32
Synapsis to dobry pomysł, o ile autyzm w Twojej książce jest realistyczny tzn. jeśli wiesz, co piszesz ;)
,,Marzenia i rojenia tworzą z mej duszy milionerkę" z cyganerii Pucciniego

34
Ale z tego co wiem, to Synapsis współpracowała przy wydaniu jakiejś powieści o zespole Aspergera... nie pamiętam tytułu, ale zawsze warto spróbować ;)

36
Było też np. "Mój brat jak huragan", powieść dla młodzieży, w której bohaterka ma autystycznego brata. Myślę, że warto do tej fundacji uderzyć ;)

37
Witam wszystkich
Widzę, że temat uciął się w maju, gdy pojawiły się pierwsze tytuły wydane przez Radwana. Ktoś szydził z pierwszej pozycja z listy bestsellerów. Teraz to pierwsze miejsce należy do kogoś, kto sprzedał już kilkaset egz.Piszę, by z pierwszej ręki podać informacje dla tych, którzy chcą działaś zamiast gadać. Otóż ja wydałem swoją powieść i praktycznie nic mnie to nie kosztowało. Przeżywam olbrzymią przygodę, a że zajmuję się pisarstwem hobbistycznie, jest to dla mnie wielkie przeżycie. Udzieliłem już nawet wywiadów (w tym dla Gazety Wrocławskiej), więc odkrywam coś kompletnie dla mnie nieznanego i fantastycznego jednocześnie. A że pisanie jest czymś poza obowiązkami rodzinnymi i zawodowymi, daje mi to odskocznie i pozwala lepiej żyć. A o to właśnie w pisarstwie chodzi - by być lepszym i zmieniać ludzi na lepsze.

Drukowanie w systemie POD ma swoje plusy i minusy. Przerzuca na autora główny ciężar promocji, ale jednocześnie daje możliwość nanoszenia poprawek i eliminowania na bieżąco błędów.

Co do poziomu tekstów, zgadzam się, że pewnie pojawi się tam sporo gniotów, ale warto wydać 100 takich pozycji, by odnaleźć jedną porządną powieść.
Zresztą kupcie którąś z pozycji i sami się przekonajcie jak to wygląda. Działanie, nawet w systemie POD jest zdecydowanie lepsze, niż krytykowanie innych.
Ja oczywiście zachęcam do zapoznania się z moją książką, ale wyboru każdy może dokonać według własnego gustu.

Moją powieść można nabyć w wydawnictwie (2 pozycja w bestsellerach) lub pod tym linkiem.

http://allegro.pl/las-dusz-dedykacja-na ... 03960.html

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i zachęcam do realizowania swoich marzeń.
Dariusz Szymaszek.

38
Co do poziomu tekstów, zgadzam się, że pewnie pojawi się tam sporo gniotów, ale warto wydać 100 takich pozycji, by odnaleźć jedną porządną powieść.
Tylko czy rzeczywiście ktoś ją odnajdzie pomiędzy gniotami?

Swego czasu miałem w rękach jedną z pozycji wydawanych przez RADWAN-a. Abstrahując od treści, której nie zamierzam oceniać, muszę przyznać, że stała na dość niskim poziomie redaktorskim. Trudno mi ocenić jednoznacznie wpływ POD-ów na rynek - w Twoim przypadku był to, jak sam piszesz, ruch słuszny - ale postulowałbym zaostrzenie standardów redaktorskich, w przeciwnym razie autor, powiedzmy ta perełka 1/100, nie będzie rozwijał warsztatu.

39
Nie mam nic przeciwko wydawaniu w systemie POD, jak ktoś tego właśnie chce to jego sprawa. Tyle, że trudno to porównać z wydawaniem w "normalnym" wydawnictwie. I nie chodzi tylko o pieniądze, nawet nie o ilość sprzedanych egzemplarzy. Chodzi o prosty fakt, że wydając w normalnym systemie, masz świadomość, że okazałeś się lepszy od innych, że są ludzie którzy w Ciebie wierzą, wierzą na tyle, że nie zawahają się zainwestować w Twoją książkę własnych pieniędzy, że masz szansę konkurować swoim tekstem z najlepszymi, że to co osiągnałeś, jest efektem Twojej pracy i talentu. Z tego płynie satysfakcja, to można nazwać spełnieniem marzeń. Publikacji, kiedy ponosisz jej koszta, kiedy w praktyce nie musisz z nikim konkurować poziomem tekstu - nie. To wszystko rzecz jasna IMO. Wydawanie dla samego faktu wydania nie jest nijaką wartością. Wartością jest wydawanie rzeczy dobrych. Nie znaczy to, że wszyscy mają paść na kolana przed tym co napisałeś - nie ma pisarza który dogodziłby każdemu czytelnikowi. Jednak wydając w systemie POD, praktycznie wyłamujesz się z spod jakiejkolwiek "kontroli jakości". A to wiele mówi i o pisarzu i o jego książce. Ktoś wyżej apelował o to by dążyć do spełnainia marzeń, ja jestem jak najbardziej "za", tylko osobiście wolałbym, aby było to spełnienie autentyczne. Aby otworzyć drzwi kluczem, a nie wytrychem...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

41
"(...)wyznacza reżyserowi i scenarzyście w jednej osobie niemożliwie krótki okres produkcji i niski budżet. Jednak niezrażony tym reżyser kontynuuje walkę z wiatrakami: zatrudnia mało znanych aktorów, wykłóca się z wytwórnią o każdą scenę i w nieskończoność poprawia efekty specjalne, które wciąż są nie takie jak być powinny. W końcu załamany nerwowo twórca trafia do szpitala, wytwórnia robi zaledwie 32 kopie jego filmu, a po premierze krytycy piszą, iż film jest nudniejszy niż zeszłoroczna prognoza pogody(...)".
Część historii Gwiezdnych Wojen Georga Lucasa.
Madonna otrzymała od wielkiej wytwórni fonograficznej list, że musi jeszcze popracować nad swoim wokalem - pół roku później została gwiazdą.
Ridley Scott również musiał wydzierać swojego Obcego - Osmy pasażer Nostromo niemal z paszczy lwa.
O historii pani Rowling i jej Harrego nawet nie muszę wspominać - chyba każdy wie jaki wstyd przyniosła ta historia wielkim wydawnictwom.
Wszyscy wspomniani powyżej musieli wyważać drzwi, bo wytrych nie wystarczył. A gdzie oni i ich dzieła są teraz, nie muszę chyba pisać.
Nie twierdzę, że ja, czy ktoś z Radwana osiągnie wielki sukces. Uważam tylko, że to czytelnicy, a nie recenzenci czy wydawnictwa powinny decydować o tym, co jest dobre. Realia polskiego rynku wydawniczego wyglądają tak, że jak nie masz znajomości albo nazwiska, to nikt nawet nie otworzy twojego tekstu. Książki często pisane są przez znanych na zamówienie.
Ja tylko przedstawiam czytelnikowi swoją powieść, a to on decyduje co dalej będzie.

42
Nie twierdzę, że ja, czy ktoś z Radwana osiągnie wielki sukces. Uważam tylko, że to czytelnicy, a nie recenzenci czy wydawnictwa powinny decydować o tym, co jest dobre. Realia polskiego rynku wydawniczego wyglądają tak, że jak nie masz znajomości albo nazwiska, to nikt nawet nie otworzy twojego tekstu. Książki często pisane są przez znanych na zamówienie.
Z tym akurat nie mogę się zgodzić, bo jestem żywym przykładem czegoś zupełnie odwrotnego. Uważam, że osoba, która chce pisać i będzie wytrwała, dopnie swego. Zwróć uwagę, że żadna z osób, które przywołujesz, nie poszła na łatwiznę. JK Rowling znalazła sobie wydawcę (nie wydała się samemu), Ridley Scott nie nakręcił Obcego za własne pieniądze itd.

43
las dusz pisze:O historii pani Rowling i jej Harrego nawet nie muszę wspominać - chyba każdy wie jaki wstyd przyniosła ta historia wielkim wydawnictwom.
Podobnie jak Stephena Kinga i autorki Zmierzchu. W przypadku Kinga on sam się zniechęcił, wydano mu ją w miejscu, do którego tekst zaniosła jego żona.
Znamienne, że w końcu udało im się w tradycyjnych wydawnictwach.
las dusz pisze:Realia polskiego rynku wydawniczego wyglądają tak, że jak nie masz znajomości albo nazwiska, to nikt nawet nie otworzy twojego tekstu.
Bzdura. Nie przeczytałeś regulaminu tego forum przed napisaniem pierwszego posta, nie przejrzałeś też tutejszych dyskusji. Pisuje tu przynajmniej czterech ludzi, którzy w ten sposób wydali swoje książki w ostatnich latach, przychodząc do wydawcy z przysłowiowej ulicy, bez znanego nazwiska (Jacek Skowroński, Stefan Darda, Iska36 oraz Marcin Welnicki - witam :) a jeśli kogoś pominąłem, to przepraszam).
Reklamisko.com - gdzie obrywa się kiepskim reklamom

44
las dusz pisze:Realia polskiego rynku wydawniczego wyglądają tak, że jak nie masz znajomości albo nazwiska, to nikt nawet nie otworzy twojego tekstu.
Nie, niemal każdy numer NF czy SFFH przynosi nowe nazwiska, nazwiska debiutantów. Pojawiają się też debiutanckie książki.
las dusz pisze: Książki często pisane są przez znanych na zamówienie.
No owszem, opowiadania także. Tylko co w tym dziwnego, że wydawnictwo czy redakcja zamawia tekst u kogoś, kto daje gwarancję jakości i jest znany? Mają go zamówić u kogoś nieznanego? :) Ci ludzie o których wspominasz nie wyrobili sobie pozycji znajomościami - to nie te czasy - osiagnęli ją ciężką pracą i talentem.
las dusz pisze: Ja tylko przedstawiam czytelnikowi swoją powieść, a to on decyduje co dalej będzie.
99% czytelników nie będzie miało nawet szansy zerknąć na Twój tekst. Bo oni kupują w księgarniach, nie na allegro.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

45
Dlaczego ciągle twierdzicie, że w Radwanie autorzy wydają się za własne pieniądze? Wpłaca się co prawda wadium jako zabezpieczenie wydawcy, jednak kwota ta jest w całości zwracana po sprzedaniu 300 egz. Autorka powieści z pierwszego miejsca już nie tylko odzyskała swoje wadium, ale zarobiła całkiem sporą sumkę. Twój argument o wydawaniu się samemu jest więc nietrafiony i krzywdzący.
Przytoczyłem powyższe przykłady, bo chodzi mi o to, że wydawca Rowling zaryzykował, wprowadził nową formułę, pozwolił, by to czytelnicy zdecydowali o przyszłości Harrego.

[ Dodano: Sro 15 Wrz, 2010 ]
Navajero, zostaje 1% - to sporo, a od czegoś trzeba zacząć :)
Poza tym allegro to moja inicjatywa, jako sfinalizowanie akcji promocyjnych. Radwan ma swoje sposoby dotarcia do odbiorców, również w tradycyjnych księgarniach.

46
las dusz pisze:Dlaczego ciągle twierdzicie, że w Radwanie autorzy wydają się za własne pieniądze? Wpłaca się co prawda wadium jako zabezpieczenie wydawcy, jednak kwota ta jest w całości zwracana po sprzedaniu 300 egz.
Dlaczego niby miałabym wpłacać wadium jako formę zabezpieczenia dla wydawcy?
Tak samo można by odwrócić sytuację. Autor zażąda wadium od mało znanego wydawcy na poczet ryzyka jakie za sobą niesie marna akcja promocyjna jego tworu. W normalnych wydawnictwach to autor otrzymuje niewielką choćby zaliczkę na poczet przyszłej sprzedaży, nie odwrotnie.
W końcu wydawca nie robi tego charytatywnie, autor wykonuje zaś pracę, za którą jak każdy chciałby być wynagrodzony.
Nie wiem być może nie mam racji ale to trochę dołujące, nie sądzisz? Piszesz coś, starasz się żeby bylo to powiedzmy dobre i idziesz do wydawcy, który chce od ciebie czegoś na kształt poręczenia, nie odnosisz wrażenia, że twoja praca jest co najmniej mierna? Ja chyba właśnie tak bym się czuła.
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

Wróć do „Wydawnictwa”