Zło

1
Czuła, że znowu jest obok, nie w niej, ale obok. Wracało zawsze wtedy, gdy miotała się między życiowymi wyborami. Wyszła z domu, aby wszystko przemyśleć. Szła teraz wzdłuż brzegu rzeki zapatrzona w ciemną taflę, spokojną i milczącą. Miała ochotę rozgarnąć wodę i iść, iść aż po najgłębszą toń, ale Życie trzymało ją rozpaczliwie za kołnierz. Przysiadła zmęczona szamotaniną na cyplu wsuniętym w głąb wody i wtedy przyszło…
Przysiadło obok. Czuła jego obezwładniającą obecność.
- Głupia jesteś- stwierdziło ze spokojem – przywołujesz mnie, a później narzekasz.
Nie odezwała się, to i ono zamilkło. Wiaterek powiewał leciutko, gładził czule drobne fale, muskał przybrzeżne trawy i nie omijał jej i Zła. Odezwało się znowu:
- Wleczesz za sobą skrofuliczne myśli, złe wybory, oplatają cię i nie dają ci żyć, a ty - durnowata kobieto - nie umiesz się z nich wyplątać. Nie dziw się, że jestem. Jak mnie wołasz, przychodzę i doradzam tak, jak potrafię!
Znowu zaległo milczenie, ale Zło nie rezygnowało.
- Głupiaś - powtórzyło dobitnie i grzmotnęło ją z całej siły w plecy, tak, że omal nie wpadła do wody.
- Co robisz złośniku! – nareszcie wykrzyknęła , oburzona tak obcesowym traktowaniem.
– Chcesz mnie utopić? Może to byłoby ci na rękę, miałobyś jedną dusze do obsługi mniej!
- Może i tak! Wiem po co tutaj przyszłaś! – powiedziało Zło spokojnie.
- Trzeba coś zmienić w twoim życiu! Mam cię już dosyć! Chodź ze mną.
Podniosło się z trawy, to i ona wstała, ale tam, gdzie siedziała, przygnieciona trawa nie miała siły się podnieść, widocznie pod ciężar złożonych na tym miejscu jej trosk.
Zło szło powoli przodem, wyjeżdżonymi koleinami drogi, a ona podążała za nim. Znowu przemówiło.
- Szczęścia nie masz, opuściło cię. Nie ma się co dziwić, kto by zniósł takie traktowanie! Ile razy odpychałaś Szczęśliwy Przypadek, no ile?! - Sama nie wiesz! Bo i po co było ryzykować, prawda? To i sobie poszedł, a Szczęście razem z nim. Teraz płacz sobie, nawet ja mam ciebie dosyć! - I znowu zamierzyło się ręką, jak to Zło zwykło czynić, ale zręcznie uniknęła ciosu.
- Nie zasługuję na takie traktowanie – zdążyła wykrzyknąć, patrząc z przerażeniem, jak nogi Zła zaplątują się w Czterolistną Koniczynkę, a ono pada na ziemię i nie może wstać. Koniczynka legła całym ciężarem na szarym brzuchu Zła.
- Puszczaj – syczało Zło starając się wyrwać z zielonych macek oplatających go już teraz ze wszystkich stron. – Chcę jej pomóc, szliśmy do Pomyślnego Losu, aby odmienił jej dolę, bo ja już też mam dosyć tego wtykania nosa w jej sprawy!!! To mój znajomy, kłócimy się czasami, ale i dogadać się niekiedy musimy!!! –wykrzykiwało spętane Zło, które przecież zawsze ma wolną drogę, aż Los usłyszał i przybiegł pośpiesznie.
- Taaa! No wplątałeś się stary w niezłe tarapaty! Trzeba było zostawić ją w spokoju!
- Zostawić! – warczało ze złością Zło. – Zostawić taką nieudacznicą, która tylko czeka, aby podpowiadać jej jak ma spartolić swoje życie! Mam jej dosyć, puszczajcie mnie!!! – jęczało.
Los przysiadł na kamieniu obok, pomyślał chwilę i przywołał swojego brata.
- Jesteś Dobrym Losem, dlaczego opuściłeś tę kobietę? – zapytał wprost.
- Ja, ja, opuściłem? To ona mnie nie chciała, idąc pod prąd! – powiedział zgodnie z prawdą Dobry Los.
Los popatrzył jeszcze raz na Kobietę, Zło, Czterolistną Koniczynkę, Dobry Los i przemówił:
- Podążaj za swoimi pragnieniami kobieto, wtedy ominie cię Zło! - i wszystkich uwolnił.

2
Nie masz wyczucia, nie wiesz jak pisać dialogi i opisy też są słabe. Niepoprawne metafory, zły szyk zdania i takie tam. Przed tobą dużo pracy, jak przed każdym początkującym. :)

Problemem są zdania, po przeczytaniu których, czytelnik marszczy brwi i musi cofać się o kilka linijek. Wyjaśnię na podstawie krótkiego fragmentu:
- Nie zasługuję na takie traktowanie – zdążyła wykrzyknąć, patrząc z przerażeniem, jak nogi Zła zaplątują się w Czterolistną Koniczynkę, a ono pada na ziemię i nie może wstać. Koniczynka legła całym ciężarem na szarym brzuchu Zła.
Strasznie poplątane i przez to sztuczne. Może być:

- Nie zasługuję na takie traktowanie! - zdążyła krzyknąć, gdy...

albo

- Nie zasługuję na takie traktowanie! - krzyczała patrząc z przerażeniem jak...

Ale na pewno nie można tego łączyć. Zastanów się dlaczego. Dalej kompletnie się zgubiłem. Nagle jakaś koniczynka? Co za koniczynka? Powinnaś uprzedzić przynajmniej jakimś krótkim opisem. Że z kęp trawy wystrzeliła dziwna roślina i zaczęła rosnąć z oszałamiającą prędkością. Bohaterka zauważyła, że przypomina czterolistną koniczynkę. I wtedy roślina złapała nogi kogoś tam w kleszcze. Domyślam się, jak to sobie wyobraziłaś, ale nie zmuszaj czytelnika do takich akrobacji myślowych.

W ogóle jest to źle opisane, błędy stylistyczne w co drugim zdaniu.

Nogi nie mogły się zaplątać w koniczynkę! Najwyżej macki koniczynki mogły unieruchomić nogi.

Nie wiem czy koniczynka może mieć macki, no ale dobra.. :)

Źle dobierasz słowa. Łodyga rośliny albo inne dzikie pnącza mogły go związać i przewrócić, ale nie mogła na niego po prostu legnąć. Ile ten kwiatek ważył? Jeśli więcej niż zwykła, trochę zmutowana koniczynka zerwana na pastwisku kilka kilometrów od Czarnobyla - musisz to wcześniej zaznaczyć.

Inne błędy:
Nie odezwała się, to i ono zamilkło.
Zauważyło, że dziewczyna nie odpowiada, więc samo umilkło. Albo po prostu: Umilkli na chwilę, nie odzywali się przed moment.
- Głupiaś - powtórzyło dobitnie i grzmotnęło ją z całej siły w plecy, tak, że omal nie wpadła do wody.
- Co robisz złośniku! – nareszcie wykrzyknęła , oburzona tak obcesowym traktowaniem
Złośnik, obcesowe traktowanie... może jeszcze "- ty zły człowieku!".
Przysiadła zmęczona szamotaniną na cyplu wsuniętym w głąb wody i wtedy przyszło…
Cypl wsunięty w głąb wody? Beztroskie porównanie wewnętrznego sporu bohaterki do szamotaniny?

Poza tym wiele więcej błędów jak np. rozgarnianie wody. Nawet gdyby głównym bohaterem był Mojżesz, obawiałbym się posłużyć takim wyrażeniem.

Nie używaj trzech wykrzykników. O konstruowaniu dialogów możesz poczytać tu: http://piorem-feniksa.blog.onet.pl/PORA ... 05975255,n Albo po prostu weź do ręki byle jaką książkę i sama ustal, co zrobiłaś źle.

Koniecznie czytaj na głos albo wklej do syntezatora mowy. Wtedy zauważysz, że niektóre zdania brzmią po prostu beznadziejnie, wszystko jest poplątane i w ogóle się nie nadaje.

PS: Jakie to są skrofuliczne myśli? Nie wiem czy to błąd. Słowo kojarzy mi się z ranami (?)

3
To jest jakaś kalka językowa - chyba z angielskiego:
scrof·u·lous (skrfy-ls)
adj.
1. Relating to, affected with, or resembling scrofula.
2. Morally degenerate; corrupt: "a scrofulous, grim, darkly funny burlesque on art, celebrity, and love" (Stephen Schiff).
scrofu·lous·ly adv.
scrofu·lous·ness n.
Pewnie bohaterka miała zdeprawowane myśli :-)

4
Pomimo formalnych błędów i błędzików, ja chciałam dwa słowa na temat pomysłu...

cyt. " Los popatrzył jeszcze raz na Kobietę, Zło, Czterolistną Koniczynkę, Dobry Los i przemówił:
- Podążaj za swoimi pragnieniami kobieto, wtedy ominie cię Zło! " ...

Doyślam się, że wprowadzając takie postacie jak Zło, Czterolistna Koniczynę, Dobry Los, czy też Szczęśliwy Przypadek, autor w swoisty sposób stwarza przed główną bohaterką alternatywy i możliwości wpływania na własny los. Te postacie są jakby symbolami różnych możliwości życiowych. Człowiek jest słaby, a często głupi i przegapia różne szczęśliwe okoliczności, które los rzuca mu pod nogi. Wystarczy się schylic, podnieść i byc szczęśliwym. Jednak , gdy bohaterka tego nie robi, to pojawia się Zło i daje jej kuksańca w bok. Szkoda właściwie, że owa nieudacznica życiowa nie wpadła do wody i nie przebudziła się.

Myślę, że wszystkie te fajne zabiegi, należałoby wyraźniej zarysować i wypunktować. Takie postawienie sprawy, daje też autorowi możliwości oceny sytuacji i udzielania rad życiowych swojej postaci. Można przy okazji nauczyć się czegoś i czytelnik może coś naprawić we własnym życiu.

5
Szła teraz wzdłuż brzegu rzeki zapatrzona w ciemną taflę, spokojną i milczącą.
Poprzestawiaj, a zobaczysz różnicę. Zobacz na:
Szła wzdłuż brzegu, zapatrzona w ciemną i spokojną taflę rzeki.
Wiaterek powiewał leciutko,
wiatr - skoro powiewał leciutko, to wiaterek, ale piszemy wiatr :)
- Wleczesz za sobą skrofuliczne myśli, złe wybory, oplatają cię i nie dają ci żyć, a ty - durnowata kobieto - nie umiesz się z nich wyplątać.
to powinno znaleźć się w dialogu, a nie jako narracja. Za dużo przecinków, za dużo gadania i zdanie ci się rozjechało. Zobacz na:
- Wleczesz za sobą skrofuliczne myśli, złe wybory oplatają cię i nie dają ci żyć, a ty, durnowata kobieto, nie umiesz się z nich wyplątać.
- Co robisz złośniku! – nareszcie wykrzyknęła , oburzona tak obcesowym traktowaniem.
– Chcesz mnie utopić? Może to byłoby ci na rękę, miałobyś jedną dusze do obsługi mniej!
to powinien być jeden dialog, nie rozdzielony na dwoje.
- Może i tak! Wiem po co tutaj przyszłaś! – powiedziało Zło spokojnie.
- Trzeba coś zmienić w twoim życiu! Mam cię już dosyć! Chodź ze mną.
tu podobnie. Można pogubić się w mówionych kwestiach.
widocznie pod ciężar złożonych na tym miejscu jej trosk.
ciężarem
- Trzeba coś zmienić w twoim życiu! Mam cię już dosyć! Chodź ze mną.
w pierwszej części wypowiedzi krzyczy - okej, ale w drugiej zmienia ton. Warto by to odciąć narracyjnie, lub wprowadzić, skąd ta zmiana.
- Zostawić! – warczało ze złością Zło.
a to chyba pytanie - ale bez pytajnika?

Ciekawa ta miniatura. Postaci, te raczej metaforyczne, świetnie mówią - tak jak bohaterka. Można wysunąć tezę, iż to jej myśli i ona się z nimi bije - wówczas dialogi zaczęłyby się w głowie bohaterki, a akcje to bój myśli - może trochę wybiegam z wyobraźnią, ale w pewien sposób tak widzę tekst. Ogólnie, założenie bardzo oryginalne, puenta może nie poraża, ale pasuje do całości. Masz problem z dialogami, a dokładnie z szatkowaniem ich na nowe linijki. Kilka zdań przekombinowanych, ale ogólnie po drobnej korekcie (przeróbce) tekst jest znośny. Nawet ciekawy styl - muszę przyznać. Podobało mi się odniesienie do trawy, ugiętej pod ciężarem trosk.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

6
A to nie jest przypadkiem tak, że w polskim występuje tylko skrofuloza (gruźlica u dzieci) oraz skrofularia (bot. trędownik) i nie można tym słowem określić myśli? No chyba, że myśli są gruźlicze. W ogóle wywaliłbym to słowo, nie pasuje do niczego w tekście a intuicja podpowiada, że znaczenie o jakie autorce chodziło występuje tylko w ang.
Obrazek

7
Fajne to. Oprócz kilku potknięć, które w większości wymienili moi poprzednicy, nie zmieniłabym w miniaturze ani kawałka metafory. Zło potykające się o Czterolistną koniczynę, walące bohaterkę w plecy, próbujące odwrócić zły los? Świetne! Nie wystarczy przeczytać tego tekstu dosłownie, chociaż przy niewielkich zmianach i jako taki pełniłby funkcję bajki, ale trzeba doczytać się podtekstu. Każda postać, każdy gest, sytuacja mają swoje odrębne znaczenie. Kiedy to poskładać, wychodzi tekst, który można interpretować wedle uznania, a i tak zostanie miejsce na kolejne wizje.
halita pisze:przygnieciona trawa nie miała siły się podnieść, widocznie pod ciężar złożonych na tym miejscu jej trosk.
Usunęłabym zaznaczenie i od razu wyobraźnia czytelnika dostaje większe pole do manewru. Czy ona w sobie nosiła taki ciężar, a może sama była dla innych ciężarem? Czy to przez jej troski, czy sama ich przysparzała, gdzie tylko przysiadła?

Pomysł pokazujący ścieżki życia i ludzkie wybory poprzez personifikację tego, co nas martwi i do czego dążymy, wywleczony poza ramy czaszki bój bohaterki o własne życie – bardzo dobry. Co tu więcej pisać? Podobało mi się i już.

Pozdrawiam,
eM
Cierpliwości, nawet trawa z czasem zamienia się w mleko.

8
To jest genialne! Uwielbiam takie zwroty jak Zła do tej dziewczyny, ale sam nigdy nie potrafiłam ich ładnie wplatać. Respektuję Cię;).
'A cup of tea, my dear?'

9
Przesympatyczna bajka :-) Jedno, czego mogę się czepić to to, że skoro Zło mówi spokojnie, to nie powinno się jego wypowiedzi kończyć wykrzyknikami ;-) Cała reszta bardzo pasuje do formy - może w tekście o innym charakterze niektóre rzeczy byłyby ułomnościami, może to nie jest świadoma stylistyka a po prostu sposób pisania, nie wiem - ale do tego kawałka pasuje bardzo ładnie.
A skorfuliczne myśli brzmią dobrze i kojarzą się tak, jak chyba powinny się kojarzyć. Że słowo znaczy coś innego - cóż, pisarz ma prawo bawić się językiem, zwłaszcza kiedy efekt jest dobry.
Blogasek numer jeden (do oglądania)
Blogasek numer dwa (do poczytania)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”