Prokurator powiedział, że powodem były pieniądze, ale nie miał racji. Nie zabiła męża, bo zabrał oszczędności i wrócił z głupim, pijanym uśmiechem, by opowiedzieć o kolejnym biznesie, który już na pewno ustawi ich do końca życia.
Policjant, zeznający następnego dnia, wiedział lepiej. Trzydzieści sześć ran nożem to miłość lub nienawiść. Najczęściej jedno i drugie.
Kiedy przyszła jej kolej, milczała. Nie umiała opowiedzieć o mężczyźnie, który zabrał ją z ulicy mówiąc, że zasługuje na miłość. Wolność. Szczęście. Z każdą blizną traciła wiarę w kolejne kłamstwo.
Nie zabiła go, bo kazał jej żyć w ciemnościach. Zrobiła to, bo wpierw pokazał jej światło.