interesuje cię strona emocjonalna, to ją oceń. Jeśli coś dostrzegłeś w tekście podziel się tym i omiń stronę techniczną skoro się na niej nie znasz lub też nie lubisz jej komentować. Na pewno nie nazwę cię za to bezrozumnym automatem ;) Zamiast wykazywać brak szacunku, mógłbyś napisać te parę zdań więcej dla autora i już miałby kilka różnych, wartościowych komentarzy.

Przepraszam za offtop i już znikam.
"Szczęśliwy człowiek, co złamał okowy godzące w intelekt,
i zaprzestał frasować się stale.
Znoś i trwaj! Ból ten przyda ci się kiedyś"

10
@Almari
Spokojnie, nie ma o co się obruszać :) Nie chciałem Cię urazić. I nie pisałem konkretnie o Tobie - użyłem formy "my", bo mnie także się coś takiego zdarza. Staram się jednak nie komentować obficie strony technicznej tekstów, a jedynie istotę ich przekazu. Jako, że wywołuje to pewne odczucia i uczucia, jest moim zdaniem bardziej wartościowe.

Warsztat można poprawiać łatwo. Wystarczy dużo czytać. Sposób postrzegania poprawiać jest o wiele ciężej. Wynika to z życiowego doświadczenia. Wpływać nań tekstem, opowieścią - niekiedy jest nawet niemożliwe. Im bardziej człowiek zamknięty, przyziemny, skupiony na życiu i jego trudach - tym ciężej to dostrzega. Z drugiej strony - człowiek bardzo otwarty, nastawiony na świat, jego barwy, innych ludzi, ich zapach, myśli i słowa, może także nie być łatwo dostępny takiemu przekazowi. O tym napisałem we wcześniejszym poście. Nie jest bowiem wcale łatwo takiego człowieka zaskoczyć.

@Natasza
Tamta "nieprawda" nie jest wcale zarozumiała. Stopień jej sugerowanej nieprawdziwości wynika wprost z różnicy w postrzeganiu, którą starałem się zarysować powyżej. Nie stwierdzę, bynajmniej, że moje "postrzegnięcie" jest lepsze od Twojego. Jest inne, bo moje. Nie znalazło tam nic, co targnęło by duszą. Zatem scena pozostaje zwykłą sceną, jakich wiele.

11
A mi się podobało.
W odpowiedziach zirytowało mnie czepianie się języka zastosowanego przy opisywaniu snu, że za dużo słów "jakiś", "jakaś", "jakieś", że sala ogromna, a na środku stoi stół itd.
Czyżbyście nigdy nie śnili? Odnoszę takie wrażenie (naturalnie mam na myśli tych czepialskich: ).
We śnie właśnie wszystko takie jest... nijakie. Nie zatrzymujesz się i nie podziwiasz rozłożystych konarów drzewa, z których zwisają liany, jak przerośnięte, rozgotowane, zielone spaghetti, kiedy wiejesz przed pigmejskimi wojownikami uzbrojonymi w dzidy. Albo przed niedźwiedziem.
Wiem, że zaraz ktoś może się przyczepić o to, że tam, gdzie występują liany, nie ma niedźwiedzi. Ale to sen! W moich snach zawsze spotkam niedźwiedzicę z młodym w lasku za szkołą, w którym jedynymi większymi od saren zwierzętami są pijane jak świnie nastolatki.
Jakiś plastyk? A jaki ma być? Na dobrą sprawę we śnie nawet nań nie patrzysz, tylko wiesz, że ściany są z niego stworzone.
Stół na środku przeogromnej sali? Mógł przecież pojawić się znikąd.

Tekst nie jest bezbłędny, ale co najmniej obiecujący.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

12
Będę tekstu bronił.
Raz, że nie miałem najmniejszego problemu ze zrozumieniem relacji między bohaterami. Dopóki nie przeczytałem komentarzy czworokąt nawet mi nie przeszedł przez myśl.
Dwa, że opis snu jest jak dla mnie bardzo, ale to bardzo trafiony. Zdarzało mi się śnić o rzeczach niewyobrażalnie wielkich i nieskończenie małych (ściślej mówiąc, cienkich). Czytając ten tekst miałem wrażenie, że opisuje dokładnie to, co wtedy czułem. Sen to nie film, logika odchodzi na bok, pewne rzeczy po prostu są i tyle. Nie trzeba dotknąć ściany, choćby była nieskończenie daleko, żeby wiedzieć, że jest z plastiku. Właśnie przez takie nierealne smaczki opis nabiera realizmu.
A te jakiesie i jakasie nie rzuciły mi się w oczy w ogóle.

Autorze, ten sen był bazowany na prawdziwym?

13
@Grimzon
Twój komentarz był wysoce niestosowny. Powinieneś odnieść się do treści wątku, a nie mojego sposobu wypowiedzi, który nie był dla nikogo - oprócz Ciebie, jak widać - obraźliwy. Gdybyś zadał sobie trud czytania tego wątku dalej, zauważyłbyś, że i nawet za te domniemane obrazy pozwoliłem sobie przeprosić.

A jakimiś czerwonymi pogróżkami nie uciszysz głosu, który ma coś do powiedzenia :) Mam nadzieję, że już to zauważyłeś.

Powyższy post jest przy okazji apelem do pozostałych modów: nie starajcie się być żandarmami. Starajcie się tylko MODEROWAĆ dyskusje, czyli łagodnie sprowadzać je na właściwe tory, gdyby przypadkiem za daleko od nich odbijały.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Rozmowy o tekstach z 'Tuwrzucia'”

cron