Dopiero ostatnio miałam okazję tu zajrzeć, nieco skonfundowana ilością materiału na który trzeba poświęcić więcej czasu, a zwłaszcza uwagi (nad tak trudnym tekstem

). Czytałam też twoje poprzednie odcinki i mogę powiedzieć, coraz lepiej. Poprzednio miałam wrażenie że niewiele się działo, to były raczej opisy zastanej sytuacji, teraz się ruszyło, również w samej budowie tekstu.
Teraz odniosę się do przedstawionej już wcześniej krytyki. Krótko mówiąc, ja wiele z tego widzę inaczej, dla mnie, te teksty to bardziej obrazy a nawet sny, tu nie można być „konkretnym”, właśnie ta niedokładność i nieokreśloność mi się tu podoba, chociaż przyznaję, że wymaga ode mnie sporej dozy wyobraźni i samozaparcia. Jednak rzecz w tym, do jakiego czytelnika się zwracasz, bo być może (jak przypuszczam) jestem miernym rodzynkiem ;( .
Tylko kilka z ostatnich
Heliocentryczne lampy
Jak dla mnie, (sorry, jakoś mi umknęły te z poprzednich odcinków, ale i tak, siła wyobraźni) to one są okrągłe, może nieco żółtawe, i znajdują się w środku pomieszczenia. Bo czemu nie?
Ścierał je na proch, karmiąc wygłodniałą matkę.
Akurat tutaj nie miałam problemu ze zrozumieniem. Jadą po pustyni, czyli teren zupełnie jałowy, może to małe skrzywienie ogrodnicze, ale od razu skojarzyłam to (i „karmienie”) z nawozem. Na pustyni wszystko do ostatniego ziarenka jest recyklingowane, jak te resztki zwierząt. A co innego może być karmione nawozem jak nie Ziemia? Może jednak przyda się to skonkretyzować.
Nie mógł po prostu użyć do tego żółci i wydobyć z niej delikatność bielą.
To przyznaję, trochę zawiłe, ale chyba rozumiem. Chciał wydobyć bielą
delikatność żółci.
Mężczyzna zaczął spokojnie przechodzić przez korytarz,
Można prościej. Ale czy trzeba? Przyznaję, że mam ten sam problem, lubię długie zdania i opisy, lubię ich „poetyczność”, a do tego, skrzywienie poetyckie - ważna jest także długość i „melodia” zdania.
ruszył powoli – no i? To tylko zdanie, coś zrobił.
Mężczyzna zaczął spokojnie przechodzić przez korytarz , - to zdanie płynie, ma rytm
Mężczyzna zaczął
spokojnie
przechodzić przez korytarz
tu mamy obraz, „smakujemy” tę chwilę. Pytanie tylko czy akurat w tym miejscu o to chodziło, jednak wydaje mi się, że cały tekst jest taki i nie ma sensu tego rozbijać.
Pomachał energicznie nogą strzepując z siebie resztki płynów stworzenia.
Przecinek po nogą, a płyny bym wyrzuciła. Resztki kości i sierści też pewnie w tej mazi były.
Tak, racja. Pytanie tylko do autorki, czy chodziło tylko o jakieś tam resztki, czy może jednak o konsystencję. Za to mi: „strzepując z siebie resztki płynów stworzenia”, nie wiem jak to określić, resztki w postaci kości czy sierści, to takie bezosobowe, jak kamyki czy gałęzie, za to „płyny” to już coś bardziej osobistego, jak krew, to coś co było „w środku” tego stworzenia. W dodatku, „Światło odkrywało nowe połacie świata grzybów i zacieków” – tu mamy środowisko wilgotne, truchło raczej by się właśnie „rozlało” niż rozczłonkowało.
Sześć poczuł się jak żuk zmierzający w głąb pajęczej jamy.
Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że są gatunki pająków, które żyją w jamach i wabią do nich ofiary.
Owszem, są. Ale tu znowu zahaczamy o tereny wyobraźni, w takich opowiadaniach opis nie musi całkowicie odpowiadać prawdzie, ja tu widzę – małe, nieświadome stworzenie podążające w stronę jakiegoś tunelu, zwężenia, co już samo w sobie jest nieprzyjemne, ale w dodatku ten tunel to pajęcza sieć (tak to widzę) - z normalnej jamy można jakoś się wygramolić, z pajęczej sieci już nie. Poczucie zagrożenia i lepkiego omotania.
Całkowicie obcy ekosystem, który hipnotyzował wyjątkowością.
Podoba mi się. Poprzednio były opisy różnych rodzajów „ekosystemów” – miasto, bagna, pustynia, tu wkraczamy w coś zupełnie nowego, tak obcego, że aż nas hipnotyzuje, odejmuje nam zdolność logicznego myślenia.
Dryfował zawieszony poza istotnością.
Podoba mi się. Bardzo „odleciane”, metaforyczne, poetyckie. Jeśli jednak miałabym się pokusić o tłumaczenie- cały świat realny jest „realny” wszystko w nim jest „istotne”, ma swoją konsystencję, znaczenie, sam człowiek dla samego siebie jest „istotny”. A teraz właśnie to wszystko zniknęło. on jest poza tym wszystkim, został odsunięty od tego, co ma jakieś znaczenie.
Wyłowiło go dopiero niecodzienne pytanie
Ciekawe określenie, pasuje mi. Kiedy jesteśmy „zanurzeni” w myślach, to nagłe pytanie jest jakby ktoś nas chwycił i wyrzucił ze znanego otoczenia jak z wody (i znowu "neologizm"

) Inna rzecz, że ja akurat takie pomysły lubię, ale nie każdy musi. To jest pewien zgrzyt, zejście z utartych torów, czy więc na pewno takiego efektu chcesz?
ciągnie się za nią jak odór za mordercą
tu w uwagach było za dużo konkretów. Czemu to musi akurat być zapach, czy jakiś inny „widzialny” fenomen? Dla mnie jest to bardziej jak metafora, coś jak „aura”, człowiek dotknięty złem nim przesiąka, albo, że są ludzie, którzy przyciągają pecha i to można "wyczuć", coś w nich jest, co mówi że…
Nie domknęła nawet dobrze drzwi. To nie wróżyło nic dobrego.
Kontekst zrozumiałam. Miała tak ważną sprawę, że w ogóle nie przejmowała się takimi detalami jak bezpieczeństwo jej mieszkania. Może nawet spodziewała się, że ta sprawa jest tak ważna, że zmieni jej całe życie i ona już tu nie wróci
Wodziła wzrokiem za myślami, których on nie mógł doświadczyć.
Tak, to też nieco odjechane. Ale – podoba mi się taka inwencja, rodzaj "neologizmu", i tego w tym tekście jest więcej. Można to też, jak ktoś się uprze, zrozumieć, że – on nie był z tych „lotnych”, zwykły prymityw, ona więc poruszała się po obszarach, których on nie dość, że nie byłby w stanie zrozumieć, to jeszcze do tego „poczuć”. Jak można „poczuć” np. określenie „nirwana”? Przypuszczam, że każdy „odczuwa” to inaczej, a jak „bezkres” – jako wolność, ale zapytajcie cierpiącego na agorafobię.
To tylko niektóre przykłady. Ogólnie, do mnie twoje obrazy przemawiają, ale to ja. Ponadto, jednak i dla mnie ten tekst jest trudny, wymaga czasu i cierpliwości, a to w obecnych czasach towar deficytowy. nie ma sprawy gdy tekst jest krótki, ale tu mamy cała książkę (na marginesie - chylę czoła

) Zastanów się więc, jak bardzo tobie, autorowi, zależy na twojej wizji, jak wiele jesteś w stanie zmienić, by sprawić, żeby ten tekst dotarł do większej liczby czytelników. A może by tak dać każdej osobnej scenie jakiś tytuł/wskazówkę? Imię bohatera scenki? Taka myśl.