46

Latest post of the previous page:

las dusz pisze:Dlaczego ciągle twierdzicie, że w Radwanie autorzy wydają się za własne pieniądze? Wpłaca się co prawda wadium jako zabezpieczenie wydawcy, jednak kwota ta jest w całości zwracana po sprzedaniu 300 egz.
Dlaczego niby miałabym wpłacać wadium jako formę zabezpieczenia dla wydawcy?
Tak samo można by odwrócić sytuację. Autor zażąda wadium od mało znanego wydawcy na poczet ryzyka jakie za sobą niesie marna akcja promocyjna jego tworu. W normalnych wydawnictwach to autor otrzymuje niewielką choćby zaliczkę na poczet przyszłej sprzedaży, nie odwrotnie.
W końcu wydawca nie robi tego charytatywnie, autor wykonuje zaś pracę, za którą jak każdy chciałby być wynagrodzony.
Nie wiem być może nie mam racji ale to trochę dołujące, nie sądzisz? Piszesz coś, starasz się żeby bylo to powiedzmy dobre i idziesz do wydawcy, który chce od ciebie czegoś na kształt poręczenia, nie odnosisz wrażenia, że twoja praca jest co najmniej mierna? Ja chyba właśnie tak bym się czuła.
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

47
las dusz pisze:Widzę, że temat uciął się w maju, gdy pojawiły się pierwsze tytuły wydane przez Radwana.
Nie. Temat zdechł bo nie było niczego więcej do powiedzenia.
las dusz pisze:Otóż ja wydałem swoją powieść i praktycznie nic mnie to nie kosztowało.
Tu uśmiałem się po raz pierwszy. :D
las dusz pisze:warto wydać 100 takich pozycji, by odnaleźć jedną porządną powieść.
Nie warto - szkoda lasów.
las dusz pisze:Realia polskiego rynku wydawniczego wyglądają tak, że jak nie masz znajomości albo nazwiska, to nikt nawet nie otworzy twojego tekstu.
Nie prawda.
las dusz pisze:Dlaczego ciągle twierdzicie, że w Radwanie autorzy wydają się za własne pieniądze?
dlatego:
las dusz pisze:Otóż ja wydałem swoją powieść i praktycznie nic mnie to nie kosztowało.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

48
Spędziłem ponad 4 lata w Wielkiej Brytanii i przywykłem do tolerancji. Wróciłem do własnego kraju i nie mogę na nowo zacząć żyć w tej wszechobecnej atmosferze wrogości, podejrzliwości i nietolerancji. Zaczyna się na najwyższych szczeblach władzy, a kończy na sąsiedztwie. Niestety i na tym forum ta ogólnonarodowa niechęć i szarość jest obecna. Nikt z Was nie przeczytał ani jednego zdania mojej powieści, a już zakładacie, że poziom jest mierny (wypowiedź iska36). Zamiast życzyć mi powodzenia w realizowaniu marzeń (choćby była to czysta kurtuazja), przypuściliście frontalny atak, bo to w systemie POD. Nikt nikogo nie zmusza do czytania tej czy innej powieści. Uważacie, że nie warto? Nie kupujcie. Wolna wola. Nie ma jednak potrzeby dopuszczania się tego typu insynuacji i niemiłych stwierdzeń.
Wypowiedzi padPada kompletnie nie zrozumiałem, bo skoro zamrażam tylko swój kapitał na jakiś czas, nie tracę go (odzyskuje swoje wadium), to mnie to praktycznie nic nie kosztuje - dla mnie to jest logiczne. Jeżeli padaPada wyciągnął z tego inne wnioski, to niech się nimi podzieli, a nie pisze lakoniczne wzmianki o uśmianiu się.
Co do pytań iski36, wydawca zakłada, że przyjdzie do nich wielu z marnym poziomem, taka formuła, ale liczą, że znajdą w końcu kilku wartościowych autorów. Muszą się zabezpieczyć, bo wkładają mnóstwo pracy w projekt graficzny, korektę, redakcję, skład tekstu i sam druk itd. To są dosyć wysokie koszty, a nikt nie może sobie pozwolić na tak olbrzymie ryzyko. Coś za coś. Można pójść tą drogą, albo czekać, aż tradycyjny wydawca się odezwie (ja czekam już ze 2 lata i tylko jedną odpowiedź otrzymałem. U innych cisza jak po śmierci organisty).
Zachęcam wszystkich do realizacji swoich marzeń w każdy możliwy sposób i życzę naszej Polsce więcej tolerancji, a moim rodakom życzliwości każdego dnia.[/b]

49
Las nikt tu Ci źle nie życzy - choć możesz to inaczej odbierać i to jest twoje prawo. Tak samo jak możesz samemu wybierać drogę jaką chcesz przejść - my po prostu mamy "trochę większe" doświadczenie od ciebie i wyrażamy je głośno. Notabene - także mamy do tego prawo i sądzę, że nam go nie zabierzesz.
A co do tych dziesięciu tysięcy które żąda na dzień dobry jedno z wydawnictw DOP czy POD? Poniżej masz wstępne wyliczenie ile kosztuje druk 1000 egz. 200 stronicowej książki.

Wyniki kalkulacji dla egzemplarza (nakładu 1000 - objętość 200 str. okładka kredowana):

Suma: 3.45 zł (3450.00 zł)

Podane ceny są cenami netto.

Jest możliwość negocjacji i przeważnie uzyskuje jeszcze 10 % rabatu, więc druk takiej książki w drukarni cyfrowej to 3 tys. Mając 7 tysięcy jestem w stanie zrobić 2 profesjonalne korekty, zamówić okładkę u (w miarę znanego) grafiki i postawić stronę www o książce i autorze. Jest tylko jeden minus, zabiera to sporo czasu które możemy poświęcić na pisanie kolejnych książek. Czyli mówiąc inaczej, spokojnie mogę sam wydać swoją książkę, dotrzeć do hurtowni i jeszcze na niej zarobić. Jak widzisz zawsze jest kilka dróg wyjścia i to tylko od nas zależy którą z nich wybierzemy.w kieszeni
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

50
Nie zamrażasz kapitału, tylko płacisz za wydanie książki. Otrzymasz pieniądze po przekroczeniu pewnego pułapu sprzedaży, czego nie masz gwarantowanego. Przekroczenia go jednocześnie Ci życzę. Jednak gdyby inne wydawnictwo POD, w którym byś zapłacił za wydanie książki, gwarantowało zwrot sumy równy kosztom poniesionym przez autora po sprzedaży X egzemplarzy, to wyszłoby na to samo, tylko innymi słowami. I moim, podobnie jak padaPada zdaniem, Ty nazywasz to praktycznie nic nie kosztowaniem, a dla mnie to jest płacenie za produkt i usługę, na dodatek jest to dla mnie oczywistą oczywistością.

Żeby była jasność: jest popyt, jest podaż i ja uważam to za zwyczajny biznes, którego istnienie pochwalam. Natomiast nie widzę w tym nic więcej niż w innych biznesach, a klienci, czyli autorzy, kupują sobie w tej firmie usługę. Jeśli dla kogoś jest to spełnieniem marzenia - proszę bardzo. Niech wszystkim dzieje się jak najlepiej. Jednak spotykasz się z innym zdaniem i jedziesz narodowymi stereotypami, bo na tym forum nikt Ci nie przyklaskuje.

Zarzucasz nam wrogość, jakbyś nie słyszał o realizmie, a sam piszesz to, co padaPada nazwał nieprawdą, a ja bzdurą, na co dowody znajdują się tu na forum. Tutaj nie znajdziesz pocieszenia, że tradycyjni wydawcy Ci nie odpowiedzieli przez jakiś tam czas, gdyż panuje tu większa świadomość tego, iż wydawcy szukają obiecujących debiutantów i ich wydają. Cztery debiuty, o których pisałem, miały miejsce właśnie w ciągu ostatnich dwóch lat.
Reklamisko.com - gdzie obrywa się kiepskim reklamom

51
Nie szukam pocieszenie ani poklasku. Jestem dużym chłopcem i radziłem sobie sam w sytuacjach, o których wielu nawet nie ma pojęcia. Pisanie jest moim hobby, a nie celem życiowym, więc nie przywiązuje do tego kluczowej wagi. Swoje zawodowo i osobiście już osiągnąłem i jestem dojrzałym człowiekiem. Nie rzucaj mi więc tutaj głodnych kawałków, bo jestem na to za stary i kompletnie mylisz pojęcia.
Co do Twoich argumentów, nadal nie rozumiem. Otrzymuję 30% z każdego sprzedanego egzemplarza (zaczynając od 1 sztuki), po sprzedaży 300 będę więc miał ze sprzedaży prawie 3100 zł, plus wadium (zwrot wadium następuje w 3 transzach: po 100, 200 i 300 sztukach). Dla mnie jest to nadal za darmo. Wpłacam coś ponad 2 tyś, a po 300 egz. mam ponad 5 tyś. Jeżeli dla Ciebie nadal to jest odpłatnie, to zdaje się nadajemy na kompletnie innych falach.A spełnieniem moich marzeń nie jest zostać pisarzem, ale dać czytelnikom możliwość podjęcia decyzji: podoba mi się - nie podoba mi się. Ludzie czytają moja powieść i to jest dla mnie wielka radość.
A stereotypy narodowe skądś się biorą - ja widzę ten problem z dwóch stron, bo byłem tam, skąd na nas patrzą i teraz jestem tu.

[ Dodano: Czw 16 Wrz, 2010 ]
Naturszczyk, jakie 10 tyś?? Ja tu mówię o zamrożeniu ok 2tyś. (2300 zł. dla 340 stron). ZAMROŻENIU, nie wydaniu!!!

53
A ja chętnie się wpiszę w narodowe stereotypy.
I fatalizm, ten szczególnie. Ciężką depresję.

Przypuśćmy, że wpłaciłeś wadium, a książka sprzedała się w 53 egzemplarzach, czego ci nie życzę. Potem sprzedaż siada, jest zerowa. Mam pytanie:
- straciłeś pieniądze, czy je zyskałeś? Tylko mi nie odpowiadaj, proszę, że wciąż się sprzedaje. Bywa, że sprzedaż staje się zerowa i realnie, taka już pozostaje poza pojedynczym piknięciem co pół roku.
Ostatnio zmieniony czw 16 wrz 2010, 17:09 przez Romecki, łącznie zmieniany 1 raz.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

54
Tony, manipulujesz słowami. To nie jest wydanie 2tyś. Jeżeli wynajmujesz mieszkanie na 6 miesięcy i wpłacasz kaucję 1tyś. zł., to wydajesz ten tysiąc? Czy raczej zamrażasz? Dla mnie słowo "wydawać" w odniesieniu do pieniędzy znaczy, że je się traci. A ja nie straciłem swojej kasy, ja nią tylko poręczyłem za swoją powieść. Zasadnicza różnica, prawda?

A co do pisarstwa, wolę w ten sposób dotrzeć do ludzi i rozwijać się, nabywać doświadczenia, przeżywać wielką przygodę, niż tracić czas na "bieganie" po wydawnictwach, które nawet nie znajda minuty, by napisać krótkie: Nie, spadaj, nie chcemy cię.

[ Dodano: Czw 16 Wrz, 2010 ]
Romek Pawlak, to jest raczej bardzo, bardzo, bardzo ciemny scenariusz. 53 sztuki, to moi znajomi kupią. A tylko od mojej inicjatywy zależy co będzie dalej. Tym bardziej, że wierzę w swoją powieść i wiem ,ze wielu ludzi będzie ją sobie polecać (już to się zaczyna). A wiadomo, że to jest kampania. Poza tym mam 5 lat na sprzedaż tych 300 egz., to mnóstwo czasu. Osobiście zamierzam się uwinąć przed Świętami.

55
las dusz pisze:A co do pisarstwa, wolę w ten sposób dotrzeć do ludzi i rozwijać się, nabywać doświadczenia, przeżywać wielką przygodę, niż tracić czas na "bieganie" po wydawnictwach, które nawet nie znajda minuty, by napisać krótkie: Nie, spadaj, nie chcemy cię.
Problem w tym, że są debiutanci którym piszą nie tylko "spadaj", ale i "chcemy Cię".
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

56
Tak, niektórym (bardzo, bardzo, bardzo niektórym) i serdecznie im gratuluję. Życzę im jak najlepiej.
Uważam jednak, że jest zdecydowanie więcej osób, które zasługują na wydanie. Są dobrzy, bardzo dobrzy, ale nikt o to nie dba. Jak już zainwestuje ktoś w nowe nazwisko, to nie zrobi tego przez następne kilka lat, póki któs nie zarobi na tym porządnej kasy. To oznacza, że ci dobrzy mogą zapomnieć o czymkolwiek. Jak dobrzy adwokaci, którzy nie mieli szans dostać dobrej pracy, bo liczba miejsc była ograniczona. A dlaczego? Dlaczego nie mogli zakładać własnej działalności (teraz na szczęście to się zmieniło) i spróbować na własną rękę, skoro skończyli prawo? Potrzebowali zgody i aprobacji jakiś staruchów, którzy wciskali tylko swoją rodzinę i znajomych.

[ Dodano: Czw 16 Wrz, 2010 ]
Zresztą, jestem zmęczony już tą dyskusją. Życzę wszystkim miłego popołudnia i wieczoru. Idę zająć się rodziną.

57
Las z tego ci piszesz wynika, że masz jeszcze sporo do roboty skoro chcesz dojść do sprzedanych 300 egzemplarzy do świąt.
Osobiście wolę otrzymywać takie maile od czytelników, niż namawiać znajomych i rodzinę na zakup mojej książki.

"Moim zdaniem, napisana nie jest do konca fachowo. Troche jak czyjs prywatny dziennik, troche wygladzony i podzielony na rozdzialy. To ma swoj urok, ale i w tym sporo moznaby jeszcze dopracowac odnosnie stylu i oprawy.
Za to tresc! Tresc powala! Jest po prostu super! Od spostrzezen, roznic kulturowych (odkrywanie ich), po poziom naszych "dygnitarzy" (gdybym sie o to nie otarl w zyciu, to bym powiedzial, ze przesadzone - ale wcale nie :( ).
Mozna sie czepic kilku literowek czy ASG nie wiadomo skad, ale to sa drobiazgi.
Moim zdaniem - absolutnie warto i wrecz TRZEBA przeczytac. Ciesze sie, ze taka ksiazka sie pojawila. Przynajmniej jest autentyczna.

Nakład 2 tys. wydana w 2009 r. - Z tego co wiem, to raczej nie jest już do zdobycia, tym bardziej, że zakończyłem oficjalnie współpracę z tym wydawcą i zabrałem im ostatnie egzemplarze. Nie jest to może 20 tys. - aby zasłużyć na miano "bestsellera" - ale rozmawiam już z innym Wydawnictwem które rozważą jej powtórne wydanie w wersji poszerzonej i poprawionej.
Z drugiej strony co można powiedzieć dobrego o "wydawcy" który do bestsellerów zalicza książki które osiągnęły nakład 300 egz??? A to wynika z twoich wpisów, aby nie było, że znowu coś poplątałem.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

58
las dusz pisze:Tak, niektórym (bardzo, bardzo, bardzo niektórym) i serdecznie im gratuluję. Życzę im jak najlepiej. Uważam jednak, że jest zdecydowanie więcej osób, które zasługują na wydanie.
W obecnej sytuacji odrzucenie naprawdę zdolnego debiutanta to ewenement. Pisałem to razy kilka, napiszę jeszcze raz :) Autor może trafić na niekumatych czytelników którzy go gdzieś tam zgnoją, bywa - Internet nie jest strefą wszechżyczliwości. Dla wielu osób to miejsce w którym można odreagować życiowe frustracje i porażki. Może trafić na złośliwego czy niespecjalnie bystrego recenzenta - zastraszająca liczba internetowych recenzentów chce być pisarzami, a kiedy im to nie wychodzi, biorą się za ocenianie ( choć chyba należałoby napisać "ocenianie") innych, tych, którzy w odróżnieniu od nich odnieśli sukces. I nie zawsze potrafią zachować obiektywizm. Można wreszcie oberwać od rozzłoszczonej cudzym powodzeniem "konkurencji". To wszystko się zdarza. Natomiast redakcje przeważnie oceniają nadesłane im teksty uczciwie, z bardzo prostego powodu: dobry pisarz = zysk... A wydawnictwa i redakcje czasopism nie są organizacjami charytatywnymi, zarabiają na autorach. Tyle, że ci autorzy muszą reprezentować sobą pewien poziom. Odrzucenie dobrego tekstu to strzał we własną stopę i IMO zdarza się bardzo rzadko. Oczywiście ludzie są tylko ludźmi i ktoś może się zagapić czy mieć zły dzień, można trafić na nierzetelną firmę, ale jeśli wysyłasz swój tekst do kilku/ kilkunastu wydawnictw czy redakcji i nie otrzymujesz odpowiedzi, albo ta jest odmowna, proponowałbym podejść krytycznie do siebie a nie do "systemu". Bo możliwość, że ktoś złośliwie utrącił Twój tekst jest niewielka, natomiast opcja, że został on odrzucony ze względu na zbyt niską jakość – dużo bardziej prawdopodobna. I jeśli w tej sytuacji zamiast doskonalić warsztat zaczniesz szukać winnych, nigdy, przenigdy nie zostaniesz pisarzem… Bo pisanie to walka z własnymi ograniczeniami, a nie działania zmierzające do powiększenia oczek w mierzącym jakość tekstów sicie.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

59
las dusz pisze:Nikt z Was nie przeczytał ani jednego zdania mojej powieści, a już zakładacie, że poziom jest mierny (wypowiedź iska36)
Zaraz zaraz w żadnym miejscu nie pisałam o twojej powieści. Radzę przeczytać na nowo mój post. Pisałam o czymś innym o szacunku dla autora. Nie miałam na myśli ani ciebie ani kogokolwiek innego, a jedynie zawód jako taki. Zawód może nie ale zajęcie i owszem.
Załóż się, że większość z bytujących tu na forum potwierdzi moje słowa.
Żądanie wadium czy jakkolwiek to nazwać jest w pewien sposób upokarzające dla autora.
Takie jest moje zdanie i mam prawo je mieć. Koniec. Nie dorabiaj jednak do mojej wypowiedzi jakichś fałszywych przytyków co do własnej powieści. Nic takiego nie napisałam.
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

60
Naturszczyk pisze:Za to tresc! Tresc powala! Jest po prostu super! Od spostrzezen, roznic kulturowych (odkrywanie ich), po poziom naszych "dygnitarzy" (gdybym sie o to nie otarl w zyciu, to bym powiedzial, ze przesadzone - ale wcale nie :( ).
To o borowiku, prawda?
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

61
Navajero, to co piszesz, to totalna utopia. Gdzieś tu wyczytałem, że jest 50 wydawnictw, do których można wysłać swoje dzieło. Zakładając, że tylko 30 z nich stawiałoby na jednego debiutanta co dwa lata, powinniśmy mieć średnio 15 debiutów w roku. To, ile ich mamy mówi samo za siebie. W dobie zapaści rynku wydawniczego i kryzysu czytelniczego, wydawnictwa chwytają się pewniaków, albo poradników, albumów, kalendarzy itp. żeby tylko przetrwać. Nie twierdzę, że ktoś złośliwie utrąca czyjeś teksty, oni po prostu ich nie czytają. Ci, którym się udało mieli olbrzymie szczęście, bo: po pierwsze ich tekst ktoś wziął do ręki na chybił trafił, po drugie wstrzelił się w bardzo specyficzny gust recenzenta. Powtórzę raz jeszcze, mi chodzi tylko o to, by to czytelnicy decydowali o przyszłości poszczególnych pozycji, a nie ktoś, gdzieś tam. Tak jest na zachodzie i dzięki temu mają światowej klasy pisarzy, mają ich od zatrzęsienie. Ile takich osób i tytułów ma Polska? Ile kontraktów nasi przywożą z międzynarodowych targów książki? Cóż, smutno mi w ogóle o tym myśleć. Taka jest właśnie kondycja naszego rynku.
iska36 przepraszam, jeśli Cię uraziłem swoją wypowiedzią. Odebrałem ją tak, że tekst musi być słaby, jeśli trzeba płacić za jego publikację. Tak, jakbyś powiedziała, że ktoś musi płacić za seks, by go mieć.

Wróć do „Wydawnictwa”

cron