Powrót nekromancjusza [humorystyczne fantasy] fragment

1
łucjusz przebudził się ze snu z wrażeniem, że zapomniał o ważnym spotkaniu. Chciał się przeciągnąć, ale napotkał opór w postaci twardych desek. Z racji fachu szybko skojarzył fakty – znajdował się w trumnie. Był ekspertem od spraw grobowych, więc zachował spokój. W każdym podręczniku nekromancji istniały całe rozdziały o radzeniu sobie w podobnych sytuacjach. W zasadzie po prostu zamknął powieki i spróbował ponownie zasnąć. Przeszkadzało mu tylko światło – raziło i zupełnie nie pasowało do sytuacji. Zamrugał, starając się przyzwyczaić łzawiące oczy.

– O, myślałam, że to kibelek – odezwał się piskliwy głosik gdzieś poniżej.

Nekromancjusz spojrzał w dół i uniósł brwi.

– Kibelek? – wymamrotał.

Ustalił, że znajduje się w pionowo ustawionej skrzyni, najwyraźniej otwartej przez niewielką rudowłosą dziewczynkę, która teraz wpatrywała się w mężczyznę wielkimi oczyma. Jako doświadczony specjalista od nekromancji traktował ludzi jako niewarty uwagi stan prezombie, ale mimo wszystko wprawiali go w zakłopotanie gadulstwem i przywiązaniem do rzeczy przyziemnych. Nie całkiem też pojmował ideę dzieci.

– Noo – odpowiedział głosik.

– Nie powinnaś być teraz w szkole albo coś takiego? – zapytał łucjusz, przypominając sobie niejasno fakty z własnego dzieciństwa.

– Są wakacje – wyjaśniła. – Nie wiesz, gdzie znajdę kibelek?

Zamrugał. Miał nadzieję, że jeśli dostatecznie długo zachowa ciszę, stworzenie sobie pójdzie i będzie mógł ponownie zapaść w sen.

– Jak się nazywasz? – zapytała uparcie dziewczynka, przebierając nogami. – Bo ja jestem Ala. – Wyciągnęła rączkę. łucjusz odruchowo potrząsnął małą dłonią. Gdy złapał się na tym, szybko schował rękę z powrotem do trumny i przybrał znudzoną minę.

Otworzył usta, aby odpowiedzieć, i ugryzł się w język. Tylko milczenie mogło go uratować, przywrócić spokój, ciszę i wieczny sen.

– A tak właściwie, to chyba w tej skrzyni nie jest zbyt wygodnie, prawda? – zauważyła dziewczynka. – Mój wujek dostał taką, jak wykitował.

– Jak to się stało? – profesjonalne zainteresowanie wzięło górę.

– Utopił się w bimbrze.

– Aha.

– Czy ty też się utopiłeś?

Nekromancjusz otrząsnął się oburzony.

– Nie – powiedział sztywno. – Zostałem tradycyjnie wrzucony do trumny przez tłum rozwścieczonych wieśniaków i zakopany. Najpierw chcieli mnie spalić, ale padał deszcz i wystąpiły problemy natury technicznej.

– Och, to okropne – stwierdziła dziewczynka.

– Nie, dlaczego? – zdziwił się łucjusz. Zakopanie żywcem było powszechną chorobą zawodową nekromancjuszy. Często przechodzili ją kilkakrotnie.

Widząc, że nie zdoła powrócić do przerwanego odpoczynku, wyszedł z trumny ku ogromnej radości Ali i się przeciągnął. Dziewczynka podskakiwała i zaciskała piąstki.

– Jesteś zombie, jesteś zombie, prawda? Nigdy nie widziałam zombie, podobno istnieją tylko w bajkach. Czy potrafisz zrobić: Rhhhaaaaa? – zapytała, podskakując w miejscu i zaciskając piąstki. – Potrafisz, potrafisz, potrafisz?

– Nie jestem zombie – oburzył się. – Jestem nekromancjuszem – wyjaśnił z dumą.

– Aha – szarpnęła się za kucyk wyraźnie zmartwiona.

– A tak właściwie, co tutaj robisz? Gdzie twoi rodzice? – przypomniał sobie zdanie, którego używało się w stosunku do zbłąkanych dzieci. Było nawet zapisane w specjalnym podręczniku, który trzymał gdzieś na zapleczu laboratorium.

– Nie żyją. Mieszkam w sierocińcu i muszę codziennie jeść owsiankę – wydęła usta z obrzydzeniem.

Widząc, że dzieciak nie zamierza sobie pójść, łucjusz wzruszył ramionami i rozejrzał się wokół. Trumna stała na stercie śmieci pośrodku miejskiego wysypiska. Wrony buszujące w odpadkach patrzyły podejrzanie na dwójkę intruzów. Poczuł się dotknięty. Wyrzucono go na śmietnik? Czy ludzie dzisiaj nie mają szacunku dla starszych?

Drugiegozkolei znaleźli kilka metrów dalej. Nekromancjusz z daleka zauważył zgniłą stopę wystającą ze stosu butelek. Drobne zaklęcie i zielonoskóry, trochę rozpadający się osobnik stanął na nogi ku uciesze Ali.

– No, teraz mamy własnego zombie. Co będziemy robić dalej?

– Zukhm? – zdziwił się Drugizkolei.

– Zuk! – powtórzyła radośnie dziewczynka.

– Co MY będziemy robić? – łucjusz potrząsnął głową. – Myślałem, że wrócisz do sierocińca, do swojej owsianki.

Z nieumarłym sługą u boku, nekromancjusz mógł odszukać resztę starej gwardii i odzyskać swoją Ponurą Warownię. Jeśli dobrze pamiętał, forteca została podbita przez bandę wieśniaków z widłami i pochodniami, kiedy oddawał się styczniowej hibernacji. Nie powinno być większych problemów z odzyskaniem posiadłości. Kilka zaklęć i będą uciekać jak pędraki przed głodnym umarlakiem. Uśmiechnął się szeroko.

– Nie cierpię owsianki. Jest oookropeczna – wyjaśniła Ala. – Ale lubię ciebie. Mogę zostać twoją uczennicą? Zawsze chciałam zostać nekromancjuszką – wyrzuciła szybko. W rzeczywistości nie była dokładnie pewna czym są nekromancjusze, ale takie zdanie wydawało się odpowiednie.

– Naprawdę? – łucjusz poczuł się mile podłechtany. Więc jednak młodzież jeszcze nie zapomniała. Zawód nie podupadł zupełnie, ciągle byli chętni na poznanie tajemnic ukrytych w starych księgach i zakurzonych laboratoriach.

– Dobrze, ale najpierw…

– Naprawdę, mogę? Naprawdę, naprawdę, naprawdecznie? – Ala podskakiwała z radości i chociaż łucjusz nie był pewien, czy to dobry krok do zostania nekromancjuszką, doszedł do wniosku, że liczą się dobre chęci.

– Ygham – powiedział Drugizkolei.

łucjusz nie słuchał, patrzył w dal, ponad rozciągające się u stóp wysypiska miasto, gdzie wznosiły się strzeliste wieżyce fortecy.

– Mój zamek ­– powiedział z dumą. – Pewnie jest opustoszały i zrujnowany. ­– Marzył o skruszałych, zapleśniałych murach pełnych robaków. Ech, marzenia. Nigdy nie udało mu się wyhodować odpowiedniej jakości grzyba na ścianach, ale może po latach wreszcie się powiedzie. – Najpierw musimy sprawdzić, jak się tam sprawy mają.

– Nie – oświadczyła stanowczo Ala. – Najpierw musimy znaleźć kibelek.
zapraszam na http://wieza.org miłośników RPG posłuchaj mojej muzyki

Re: Powrót nekromancjusza [humorystyczne fantasy] fragm

2
Magnes pisze:W każdym podręczniku nekromancji istniały całe rozdziały o radzeniu sobie w podobnych sytuacjach. W zasadzie po prostu zamknął powieki i spróbował ponownie zasnąć.
To "w zasadzie" jest tu zupełnie nie na miejscu. Nie pasuje do poprzedniego zdania. A czy dobrze jest prowadzić narrację z takimi manierami językowymi - pozostawiam sprawie gustu.
Nie całkiem też pojmował ideę dzieci.
Kolejna maniera.
– Jak to się stało? – profesjonalne zainteresowanie wzięło górę.
Wzięło górę nad czym? Czy to kolejna maniera. Dalej już nie będę wypisywać, bo wiadomo o co chodzi.

Ogólnie narracja nie podoba mi się. Za bardzo zmanieryzowany w kierunku potoczności ludzi mających problemy z mówieniem lekko, zabawnie ale nie infantylnie. A tu infantylizmów jest masa. Nie tylko w fabule, ale też w stylistyce.



Fabularnie nie tylko mnie nie rozbawiło, ale i momentami po prostu zniesmaczyło. Wszystkiemu temu brakuje jakiejś błyskotliwości. Bez urazy, ale w moim odczuciu jest kiepsko. Nie wymagam od tekstu, żeby każde zdanie wzbudzało salwy śmiechu, ale tutaj nie jest nawet zabawnie. Wiadomo, każdy ma inne poczucie humoru.



Podsumowując: Nie mówię, że jest źLE, bo musiałbym jakoś lepiej to uzasadnić, ale mnie - jako przeciętnego czytelnika - w tym tekście nic nie przekonuje.

Re: Powrót nekromancjusza [humorystyczne fantasy] fragm

3
Magnes pisze: Zamrugał, starając się przyzwyczaić łzawiące oczy.
Bez przecinka


Jako doświadczony specjalista od nekromancji traktował ludzi jako niewarty uwagi stan prezombie
Wg mnie to powinno być : postrzegał ludzi jako bądź traktował ludzi jak. I co to jest "prezombie"?


– Nie powinnaś być teraz w szkole albo coś takiego? – zapytał łucjusz, przypominając sobie niejasno fakty z własnego dzieciństwa.


Bez przecinka




– Jak się nazywasz? – zapytała uparcie dziewczynka, przebierając nogami.


Bez przecinka




Gdy złapał się na tym, szybko schował rękę z powrotem do trumny i przybrał znudzoną minę.


Chyba powinno być : Gdy się na tym złapał...


Otworzył usta, aby odpowiedzieć, i ugryzł się w język.


A niech mnie wszyscy święci!!! Może i nie jestem mistrzem w przecinkach, ale stawiać ten znaczek przed "i" !? A, przed "aby" też przecineczka być nie powinno.






Widząc, że nie zdoła powrócić do przerwanego odpoczynku, wyszedł z trumny ku ogromnej radości Ali i się przeciągnął.
Bardziej by pasowało : "przeciągnął się"




Drugiegozkolei znaleźli kilka metrów dalej.


Nazwę tak swoje dziecko




łucjusz nie słuchał, patrzył w dal, ponad rozciągające się u stóp wysypiska miasto, gdzie wznosiły się strzeliste wieżyce fortecy.


Przed "ponad" nie powinno być przecinka i przed "gdzie" chiba też nie.




– Nie – oświadczyła stanowczo Ala. – Najpierw musimy znaleźć kibelek.


I mamy zakończenie! :D



Nie powaliło mnie to na kolana, lecz, lecz... szmira też to nie była. w pewnych monetach kąciki mych ust rozszerzały się znacząco. Popracujesz, doszlifujesz i będzie cacy!! :D
"Wiara przychodzi z serca i duszy.Jeśli ktoś potrzebuje dowodu na istnienie Boga ,wtedy sama idea duchowości rozpływa się w sensualizmie i redukujemy to, co święte do tego ,co logiczne."

-Drizzt Do'Urden



-------------------------------------------------------

http://img382.imageshack.us/img382/6497 ... oligon.jpg



Załap się! Jeszcze dziś!

4
Powiem krótko: CHCę WIęCEJ! :]



Mi naprawdę się podobało. Być może dlatego, że siedzę w "klimacie" ;) Cała sytuacja mnie rozbawiła, szkoda tylko, że opowiadanko takie krótkie.



Faktycznie, kilka błędów jest, o których wspomnieli poprzednicy, ale ja przymknąłem na nie oko za całokształt ;)



Oby tak dalej.



Pozdrawiam

5
zaciskała piąstki.

– Jesteś zombie, jesteś zombie, prawda? Nigdy nie widziałam zombie, podobno istnieją tylko w bajkach. Czy potrafisz zrobić: Rhhhaaaaa? – zapytała, podskakując w miejscu i zaciskając piąstki.
chciałam nie zwracać na to uwagi ale nie mogłam :/



– Aha – szarpnęła się za kucyk wyraźnie zmartwiona.
po aha kropka i szarpnęła z dużej. Kilka razy masz ten problem :P



To tyle z tego, co ja widzę :P



Koniec jest cudowny! <a już miałam mieszane uczucia, na szczęście szukanie toalety rozwiało wątpliwości>



Więc czyta się lekko, mi się podoba. Styl masz fajny, czytelnik się wciąga, mnie akurat nic nie nudziło. Błędy? Czasem tylko zapis dialogów gdzieś kulał więcej nie wyłapałam, bo mi się fajnie czytało. A może ich nie było :P Dialogi mi się podobały :P Postacie mi się podobały. I kibelek wymiótł! Pomysł jest naprawdę fajny, może nie koniecznie wielce oryginalny, bo kontrastowanie zua i mhrooku z dziecięcą naiwnością i słodkością jakoś nie wydaje mi się zupełną nowością ale nic to. Wciąga i jest w miarę zabawnie.

Przyjemne to jest, ja bym kontynuowała :P <w razie wątpliwości: jestem na tak :P>



Pozdrawiam serdecznie :)
"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."

"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde

(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

6
Wyglada na to ze ja tez siedze w klimacie...jak czytalem o gosciu w trumnie to naprawde widzialem go w jakiejs ciemnej kaplicy czy cos ale pozniej sie okazalo ze to gdzie indziej :P najogolniej mowiac podobalo mi sie, napisane jest ze humoreska i bylo nie do konca na powaznie, to widac i to na plus... teraz jak to fajnie pociagniesz apropo odbicia zamku i szkolenia malej dziewczynki to ciekawy motyw wychodzi, ja bym to chetnie przeczytal, popraw niektore zdania, przypatrz sie bo bylo pare powtorzen albo wyrazow ktore brzmia podobnie i wtedy slabo sie czyta takie zdanie
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.

7
Ojej, ale rozbieżności, będę miał nad czym myśleć. :shock:

Przyjrzę się dokładnie wszystkim uwagom, jak znajdę czas, dzięki.

Dodane po 9 minutach:

Na jedno muszę tylko zwrócić uwagę: imiesłowy przysłówkowe oddziela się przecinkami. Także przecinek w zdaniach np.: "Zamrugał, starając się przyzwyczaić łzawiące oczy.", czy też "(...) zapytał łucjusz, przypominając sobie niejasno fakty z własnego dzieciństwa." jest prawidłowy.

W przypadku pozostałych uwag, przyznaję rację, będę miał punkt wyjścia przy poprawianiu tego tekstu. Jeszcze raz dzięki.
zapraszam na http://wieza.org miłośników RPG posłuchaj mojej muzyki

8
Ehh, pogodziłem się z faktem, że literatura zmierza w kierunku, który nie zupełnie mi się podoba. Twoje opowiadanie jest kolejnym dowodem na to.

Dlatego też czytam praktycznie same klasyki.



Spodziewałem się takiej końcówki. Przez chwilę zastanawiałem się: "zapomniała po co tu przyszła? gdzie ten kibelek?".



Ogólnie nie mój klimat, nie siedzę w nim. Mam nadzieję, że nie będę siedział.

Czytało się szybko, szare komórki nie nadwyrężyły się nawet odrobinę.

Tekst jak tekst, zapomniałem już o czym czytałem.

No dobra, kibelek pamiętam :P
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”