No jak zwykle, wszyscy już przeczytali i zdążyli nastukać komentarzy, a ja dopiero teraz
Rubio, bardzo mi się spodobał ten fragment, chociaż jeszcze wczoraj po pobieżnym przeczytaniu wstępu i któregoś z komentarzy, pomyślałam, że opowieść o gejach i to nieemocjonalna nie przypadnie mi do gustu ( i co ja bym biedna wówczas zrobiła?!

).
Stało się inaczej. Przepłynęłam przez tekst zaskoczona, że tak szybko mi się skończył

Pewnie nie potrafię szczególnie analitycznie wyjaśnić, dlaczego. Wydaje mi się, że jak w wielu przypadkach to kwestia rodzaju wrażliwości i preferencji czytelniczych. Twój tekst jest wyważony, nieprzegadany, w wielu miejscach przemawia w takiej warstwie niewerbalnej - tam nie musi być więcej, nie potrzeba okrzyków, żeby miał swój wyraz. To chyba Ithi napisała, że gdyby Till nagle zakrzyknął z emocji, nie bylby Tillem. Ja nie czytałam niczego poza tym fragmentem, a mimo to, wydaje mi się, że po prostu czuję tę postać.
Jestem przekonana, że całość powieści zawiera i inne bardziej emocjonalne kawałki, ale też sądzę, że nie odstają one od tego subtelnego poziomu pokazanego tutaj.
Twój tekst to jak płynięcie po wielkiej spokojnej rzece - i to jest moim zdaniem jego siła, nie słabość. Ten fragment, który na szybko przerobił Nav był jak wrzucenie do owej rzeki wielkiego kamienia i zrobienie bezsensownego, zaburzającego plusku.
Retrospekcje zaś przypominają mi obrazy ze starych kronik filmowych - bez dźwięku, bez wybuchających bomb, ale właśnie przez te prostotę ekspresyjne.
Z drobiazgów tylko dodam, że "– A w ucho chcesz?" brzmi jakoś tak archaicznie, jakby mówił to gimnazjalista w latach trzydziestych
A co do tego seksu, to zgadzam się poniekąd z ruiną. Ale nie wycinałabym - zamieniłabym na noc czuwania, żeru i prokreacji