WWW Postanowiłam. Dziś jej powiem. Nie mogę dłużej tego trzymać w sekrecie, skoro chodzi o tak wspaniałe uczucie, jakim jest miłość. Zrobię to na przerwie, gdy będziemy z dala od innych. Tak. Tym razem się nie cofnę.
WWW Pokrzepiona postanowieniem, które już nieraz sobie składałam, skończyłam jeść śniadanie i ruszyłam na przystanek. Dzisiejszy dzień był wprost idealny. Słońce świeciło, przeganiając ostatnie mrozy. Trawa pięknie się zieleniła. Nawet słyszałam śpiew ptaszków! Wiosna wszystko budziła do życia, a ja czułam jak rozpiera mnie entuzjazm i niczym nie uzasadniona euforia. Radości nie zaćmił nawet przepełniony autobus.
WWW Także wszyscy w szkole byli jacyś bardziej żywi. Nauczyciele wręcz mieli problem zapanować nad wesołymi gromadkami, w jakie przemieniły się klasy z mojej szkoły. Chyba nawet dyrektor - zwykle ziemny ponurak, tylko szukający okazji, aby kogoś ukarać – szedł korytarzem z uśmiechem. Właśnie w takiej atmosferze czekałam, aż Iza przyjedzie do szkoły. Była w innej grupie niż ja i przychodziła dwie godziny później.
WWW I choć czekałam na nią, nie zdołałam jej złapać przed rozpoczęciem lekcji. Jednak ledwie zaczęła się kolejna przerwa, a już ją zobaczyłam. To chyba los kazał jej iść mnie poszukać. Przywitałyśmy się jak to dwie najlepsze przyjaciółki, ku niezrozumiałej dla mnie wesołości chłopaków z klasy. Gadaliśmy krótką chwilę. Rozmowa jakoś zeszła na Marcina. Iza znała go od bardzo dawna i właściwie byli ze sobą tak blisko, że wszyscy uważaliśmy ich za parę. Choć sami tego nie potwierdzali, to jednak fakt, iż żadne z nich nie szukało swojej drugiej połówki, co nieco zdradzał na ten temat.
WWW W każdym razie, nasz znajomy proponował wypad do kina jutro po szkole i chcieli wiedzieć, czy nie wybrałabym się z nimi. Jakoś nigdy nie potrafiłam im odmówić, choć oczywiście nie mogłam się jeszcze zgodzić. To przypomniało mi o porannym postanowieniu. Już chciałam zaproponować, byśmy poszli w bardziej ustronne miejsce, gdy z radiowęzła rozległ się głos, wzywający wszystkie trójki klasowe do pokoju dyrektora. Iza ciężko westchnęła. Nikt nie lubił takich spotkań, a ona jako przewodnicząca nie mogła się od nich wykpić. Szybko pomaszerowała, wypełnić swój obowiązek.
WWW To było jak zwiastun. Następny miałam wuef. Niestety trenerka - tak jak i szyba - nie wytrzymała dowcipności naszej klasy i musieliśmy latać dodatkowe, koedukacyjne okrążenia. Nim skończyliśmy, zaczęła się kolejna lekcja. Polonistka oczywiście stwierdziła, że skoro nie potrafimy przyjść punktualnie, to wyjść też nie musimy. Wszelkie skargi ripostowała tradycyjnym: „Przerwa jest dla nauczyciela.” Więc dosyć czasu by pogadać miałam dopiero po fizyce, jednak i tak nic nie zdziałałam. Gdy wreszcie znalazłam moją przyjaciółkę, traf chciał, że grupa jej koleżanek jakby przykleiła ją do siebie. Były nierozerwalne. I jak tu znaleźć chwile intymności, aby porozmawiać w cztery oczy?
WWW Siedząc na chemii i patrząc przez okno na szczęśliwców, którzy już skończyli zajęcia, dumałam. Może to mój anioł stróż chce mnie powstrzymać? Albo fatum jak greków, tak i teraz mnie ściga? Albo los przeznaczył mi, być nieszczęśliwie zakochaną i nie pozwala tego zmienić?
WWW Z zamyślenia wyrwała mnie nauczycielka, pytając, czy słucham, co właśnie tłumaczy. Odruchowo odparłam: tak. Przecież nie powiem jej, że mam gdzieś to co mówi i chodzą mi teraz ważniejsze sprawy po głowie niż jakieś tłuszcze. Nie uwierzyła i zaczęła zadawać mi pytania. Ona naprawdę wierzy, że coś w ten sposób wskóra? Przecież wszyscy jesteśmy jedną paczką! Tomek już pisał dużymi literami odpowiedzi w zeszycie. Te bynajmniej nie zadowoliły panią psor, jednak po chwili dalej prowadziła zajęcia, co jakiś czas zerkając na mnie.
WWW Gdyby ktoś z rana powiedział mi, jak ten dzień będzie wyglądał, wyśmiałabym jego pesymizm. Teraz bolałam nad swym optymizmem. Wszystko wyglądało tak pięknie. Wydawało się, że dziś wszystko musi się udać. I chyba w tym tkwił problem, to było zbyt cudowne, aby być prawdziwe.
WWW Wreszcie zadzwonił ostatni dzwonek, kończąc dzisiejsze zajęcia. Powłóczając nogami, wyszłam ze szkoły jako ostatnia. Przeszłam obok czekającej Izy, nawet jej nie zauważając. Zorientowałam się dopiero, gdy spytała, czy wszystko zemną w porządku. Potwierdziłam, ostrożnie się rozglądając. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby nagle wylądowali kosmici albo coś. Jednak nie, nic nie wskazywało na to, że coś mi przeszkodzi. Przełknęłam gule w gardle i powiedziałam jednym tchem:
WWW -Słuchaj, muszę ci coś powiedzieć, kocham Marcina, wiem jacy jesteście sobie bliscy, ale to silniejsze ode mnie...
WWW -A ja tu kombinuję, jak was tu zeswatać.
WWW -... wiem, że nie powinnam. Zaraz, co?
Dziękuję za przeczytanie. Chyba nie cierpiałeś tak bardzo.
Z życia wzięte
1
Ostatnio zmieniony wt 13 maja 2014, 19:01 przez Thug, łącznie zmieniany 4 razy.
-Może jak będę dużym chłopcem, ludzie będą mnie prosić o pomoc.
-Albo żebyś się przesunął.
-Albo żebyś się przesunął.