Kres podróży
Przebyliśmy razem tysiące kilometrów, poznając pustynne piaski i góry skaliste. Tworzyliśmy duet jednym duchem zwany. Poznaliśmy każdy korzeń i dziurę w każdej ścieżce, którą podążaliśmy. Były chwile zwątpienia, gdy na oblodzonej ziemi stawialiśmy niepewny krok, a czasem zdradliwe liście zasłoniły dół. Wytrwaliśmy wspólnie wszystkie trudności stojące na naszej drodze. Czasami rosło zwątpienie, że kolejnego kroku nie uczynimy, że stracimy grunt pod nogami, i cel podróży zniknie jak nieuchwytne marzenie, ale za każdym razem odnajdywaliśmy wsparcie. Wspólnie szukaliśmy najlepszej drogi. Zimny potok i trzeszczący śnieg oporu nie stawiały, gdy pokonywaliśmy kolejny odcinek naszej tułaczki. Nie raz i nie dwa wsparciem byłyście, którego wielu nie miało. Teraz, po tych wszystkich latach spędzonych w ciągłej podróży dziękuję wam, bo uczyniłyście je wyjątkowymi.Tam, gdzie idę, nie potrzebuję was – w niebie przechadzam się boso.
Dziękuję malice oraz mamice za pomoc w utworzeniu miniaturki, której pisanie zajęło mi niespełna pięć minut. Hymn jest prawdziwy. Kieruję go do moich butów, które posiadam od siedemnastu lat i, jak napisałem, towarzyszą mi do dziś w codziennej tułaczce. Miniaturka jest niejako ćwiczeniem pisania... tematem były buty.