76

Latest post of the previous page:

Serena pisze: Eeee... Dziękuję za tę jakże intrygującą propozycję, panie Andrzeju, ale z przykrością muszę odmówić - ja się do kuchni nie nadaję :P
hmmm...

Do tego bardzo nie lubię sprzątać i nienawidzę prasować.

Tak czy siak gdybyś kiedyś zmieniła zdanie i zechciała zostać służącą odezwij się na priw. ;)

77
Lu pisze:Podsumowując: czy mozna w ogóle pokusic sie o tworzenie jakiegokolwiek klucza twórczego?
Bądź sobą.

Pisz o tym co Cię kręci (a na czym się znasz). Wykorzystaj swoje zainteresowania.
Nigdy nie podlizuj się czytelnikom a broń Boże krytykom. Pisz jak Ci w duszy gra. Nie dostosowuj swoich poglądów do średniej. Nie kopiuj cudzych rozwiazań. Nie idź za modą, zawsze szukaj nowych ścieżek.

Szukaj tematów, fabuł, pomysłów w miejscach gdzie nie szuka nikt inny. Pokaż rzeczy od których czytelnikowi kopara opadnie.

Krój bohatera zrozmachem. Aby czytelnik klął i aspirował. Żeby to był naprawdę BOHATER. Cool koleś co legion szkopów z jednej pepeszy rozwali a potem wskoczy do wulkanu zaiwanić pierścień wrzucony tam przez hobbitów.

Miej w )*( przelotne mody, trendy, oraz "programy literackie". Jesteś wolny - korzystaj z tej wolności. Zawsze.

Przy odrobinie szczęścia trafisz na redaktora któremu się to spodoba. I na jakiś tam odsetek czytelników podobnych do Ciebie na tyle by łyknęli Twoją wizję i uznali ksiązkę za fajną.

Proste? Proste.
Wykonać.

78
Istna "Dezyderata Pisarstwa"!

Proste, łatwe, przyjemne...

Na "powitalnym" mi dojechali, ostatnimi dniami mam doła po zwiedzaniu Empików i teraz taki tekst jakoś mi poprawił humor. Szczerze - dziękuję. Miło sie czyta Pańskie posty.

P.S.
Dopiero wczoraj skojarzyłem Pańskie nazwisko z konkretnymi książkami. Głupio mi trochę, ale z drugiej strony... Przynajmniej nie mam uprzedzeń ani nie odczówam Pańskiej chwały oślepiającej mi oczy. W pozytywnym znaczeniu! Chcyba wezmę się za lekturę.

Raz jeszcze dziękuję.

79
Lu pisze:I
Proste, łatwe, przyjemne...
Że co!?

aa... Już wiem. Zapomniałeś przeczytać wcześni3jsze dyskusje te gdzie piszę o tysiąca storn wprawek i dekadach budowy pozycji.
ostatnimi dniami mam doła po zwiedzaniu Empików
za mało książek?
za dużo?
Dopiero wczoraj skojarzyłem Pańskie nazwisko z konkretnymi książkami.
bana prowokatorowi!!! ;)
Raz jeszcze dziękuję.

80
Bana, bana odrazu...

A co? Wśród piszących nie może być akurat takiego, co nie czytał? Nie słyszał?

Dobra... Niech będzie, że ciul ze mnie i już. Gorzej obrywałem za takie wtopy. Prymityw czytelniczy ze mnie: zatrzymałem się na poziomie krzykliwych tytułów i osłuchanych nazwisk - Dukaj, Lem, Orwell, Herbert... Ostatnio niemal nic nie czytam. Nie mam czasu ani nerwów. Mój zakichany zywot sypie mi się przez palce... Ale nie o to biega.

Jedni powiedzą, że dupa za mnie będzie a nie pisarz, jeśli niczego nie czytam i nie znam setek "genialnych" książek. Inni, że jeśli mimo to coś dobrego naskrobię, to tym lepiej o mnie świadczy - ot samorodek taki. Jak będzie naprawdę okarze się w praniu.

Poczekamy, zobaczymy.

A pisać i tak nie przestanę. Tylko dzięki temu nie zwariowałem do końca. Jakieś subtelne objawy schizofrenii, manii czy nawracającej depresji owszem, ale nie żeby mi to paraliżowało życie. Takie twórcze szaleństwo. I chyba mi nawet pomaga! Pisać muszę. Historie same rodzą się mi w głowie, żyją własnym życiem i dopiero na "kartce" nabierają ciała. To cudowne uczucie. gdybym miał porównanie pewnie przyrównałbym to do orgazmu, ale nie ukrywam swej dziewiczości w tej tematyce. Zostałbym mnichem, ale wiary we mnie za grosz, więc... zostałem (pożal się boże) pisarzem.

81
Człowieku zabieraj się do roboty, a nie tylko ciągle narzekasz i narzekasz... Zawsze możesz przestać pisać, skoro podchodzisz do tego z takim podejściem. Najpierw trzeba coś napisać, żeby to wydać. Zresztą spróbuj podejść do tego z innej strony, a nie tylko narzekasz, narzekasz, narzekasz...

82
Lu pisze:Bana, bana odrazu...

A co? Wśród piszących nie może być akurat takiego, co nie czytał? Nie słyszał?
ni, po prostu na wszystkich forach gdzie trolluję rzucam taką propozycją od czasu do czasu ;)
zatrzymałem się na poziomie krzykliwych tytułów i osłuchanych nazwisk - Dukaj, Lem, Orwell, Herbert...
;)
Mój zakichany zywot sypie mi się przez palce...
może skup swoje wysiłki na tym co ważne?
chyba że pisać chcesz tylko dla odereagowania.

Jedni powiedzą, że dupa za mnie będzie a nie pisarz, jeśli niczego nie czytam i nie znam setek "genialnych" książek.
obawiam się że będą mieli rację. (nie mam tu oczywiście na myśli moich wypocin - bo moja proza nie jest chwilowo prekursorska wobec żadnych prądów literackich i raczej korzysta z literackich kontekstow niż je tworzy)

natomiast są pozycje które trzeba znać (np. wspomniany tfu! St.Lem czy J.A.Zajdel - znacznie ważnieszy dla naszej prozy od przywołanego przez Ciebie Orwella). Są pozycje które znać wypada. I takie których znajomość jest drogą do serc i umysłów pewnych specyficznych grup społecznych.

Ale to dokładniej wyjaśniłby Ci Jakub Ćwiek - on jest po kulturoznastwie i ma większą wiedzę na temat tworzenia się kontekstów i kodów kulturowych w prozie.

pisząc zawsze jesteśmy zanurzeni w kulturze odbiorcy. Można stanąć zupełnie obok. Nieświadomie odkryć po raz dzieiśiąty ten sam pomysł, albo napisać coś co skutkiem kompletniej odmieności poruszy miliony lub nijak nie trafi do odbiorców.
A pisać i tak nie przestanę.
A kto Ci kaze przestawać!?
;) walcz.
Tylko dzięki temu nie zwariowałem do końca. Jakieś subtelne objawy schizofrenii,
jesli poważnie podejrzewasz lub obserwujesz u siebie objwy to gń do psychiatry jeszcze jutro. W pierwszych fazach ta choroba dobrze poddaje się terapi. W pierwszych fazach - pote jest coraz gorzej.
manii
to już mniej gorźne.
czy nawracającej depresji owszem
to można stłumić tabletkami lub terapią. Oba sposoby są bardzo skuteczne.
Po co masz łazić jak struty?
, ale nie żeby mi to paraliżowało życie.
do czasu.
Pisać muszę. Historie same rodzą się mi w głowie, żyją własnym życiem i dopiero na "kartce" nabierają ciała. To cudowne uczucie.
walcz ;) pisz, notuj wszystkie pomysły nawet najgłupsze.
gdybym miał porównanie pewnie przyrównałbym to do orgazmu,
orgazm jest przereklamowany ;)
trwa kilkanaście sekund - szał twórczy kilka godzin ;)
poza tym do raczej odległe doznania - pobudzają inne ośrodki przyjemności w mózgu.

nie bardzo da się to porównać.
Zostałbym mnichem, ale wiary we mnie za grosz, więc... zostałem (pożal się boże) pisarzem.
no to do roboty.

83
andrzej, na litosć boską, ty do pisania jak do wroga podchodzisz, nic tylko "walcz" i "walcz" :twisted:

demotywator!!
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

84
Ale ma chłop rację. Bez dwóch zdań!

Język wyraża myśl. Jeśli myśl jest słuszna język niczego nie zmieni.

85
ravva pisze:andrzej, na litosć boską, ty do pisania jak do wroga podchodzisz, nic tylko "walcz" i "walcz" :twisted:
nie tylko do pisania. jak malowałem ludziom mieszkania też tak podchodziłem. Ściana była polem walki. Każda plama wyłażąca spod farby na wierzch - wrogiem.

hmm...

zadano pytania. Mam dwie możliwości odpowiedzi:

a) chłopy i dziewczęta, pisanie jest cool, nie trzeba się wysilać, nie musicie nawet znać gramatyki. Ortografii, składni etc. też nie - wszak normą językową jest to jak gada i pisze większość. Za pierwszą książkę kupuje się wypasionego mercedesa, za drugą stawia willę, za trzecią kupuje jacht, a prywatne odrzutowce wymagają licencji pilota więc za kasę z kolejnych "dzieł" kupujcie raczej sztaby złota. I nie przemęczajcie się, jedno opowiadanie rocznie to zawyżanie normy, a kto napisze książkę częściej niż raz na pięć lat ten frajer-pracoholik.

b) pisanie jest cool ale żeby cokolwiek osiągnąć trzeba najpierw dużo kuć, napisać 300-500-700 stron wprawek, potem 10 lat zapierdalać, następne 10 już "tylko" zapieprzać, a potem ewentualnie można zwolnić tempo do dwu książek rocznie. Przez pierwsze 10 lat zarobki są gówniane, przez następne 10 w miarę przyzwoite a potem się zobaczy.

wybierzcie sobie która Wam się bardziej podoba - ale ostrzegam: jedna jest nieprawdziwa.

*

Życie to jest walka. Zawsze. Kto spocznie na laurach tego zeżrą. Sorry. Murarz na budowie musi kłaść cegły lepiej niż trzech nielegalnych Ukraińców razem wziętych. Magazynier w "biedronce" musi wykładać chemię szybciej niż inni bo w razie zwolnień to oni polecą a nie on. Pisarz musi być lepszy niż inni bo go dogonią i przegonią w wyścigu do kieszeni czytelników (a także w wyścigu po statuetki puchary i medale). Wygrywa fachowiec z talentem. Zawsze i wszędzie. Nawet przy kopaniu rowów.

Społeczeństwo mamy pasywne. Nie możecie zarażać się tą pasywnością. Nie możecie dać się zgnoić. Mnie zgnoiło liceum. Zgnoiło do tego stopnia że swoją pisaninę odważyłem się pokazać światu mając 22 lata!!! Totalny brak perspektyw wydania książki sprawił że gdy pojawiła się szansa współpracy z "fabryką" miałem w zapasie 1500 stron maszynopisu - wyłącznie opowiadania... I 2 tomy Norweskiego dziennika wymagające jeszcze pracy...
cała reszta musiała powstawać w biegu.

Gdybym nie dał się skopać, gdybym sobie szeregu rzeczy nie odpuścił, gdybym nie przerwał na rok pisania po tym jak mi dziewczyna pokazała drzwi dziś miałbym 30 książek a nie 21 (i 3 rozgrzebane). Kto wie, może nawet dostałbym kredyt na zakup willi?

Walka z gnojeniem przez ludzi, warunki, rzeczywistość jest ważna ale najcięższa i najważniejsza jest walka ze sobą. Ze zmęczeniem, lenistwem, rozmamłaniem, ze skutkami gnojenia. Jeśli ją wygracie to wygracie wszystkie pozostałe. Nawet jeśli nie zostaniecie pisarzami to nie zmarnujecie życia.

Motywacje mogą być różne. Żądza kasy, chęć zdobycia prestiżowego zawodu (czytaj żądza sławy), strach przed wdeptaniem w glebę, chęć zaimponowania dziewczynie, rodzinie, kumplom.

Motywacja religijna może być dla niektórych z Was kluczowa: Nowy Testament narzuca wprost przykazanie by nie chować światła pod korzec i nie zagrzebywać talentu w ziemi. Bo Pan kiedyś wróci do domu i sługi rozliczy...

Niezależnie od tego co robicie o sukcesie decydują dwie rzeczy: baza - czyli przygotowanie ataku i sam impet ataku. Pojawia się szansa trzeba ją capnąć. Czasem dogonić. Skoczyć do gardła. Skręcić kark i jednocześnie hojnie rozdawać kopy na lewo i prawo aby konkurencje wiedziała gdzie jej miejsce w kolejce do łupu. Uświadomcie sobie, zacytuję komiks "Gwiezdne bezdroża": "Świat czeka żebyśmy go złupili i wychędożyli".

To czy się uda w 90% zależy wyłącznie od Was. A jak się nie uda - to przynajmniej będziecie wiedzieli że walczyliście. I sami ocenicie czy była to mordercza walka do upadłego, czy też sobie za wcześnie odpuściliście...

86
Andrzej Pilipiuk pisze: Życie to jest walka. Zawsze. Kto spocznie na laurach tego zeżrą. Sorry. Murarz na budowie musi kłaść cegły lepiej niż trzech nielegalnych Ukraińców razem wziętych. Magazynier w "biedronce" musi wykładać chemię szybciej niż inni bo w razie zwolnień to oni polecą a nie on. Pisarz musi być lepszy niż inni bo go dogonią i przegonią w wyścigu do kieszeni czytelników (a także w wyścigu po statuetki puchary i medale). Wygrywa fachowiec z talentem. Zawsze i wszędzie. Nawet przy kopaniu rowów.

Społeczeństwo mamy pasywne. Nie możecie zarażać się tą pasywnością. Nie możecie dać się zgnoić. Mnie zgnoiło liceum. Zgnoiło do tego stopnia że swoją pisaninę odważyłem się pokazać światu mając 22 lata!!! Totalny brak perspektyw wydania książki sprawił że gdy pojawiła się szansa współpracy z "fabryką" miałem w zapasie 1500 stron maszynopisu - wyłącznie opowiadania... I 2 tomy Norweskiego dziennika wymagające jeszcze pracy...
cała reszta musiała powstawać w biegu.

Gdybym nie dał się skopać, gdybym sobie szeregu rzeczy nie odpuścił, gdybym nie przerwał na rok pisania po tym jak mi dziewczyna pokazała drzwi dziś miałbym 30 książek a nie 21 (i 3 rozgrzebane). Kto wie, może nawet dostałbym kredyt na zakup willi?

Walka z gnojeniem przez ludzi, warunki, rzeczywistość jest ważna ale najcięższa i najważniejsza jest walka ze sobą. Ze zmęczeniem, lenistwem, rozmamłaniem, ze skutkami gnojenia. Jeśli ją wygracie to wygracie wszystkie pozostałe. Nawet jeśli nie zostaniecie pisarzami to nie zmarnujecie życia.

Motywacje mogą być różne. Żądza kasy, chęć zdobycia prestiżowego zawodu (czytaj żądza sławy), strach przed wdeptaniem w glebę, chęć zaimponowania dziewczynie, rodzinie, kumplom.

Motywacja religijna może być dla niektórych z Was kluczowa: Nowy Testament narzuca wprost przykazanie by nie chować światła pod korzec i nie zagrzebywać talentu w ziemi. Bo Pan kiedyś wróci do domu i sługi rozliczy...

Niezależnie od tego co robicie o sukcesie decydują dwie rzeczy: baza - czyli przygotowanie ataku i sam impet ataku. Pojawia się szansa trzeba ją capnąć. Czasem dogonić. Skoczyć do gardła. Skręcić kark i jednocześnie hojnie rozdawać kopy na lewo i prawo aby konkurencje wiedziała gdzie jej miejsce w kolejce do łupu. Uświadomcie sobie, zacytuję komiks "Gwiezdne bezdroża": "Świat czeka żebyśmy go złupili i wychędożyli".

To czy się uda w 90% zależy wyłącznie od Was. A jak się nie uda - to przynajmniej będziecie wiedzieli że walczyliście. I sami ocenicie czy była to mordercza walka do upadłego, czy też sobie za wcześnie odpuściliście...

Jezus Maria, toś mnie teraz, Andrzeju, naprawdę podbudował na duchu :)
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

88
Szkoda tylko, że Andrzej musi powtarzać to w nieskończoność... Bo przyjdzie jeden z drugim, dwa etatowe lenie, i nawet nie pogmerają w tematach, tylko trzeba ich za każdym razem uświadamiać, co Andrzej robi z zapałem godnym większej misji.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

89
Martinius pisze:Szkoda tylko, że Andrzej musi powtarzać to w nieskończoność... Bo przyjdzie jeden z drugim, dwa etatowe lenie, i nawet nie pogmerają w tematach, tylko trzeba ich za każdym razem uświadamiać, co Andrzej robi z zapałem godnym większej misji.
moze ma większe pokłady cierpliwosci niż przeciętny łepek :P
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

90
ravva pisze:
Martinius pisze:Szkoda tylko, że Andrzej musi powtarzać to w nieskończoność... Bo przyjdzie jeden z drugim, dwa etatowe lenie, i nawet nie pogmerają w tematach, tylko trzeba ich za każdym razem uświadamiać, co Andrzej robi z zapałem godnym większej misji.
moze ma większe pokłady cierpliwosci niż przeciętny łepek :P
I jeszcze większą chęć zagrzania młodych wojowników do pisania ;)

91
Oho! Chyba było do mie.

Dobra, dobra... Już nie zrzędzę. Piszę i piszę. Niedługo rzucam nowość.

A teraz może ponapieprzamy się na innych postach, co? trochę tu nudno i jałowo się robi. Co wy na to?

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron