Nie jestem za tym, by przedstawiać młodym jedynie wzorcowe zachowania – jakby świat kreowany był na taki, w którym wszystko jest idealnie poprawne. Nie lepiej nauczyć dzieci rozpoznawać zło i dobro, aniżeli zakazywać im jakiejkolwiek styczności z zdemoralizowanymi zachowaniami?
Dlatego czułam się pewnie, omijając stalowe kraty. Patrząc na moją przeszłość, pełną nauki na temat cienkiej granicy, która majaczy między dwiema stronami, nie bałam się zobaczyć najbardziej obrzydliwie pociągających obrazów dwudziestego pierwszego wieku. Potrafiłam myśleć sama – nie byłam zaprogramowana przez dorosłych, próbujących wmówić mi jak powinno być, zachowując się przy tym, jakby zło nie istniało.
Ale zło tkwiło w świecie od dawna i będzie tkwić wiecznie. To równowaga, która nie pozwala przeciągnąć jedno nad drugie - i odwrotnie.
Amelia. Ona frustrowała mnie najbardziej. Jako osoba szczególnie wyczulona na ludzkie piękno, miałam słabość do niebezpiecznego połączenia urody z szaleństwem. Mogłam nawet powiedzieć, że gdyby nie wyniki jej badań, mogłabym się w niej zakochać.
Miała malinowe, pełne usta – pozostawały rozchylone, nadając jej twarzy tajemniczego wyrazu. Pukle loków spływały na jej szczupłe ramiona, otaczając ją jak wodospad. Wyglądała cudownie. Niczym najdelikatniejszy posąg bogini - przerażająco cudowny.
Musiałam to przyznać przed sobą. Wygląd miał znaczenie. To było przygnębiające, ale taka była natura ludzka. I nieważne, ile razy będziemy sobie powtarzać, że jest inaczej. Ludzie są słabi pod tym względem i nawet upływ tysięcy lat nie zmienił stanu rzeczy.
- Przyszłaś – stwierdziła z delikatnym uśmiechem, rysującym się na jej zmęczonej buzi.
- To moja praca.
Popatrzyła na mnie z czystym uwielbieniem w oczach i podeszła do krat.
- Jak jest na studiach? Jak traktują cię ludzie?
Źle. Inaczej.
- Dobrze – ucięłam krótko, sięgając do torby.
- To moje badania? – spytała, wskazując na teczkę, którą trzymałam w dłoni.
Pokiwałam głową. Dziewczyna opuściła wzrok i zmarszczyła ciemne brwi, wpatrując się w nagą, przygnębiającą podłogę więzienia. Zupełnie nie pasowała do wnętrza celi. Wyglądała jak nastolatka. Niewinne. Jakby nie powinna się tu kiedykolwiek znaleźć.
Rozproszone światło otoczyło jej smukłą sylwetkę, sprawiając wrażenie, jakby otaczała ją aureola. Diagnoza psychiatry leżała przede mną, napisana tłustą, czarną czcionką, kilkukrotnie podkreślona i ozdobiona koślawymi wykrzyknikami.
Pierwszy tekst ever. Przyjmuję każdą krytykę - bardzo zależy mi na polepszeniu warsztatu.
2
Zapraszam do komentowania.
Adres e-mail: kontakt(M@ŁP@)weryfikatorium.pl
WeryfikatoriuM na Facebooku
Land of Fairy Tales
Eskalator.exe :batman:
WeryfikatoriuM na Facebooku
Land of Fairy Tales
Eskalator.exe :batman:
3
Któryś raz widzę taki komentarz i zastanawiam się o co kaman?Avenger pisze:Zapraszam do komentowania.
Nepotyzm?
Spam?
Próba odgrzebania, niezagrzebanego tekstu?
A tak w ogóle mały falstart, ale nie czepiam się


Grimzon: Tekst został odblokowany. Nie rozumiesz to może warto zapytać zanim wrzuci się jakieś uwagi. natomiast zgodnie z przyjętym regulaminem używanie wulgaryzmów w postach bez wykropkowania jest nieuprzejme w stosunku do innych użytkowników. Proszę w dalszych swoich postach o zaprzestanie takich praktyk.
Ogólnie: nie za bardzo wiem co to ma być. Całość od czapy, czy zbyt krótki fragment by czytelnik mógł zrozumieć co autor miał na myśli.
Jak dla mnie przebajerowane (nazbyt i na siłę przepoetyzowane, sztuczna głębia. Narrator przestaje być człowiekiem z krwi i kości, a staje się wymuszonym bohaterem antycznego dramatu), ale jednocześnie interesujące (zastanawiam się o co kaman; co było wcześniej i co będzie dalej. Co jest nie tak z laską za kratami i tym bardziej co jest nie tak z ***** narratorką

Tak po za tym jestem analfabetą, po robocie i kilku piwach, a na dodatek dochodzi 5 nad ranem, więc gramatyki, interpunkcji, ortografii i innych diabłów wytykał nie będę, ale pozwolę sobie wymienić to co mój śnięty umysł ukuło:
No dobra, sam sobie przeczę, ale ten przecinek dla mnie jakoś tak od czapy.pewnie, omijając
Ups, znowu. Tu zamiast przecinka dał bym kropkę.stronami, nie
"Obrzydliwie pociągające" - nie wiem czy autor właśnie to miał na myśli, ale jak dla mnie od razu i zbyt nachalnie wskazuje to na to (co ja mam po pijaku z tym "to"), że narrator jest ***** - w sensie, że jarają go jakieś odpałowe perwersje.najbardziej obrzydliwie pociągających obrazów dwudziestego pierwszego wieku
Sraty pierdaty, oklepane jing jang, w bardzo nachalnym wydaniu.Ale zło tkwiło w świecie od dawna i będzie tkwić wiecznie. To równowaga, która nie pozwala przeciągnąć jedno nad drugie - i odwrotnie.
Po za tym jak dla mnie nie pasi, że mowa jest tylko o złu, a zaraz potem o równowadze. Tkwienie zła to nie równowaga, tkwienie dobra i zła już prędzej, ale jak dla mnie to dalej pseudofilozoficzny bełkot.
I "przeciągnięcie jednego nad drugie" też jakoś mi nie leży.
Na pewno frustrowała, znaczy denerwowała? Może raczej ciekawiła, frapowała, interesowała?Ona frustrowała mnie najbardziej
No i "mnie najbardziej" - skoro nie wspominasz o panu Mietku który żuł kalosze, ani o Jadzi która uprawiała seks z firanką, to czemu najbardziej? Po prostu "frustrowała" (jeśli to dobre słowo), ewentualnie dla podkreślenia: bardzo, wyjątkowo, szczególnie itd... ale "najbardziej" mi się nie podoba.
Mogłam nawet powiedzieć, że gdyby nie wyniki jej badań, mogłabym się w niej zakochać.
Powtórzenie. Zamiast pierwszego można np. "Wydawało mi się nawet, że..."
Może jestem tylko facetem, ale rozchylone to: albo głupia, albo do... Na pewno nic w tym tajemniczegoMiała malinowe, pełne usta – pozostawały rozchylone, nadając jej twarzy tajemniczego wyrazu.

Powiedzieć, że gryzie się to mało. Dla mnie to istna walka kogutów i to w Tajlandii.Pukle loków
Jak już to nie ją, tylko jej głowę/twarz. A tak po za tym, wodospad ma to do siebie, że otacza?otaczając ją jak wodospad
hrup, hrup, błeee - tak o.Niczym najdelikatniejszy posąg bogini - przerażająco cudowny.
Słabi? Hello! Dobór naturalny.Musiałam to przyznać przed sobą. Wygląd miał znaczenie. To było przygnębiające, ale taka była natura ludzka. I nieważne, ile razy będziemy sobie powtarzać, że jest inaczej. Ludzie są słabi pod tym względem i nawet upływ tysięcy lat nie zmienił stanu rzeczy.
I nie miał, było, była (przy okazji powtórzonko) tylko ma i jest.
Nie jestem pewien czy te kolejne przepompowane, pseudofilozoficzne wynurzenia nie powinny być jakoś inaczej zapisane... ale głupi jestem i w narracje pierwszoosobową jeszcze się nie zagłębiałem, więc nie wiem jak

Jakieś " - pomyślałam" czy coś...Źle. Inaczej.
jak dla mnie spuściła, ale kolejny raz jestem tylko facetem.opuściła
znowu przepompowane.nagą, przygnębiającą podłogę
Wiem o co chodzi, ale od razu nasuwa się pytanie: podłoga nie pasowała?Zupełnie nie pasowała do wnętrza celi.
Aureola wisi nad łbem, otaczać ją może poświata, aura itd...Rozproszone światło otoczyło jej smukłą sylwetkę, sprawiając wrażenie, jakby otaczała ją aureola
Nie wiem czemu, ale albo po leżała przede mną kropka i nowe zdanie, albo Diagnoza psychiatry napisana tłustą, czarną czcionką, kilkukrotnie podkreślona i ozdobiona koślawymi wykrzyknikami leżała przede mną.Diagnoza psychiatry leżała przede mną, napisana tłustą, czarną czcionką, kilkukrotnie podkreślona i ozdobiona koślawymi wykrzyknikami.
Podsumowując podkreślam, że to tylko moje, niczym nie poparte dywagacje. Jednocześnie proszę mądrzejszych o zweryfikowanie mojej weryfikacji, bo nie chciał bym nikogo wprowadzić w błąd.
Moim zdaniem narratorka jest trochę za bardzo pompatyczna, wyniosła, filozoficzna i dramatyczna. Jaki normalny człowiek myśli w ten sposób? Rozumiem, że to pewien sposób przekazu (który w odpowiednich dawkach podoba mi się), ale tu ze studentki robi nam się jakaś dwustuletnia Antygona... i dramat

Podkreślam też drugi aspekt: oprócz wymienionych przeze mnie "przedziwnień", całość mi się podoba i fabuła/historia (jeśli o takiej można mówić) zaciekawia.
Z dedykacją dla autorki, piosenka którą okazjonalnie wysłucham do ostatniego faja przed snem, i którą przypomniał mi jej tekst:
Limp Bizkit - Behind Blue Eyes
EDIT:
Boże chroń królową!
Zrozumiałem... Spowity alkoholem rozum budzi się do życia...
Tekst został odblokowany!
Chyba...

Ostatnio zmieniony śr 11 wrz 2013, 10:41 przez TomaszGofrowicz, łącznie zmieniany 1 raz.
4
W odpowiedzi na komentarz przedmówcy: krytyka powinna składać się z wytknięcia błędów i ewentualnych sugestii ich poprawienia, a nie pastwienia się nad autorem. Dziewczyna ma piętnaście lat, chce się czegoś nauczyć, a ty na nią, można powiedzieć, siadasz. Tak się nie robi. Wytknij błędy, zasugeruj poprawę, ale wstrzymaj się od zjadliwych komentarzy.
Co do tekstu:
Zamiast tego widziałbym coś w stylu: "To odwieczna prawda, która sprawia, że dobrzy ludzie mają pole do popisu, a aniołowie stróże nie stracili zajęcia".
[quote-"Ette"]Miała malinowe, pełne usta – pozostawały rozchylone[/quote]
Myślnik zastąpiłbym słowem "które".
Czy rozchylone... Wiem, że kobieta lekko uchyla usta np. na randce, żeby wyglądać uwodzicielsko. Mężczyzna powinien wówczas mieć skojarzenia, które powiodą jego umysł ku wyobrażeniom pocałunku.
Tajemniczości dodałby np. uśmiech. Z czego się cieszy, ale z czego? Jest w więzieniu i zdiagnozowano u niej chorobę psychiczną, ale się cieszy? Czemu? To efekt choroby? A może inni więźniowie w nocy opowiadają jej dowcipy?
Czy diagnozę należy zaznaczać? Nie sądzę. Wystarczą słowa: "Zaburzenia dwubiegunowe ze skłonnościami do niekontrolowanych przejawów agresji", żeby brzmiało groźnie. Diagnoza od czapy, psychiatrą nie jestem. Gdybym zaś miał pisać o czymś takim, to skontaktowałbym się z psychiatrą i spytał, jak to dokładnie wygląda. Nie sądzę też, że psychiatra, stawiając diagnozę, podkreśla ją i okrasza rysunkiem koślawych wykrzykników. Jeśli nazwa zaburzenia jest aż tak istotna dla fabuły, powinnaś podkreślić ją emocjami i reakcją bohaterki: "Zamarłam, przeraziłam się, wiedziałam, że..." itd. ale też bez przesady.
Warsztatowo - mnóstwo zbędnych słów. Mówi się, że redakcja polega na wywaleniu wszystkiego, co zbędne i co nie ma znaczenia dla fabuły. Czasem są to pojedyncze słowa, czasem frazy, czasem całe zdania i akapity. Jeżeli są istotne, to jest szansa, że mogą zostać.
Przecinki, powtórzenia, "bylica drapieżna" (był, była, było, byli) - tego trzeba unikać.
Dużo pracy przed tobą, nie oszukujmy się. Dużo czytaj, chłoń krytykę, lecz naucz się też ją przesiewać.
Jak na pierwszy raz, to nieźle.
Np. krytyka mojego przedmówcy liczy się do tego momentu, w którym przestaje być rzetelna i zmienia się w niemalże obraźliwe słowa nietrzeźwego człowieka.
Nie użyłbym wodospadu w odniesieniu do kaskady włosów, bo to klisza bodajże (mam rację?). Wysil się na fajne porównanie.
Co do tekstu:
Coś idealnego z założenia jest poprawne.Ette pisze:idealnie poprawne
Dwiema stronami czego? Świata? Wymiaru?Ette pisze:która majaczy między dwiema stronami
To zdanie jest kiepskie.Ette pisze:To równowaga, która nie pozwala przeciągnąć jedno nad drugie - i odwrotnie.
Zamiast tego widziałbym coś w stylu: "To odwieczna prawda, która sprawia, że dobrzy ludzie mają pole do popisu, a aniołowie stróże nie stracili zajęcia".
[quote-"Ette"]Miała malinowe, pełne usta – pozostawały rozchylone[/quote]
Myślnik zastąpiłbym słowem "które".
Czy rozchylone... Wiem, że kobieta lekko uchyla usta np. na randce, żeby wyglądać uwodzicielsko. Mężczyzna powinien wówczas mieć skojarzenia, które powiodą jego umysł ku wyobrażeniom pocałunku.
Tajemniczości dodałby np. uśmiech. Z czego się cieszy, ale z czego? Jest w więzieniu i zdiagnozowano u niej chorobę psychiczną, ale się cieszy? Czemu? To efekt choroby? A może inni więźniowie w nocy opowiadają jej dowcipy?
"Niewinnie" chyba.Ette pisze:Niewinne
Nie rozumiem. Przychodzi do chorej psychicznie z badaniami, a diagnoza leży? Gdzie? Zostawiła ją? Czemu diagnoza nie jest razem z badaniami?Ette pisze:Diagnoza psychiatry leżała przede mną, napisana tłustą, czarną czcionką, kilkukrotnie podkreślona i ozdobiona koślawymi wykrzyknikami.
Czy diagnozę należy zaznaczać? Nie sądzę. Wystarczą słowa: "Zaburzenia dwubiegunowe ze skłonnościami do niekontrolowanych przejawów agresji", żeby brzmiało groźnie. Diagnoza od czapy, psychiatrą nie jestem. Gdybym zaś miał pisać o czymś takim, to skontaktowałbym się z psychiatrą i spytał, jak to dokładnie wygląda. Nie sądzę też, że psychiatra, stawiając diagnozę, podkreśla ją i okrasza rysunkiem koślawych wykrzykników. Jeśli nazwa zaburzenia jest aż tak istotna dla fabuły, powinnaś podkreślić ją emocjami i reakcją bohaterki: "Zamarłam, przeraziłam się, wiedziałam, że..." itd. ale też bez przesady.
Warsztatowo - mnóstwo zbędnych słów. Mówi się, że redakcja polega na wywaleniu wszystkiego, co zbędne i co nie ma znaczenia dla fabuły. Czasem są to pojedyncze słowa, czasem frazy, czasem całe zdania i akapity. Jeżeli są istotne, to jest szansa, że mogą zostać.
Przecinki, powtórzenia, "bylica drapieżna" (był, była, było, byli) - tego trzeba unikać.
Dużo pracy przed tobą, nie oszukujmy się. Dużo czytaj, chłoń krytykę, lecz naucz się też ją przesiewać.
Jak na pierwszy raz, to nieźle.
Np. krytyka mojego przedmówcy liczy się do tego momentu, w którym przestaje być rzetelna i zmienia się w niemalże obraźliwe słowa nietrzeźwego człowieka.
Wodospad ma to do siebie, że spada i składa się z wody.TomaszGofrowicz pisze: A tak po za tym, wodospad ma to do siebie, że otacza?
Nie użyłbym wodospadu w odniesieniu do kaskady włosów, bo to klisza bodajże (mam rację?). Wysil się na fajne porównanie.
Niekoniecznie. To w końcu narracja pierwszoosobowa, która w całości zdaje się być myślą bohatera.TomaszGofrowicz pisze:Jakieś " - pomyślałam" czy coś...
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.
https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.
https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com
5
TomaszGofrowicz - "Dlatego czułam się pewnie omijając stalowe kraty", niby przecinek przed ąc, ale jak patrzę teraz, to rzeczywiście lepiej bez.
"Patrząc na moją przeszłość, pełną nauki na temat cienkiej granicy, która majaczy między dwiema stronami, nie bałam się zobaczyć najbardziej obrzydliwie pociągających obrazów dwudziestego pierwszego wieku." To się odnosi od siebie - kropka by pozbawiła sensu część pierwszą.
"Obrzydliwie pociągające" Miało ładnie brzmieć, a wyszło jak zawsze. Przesadzone.
No i reszta... Zgadzam się. Chyba ekscytacja tym, że wreszcie udało mi się coś napisać, przyćmiła mi zupełnie zdolność samokrytyki. Wrzuciłam to za szybko i dopiero teraz zdaję sobie sprawę, jak irytujące są te wyniosłe przemyślenia. W sumie zaczęłam to pisać, chcąc uporządkować jakoś swoje myśli - na dodatek byłam pod wpływem silnych emocji (nastolatka! wybaczcie!) i chciałam sobie to wszystko ładnie, dramatycznie i ciekawie przedstawić w opowiadaniu. Może z tego wyrosnę?
"Dziewczyna ma piętnaście lat, chce się czegoś nauczyć" Tak! Tak! Chcę! I nie jest tak, że kieruję się krytyką bezmyślnie. Mam swój rozum. I dzięęękuję wam bardzo za zainteresowanie tym kawałkiem.
Bartosh - Co do twoich pytań, to przecież mogło być tak, że diagnozę posiadało parę osób, a Amelia to na tyle szczególny przypadek, że diagnoza nie jest adekwatna do jej zachowania czy czynów. Ktoś, kto dostał świstek papieru, sfrustrował się na tyle, że musiał tę diagnozę podkreślić. Bohaterka została wysłana do Amelii, bo, załóżmy, ma jakieś specjalne podejście lub zdolności... Nie? Szczerze, to nie myślałam o tym dokładnie. Kierowałam się jakimś tam obrazem w mojej głowie i po prostu pisałam. Część logiczna mi umknęła, więc ci nie wyjaśnię na czym to polegało. Muszę to parę razy przemyśleć, przetrawić, podowiadywać się trochę. Najbardziej prawdopodobne jednak jest to, że nie będę kontynuowała "Amelii".
A, i doceniam twoją obronę. Co prawda, postawa Tomasza nie dotknęła mnie jakoś szczególnie, bo mam dużo dystansu, ale nie była też poprawna.
Oczywiście dziękuję ci również za to, że przeznaczyłeś jakąś tam część swojego czasu na bezinteresowną pomoc. Baaardzo to doceniam.
"Patrząc na moją przeszłość, pełną nauki na temat cienkiej granicy, która majaczy między dwiema stronami, nie bałam się zobaczyć najbardziej obrzydliwie pociągających obrazów dwudziestego pierwszego wieku." To się odnosi od siebie - kropka by pozbawiła sensu część pierwszą.
"Obrzydliwie pociągające" Miało ładnie brzmieć, a wyszło jak zawsze. Przesadzone.
No i reszta... Zgadzam się. Chyba ekscytacja tym, że wreszcie udało mi się coś napisać, przyćmiła mi zupełnie zdolność samokrytyki. Wrzuciłam to za szybko i dopiero teraz zdaję sobie sprawę, jak irytujące są te wyniosłe przemyślenia. W sumie zaczęłam to pisać, chcąc uporządkować jakoś swoje myśli - na dodatek byłam pod wpływem silnych emocji (nastolatka! wybaczcie!) i chciałam sobie to wszystko ładnie, dramatycznie i ciekawie przedstawić w opowiadaniu. Może z tego wyrosnę?
"Dziewczyna ma piętnaście lat, chce się czegoś nauczyć" Tak! Tak! Chcę! I nie jest tak, że kieruję się krytyką bezmyślnie. Mam swój rozum. I dzięęękuję wam bardzo za zainteresowanie tym kawałkiem.
Bartosh - Co do twoich pytań, to przecież mogło być tak, że diagnozę posiadało parę osób, a Amelia to na tyle szczególny przypadek, że diagnoza nie jest adekwatna do jej zachowania czy czynów. Ktoś, kto dostał świstek papieru, sfrustrował się na tyle, że musiał tę diagnozę podkreślić. Bohaterka została wysłana do Amelii, bo, załóżmy, ma jakieś specjalne podejście lub zdolności... Nie? Szczerze, to nie myślałam o tym dokładnie. Kierowałam się jakimś tam obrazem w mojej głowie i po prostu pisałam. Część logiczna mi umknęła, więc ci nie wyjaśnię na czym to polegało. Muszę to parę razy przemyśleć, przetrawić, podowiadywać się trochę. Najbardziej prawdopodobne jednak jest to, że nie będę kontynuowała "Amelii".
A, i doceniam twoją obronę. Co prawda, postawa Tomasza nie dotknęła mnie jakoś szczególnie, bo mam dużo dystansu, ale nie była też poprawna.
Oczywiście dziękuję ci również za to, że przeznaczyłeś jakąś tam część swojego czasu na bezinteresowną pomoc. Baaardzo to doceniam.
6
Przecinki, to nie kwiatki - ich obecność nie ma za zadanie upiększać, a ich brak nie ma być wygodny. Pytanie brzmi: "Czy zgodnie z zasadami interpunkcji ten przecinek powinien tam być?". Reguły gramatyczne, ortograficzne i interpunkcyjne, to taka władza zwierzchnia. Tego nie przeskoczysz. Przecinek to nie Miss Universum - nie ma dobrze się prezentować. Ma być, albo zniknąć.Ette pisze:"Dlatego czułam się pewnie omijając stalowe kraty", niby przecinek przed ąc, ale jak patrzę teraz, to rzeczywiście lepiej bez.
Podkreśliłem dwie części mowy: czasownik i imiesłów przysłówkowy współczesny, które bezwzględnie i bez wyjątków należy oddzielić przecinkiem. Na pewno wśród forumowiczów są nauczyciele języka polskiego, którzy lepiej Ci to wyjaśnią. Ja tylko powtarzam to, czego zostałem nauczony.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.
https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.
https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com
7
A może ktoś korzystając z niepoprawnej interpunkcji składa hołd twórcom futuryzmu? W końcu ile głów, tyle interpretacji.Bartosh16 pisze:Przecinki, to nie kwiatki - ich obecność nie ma za zadanie upiększać, a ich brak nie ma być wygodny. Pytanie brzmi: "Czy zgodnie z zasadami interpunkcji ten przecinek powinien tam być?". Reguły gramatyczne, ortograficzne i interpunkcyjne, to taka władza zwierzchnia. Tego nie przeskoczysz. Przecinek to nie Miss Universum - nie ma dobrze się prezentować
8
Dzizus jakie obraźliwe słowa? Jakie siadanie na człowieka? Jak i gdzie kogoś obraziłem, lub nad kimś się pastwiłem?
Proszę cytat.
Całość mojej wypowiedzi tyczyła się tekstu, nie autora.
Mam prawo np. uważać bohatera literackiego za idiotę i mówić o tym, ale to nie jest równoznaczne z tym, że autora uważam za idiotę.
Po za tym uważam, że obrazowe wytknięcie błędu bardziej zapada w pamięć i lepiej trafia do autora, niż suche "tu źle, a powinno być tak".
Ludzie ogarnijcie się. Trochę dystansu, przymrużenia oka, uśmiechu. To nie korporacja, gdzie wszystko musi być pod krawatem i od linijki.
Włosy mogły otaczać jej twarz niczym wodospad, ale nie jak wodospad, bo wodospad z natury nie otacza. Przynajmniej ja tak to czuje.
Ette nie wyrastaj tylko dopracowuj, ćwicz
Część logiczną zawsze musisz mieć dopiętą na ostatni guzik. To podstawa, a jednocześnie duże ułatwienie. Jak masz w głowie dopracowane co, kto, kiedy, skąd, dlaczego i jak, tekst sam zacznie się wypełniać. I to wypełniać z sensem.
Po za tym czytaj weryfki, wszystkie i w każdej ilości. Sama zobaczysz, że szybko zaczniesz dostrzegać w tekstach rzeczy, o których istnieniu nie wiedziałaś
Grimzon Właśnie zapytałem. I to nie były uwagi tylko, żartobliwe pytania pomocnicze. Po raz kolejny: Why so serious?
Co do "wulgaryzmu". Bije się w pierś. Czasem tak mi samo wychodzi i inaczej nie chce. Przepraszam.
Proszę cytat.
Całość mojej wypowiedzi tyczyła się tekstu, nie autora.
Mam prawo np. uważać bohatera literackiego za idiotę i mówić o tym, ale to nie jest równoznaczne z tym, że autora uważam za idiotę.
Po za tym uważam, że obrazowe wytknięcie błędu bardziej zapada w pamięć i lepiej trafia do autora, niż suche "tu źle, a powinno być tak".
Ludzie ogarnijcie się. Trochę dystansu, przymrużenia oka, uśmiechu. To nie korporacja, gdzie wszystko musi być pod krawatem i od linijki.
Włosy mogły otaczać jej twarz niczym wodospad, ale nie jak wodospad, bo wodospad z natury nie otacza. Przynajmniej ja tak to czuje.
Ette nie wyrastaj tylko dopracowuj, ćwicz

Część logiczną zawsze musisz mieć dopiętą na ostatni guzik. To podstawa, a jednocześnie duże ułatwienie. Jak masz w głowie dopracowane co, kto, kiedy, skąd, dlaczego i jak, tekst sam zacznie się wypełniać. I to wypełniać z sensem.
Po za tym czytaj weryfki, wszystkie i w każdej ilości. Sama zobaczysz, że szybko zaczniesz dostrzegać w tekstach rzeczy, o których istnieniu nie wiedziałaś

Grimzon Właśnie zapytałem. I to nie były uwagi tylko, żartobliwe pytania pomocnicze. Po raz kolejny: Why so serious?
Co do "wulgaryzmu". Bije się w pierś. Czasem tak mi samo wychodzi i inaczej nie chce. Przepraszam.
9
Dalej poprosimy już o uwagi odnośnie tekstu. Dyskusja z modkiem - na pw. Przepraszamy za przerwę w transmisji, Ette.

www.huble.pl - planszówki w klimacie zen!
10
Tak ładnie prosicie, że nie sposób odmówić dziewczynie weryfikacji...
Nie zwracałam uwagi na orty i interki, ponieważ sama sobie z nimi nie radzę.
Uczył piekarz krawca konie podkuwać -,-
Fragmencik ciekawy, żywy
chętnie przeczytałabym dalszą część.
Podpisuję się pod tym
Sama nie pisze jakoś wspaniale, więc nie bierz sobie mojej opinii za bardzo do serca.Ette pisze:Nie jestem za tym, by przedstawiać młodym jedynie wzorcowe zachowania wydaje mi się, ze same "zachowania" to za mało... mogłabyś to uogólnić – jakby świat kreowany wyrzuciłabym (...) jakby świat był idealny. -chyba lepiej brzmibył na taki, w którym wszystko jest idealnie poprawne złe połączenie. Nie lepiej nauczyć dzieci rozpoznawać zło i dobro, aniżeli zakazywać im jakiejkolwiek styczności z zE! zdemoralizowanymi zachowaniami nie wiem czy określenie "zdemoralizowane zachowania" jest poprawne, ale już sama demoralizacja kojarzy mi się ze złym zachowaniem- masło maślane
? Poza tym cały ten akapit... Na przykład w ostatnim zdaniu jedno nie wyklucza drugiego- można nauczyć dzieci rozpoznawać dobro i zło JEDNOCZEŚNIE zakazując im styczności ze zdemoralizowanymi zachowaniami
Dlatego dlaczego? (przez to, że nie jest za tym, by przedstawiać młodym(...)? To jest powód? Niedoprecyzowane) czułam się pewnie, omijając stalowe kraty. Jeszcze raz musze się zapytać: DLACZEGO? przecież wcześniej pisałaś, że ludzie nie mogą udawać, ze zło nie istnieje, musza je poznać etc.
Patrząc na moją przeszłość, pełną nauki na temat cienkiej granicy, która majaczy między dwiema stronami , @Tomasz: Aż dziw, że to Ci się nie skojarzyło;) nie bałam się a może o to Ci chodziło we wcześniejszym zdaniu? Przechodzi pewnie obok tych krat, ponieważ się nie boi, tak? zobaczyć najbardziej obrzydliwie pociągających obrzydliwych albo pociągających obrazów dwudziestego pierwszego wieku. Szyk nie pasuje. Nie jestem polonistą, nie mam pojęcia czy powyższe zdanie napisałaś poprawnie, ale coś mi w nim bardzo przeszkadza.
Potrafiłam myśleć sama – wiem co chciałaś przekazać, ale to jest trochę niedokładna metafora (nie mam pojęcia jak napisać, żebyśmy się zrozumiały ;D)... OK- zdanie zawiera trafne spostrzeżenie, ale ludzie (ci, którzy nie myślą sami) szybciutko się zapytają, jak to możliwe, że ktoś sam nie myśli nie byłam zaprogramowana przez dorosłych , próbujących wmówić mi jak powinno być, zachowując się przy tym, jakby zło nie istniało. główna bohaterka jest dorosła? Ten fragment właśnie temu zaprzecza
Ale zło tkwiło w świecie od dawna sugeruje, że jednak kiedyś tego zła NIE było i będzie tkwić wiecznie. To równowaga, która nie pozwala przeciągnąć jedno jednego? nad drugie - i odwrotnie. zbędne
Amelia. Ona frustrowała tu sobie Tomasza poczytajmnie najbardziej. Jako osoba szczególnie wyczulona na ludzkie piękno, miałam słabość hmm... Jakiego rodzaju ta słabość? do niebezpiecznego czemu niebezpieczne
w ogóle nie rozumiem po co mieszać wygląd i charakter... to są dwie różne, niepowiązane ze sobą (przeważnie) rzeczy. Zresztą zapytaj się Kartezjusza, Penfileda albo von Ditfurtha. Na pewno Ci odpowiedzą
połączenia urody z szaleństwem . Mogłam nawet powiedzieć, że gdyby nie wyniki jej badań, mogłabym się w niej zakochać. to pisze dziewczyna, tak? ...OK, nie mam nic przeciwko
jeżeli chodzi o coś innego, to wybaczcie i jak najszybciej mnie uświadomcie
Miała malinowe, pełne usta – pozostawały rozchylone za dużo romansów się naczytałaś... zastąpiłabym słówko "pozostawały". , nadając jej twarzy tajemniczego wyrazu. może tak: (...) prowokacyjnie rozchylone, nadawały jej twarzy tajemniczego (też nie pasuje) wyrazu. Pukle loków spływały na jej szczupłe ramiona, otaczając ją jak wodospad. Wyglądała cudownie. Niczym najdelikatniejszy posąg posągi delikatne? każdy widzi sztukę inaczejbogini - przerażająco cudowny.
Musiałam to przyznać przed sobą niepotrzebne. Wygląd miał nie zgadzam się z Twoim zdaniem, ale jak już to czas teraźniejszy, bo cały czas (wiem, powtórzenie) MA ZNACZENIE znaczenie. To było przygnębiające, ale taka była natura ludzka. Pilnuj czasu! Poza tym powt. I nieważne, ile razy będziemy sobie powtarzać, że jest inaczej. Ludzie są słabi pod tym względem i nawet upływ tysięcy lat nie zmienił zmieniłabym czasownik dok. na ndok. ( nie zmieni) stanu rzeczy.
- Przyszłaś – stwierdziła delikatnie się uśmiechając z delikatnym uśmiechem, rysującym się na jej zmęczonej buzi.
- To moja praca.
Popatrzyła na mnie z czystym uwielbieniem w oczach i podeszła do krat.
- Jak jest na studiach? Jak traktują cię cię traktują ludzie?
Źle. Inaczej. Tutaj też bym zmieniła kolejnośćżeby nie wyglądało, że źle znaczy inaczej (tylko taka gonitwa myśli)
- Dobrze – ucięłam krótko, sięgając do torby.
- To moje badania? – spytała, wskazując na teczkę, którą trzymałam w dłoni.
Pokiwałam głową. Dziewczyna opuściła wzrok i zmarszczyła ciemne brwi, wpatrując się w nagą, przygnębiającą podłogę więzienia. Zupełnie nie pasowała podłoga czy dziewczyna? do wnętrza celi. Wyglądała jak nastolatka. Myślałam, że ona JEST nastolatką. Niewinne. Oj... Nastolatki na pewno nie są niewinne. Jakby nie powinna się tu kiedykolwiek znaleźć. Tylko dzieci są niewinnei nawet tu pasuje, więc możesz zmienić.
Rozproszone światło otoczyło jej smukłą sylwetkę, sprawiając wrażenie, jakby otaczała ją aureola Tomasz ma racjęaureolki to nad świętymi. Diagnoza psychiatry leżała leżała? na czym? przed chwilą główna bohaterka trzymała ją w ręce przede mną, napisana tłustą, czarną czcionką, kilkukrotnie podkreślona i ozdobiona koślawymi wykrzyknikami.
Nie zwracałam uwagi na orty i interki, ponieważ sama sobie z nimi nie radzę.
Uczył piekarz krawca konie podkuwać -,-
Fragmencik ciekawy, żywy

Żaden. Dlatego normalni ludzie są nudni.TomaszGofrowicz pisze: Moim zdaniem narratorka jest trochę za bardzo pompatyczna, wyniosła, filozoficzna i dramatyczna. Jaki normalny człowiek myśli w ten sposób?
Bartosh16 pisze:Dużo pracy przed tobą, nie oszukujmy się. Dużo czytaj, chłoń krytykę, lecz naucz się też ją przesiewać.
Jak na pierwszy raz, to nieźle.
TomaszGofrowicz pisze: Podkreślam też drugi aspekt: oprócz wymienionych przeze mnie "przedziwnień", całość mi się podoba i fabuła/historia (jeśli o takiej można mówić) zaciekawia.
Podpisuję się pod tym

Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein
11
Nie do końca rozumiem - jest idealne czy poprawne? Różnica jak w szkole między dostateczny a celujący.Ette pisze:jakby świat kreowany był na taki, w którym wszystko jest idealnie poprawne.
1. ze zdemoralizowanymiEtte pisze:aniżeli zakazywać im jakiejkolwiek styczności z zdemoralizowanymi zachowaniami?
2. zzz
obrzydliwie pociągające? Masz tendencję do tworzenia zagadek znaczeniowych.Ette pisze:nie bałam się zobaczyć najbardziej obrzydliwie pociągających obrazów dwudziestego pierwszego wieku.

Zdecydowanie za wiele imiesłowów. Gubię się co, kto, jak.Ette pisze:Potrafiłam myśleć sama – nie byłam zaprogramowana przez dorosłych, próbujących wmówić mi jak powinno być, zachowując się przy tym, jakby zło nie istniało.
Ostatnie zdanie w ogóle mi umyka. Jakie jedno nad drugie mam w myślach przeciągać? Ponieważ wcześniej piszeszzło, zło, to przyjmę, że o nim mowa. A to drugie? Dobro? A może nie...Ette pisze:Potrafiłam myśleć sama – nie byłam zaprogramowana przez dorosłych, próbujących wmówić mi jak powinno być, zachowując się przy tym, jakby zło nie istniało.
Ale zło tkwiło w świecie od dawna i będzie tkwić wiecznie. To równowaga, która nie pozwala przeciągnąć jedno nad drugie - i odwrotnie.
Ette pisze:Mogłam nawet powiedzieć, że gdyby nie wyniki jej badań, mogłabym się w niej zakochać.
Miała malinowe, pełne usta – pozostawały rozchylone, nadając jej twarzy tajemniczego wyrazu. Pukle loków spływały na jej szczupłe ramiona, otaczając ją jak wodospad.
Zaimeczkom mówimy NIE!Ette pisze:Rozproszone światło otoczyło jej smukłą sylwetkę, sprawiając wrażenie, jakby otaczała ją aureola.
Mała korekta składniowa: Miała malinowe, pełne usta, które pozostawały rozchylone, nadając...Ette pisze:Miała malinowe, pełne usta – pozostawały rozchylone, nadając jej twarzy tajemniczego wyrazu.
Mała korekta logiczna i estetyczna: wiecznie otwarte usta mogą świadczyć (dla mnie) o chorych zatokach, krzywej przegrodzie nosowej lub w ostateczności o słabowitości umysłowej, nierozgarnięciu pewnym, ale żeby nadawały tajemniczości, to pierwszy raz czytam.

pukiel - pasmo wijących się, skręconych włosów;Ette pisze:Pukle loków spływały na jej szczupłe ramiona, otaczając ją jak wodospad.
pukiel loków - masło maślane
Zastanów się nad użyciem słowa buzia. Nie przywołuje ślicznego dziecięcego pyszczka? Słodziaka z dołeczkami i bez ząbków? Tym bardziej, że bohaterka jest dość buntownicza, krytycznie nastawiona do świata.Ette pisze:- Przyszłaś – stwierdziła z delikatnym uśmiechem, rysującym się na jej zmęczonej buzi.
Specjalnie zachwycona nie jestem, ale to taki maciupeńki kawałeczek, że nie można nic pewnego powiedzieć. Wskazówki: zaimki won!, znaczenia słów. Jasność idei, przekazu.
Powodzenia.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf
12
Dużo już w poprzednich postach napisano, więc ja skupię się na tytułowej bohaterce. A właściwie na dwóch bohaterkach: narratorce i Amelii.
Amelia:
Sporo piszesz o wyglądzie Amelii, nic o wydarzeniach, które spowodowały, że znalazła się w więzieniu. Z diagnozy psychiatry wynika, iż Amelia nie odpowiada za swoje czyny.
Oglądana jest oczyma innej dziewczyny, narratorki, szczególnie wyczulonej na piękno, jak sama o sobie mówi. Rozumiem więc, skąd to skupienie na wyglądzie więźniarki. Coś się zaczyna między nimi rysować: narratorka przyznaje, że Amelia ją pociąga, tamta zaś patrzy na nią "z czystym uwielbieniem w oczach".
I co? Ano, nic.
Ta scenka to w gruncie rzeczy statyczny obrazek. Nie wiadomo, po co narratorka przyszła do Amelii. Jakiś rutynowy obchód? Czy może ma jej powiedzieć o wynikach badań? Elementu zaskoczenia, niespodzianki właściwie nie ma, gdyż narratorka od początku wie, co jest w papierach, natomiast czytelnik zyskuje jedynie potwierdzenie, że słowa o połączeniu w osobie Amelii urody i szaleństwa to nie metafora, lecz fakt, powiedzmy, medyczny.
Zamiast snuć na początku takie bardzo ogólne rozważania na temat dobra i zła, możliwe w każdej właściwie sytuacji, mogłabyś skupić się na tym, co ta diagnoza oznacza dla narratorki. Czuje ulgę na myśl, że Amelia nie jest odpowiedzialna za to, co zrobiła? Obawę przed bliskością? Żal, że dziewczynę wypuszczą i to będzie koniec ich znajomości?
Zarysowałaś dobry punkt wyjścia do pociągnięcia historii o krok dalej: to jest relacja, którą można rozegrać bardzo ciekawie, gdyby się skupić na emocjach obu dziewczyn - wzajemnych i związanych z reakcją na diagnozę.
Amelia:
Oj, nie. To straszliwy stereotyp, rodem z trzeciorzędnej literatury erotycznej. Stale rozchylone usta nadają twarzy wyraz gapiowaty, albo wskazują, że bohaterka ma niedrożny nos. Tak czy siak - nic dobrego.Ette pisze:Miała malinowe, pełne usta – pozostawały rozchylone, nadając jej twarzy tajemniczego wyrazu.
Pomijam już powtórzenia, ale: posąg jakiej bogini? Miłości? Wdzięku? Ciemności i śmierci? Poza tym, delikatność jest cechą samej osoby przedstawionej, nie zaś posągu, który ją przedstawia. Rzeźba może być np. finezyjna, gdyż to odnosi się do jej formy.Ette pisze:Wyglądała cudownie. Niczym najdelikatniejszy posąg bogini - przerażająco cudowny.
Sporo piszesz o wyglądzie Amelii, nic o wydarzeniach, które spowodowały, że znalazła się w więzieniu. Z diagnozy psychiatry wynika, iż Amelia nie odpowiada za swoje czyny.
Oglądana jest oczyma innej dziewczyny, narratorki, szczególnie wyczulonej na piękno, jak sama o sobie mówi. Rozumiem więc, skąd to skupienie na wyglądzie więźniarki. Coś się zaczyna między nimi rysować: narratorka przyznaje, że Amelia ją pociąga, tamta zaś patrzy na nią "z czystym uwielbieniem w oczach".
I co? Ano, nic.
Ta scenka to w gruncie rzeczy statyczny obrazek. Nie wiadomo, po co narratorka przyszła do Amelii. Jakiś rutynowy obchód? Czy może ma jej powiedzieć o wynikach badań? Elementu zaskoczenia, niespodzianki właściwie nie ma, gdyż narratorka od początku wie, co jest w papierach, natomiast czytelnik zyskuje jedynie potwierdzenie, że słowa o połączeniu w osobie Amelii urody i szaleństwa to nie metafora, lecz fakt, powiedzmy, medyczny.
Zamiast snuć na początku takie bardzo ogólne rozważania na temat dobra i zła, możliwe w każdej właściwie sytuacji, mogłabyś skupić się na tym, co ta diagnoza oznacza dla narratorki. Czuje ulgę na myśl, że Amelia nie jest odpowiedzialna za to, co zrobiła? Obawę przed bliskością? Żal, że dziewczynę wypuszczą i to będzie koniec ich znajomości?
Zarysowałaś dobry punkt wyjścia do pociągnięcia historii o krok dalej: to jest relacja, którą można rozegrać bardzo ciekawie, gdyby się skupić na emocjach obu dziewczyn - wzajemnych i związanych z reakcją na diagnozę.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.