Wyścig życia. [Miniatura]

1
___Wszędzie woda. Przejmujące zimno. Zapadam się w otchłanie fal, lodowatych manifestów księżyca.
___Daję się ponieść żywiołowi, wściekłemu dzisiaj jak nigdy. Wierzgam nogami w poszukiwaniu dna, jednak wiem, że to na nic. Mam wrażenie, że to nie woda pokrywa moje ciało, a raczej zimny pot, świadomość zbliżającej się śmierci... Taka ciekła, taka nieuchwytna, a jednocześnie przejmująca. Chłód przebija mnie na wylot. Tracę czucie w nogach, palcach u rąk, świat powoli zamienia się w jedną wielokolorową maź, mieni się tysiącem refleksów niczym w kalejdoskopie. A później ciemność zwycięża nad moim życiem. Woda pochłania mnie, a ja mogę jedynie wierzgnąć nogami...

I ten czepek cholernie uwiera.
___Wynurzam się, oceniam sytuację, cholera, jeszcze całe pół basenu do końca... Czuję ulatującą ze mnie życiodajną energię, kończyny odmawiają posłuszeństwa, a oczy, pełne chlorowanej wody, przeraźliwie szczypią... Jestem zmęczony.
-Dobra rada, Filip. Płyń, dopóki nie umrzesz.
Ostatnio zmieniony czw 21 lip 2011, 23:32 przez Pyszalek123, łącznie zmieniany 3 razy.

2
To nie miniaturka, a drabble.
Przyznaję, zaskoczyło mnie /co jest głównym warunkiem drabble/ bo myślałem, że to kolejne wypociny o umieraniu, w tym przypadku o utonięciu. Ale cóż, nie jest to dobre. grafoman z ciebie nie jest, ale pisarczyk również nie. Opis jest szablonowy jak hamburger w mcdonaldzie, efekt zaskoczkowy to prosta gra perspektywą, a mnogość wielokropków wpienia bardziej niż miałkość tego tekstu. Jest nijako, bez wyrazu, takie teksty wszyscy moglibyśmy spłodzić przy owsiance.

Pozdrawiam misie
]:->
Możesz zacząć mnie wielbić, bo i tak kiedyś będziesz. Jak wszyscy. Taki mam plan ]:->

3
Dziękuję za dosadną opinię, ale spocząłeś trochę na laurach. Może chociaż odrobinę rady dla laika, którego teksty sztampowe są niczym hamburgery z McDonalda? Bo ja tu widzę jedynie mnogość kwiecistych porównań i mieszanie z błotkiem, zapewne słuszne, ale niepomocne. A to właśnie w celu uzyskania pomocy zamieszczam tu te wypociny.

4
Liczysz na to, że inni niespełnieni pisacy pomogą Ci zostać pisarzem? Zagalopowałeś się kolego. Wszystkie komentarze na tym forum są tylko, mniej lub bardziej wyrazem opinii czytelniczej, a nie mapą drogową do " jak zostać wielkim i cenionym".

Każdą radę jaką tu uzyskasz, traktuj tak, jak głuchy traktuje rady ślepego w którym miejscu ma skręcić.

Moja rada: Dłuższe teksty. Drabble są dla roztrzęsionych gimnazjalistek z aparatem na zębach.
I jeszcze jedna: uwiedź nas stylem, pisząc o byle czym.
Możesz zacząć mnie wielbić, bo i tak kiedyś będziesz. Jak wszyscy. Taki mam plan ]:->

5
Zapadam się w otchłanie
fal, lodowatych manifestów
księżyca.
Wiem co chciałeś powiedzieć, ale nie wyszło. Lodowate manifesty księżyca + fale. Myślę że było tak: wyobraziłeś sobie moskiewską paradę wojsk w rocznicę zakończenia II wojny światowej albo jakąś inną paradę gdzie żołnierze idą w takich równych rzędach. Następnie przypomniałeś sobie jak to jest nad morzem. Że fale uderzają w brzeg rytmicznie jak rzędy szeregowców maszerujących w paradzie. I wyobraziłeś sobie że te fale to armia księżyca (który powoduje przypływy i odpływy). Schrzaniłeś tylko jedno słowo. Manifesty. Manifestacja to jest zupełnie co innego. Manifest jeszcze dalej (poczytaj o manifeście z Lublina o ile się nie mylę napisanym tak naprawdę w moskwie). I teraz, nawet zostawiając te odchłanie, sprawdźmy (być może od parady jest jeszcz trafniejsze określenie ale teraz go nie znajduje):

Zapadam się w otchłanie
fal, lodowatych parad
księżyca.

Średnio. Może:

Zapadam się w otchłań
fal paradujących na cześć lodowatego
księżyca.

Teraz ma to sens ale mi się nie podoba co nie znaczy że jest złe.
Obrazek

6
lodowatych manifestów księżyca.
no bez przesady :)
Tracę czucie w nogach, palcach u rąk, świat powoli zamienia się w jedną wielokolorową maź, mieni się tysiącem refleksów niczym w kalejdoskopie.
Najpierw o utracie czucia, potem o kolorach - ja bym to rozdzieliła na osobne zdanka.
-Dobra rada, Filip. Płyń, dopóki nie umrzesz.
wyrzuciłabym to. Psuje końcówkę moim zdaniem.

Mi tam tekścik się podoba.

7
Paskudnik pisze:To nie miniaturka, a drabble.
Przyznaję, zaskoczyło mnie /co jest głównym warunkiem drabble
To jest miniaturka, a główny warunek drabble'a to 100 słów, dokładnie rzecz biorąc...

8
Paskudnik, no i proszę, wystarczy spiąć pośladki i się postarać! Właśnie zostałem uraczony radami, parką wprawdzie, ale za to jak pomocną! Bo kto wie, może w swej niewiedzy zaprzestałbym na pisaniu tekścików dla gawiedzi gimnazjalnej? A tak biorę klawiaturę i zostajemy wielkim pisarzem. Wystarczy napisać o byle czym tak, żeby było ładnie. To ja idę trenować.

polishbritpoper,
Dzięki za wytknięcie błędu : )

Re: Wyścig życia. [Miniatura]

9
spankie pisze: I ten czepek cholernie uwiera.
___Wynurzam się, oceniam sytuację, cholera, jeszcze całe pół basenu do końca...
Miniaturka rzeczywiście zaskakująca. Pomijając drobne niedociągnięcia interpunkcyjne, zwróciłam uwagę na ten fragment. Moim zdaniem to jest powtórzenie, w każdym razie poszukałabym innego rozwiązania.
Pozdrawiam.

10
(być może od
parady jest jeszcz trafniejsze
określenie ale teraz go nie
znajduje)
Przypomniało mi się. Nie parada tylko defilada.
Obrazek

11
Kolejna niby to zaskakująca miniaturka. opis topiącego się faceta, a tu ups... on tylko w basenie się pluszcze.

Cóż, dla mnie średnio wykonane. Pierwsza częśc jest przegięta - zapis tak emocjonalny, że widać od razu, że podpucha. Brakuje Ci wyważenia. Zwłaszcza, że ni cholery nie wiadomo, czemu facet odczuwa AŻ takie koszmarne cierpienia, pływając. Dalsza częśc tekstu nijak nie oddaje tej kwestii. Jest zaskoczka, ale na zasadzie: "no jak to opisałeś w ten sposób, to co się cieszysz, że kogoś nabrałeś?". Taka miniaturka jest fajna i jest sztuką wtedy, gdy czytelnik może zobaczyć jak wcześniej tak naprawdę cały czas opisywałeś co innego, mrugałeś oczkiem, ale na tyle subtelnie, że w jego głowie powstawał inny obraz. Po raz kolejny w takiej sytuacji polecam miniaturkę "Snajper" 150ml, która swego czasu była wyróżniona.
spankie pisze:Zapadam się w otchłanie fal, lodowatych manifestów księżyca
Manifesty? Nietrafiona ta metafora zupełnie.

Poza tym o stylu nie ma co pisać, bo go tu nie pokazałeś.
Mnie się nie podobało. Oblatany pomysł, tutaj wykonany bez pomysłu.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

12
Dla mnie to przerost formy nad treścią. Przerost bo styl jest wymuszony, wprowadzenie pełne patosu, żeby na koniec odkryć, iż facet sobie płynie. Można takie coś pisać, wiadomo - ale, żeby powaliło, trzeba też wynieść się ponad płaszczyznę tego tekstu, porwać stylem, i pisać tak, jakbyś pisał zupełnie o czymś innym, z głębokim przekonaniem. Ty, wg mnie, widziałeś zakończenie, zanim zacząłeś pisać, i tylko prowadziłeś tekst, udziwniając go, do tego nieodległego końca. Mnie się nie podobało. Odniosłem wrażenie, jakbym przeczytał spalony dowcip.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron