Sen i marynarz [miniatura, zawiera wulg.]

1
WWWMiałem kiedyś sen, że jednak zostałem tym poetą - no i że zdarzało mi się także tworzyć prozę - ale był to sen raczej krótki, należący do tych, które zapomina się w parę minut po przebudzeniu. Dla mnie tych parę minut to był niecały kwadrans, i gdybym snu nie spisał, już dawno powędrowałby tam, skąd nocne mary po prostu nie zamierzają wracać, bo jest im tam tak dobrze, to znaczy słodko, jak w burdelu.
WWWKochani, a byliście kiedyś w burdelu? No, ale tak szczerze, niech każdy odpowie sobie pod nosem, chociażby takim skromnym uśmiechem, uśmieszkiem wręcz, wyzbytym zamiłowania do uznawania tabu - dom uciech w moim mniemaniu powinien być otwarty wszystkim, nie tylko tym, którzy przez wzgląd na swą determinację nie boją się do niego zaglądać. To jak, byliście? (Teraz coś wam opowiem: siedzi koło mnie moja sprawdzona przyjaciółka i widzę, że coś niecoś ją rozbawiło, to podejrzane)
WWWDlaczego wspomniałem o burdelu? A dlatego, że sen był z nim głęboko powiązany. Otóż zaczął się niby niewinnie:
Pokój - zupełna czerń, taka wszechobecna, wpijająca się w ciało - a ja leżę pośród mięciutkich kołder. Niespodziewanie czuję czyjś dotyk.
- Kto tam? - pytam naiwnie.
A tu nic, ani słowa, ani gestu reakcji.
- Kto tam?! - ponaglam. - Do kurwy nędzy, kto tu jest?
I nagle jakby ktoś mnie policzkuje. Mdleję. Gdy odzyskuję świadomość, leżę na dziewczynie - takiej całkiem młodej, co najwyżej trzydziestoletniej - i patrzę na nią oczami wystraszonego szczenięcia. Jako że akcja toczy się mimo mojej woli, postanawiam wpleść w nią chociażby odrobinę swojego pomysłu i pytam tę dziewczynę, czy czyta poezję.
- Jak mi się nudzi - odpowiada ona.
Więc przytakuję, że dobrze robi, że poezja jest dla każdego.
Pytam dalej:
- A wiesz, że piszę?
Panienka spogląda na mnie tak, jak spogląda się na durnia, i nie przestaje się posuwać.
- Skąd mam wiedzieć? Od kogo? - pyta.
- Może gdzieś mnie kiedyś czytałaś?
Uśmiecha się z lekka.
- Nie pierdol, tylko rżnij. Pod drzwiami mam marynarza.
Ostatnio zmieniony pn 03 paź 2011, 22:30 przez gabim, łącznie zmieniany 3 razy.

2
ani gestu reakcji.
nie przestaje się posuwać.
Te dwa fragmenty mi jakoś zgrzytają, ale nie na tyle by je koniecznie zmieniać. W pierwszym wyrzuciłbym reakcji. W drugim w sumie dopiero teraz dowiedziałem się, że ona się posuwa, a tu już przestaje. Co prawda jest wspomniane, że leży na dziewczynie, ale czy to oznacza, że już się "rżną"?
Teraz coś wam opowiem
Chyba powiem. Tekst w nawiasie jest krótki, a opowiem sugeruje coś dłuższego.

Tekst niczego sobie, udało ci się stworzyć pewien ciekawy klimat. Zakończenie mocne, ale brakowało mi mimo wszystko klamry, która by zamknęła jakoś wypowiedź narratora, a nie opowiadaną przez niego scenkę. Tak czy inaczej całkiem dobrze się czytało.

Pozdrawiam.

Re: Sen i marynarz [miniatura, zawiera wulg.]

3
gabim pisze:WWWMiałem kiedyś sen, że jednak zostałem tym poetą - no i że zdarzało mi się także tworzyć prozę - ale był to sen raczej krótki, należący do tych, które zapomina się w parę minut po przebudzeniu.
No nie wiem, jakoś budowa tych zdań odstręcza... Ale sama idea mnie porwała jakoś dziwnie, no tak porwała, że... Kurde, nie bij:
Miałem kiedyś sen, że byłem poetą, że byłem pisarzem - tym poetą i tym pisarzem. Niestety był to sen, jeden z tych, które zapomina się w chwilę po przebudzeniu. Gdyby mnie tak nie poraził, powędrowałby, wraz z zerknięciem w okno, tam, skąd się nie wraca... Ale nie spojrzałem w okno, sen łaskotał pod powiekami. Kartka, długopis i w niecały kwadrans już go miałem. Zawsze miałem wrażenie, że nocne mary, majaki senne uciekają do burdelu podświadomości. Tak słodko umierają i nie zamierzają wracać do żywych. Ten, już mi nie ucieknie...

Kochani, a byliście kiedyś w burdelu? No, ale tak szczerze... Żadnych tam bąkań pod nosem, żadnego tabu, bez "dulszczyzny"! To jak, byliście?

WWWSkąd to pytanie? A stąd, że sen, wracając do snu, był niby niewinny:
Pokój - zupełna czerń, taka wszechobecna, wpijająca się w ciało - a ja leżę w mięciutkich kołdrach. Nagle czuję na ciele coś chłodnego, dłoń? Nie moja!
- Kto tam? - pytam naiwnie. A tu nic, tylko oddychająca cisza. - Kto tam?! - Powtarzam bez sensu - do kurwy nędzy, kto tu jest?
I nagle jakby ktoś dał mi w mordę. Jakby mdleję, potem, jak nagle wklejony kadr, leżę na dziewczynie - takiej całkiem młodej, może trzydziestoletniej - i patrzę jej w oczy, jak wystraszony szczeniak. By nie znikła, próbuję zdobyć władzę nad snem, czytałem kiedyś o tym. A nuż się uda? Nie znikła, czuję ją pod sobą, jest ciepła, miękka i wilgotna. Pytam, czy czasem czyta poezję.
- Jak mi się nudzi - nieco opryskliwie odpowiada. Niezrażony brnę dalej, coś o natchnieniu, coś o robieniu dobrze... w końcu walę bezpośrednio:
- A wiesz, że ja piszę. No ja, to Ja. Może Mnie kiedyś czytałaś ?
Panienka spogląda na mnie tak, jak spogląda się na durnia, coraz niecierpliwiej kręcąc biodrami. Czuję na ustach jej lekko przyspieszony oddech. Widzę lekko skrzywione wargi.
- Poeto nie pierdol, tylko Pierdol. Pod drzwiami czeka marynarz.
Nie umiałem inaczej wskazać Ci tego, co mnie swędziało. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
Tacitisque senescimus annis
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -

4
Miałem kiedyś sen, że jednak zostałem tym poetą
... że jednak zostałem poetą.
ale był to sen raczej krótki, należący do tych, które zapomina się w parę minut po przebudzeniu.
Po pierwsze nie zapomniał, skoro o tym pisze. Po drugie: długość snu nie ma znaczenia.
Dla mnie tych parę minut to był niecały kwadrans, i gdybym snu nie spisał, już dawno powędrowałby tam, skąd nocne mary po prostu nie zamierzają wracać, bo jest im tam tak dobrze, to znaczy słodko, jak w burdelu.
Wyliczanka minutowa niepotrzebna. Wystarczy informacja, że zapisał sen.
Wędrówki nocnych mar wyrzuciłabym w ogóle.
Gdzieś jak w burdelu - niezbyt udane porównanie.
No, ale tak szczerze, (1)niech każdy odpowie sobie pod nosem, chociażby takim skromnym uśmiechem, uśmieszkiem wręcz, (2) wyzbytym zamiłowania do uznawania tabu - dom uciech w moim mniemaniu powinien być (3)otwarty wszystkim, nie tylko tym, którzy przez wzgląd na swą determinację (4)nie boją się do niego zaglądać.
Dłuuuugie zdanie. Zagmatwane i nieczytelne.
(1) Można mruczeć pod nosem. Można też szczerze odpowiedzieć. Chodziło ci o przyzna się sam przed sobą? Choć skoro ktoś wizytował burdel, to czemu miałby to ukrywać sam przed sobą?
(2) wyzbytym wstydu/ łamiącym tabu
(3) otwarty dla wszystkich, nie tylko dla tych, którzy... No i jak to jest: otwarty tylko dla tych, którzy uparcie i z determinacją się dobijają do drzwi?
(4) ... nie wstydzą się do niego zaglądać.
Teraz coś wam (1)opowiem: siedzi koło mnie moja sprawdzona przyjaciółka (2)i widzę, że coś niecoś ją rozbawiło, to podejrzane
(1) powiem
(2) ...i widzę, że coś ją rozbawiło...
Dlaczego wspomniałem o burdelu? A dlatego, że sen był z nim głęboko powiązany.
A nie że mary senne idą do miejsca w którym jest jak w burdelu?
zupełna czerń, taka wszechobecna, wpijająca się w ciało
Jak czerń może wpijać się w ciało?
- Kto tam? - pytam naiwnie.
Pytam z ciekawością, strachem, ale nie naiwnie.
A tu nic, ani słowa, ani gestu reakcji.
A tu nic. Ani słowa, ani dotyku.
I nagle jakby ktoś mnie policzkuje.
I nagle ktoś mnie policzkuje.
Jako że akcja toczy się mimo mojej woli, postanawiam wpleść w nią chociażby odrobinę swojego pomysłu i pytam tę dziewczynę, czy czyta poezję.
... postanawiam wpleść w nią chociażby odrobinę rozmowy - na przykład.
... i pytam dziewczynę, czy czyta poezję.
Panienka spogląda na mnie tak, jak spogląda się na durnia, i nie przestaje się posuwać.
jak spogląda się na durnia i nie przestaje się posuwać.

I takie spostrzeżenie na koniec: gdzie tu jego zostanie poetą?

No i co tu jeszcze napisać? Niedopracowane zdania, błędy gonią za błędami. Pomysł był, wykonanie średnie. Nie podobało mi się.

5
Dlaczego tak, dlaczego? Dlaczego ja się nie zgadzam?
Dlaczego tekst tak osobisty, oniryczny zmieniać na nudną papkę bez miejsca na domysły, byle tylko mieć poprawność językową i ładne brzmienie?
To jak proteza na może trochę krzywą, ale jednak zdrową nogę.
Ebru pisze:
Miałem kiedyś sen, że jednak zostałem tym poetą
... że jednak zostałem poetą.
To może jeszcze dalej: że zostałem poetą. A co, powstrzymajmy narratora przed tym, co chce powiedzieć.
On chce powiedzieć, że chciał zostać poetą, bardzo długo się starał, ale mu nie wychodziło. I we śnie jednak został tym poetą. Tym. Którym chciał być. To mówi bardzo wiele.
Ebru pisze:
ale był to sen raczej krótki, należący do tych, które zapomina się w parę minut po przebudzeniu.
Po pierwsze nie zapomniał, skoro o tym pisze. Po drugie: długość snu nie ma znaczenia.
Po pierwsze: no jasne, że nie zapomniał, bo wciągu tych paru minut przed zapomnieniem zdążył go zapisać. Mimo że sen należał do tych, które się zapomina. W parę minut. Proste.
Po drugie: długość snu może mieć znaczenie. Mnie wprawdzie też to guzik obchodzi, ale autorowi tak się podobało i tak wpisał.
Ebru pisze:
zupełna czerń, taka wszechobecna, wpijająca się w ciało
Jak czerń może wpijać się w ciało?
Metaforycznie. Jak czerń obejmująca ciało albo czerń lepiąca się do ciała. Słyszałam też, że czerń może kąsać ciało. Dobre, co?
Ebru pisze: I takie spostrzeżenie na koniec: gdzie tu jego zostanie poetą?
O tutaj:
gabim pisze:- A wiesz, że piszę?
Panienka spogląda na mnie tak, jak spogląda się na durnia, i nie przestaje się posuwać.
- Skąd mam wiedzieć? Od kogo? - pyta.
- Może gdzieś mnie kiedyś czytałaś?
Tylko tyle. I jak wiele mówi. Sen był o burdelu, ale wspomnienie tylko tego jednego zdania mówi bohaterowi, że w tym śnie, tym burdelu, BYŁ POETĄ.

I kurcze, zastanawia mnie to. Bo tekst krótki, prosty jak budowa cepa, a miejsca na własne domysły jednak troszeczkę się znalazło. a Ty Ebru chcesz je zlikwidować. I po co? Dobrze jest, jak jest.
ObrazekObrazekObrazek

6
gabim pisze:Kochani, a byliście kiedyś w burdelu? No, ale tak szczerze, niech każdy odpowie sobie pod nosem, chociażby takim skromnym uśmiechem, uśmieszkiem wręcz, wyzbytym zamiłowania do uznawania tabu - dom uciech w moim mniemaniu powinien być otwarty wszystkim, nie tylko tym, którzy przez wzgląd na swą determinację nie boją się do niego zaglądać.
Cholera... Sam wtręt o burdelu fajny, tylko jakoś tak, jak dla mnie zbyt dziwacznie napisany. Moje marudzenia:

1. Rozdzieliłabym na dwa zdania w miejscu myślnika. Tak to jakoś się zaplątałam
2. Co do pogrubionego kawałka, to wydaje mi się, że lepiej by było to "wyzbycie się" odnieść bardziej do człowieka, a nie tylko do uśmiechu. Jakoś tak płynniej by wyszło. I trochę taki ciąg: "wyzbycie się zamiłowania do uznawania" brzmi dla mnie karkołomnie. Kiepsko się czyta.
3. To drugie zdanie mnie nie przekonuje. Wplątanie w to aż determinacji, jakby wejście do burdelu było aż taką walką z samym sobą...No nie wiem...
4. I w tamtym zdaniu też zmieniłabym bardziej na "otwartym dla kogoś", a nie "otwartym komuś".

Całą scenę opisujesz rzeczywiście tak, jak ktoś ledwo co przebudzony, mamroczący o tym, co mu się śniło. Te wszystkie niepotrzebne wskazania, określenia "coś jakby"... niby do koncepcji pasuje. Nie będę więc się nad tym wywnętrzać - założę, że tak miało być. Mnie się przez to średnio czytało - mam odruch poprawiania i przekręcania sobie takich zdań w głowie.

Treściowo nawet ciekawe - jak na miniaturkę podobało mi się. Wypowiedź kończąca też dobra.

Przyjrzałam się też zmianom pokazanym przez Kai Mana. Niektóre pomysły naprawdę fajne. Przyjrzyj się temu dokładnie.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron