Przepraszam bardzo, że ja tak we własnej sprawie, ale sytuacja staje się już absurdalna, a dla mnie, nie da się ukryć, również trochę przykra. Zdaje się, że coraz bardziej zapędzacie się w udowadnianiu mi, że nie potrafię pisać. I chyba jednak cokolwiek przesadziliście w tej gorliwości.
Prawdziwy rasowy paździerz, smęty i wynurzenia
Powala nudą.
Poprawne zapisanie zdań to jeszcze nie wszystko.
Nawet Makłowicz tak nie przynudza.
Jedna z powieści de Goncourtów sprzedała się w 60 (słownie: sześćdziesięciu) egzemplarzach - chcesz być w tym kontekście do nich porównywana?
A to wszystko, oczywiście, ze szczerej troski o to, żeby to, co finalnie trafi do druku, spodobało się czytelnikom.
Smoke, jeśli nie wiesz, dlaczego do Tuwrzucia nieliczni tylko ośmielają się wrzucić teksty, to może teraz skojarzysz.
Ja mam wyrobioną odporność słonia, bo i tak jestem ciągle oceniana. Piszę, publikuję, wygłaszam referaty i zwłaszcza w dyskusjach często muszę bronić własnego zdania i pomysłów tak na żywo, z zaskoczenia, więc generalnie – trudno mnie zagryźć. Ale jednak pewne stwierdzenia nie nadają się do żadnej polemiki. To jest zwykły hejt, nie żadna dyskusja, a Wy się nakręcacie własnymi słowami, rywalizując, kto mocniej przywali.
Smoke pisze: aby rozwiązać tę kwestię niech Rubia wstawi jakiś nienudny fragment.
Otóż nie. Rubia niczego nie wstawi, żeby udowadniać, że to, co pisze, może jednak być powyżej poziomu powalającej nudy i nie z paździerza. Jeśli ktoś chce zapoznać się z jakimś fragmentem tego, co napisała, może zajrzeć do:
http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopi ... 9566#99566
Nie dlatego, żeby uważała ten fragment za szczególnie emocjonujący, ale dlatego, że przeszedł do ostatecznej wersji w postaci stosunkowo mało zmienionej. Inne teksty albo zostały mocno przepracowane, albo w ogóle nie weszły do powieści.
Ponieważ te trzy strony dyskusji pod moim fragmentem uważam w głownej mierze za efekt zbyt rzadkiej obecności w Tuwrzuciu tekstów, w których nie trzeba się skupiać na błędach gramatycznych i ortografii, proponowałbym, aby ci, którzy poważnie przymierzają się do tego, żeby coś wydać, nie poprzestawali na drugim obiegu, lecz jednak TUTAJ umieszczali próbki tego, co napisali. Jakiś nieduży procent ogólnej objętości nie sprawi przecież, że tekst zostanie „spalony”.
Może to zaspokoi trochę apetyty na krwistą dyskusję. Bo mój kawałek, obawiam się, już więcej pożywki nie dostarczy.