Z brudem mu do twarzy/ miniaturka

1
Widzę jak codziennie przemierza ulice miasta. Węszy, garbi się, przewraca sterty gazet w śmietnikach. Wyciąga butelki, sprzedaje je w pobliskich sklepach, kupuje chleb i mleko, jego jedyne pożywienie. Nie lubi ludzi, warczy na nich, krzywi się na ich widok, przeklina. Kiedyś było mi go żal. Zaprosiłem go na działkę, dałem szpadel, taczkę, grabki. Powiedziałem, że zapłacę, że jak będzie chciał, to częściej dam mu pracę. Może starczy na schabowego, albo pierogi z jagodami polane śmietaną.
Kiedy wróciłem po kilku godzinach, na działce nie było radia, srebrnego krzyża po dziadku i starej skarbonki - świnki do której wrzucałem jednogroszówki. Zniknął zabierając wszystko bez pytania.
Nie pomogłem mu już więcej.
Widzę go teraz przez szybę samochodu. Drepcze skulony, przysiada przy śmietniku, grzebie. Wyciągam dłoń, rozprostowuję wskazujący palec, "nakrywam" go opuszkiem. Zgniatam na przedniej szybie jak robaka, strzępuję resztki za okno i odjeżdżam ochlapując chodnik błotem.
Optymista uważa, że żyjemy w najlepszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.

2
Smutne, prawdziwe i uczciwe. To ostatnie o końcowej scenie.
Niestety nie każdy potrafi żyć w naszym świecie. Zastanawiam się, czy w takiej sytuacji są ludzie, którzy nie mogą zrealizować swoich potrzeb, czy też całkiem są ich pozbawieni?

Błędów nie znalazłem.
Podobało mi się.
Dariusz S. Jasiński

3
I mnie również, bo co więcej mogę powiedzieć!?

Najlepsze jest to:
MARCEPAN 30 pisze:Wyciągam dłoń, rozprostowuję wskazujący palec, "nakrywam" go opuszkiem. Zgniatam na przedniej szybie jak robaka, strzępuję resztki za okno i odjeżdżam ochlapując chodnik błotem.
Trzymaj się!

4
Bardzo mi się podobało, urzekł mnie ten styl. Użyłeś "prostych" i bardzo trafnych słów, zebranych w zdania, które natychmiast do mnie przemówiły.
Pozdrawiam!

5
Mnie też się podobało. Nie tylko dlatego, że krótkie. Słowa proste, ale trafne.

Niektórzy z tych ludzi bynajmniej nie robią nic, żeby zmienić swoją sytuację. Ktoś oferuje takiemu w zimie, żeby spał w ciepłym schronisku dla bezdomnych, a on woli na mrozie (gorzałka go odgrzeje - mówi). Mnie tam ich nie żal.

6
A no dzięki wszystkim za wgląd :) Niestety, nie brakuje takich ludzi na świecie i cieszę się, że się podobało.
Czasem nie trzeba się rozpisywać, by kogoś pokazać.
Optymista uważa, że żyjemy w najlepszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.

7
Eseje chodzą po tobie - czuć to na kilometr w tym tekście. Tutaj, mimo że jest życiowy, prawdziwy, szczery i dobrze spięty - emocje są na drugim planie, jakbyś chciał skupić się na bohaterze. Dla mnie kontrast zawarty pomiędzy pierwszym kontaktem a ostatnim z bezdomnym powinien tworzyć przepaść, w której leży cała historia. Tu gdzieś tego brakło... może wpadło? Oczywiście, tekst podobał mi się jednak dostrzegam tu znacznie, znacznie większy potencjał przy tej samej długości.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron