Weźmy "Księgi drzewne" - znowu podobna struktura. Można odczytać - przygodowo.
Można sprawdzić czym były księgi drzewne. A lutnik spostrzeże jedno zdanie o klejeniu płyty klejem zajęczym.
*
2586 kroków. Mamy horror - ale mimochodem jest też rzucona informacja kuracji chininowo-arszenikowej, potępieniu barwienia preparatów mikroskopowych, czy teście pilokarpinowym... To te drobiazgi dla uważnego czytelnika. A jak ktoś był w Bergen spostrzeże znajome kąty...
I tak dalej
Poszerzanie bazy odbiorców a dla tych najbystrzejszych dodatkowy cukierek schowany pomiędzy orzechami...
[ Dodano: Sro 29 Sty, 2014 ]
magicznykox pisze:To oczywiste, że gdy dodamy kilka ciekawych opisów i sam tekst stanie się ciekawy, ale mi chodzi o ilość... czyli gdy cała książka będzie napisana takim językiem. Jestem w trakcie czytania "Wampir z MO" i powiem, że stylistyka mi się tu bardzo podoba. Jest zrozumiała, jasna i... CIEKAWA.
Powiedzmy tak - wampiry czy wędrowycz to raczej zabawa. Wrzucam sobie różne zjawiska, robię sobie jaja z ikon popkultury "siedziało w studni mówiło że nazywa się cthulu" wykorzystuję pomysły które są zbyt khm... głupie by dało się z nich zrobić cokolwiek innego.
Oko czasem też puszczę ale sporadycznie.
Hmm... Czyl jeśli czytelnika nie interesuje zbytnio co to znaczy asceza, akolita, anachoreta to znaczy, że jest "mniej bystry"?
po prostu operuje językiem na innym poziomie. Polszczyzna jest bardzo bogata - ale jeśli sięgniemy do słownika Arcta to widzimy ile fajnych słów umarło, abo zostało wypartych przez anglicyzmy.
Albo zamordowali je dziennikarze. Np p. Andrzej Marks - wielki popularyzator astronomii i astronautyki walczył jak lew z określeniem "stacja orbitalna" lansował swoje "baza orbitalna"
Dlaczego? Bo stacja to coś co ...stoi. A na orbicie wszystko jest w ruchu.
Proste?
Tylko żeby na to wpaść trzeba się w niuansach polszczyzny umieć rozsmakować. Odrzucić to jak mówi większość. Pisząc musicie osiągnąć poziom druku. To pierwszy stopień. Posiąść małpią zręczność budowy zdań. Gdzieś wyżej jest Dukaj ze sowim radosnym słowotwórstwem. Ale nad Dukajem jest jeszcze niedosiężny nieboskłon...
Poczytajcie sobie kiedyś "czekając na Herhora" prof. Andrzej Niwińskiego - praca naukowa a pisana taką polszczyzną że tylko uklęknąć i bić pokłon.