Zwykły szary dzień, deszcz za oknem. Mogłoby się wydawać, że idealnie dopasowany do mojego humoru. A jednak wolałabym burzę.
Burze są fascynujące, gwałtowne, piękne. A po nich nastaje błogi spokój, jakby nowy oddech dla Ziemi. Nowy, lepszy dzień życia. Tego właśnie mi trzeba - początku, od którego mogłabym zacząć znów żyć na nowo. Kto z nas by tego nie chciał? Rzucić wszystko za siebie, spełniać swoje najskrytsze pragnienia. Zostać samotnikiem albo podróżować po świecie, niosąc pomoc bardziej potrzebującym od nas; może zrobić karierę w świecie filmu, czy otworzyć swój butik z ubraniami. Tylko, a może aż tyle, żeby czuć że się żyje, tak jak się tego od zawsze chciało.
Ale czy komuś się to kiedyś tak naprawdę udało? Przeszłość ciągnie się za nami, zostawia swoje piętno w bliznach - i tych widocznych i tych wewnętrznych - każe nam o sobie nie zapominać. Owszem, można się od niej oddzielić, zmienić towarzystwo, tożsamość, być kimś innym. Jednak w najgłębszych zakamarkach swojej świadomości wiesz, że ona kiedyś cię dogoni i nie będziesz mieć wyboru, tylko ten, by się z nią zmierzyć.
Dzisiejszy dzień nakłania do takich przemyśleń, ze świadomością, że nigdy nie sięgniesz po szczęście, które może gdzieś tam na ciebie czeka. Szczególnie w takiej sytuacji jak moja.
Życie od początku nie było dla mnie kolorowe, ale nigdy na nie nie narzekałam, brałam po prostu jakim jest nie mając żalu że wiele rówieśników ma lepiej. Zawsze jakoś było. Teraz nie mogę o tym powiedzieć. Ten rok jest inny.
Sam początek zapowiadał się cudownie. Dobra praca, bez kłopotów finansowych, wspaniała córka, dom na przedmieściach, taki o którym marzą wszystkie kobiety mojego pokroju: z białym płotem, ogródkiem, psem labradorem. Niczym nie wyróżniający się wśród sąsiednich - a jednak był ostoją, przytulnym, rodzinnym kątem.
I tutaj mogę mówić o burzy w moim życiu, bo jak grom z jasnego nieba, który zakłóca linie energetyczne w naszych domach, tak wszystko po kolei spowiło moje życie w ciemnościach. Teraz siedzę już jakby jedność tego czarnego krajobrazu, nie wychylając się ze swojego kąta, nie chcąc naruszyć tej przestrzeni żadnym gwałtownym ruchem, który może okazać się destrukcyjny.
Czekam na koniec burzy.
2
Paulo Coelho.imyours pisze:le czy komuś się to kiedyś tak naprawdę udało? Przeszłość ciągnie się za nami, zostawia swoje piętno w bliznach - i tych widocznych i tych wewnętrznych - każe nam o sobie nie zapominać. Owszem, można się od niej oddzielić, zmienić towarzystwo, tożsamość, być kimś innym. Jednak w najgłębszych zakamarkach swojej świadomości wiesz, że ona kiedyś cię dogoni i nie będziesz mieć wyboru, tylko ten, by się z nią zmierzyć.
4
Coś mnie naszło i postanowiłam po raz pierwszy skomentować tekst. Nie jestem geniuszem, nie znam się na pisaniu, więc będą to raczej subiektywne spostrzeżenia, które mogą okazać się błędne.
'Teraz siedzę już jako jedność...'
To w końcu burza jest fajna czy be?
Właśnie przeczytałam, że jest to prolog do kryminału czy thrillera :!:
Usłyszałam kiedyś bardzo mądrą wypowiedź. Chodziło w niej o to, że autor musi urzec czytelnika pierwszym zdaniem. Prolog, (nie zawsze)zachęcający opis książki czy chociażby jej początek powinien działać jak wykop z półobrotu Chucka Norrisa;D - Nokautować.
Nie lubię krytykować, staram się raczej wspierać, bo sama często tego potrzebuje. Jednak ponad wszystko cenię szczerość, więc będę szczera. Niestety ten prolog mnie nie znokautował. Po przeczytaniu kilku zdań odłożyłabym książkę na księgarnianą półkę. A przecież jej treść mogła okazać się genialna. (Może dlatego zawsze zaglądam do środka, by się upewnić
)
PS Może wrzucisz fragment książki?
- Słowo 'jakby' zaburza to zdanie. Dla mnie brzmi lepiej bez niego.imyours pisze: A po nich nastaje błogi spokój, jakby nowy oddech dla Ziemi.
od którego mogłabym zacząć żyć na nowoimyours pisze:początku, od którego mogłabym zacząć znów żyć na nowo.
imyours pisze:Przeszłość ciągnie się za nami
Raz 'my' raz 'ty'imyours pisze:Jednak w najgłębszych zakamarkach swojej świadomości wiesz,
Może ... nie będziesz mieć wyboru, poza tym, aby się z nią zmierzyć (Albo poza stawieniem jej czoła). Chyba lepiej brzmiałoby rozdzielenie tego na dwa zdania.imyours pisze:Jednak w najgłębszych zakamarkach swojej świadomości wiesz, że ona kiedyś cię dogoni i nie będziesz mieć wyboru, tylko ten, by się z nią zmierzyć.
Podoba mi się ten fragment. Może po prostu ma dla mnie osobiste znaczenie...imyours pisze:Teraz siedzę już jakby jedność tego czarnego krajobrazu, nie wychylając się ze swojego kąta, nie chcąc naruszyć tej przestrzeni żadnym gwałtownym ruchem, który może okazać się destrukcyjny.
Czekam na koniec burzy.
'Teraz siedzę już jako jedność...'
a na końcuimyours pisze: A jednak wolałabym burzę.
imyours pisze:Czekam na koniec burzy.
To w końcu burza jest fajna czy be?

Właśnie przeczytałam, że jest to prolog do kryminału czy thrillera :!:
Usłyszałam kiedyś bardzo mądrą wypowiedź. Chodziło w niej o to, że autor musi urzec czytelnika pierwszym zdaniem. Prolog, (nie zawsze)zachęcający opis książki czy chociażby jej początek powinien działać jak wykop z półobrotu Chucka Norrisa;D - Nokautować.
Nie lubię krytykować, staram się raczej wspierać, bo sama często tego potrzebuje. Jednak ponad wszystko cenię szczerość, więc będę szczera. Niestety ten prolog mnie nie znokautował. Po przeczytaniu kilku zdań odłożyłabym książkę na księgarnianą półkę. A przecież jej treść mogła okazać się genialna. (Może dlatego zawsze zaglądam do środka, by się upewnić

PS Może wrzucisz fragment książki?

,,Monsters are not under your bed,
they are inside your head''
they are inside your head''
5
Problemem Twojego tekstu nie są jakieś dramatyczne błędy gramatyczne, czy składniowe. On jest niedobry z innych powodów.
To, co od razu rzuca się w oczy, to nadużycie okoliczników i zaimków. Jakbyś bała się pisać pełniej, bardziej bogato, bardziej opisowo. Prostota rzeczą jest chwalebną, wrócę jeszcze do tego zagadnienia, ale nie powinno się popadać w przesadną skrótowość, czasem zdanie wymaga pociśnięcia, aż do granic możliwości.
Dalej: są językowe i logiczne niezręczności. Przykłady:
2. „ Linie energetyczne” – to określenie jednoznacznie przypisane jest przesyłaniu elektryczności DO domów, w domach są INSTALACJE. Grom (piorun) zakłóca przesył, powodując zwarcie i wtedy domy są martwe, bo nie ma w nich prądu.
3. „...tak wszystko po kolei”. Ależ takie wyrażenie zaprzecza znaczeniu słowa „grom”, które zawiera w sobie jednorazową, bardzo szybką akcję o niszczycielskich skutkach, nie stanowi sumy małych gromków! :-P
Ale to nie wszystko. W kilku dosłownie akapitach przeleciałaś kilka rodzajów narracji, w kilku osobach i czasach (lub całkiem bezosobowo), kompletnie dezorientując ewentualnego czytelnika. Jest tak:
Potem tak:
No i wynurzenia pośrodku, które Sep określił mianem koelizmów.
1. Burza – to burza, życie – to życie. Nie ma dowolności przejścia od jednego do drugiego ot, tak sobie. No a co z tym nowym dniem? Jeśli burza jest w południe, to nowy dzień wcale nie będzie nowym dniem :-P
2. Z przemawianiem w imieniu wszystkich (nagle narrator się stowarzysza z całą ludzkością) byłbym ostrożny. Brzmi nietęgo. Dalej: owszem, niektórym udaje się zmienić życie, naprawdę wielu udaje się osiągać małe i duże sukcesy, robić rzeczy fajne, a też i wielkie. Uwagi o ścigającej ludzi przeszłości, o imperatywie mierzenia się z nią, są straszliwie pompatyczne przez swoją kategoryczność i poetykę. Tak samo, jak te o szczęściu. Dałyby się wytrzymać w narracji pierwszoosobowej, bez uogólniania.
Rozumiem, że chodziło o wgląd w nastrój i sytuację bohaterki, że chciałaś jakoś zasygnalizować głębię jej psychiki. Ale – mało, że ludzie na ogół tak nie myślą, to jeszcze sposób, w jaki opisałaś kształtowanie się refleksji swojej postaci prowadzi do, przepraszam, pozornej głębi, charakterystycznej dla autorów z pseudoduchowym zacięciem pokroju :-P Coelho.
Trzeba mieć dobry, cholernie dobry powód, żeby coś takiego napisać. A zwłaszcza w kryminale, o thrillerze (?) nie wspominając . I to na początku! Prostota pisania - zwłaszcza w tym gatunku jest lepszym sprzymierzeńcem, niż kwiecistość.
Dobrze, to teraz spójrzmy, co dałoby się zrobić z Twoim wstępem. Na pewno uporządkować narrację, przenieść ją do tu i teraz i odnieść do konkretnej osoby. Mnie wyszło coś takiego:
Zwykły szary dzień, deszcz za oknem. Mogłoby się wydawać, że idealnie dopasowany do mojego humoru. A jednak wolałabym burzę.
Burze są fascynujące, gwałtowne, piękne. Za to po nich nastaje błogi spokój, jakby Ziemia uspokajała swój oddech. Jakby życie zaczynało się zupełnie od nowa, zupełnie od początku. A tego właśnie potrzebuję. Chciałabym zostawić wszystko za sobą; zostać samotnikiem, albo podróżować po świecie, niosąc pomoc bardziej potrzebującym; może zrobić karierę w świecie filmu, czy otworzyć butik z ubraniami. Spełniać swoje najskrytsze pragnienia. O tym teraz myślę.
I o przeszłości. Tej, która się za mną ciągnie, nie pozwala o sobie zapomnieć, która zostawia swoje piętno w bliznach – widocznych, czy ukrytych głęboko, wewnętrznych. Tej, która mnie dogania, nie pozostawiając wyboru. I muszę się z nią zmierzyć, nic nie pomoże przeprowadzka, zmiana najbliższych znajomych, a nawet sięgnięcie po nową tożsamość. Szczęście, które gdzieś tam jest, gdzieś może na mnie czeka – bez rozliczenia się z przeszłością – pozostanie tylko marzeniem.
Życie od początku... i tak dalej.
Oczywiście, niekoniecznie takie przeredagowanie mieści wszystko, co chciałaś powiedzieć, jasne, że może być dalekie od tego, co nazywasz swoim stylem, ale przynajmniej jest jakiś porządek, prawda?
OK. Na tym kończę pastwisko. W sensie pastwienia. Się. Mam nadzieję - ku Twojej korzyści.
Zatwierdzam weryfikację. R.
To, co od razu rzuca się w oczy, to nadużycie okoliczników i zaimków. Jakbyś bała się pisać pełniej, bardziej bogato, bardziej opisowo. Prostota rzeczą jest chwalebną, wrócę jeszcze do tego zagadnienia, ale nie powinno się popadać w przesadną skrótowość, czasem zdanie wymaga pociśnięcia, aż do granic możliwości.
Dalej: są językowe i logiczne niezręczności. Przykłady:
„Pokrój” jest wyrażeniem „silnym” znaczeniowo, często używa się go wyrazistego charakteryzowania negatywnych postaci, czasem ironicznie, rzadko wyraźnie pozytywnie. Tutaj, w odniesieniu do samoopisu bohaterki nie bardzo pasuje. Przy czym marzenie o własnym domu, właśnie takim, nie cechuje kobiet specjalnego rodzaju, wręcz przeciwnie, trudno znaleźć takie, które go nie podzielają. Więc – „marzą wszystkie kobiety” nie byłoby żadnym nadużyciem.imyours pisze:... taki o którym marzą wszystkie kobiety mojego pokroju:...
1. „I tutaj” – to znaczy gdzie?imyours pisze:I tutaj mogę mówić o burzy w moim życiu, bo jak grom z jasnego nieba, który zakłóca linie energetyczne w naszych domach, tak wszystko po kolei spowiło moje życie w ciemnościach.
2. „ Linie energetyczne” – to określenie jednoznacznie przypisane jest przesyłaniu elektryczności DO domów, w domach są INSTALACJE. Grom (piorun) zakłóca przesył, powodując zwarcie i wtedy domy są martwe, bo nie ma w nich prądu.
3. „...tak wszystko po kolei”. Ależ takie wyrażenie zaprzecza znaczeniu słowa „grom”, które zawiera w sobie jednorazową, bardzo szybką akcję o niszczycielskich skutkach, nie stanowi sumy małych gromków! :-P
E tam - „nie pozwala o sobie zapomnieć” lub „zmusza, żeby o niej pamiętać”. Albo jeszcze inaczej; w każdym razie nie tak.imyours pisze:Przeszłość … każe nam o sobie nie zapominać.
Ale to nie wszystko. W kilku dosłownie akapitach przeleciałaś kilka rodzajów narracji, w kilku osobach i czasach (lub całkiem bezosobowo), kompletnie dezorientując ewentualnego czytelnika. Jest tak:
A potem tak:imyours pisze:A jednak wolałabym burzę.
Potem tak:imyours pisze:Kto z nas by tego nie chciał?
imyours pisze:Jednak w najgłębszych zakamarkach swojej świadomości wiesz, że ona kiedyś cię dogoni i nie będziesz mieć wyboru, tylko ten, by się z nią zmierzyć.
Potem tak:
Potem tak:imyours pisze:Sam początek zapowiadał się cudownie...
A na końcu tak:imyours pisze:I tutaj mogę mówić
Narracyjna biegunka.imyours pisze:Czekam na koniec burzy.
No i wynurzenia pośrodku, które Sep określił mianem koelizmów.
imyours pisze:Tego właśnie mi trzeba - początku, od którego mogłabym zacząć znów żyć na nowo. Kto z nas by tego nie chciał? Rzucić wszystko za siebie, spełniać swoje najskrytsze pragnienia. Zostać samotnikiem albo podróżować po świecie, niosąc pomoc bardziej potrzebującym od nas; może zrobić karierę w świecie filmu, czy otworzyć swój butik z ubraniami. Tylko, a może aż tyle, żeby czuć że się żyje, tak jak się tego od zawsze chciało.
Ale czy komuś się to kiedyś tak naprawdę udało? Przeszłość ciągnie się za nami, zostawia swoje piętno w bliznach - i tych widocznych i tych wewnętrznych - każe nam o sobie nie zapominać. Owszem, można się od niej oddzielić, zmienić towarzystwo, tożsamość, być kimś innym. Jednak w najgłębszych zakamarkach swojej świadomości wiesz, że ona kiedyś cię dogoni i nie będziesz mieć wyboru, tylko ten, by się z nią zmierzyć.
1. Burza – to burza, życie – to życie. Nie ma dowolności przejścia od jednego do drugiego ot, tak sobie. No a co z tym nowym dniem? Jeśli burza jest w południe, to nowy dzień wcale nie będzie nowym dniem :-P
2. Z przemawianiem w imieniu wszystkich (nagle narrator się stowarzysza z całą ludzkością) byłbym ostrożny. Brzmi nietęgo. Dalej: owszem, niektórym udaje się zmienić życie, naprawdę wielu udaje się osiągać małe i duże sukcesy, robić rzeczy fajne, a też i wielkie. Uwagi o ścigającej ludzi przeszłości, o imperatywie mierzenia się z nią, są straszliwie pompatyczne przez swoją kategoryczność i poetykę. Tak samo, jak te o szczęściu. Dałyby się wytrzymać w narracji pierwszoosobowej, bez uogólniania.
Rozumiem, że chodziło o wgląd w nastrój i sytuację bohaterki, że chciałaś jakoś zasygnalizować głębię jej psychiki. Ale – mało, że ludzie na ogół tak nie myślą, to jeszcze sposób, w jaki opisałaś kształtowanie się refleksji swojej postaci prowadzi do, przepraszam, pozornej głębi, charakterystycznej dla autorów z pseudoduchowym zacięciem pokroju :-P Coelho.
Trzeba mieć dobry, cholernie dobry powód, żeby coś takiego napisać. A zwłaszcza w kryminale, o thrillerze (?) nie wspominając . I to na początku! Prostota pisania - zwłaszcza w tym gatunku jest lepszym sprzymierzeńcem, niż kwiecistość.
Dobrze, to teraz spójrzmy, co dałoby się zrobić z Twoim wstępem. Na pewno uporządkować narrację, przenieść ją do tu i teraz i odnieść do konkretnej osoby. Mnie wyszło coś takiego:
Zwykły szary dzień, deszcz za oknem. Mogłoby się wydawać, że idealnie dopasowany do mojego humoru. A jednak wolałabym burzę.
Burze są fascynujące, gwałtowne, piękne. Za to po nich nastaje błogi spokój, jakby Ziemia uspokajała swój oddech. Jakby życie zaczynało się zupełnie od nowa, zupełnie od początku. A tego właśnie potrzebuję. Chciałabym zostawić wszystko za sobą; zostać samotnikiem, albo podróżować po świecie, niosąc pomoc bardziej potrzebującym; może zrobić karierę w świecie filmu, czy otworzyć butik z ubraniami. Spełniać swoje najskrytsze pragnienia. O tym teraz myślę.
I o przeszłości. Tej, która się za mną ciągnie, nie pozwala o sobie zapomnieć, która zostawia swoje piętno w bliznach – widocznych, czy ukrytych głęboko, wewnętrznych. Tej, która mnie dogania, nie pozostawiając wyboru. I muszę się z nią zmierzyć, nic nie pomoże przeprowadzka, zmiana najbliższych znajomych, a nawet sięgnięcie po nową tożsamość. Szczęście, które gdzieś tam jest, gdzieś może na mnie czeka – bez rozliczenia się z przeszłością – pozostanie tylko marzeniem.
Życie od początku... i tak dalej.
Oczywiście, niekoniecznie takie przeredagowanie mieści wszystko, co chciałaś powiedzieć, jasne, że może być dalekie od tego, co nazywasz swoim stylem, ale przynajmniej jest jakiś porządek, prawda?
OK. Na tym kończę pastwisko. W sensie pastwienia. Się. Mam nadzieję - ku Twojej korzyści.
Zatwierdzam weryfikację. R.
Ostatnio zmieniony śr 11 mar 2015, 09:22 przez Leszek Pipka, łącznie zmieniany 1 raz.
6
Leszku wybacz, że odniosę się do twego, poprawionego tekstu. Wiesz na czym polega różnica między twoim tekstem a tekstem imyours ? To że twój tekst przeczytałam - i nic . Tekst imyours do mnie przemówił i z nim sie utożsamiłam - "O to samo myślałam, tylko nie ujełąm tak pięknie w słowa" - to była moja pierwsza myśl, która mi się pojawiła po przeczytaniu tego pierwszego tekstu. Bo tamten tekst płynął, był od konkretnej osoby do mnie. Zaistniało porozumienie i jej komunikat do mnie dotarł.
Twój tekst jest poprawny - ale wyprany z wszelkich emocji. Nawet to słówko: kobiety mojego pokroju- nadaje temu wyrazeniu barwe, emocje - wyrzucenie tego słówka spłyca moje wyobrażenie - o kobiecie w domku za białym płotkiem.
To jedno. Drugie, że tekst imyours jest dla mnie dwutorowy. W pierszym wątku = to co odczuwa wiekszosc z nas - a mogło byc tak dobrze, tak ładnie...gdybym może wybrała inną drogę w zyciu...
i nagle ciemnośc, bohaterkę spowija coś groźnego. Co? Nie mam pojęcia - ale stało się cos złego... Tekst nam nie mówi co złego się wydarzyło, ale sygnalizuje to.
A u ciebie? Poprawne ujawnienie, jest dobrze choc może nie do końca...
I co? Zero emocji, zastanowienia się.Wybacz ale gdybym najpierw przeczytała twój tekst na pewno bym się z nim nie utożsamiła.
I żeby nie było tak różowo i słodko. Uwielbiam twoje opisy tekstów i tak naprawde uwielbiam twoje recenzje i jak jeszcze czytam cos na tej stronie to twoje zapisy, no może jeszcze miniaturki Smoke= ale to naprawdę inny temat...
Twój tekst jest poprawny - ale wyprany z wszelkich emocji. Nawet to słówko: kobiety mojego pokroju- nadaje temu wyrazeniu barwe, emocje - wyrzucenie tego słówka spłyca moje wyobrażenie - o kobiecie w domku za białym płotkiem.
To jedno. Drugie, że tekst imyours jest dla mnie dwutorowy. W pierszym wątku = to co odczuwa wiekszosc z nas - a mogło byc tak dobrze, tak ładnie...gdybym może wybrała inną drogę w zyciu...
i nagle ciemnośc, bohaterkę spowija coś groźnego. Co? Nie mam pojęcia - ale stało się cos złego... Tekst nam nie mówi co złego się wydarzyło, ale sygnalizuje to.
A u ciebie? Poprawne ujawnienie, jest dobrze choc może nie do końca...
I co? Zero emocji, zastanowienia się.Wybacz ale gdybym najpierw przeczytała twój tekst na pewno bym się z nim nie utożsamiła.
I żeby nie było tak różowo i słodko. Uwielbiam twoje opisy tekstów i tak naprawde uwielbiam twoje recenzje i jak jeszcze czytam cos na tej stronie to twoje zapisy, no może jeszcze miniaturki Smoke= ale to naprawdę inny temat...
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz
7
gebilis
mi się nie chce klepać komentarzy, ale masz rację, leszek elegancko zapakował do trumy text, który się wydziera i zebami łapie za krawędź zelaza :-D
a to: "I tutaj mogę mówić o burzy w moim życiu, bo jak grom z jasnego nieba, który zakłóca linie energetyczne w naszych domach, tak wszystko po kolei spowiło moje życie w ciemnościach." sprowadzone do kabli to jakas pomyłka - linie energetyczne to miejsca, gdzie spią koty w naszych domach, bo tam jest zuoooo.
swoją drogą faktycznie by to i owo poprawił, bo sa niezręcznosci, ale wyszlifowanie kawałka na glanc zabija osobowośc shorta i stojącego za nim autora.

mi się nie chce klepać komentarzy, ale masz rację, leszek elegancko zapakował do trumy text, który się wydziera i zebami łapie za krawędź zelaza :-D
a to: "I tutaj mogę mówić o burzy w moim życiu, bo jak grom z jasnego nieba, który zakłóca linie energetyczne w naszych domach, tak wszystko po kolei spowiło moje życie w ciemnościach." sprowadzone do kabli to jakas pomyłka - linie energetyczne to miejsca, gdzie spią koty w naszych domach, bo tam jest zuoooo.
swoją drogą faktycznie by to i owo poprawił, bo sa niezręcznosci, ale wyszlifowanie kawałka na glanc zabija osobowośc shorta i stojącego za nim autora.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
9
Ale, ale, miłe Panie.
Po pierwsze, to nie jest short, tylko prolog do utworu określanego mianem kryminał (thriller).
Po drugie, jestem cwanym krytykantem, zdecydowanie zdystansowałem się od wzorcowości i jedynej racji, podkreślając, że chodziło mi o zaprowadzenie porządku w narracji, nie zaś stawiając próbę redakcji tekstu za wzór metra. Poproszę o uważniejszą lekturę :-P
Po trzecie. Zaznaczyłem wyraźnie, że istnieją powody, dla których można pozwolić sobie na pewną kwiecistość, nie przesądzając wcale, iż Autorka ich nie ma.
Po czwarte. Panie poruszają się na gruncie gustu i indywidualnego odbioru, zadałem sobie trud ominięcia tego aspektu, bowiem, szczerze mówiąc, nie znoszę narracji tak egzaltowanej, zwłaszcza w gatunku przez siebie bardzo lubianym.
Po piąte. Ha, ciekawa jest to wrzutka do tematu płci pisarza i płci odbiorcy. Jest kolosalna różnica między - mieszczącymi się w obrębie tego samego gatunku - stylem, powiedzmy Charlotte Link, a stylem, powiedzmy, Lee Childa. Nietrudno zgadnąć, kogo bardziej lubię i poważam.
Po szóste. Istotę zastrzeżeń, co do sposobu obrazowania oddał w poście powyżej Sep. Jednak zgodzę się z argumentem, że gust ma tu wiele do powiedzenia.
Sprawę "linii energetycznych" potraktowałem z męskiego punktu widzenia, za co bardzo przepraszam, dziękuję również za celną uwagę w tej kwestii. Cóż, to, że nie bardzo przemawiają do mnie teorie prowadzące do trzymania pod łóżkiem ekranu z kasztanów i trawy nie powinny być żadnym usprawiedliwieniem :(
Na koniec - Gabi, bardzo Ci jestem wdzięczny. Kurczę, mieć fana, to radość i satysfakcja dużego kalibru. Jupi! Dzięki! ;D
Po pierwsze, to nie jest short, tylko prolog do utworu określanego mianem kryminał (thriller).
Po drugie, jestem cwanym krytykantem, zdecydowanie zdystansowałem się od wzorcowości i jedynej racji, podkreślając, że chodziło mi o zaprowadzenie porządku w narracji, nie zaś stawiając próbę redakcji tekstu za wzór metra. Poproszę o uważniejszą lekturę :-P
Po trzecie. Zaznaczyłem wyraźnie, że istnieją powody, dla których można pozwolić sobie na pewną kwiecistość, nie przesądzając wcale, iż Autorka ich nie ma.
Po czwarte. Panie poruszają się na gruncie gustu i indywidualnego odbioru, zadałem sobie trud ominięcia tego aspektu, bowiem, szczerze mówiąc, nie znoszę narracji tak egzaltowanej, zwłaszcza w gatunku przez siebie bardzo lubianym.
Po piąte. Ha, ciekawa jest to wrzutka do tematu płci pisarza i płci odbiorcy. Jest kolosalna różnica między - mieszczącymi się w obrębie tego samego gatunku - stylem, powiedzmy Charlotte Link, a stylem, powiedzmy, Lee Childa. Nietrudno zgadnąć, kogo bardziej lubię i poważam.
Po szóste. Istotę zastrzeżeń, co do sposobu obrazowania oddał w poście powyżej Sep. Jednak zgodzę się z argumentem, że gust ma tu wiele do powiedzenia.
Sprawę "linii energetycznych" potraktowałem z męskiego punktu widzenia, za co bardzo przepraszam, dziękuję również za celną uwagę w tej kwestii. Cóż, to, że nie bardzo przemawiają do mnie teorie prowadzące do trzymania pod łóżkiem ekranu z kasztanów i trawy nie powinny być żadnym usprawiedliwieniem :(
Na koniec - Gabi, bardzo Ci jestem wdzięczny. Kurczę, mieć fana, to radość i satysfakcja dużego kalibru. Jupi! Dzięki! ;D
11
"Nie musimy pamiętać, ale żebyśmy wiedzieli." ~ prof. E. Świdrak
"...i oby trąba twojego słonia nie trafiła w kaktusy." - Bareja.
"...i oby trąba twojego słonia nie trafiła w kaktusy." - Bareja.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
12
Taa...
Koelizm na dziś:
Na początku nie wierzymy w nic albo prawie w nic, następnie zaczynamy wątpić, że się pomyliliśmy, potem wszystko wydaje nam się znakiem, ale dopiero dużo później, kiedy ten sam znak napotykasz na swojej drodze wielokrotnie, choć wcale go nie szukałeś, dopiero wtedy zaczynasz rozumieć, że masz do czynienia z językiem, który wykracza poza rzeczywistość.
Przejmujące...
Oto Słowo.
Koelizm na dziś:
Na początku nie wierzymy w nic albo prawie w nic, następnie zaczynamy wątpić, że się pomyliliśmy, potem wszystko wydaje nam się znakiem, ale dopiero dużo później, kiedy ten sam znak napotykasz na swojej drodze wielokrotnie, choć wcale go nie szukałeś, dopiero wtedy zaczynasz rozumieć, że masz do czynienia z językiem, który wykracza poza rzeczywistość.
Przejmujące...
Oto Słowo.
13
Króciutki tekst, napisany dość płynnie, bez większych potknięć - a tyle już kontrowersji. Mojego entuzjazmu też nie budzi, przede wszystkim za to, co wytknął Sep, czyli skłonność do banalnych uogólnień. Że po burzy przyjdzie pogoda (jakby nie było burz, które przynoszą paskudny, zimny i wilgotny niż), że przeszłość zostawia na nas ślady, a w ogóle, to niełatwo się od niej uwolnić, lecz któż by nie chciał zacząć żyć na nowo - taki zestaw standardowych komunałów, które można by umieścić na początku większości tekstów dłuższych, niż miniatura.
Mam wrażenie, że tutaj pomogłoby spersonalizowanie narracji od samego początku. Zamiast
Ten fragment jest zbyt krótki, żeby dało się cokolwiek powiedzieć czy to o jego bohaterce, czy o zamyśle fabularnym. Dlatego mogę jedynie powtórzyć: dobrze byłoby, gdyby bohaterka nie przeskakiwała na poziom łatwych uogólnień, gdyż indywidualnych odczuć zakwestionować się nie da, natomiast takie stwierdzenia, że wszyscy, że każdy i zawsze - odbierają tekstowi jego nośność.
Mam wrażenie, że tutaj pomogłoby spersonalizowanie narracji od samego początku. Zamiast
Fascynują mnie burze. I dalej, nie uogólnienie, że są piękne (jak dla kogo, stwierdzę sceptycznie), lecz coś z opisu tych zmian, jakie przynosi burza - że niebo, że wiatr, że deszcz... Świat przecież wygląda wtedy inaczej. Podobnie z czasem po burzy:imyours pisze:Burze są fascynujące, gwałtowne, piękne.
Niekoniecznie. Bywają burze naprawdę niszczące, i to nie tylko w postaci huraganu czy tajfunu. Chyba byłoby lepiej, gdyby Twoja bohaterka powiedziała, że lubi przemianę świata po burzy, kiedy znów wychodzi słońce, powietrze jest czyste i rześkie, kałuże parują... Coś o własnych odczuciach, zamiast banałów, które łatwo zakwestionować.A po nich nastaje błogi spokój, jakby nowy oddech dla Ziemi. Nowy, lepszy dzień życia.
Jeżeli po gromie z jasnego nieba nastaje ciemność w naszych domach, to przyznaję rację Leszkowi: "linie energetyczne" oznaczają tu po prostu przewody, którymi płynie prąd, nie zaś owe tajemnicze siatki energii ziemskiej, którą wykorzystują koty. Czyli jednak określenie to zostało niewłaściwie użyte.imyours pisze: jak grom z jasnego nieba, który zakłóca linie energetyczne w naszych domach, tak wszystko po kolei spowiło moje życie w ciemnościach.
Ten fragment jest zbyt krótki, żeby dało się cokolwiek powiedzieć czy to o jego bohaterce, czy o zamyśle fabularnym. Dlatego mogę jedynie powtórzyć: dobrze byłoby, gdyby bohaterka nie przeskakiwała na poziom łatwych uogólnień, gdyż indywidualnych odczuć zakwestionować się nie da, natomiast takie stwierdzenia, że wszyscy, że każdy i zawsze - odbierają tekstowi jego nośność.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.