Niemoc twórcza

1
Z mojej głowy wreszcie wyszło Słowo. Akurat wtedy, gdy z torbą zakupów pod pachą próbowałem otworzyć drzwi na klatkę. Zanim dobiegłem na drugie piętro, zniknęło. Rzuciłem mleko i bułki w progu, złapałem komputer i… Słowa nadal nie było. Tylko kursor migał. Irytująco. Jakby mnie pytał szyderczo: i co, znowu nic? Zabiłem gada, z furią klapiąc wyświetlaczem o klawiaturę.
Pozbierałem bułki. Usiadłem przy oknie. Oparłem ciężką, chociaż pustą głowę na ręce. Czułem, jak fałdy skóry z mojego policzka przemieszczają się w kierunku skroni. Przesiedziałem tak godzinę, albo dziesięć minut.
Wieczorem, gdy prysznic zaszumiał mi nad głową, Słowo do mnie wróciło i zostało na tyle długo, bym zdążył je zapisać. Zapisałem więc. Kursor migał niecierpliwie, tym razem pytając: co mam pisać dalej? No co? Co?
Słowo z pewnością było genialne. Widniało na pustej stronie, jak latarnia morska na bezkresnej plaży. Tak, było genialne.
Łażąc po pokoju owinięty ręcznikiem, z którego kapała woda, uznałem swoją porażkę. Wyciągnąłem z barku butelkę i łykając po trochu, wyszedłem na balkon podziwiać miasto. Chyba miałem kilka butelek, bo rano obudziłem się na tym balkonie goły z komputerem na kolanach. Gdy wreszcie się ogarnąłem i go włączyłem, moim oczom ukazało się wiele Słów. Całe strony Słów. Tysiące Słów.
Później to wydali. Że ponoć świetne. Sam musiałem przeczytać, bo pamiętałem tylko to pierwsze Słowo. No i odniosłem sukces.
Ale już go nie powtórzyłem, bo dotąd nie mogę sobie przypomnieć, co to były za butelki.
„Styl nie może być ozdobą. Za każdym razem, kiedy nachodzi cię ochota na pisanie jakiegoś wyjątkowo skocznego kawałka, zatrzymaj się i obejdź to miejsce szerokim łukiem. Zanim wyślesz to do druku, zamorduj wszystkie swoje kochane zwierzątka.” Arthur Quiller-Couch

FB - profil autorski

Niemoc twórcza

5
Jak ktoś ma z tym problemy, to niech bierze proszki na potencję :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Niemoc twórcza

6
Dzięki Bogu jestem kobietą :) a ten tekścik - cóż, to tak dla higieny umysłowej.
„Styl nie może być ozdobą. Za każdym razem, kiedy nachodzi cię ochota na pisanie jakiegoś wyjątkowo skocznego kawałka, zatrzymaj się i obejdź to miejsce szerokim łukiem. Zanim wyślesz to do druku, zamorduj wszystkie swoje kochane zwierzątka.” Arthur Quiller-Couch

FB - profil autorski

Niemoc twórcza

7
Mnie się podobało. Szczególnie, że „Słowo” piszesz dużą literą. Zasługuje na to. W końcu pierwotnie nie było jedynie elementem kodu informacyjnego, odgrywało też inne, znacznie ważniejsze role, określane dziś mianem „magicznych” (najczęściej bez zrozumienia, co się kryje pod tym określeniem), oznaczało również „sprawę”, „opinię”, „czyn”, a w epoce Logosu - "myśl”. I należy Mu się szacunek. Nasuwa się również podejrzenie, w kwestii jego tożsamości z fizycznym światem i (rzeczywistego) oddziaływania nań, co pięknie przedstawiłaś w konkluzji.

Tylko:
Wieczorem, gdy prysznic zaszumiał mi nad głową, Słowo do mnie wróciło i zostało na tyle długo, bym zdążył je zapisać. Zapisałem więc. Kursor migał niecierpliwie, tym razem pytając: co mam pisać dalej? No co? Co?
Kąpał się z laptopem w łapie? Niezły ten lapek, wodoodporny taki. I czyścioszek z niego.

Niemoc twórcza

8
na moje zrozumienie, skoro słowo zostało na tyle długo, by zdążyć je zapisać, to bohater zdążył zasiąść z powrotem do kompa ;)
Będę śniła swoją baśń
Powrócę tutaj znowu
W mrocznych zamkach skryty skarb
Lecz jak?

Niemoc twórcza

9
Gorgiasz pisze:Kąpał się z laptopem w łapie? Niezły ten lapek, wodoodporny taki. I czyścioszek z niego
Co on robił jeszcze z tym kompem w nocy to osobna historia.
Inna wersja wydarzeń mi się widzi, ale Navajero znowu skwituje że mam zdegenerowaną wyobraźnię.
Jak dla mnie, to po tym jak się obudził na golasa przed kompem, to on żadnego słowa w nocy nie szukał...

Niemoc twórcza

10
Fajne opowiadanko. Lekkie, zabawne, skondensowane, napisane bardziej niż przyzwoicie. Z puentą, dowodzącą dystansu autora do czynności twórczych, a nawet z podskórną złością na irytującą nieuchwytność stanu natchnienia, złością zwieńczoną zakrętasem niebolesnej drwiny.
Nic na bezludną wyspę, ale do serdecznego uśmiechu po przeczytaniu. Brawo!

Niemoc twórcza

12
iris pisze: Z mojej głowy wreszcie wyszło Słowo. Akurat wtedy, gdy z torbą zakupów pod pachą próbowałem otworzyć drzwi na klatkę. Zanim dobiegłem na drugie piętro, zniknęło. Rzuciłem mleko i bułki w progu, złapałem komputer i… Słowa nadal nie było. Tylko kursor migał. Irytująco. Jakby mnie pytał szyderczo: i co, znowu nic? Zabiłem gada, z furią klapiąc wyświetlaczem o klawiaturę.
Pozbierałem bułki. Usiadłem przy oknie. Oparłem ciężką, chociaż pustą głowę na ręce. Czułem, jak fałdy skóry z mojego policzka przemieszczają się w kierunku skroni. Przesiedziałem tak godzinę, albo dziesięć minut.
Wieczorem, gdy prysznic zaszumiał mi nad głową, Słowo do mnie wróciło i zostało na tyle długo, bym zdążył je zapisać. Zapisałem więc. Kursor migał niecierpliwie, tym razem pytając: co mam pisać dalej? No co? Co?
Słowo z pewnością było genialne. Widniało na pustej stronie, jak latarnia morska na bezkresnej plaży. Tak, było genialne.
Łażąc po pokoju owinięty ręcznikiem, z którego kapała woda, uznałem swoją porażkę. Wyciągnąłem z barku butelkę i łykając po trochu, wyszedłem na balkon podziwiać miasto. Chyba miałem kilka butelek, bo rano obudziłem się na tym balkonie goły z komputerem na kolanach. Gdy wreszcie się ogarnąłem i go włączyłem, moim oczom ukazało się wiele Słów. Całe strony Słów. Tysiące Słów.
Później to wydali. Że ponoć świetne. Sam musiałem przeczytać, bo pamiętałem tylko to pierwsze Słowo. No i odniosłem sukces.
Ale już go nie powtórzyłem, bo dotąd nie mogę sobie przypomnieć, co to były za butelki.
Przy zachowaniu minimum kultury, absolutnym, powiem, że tekst jest napisany gdzieś tak na poziomie piątej klasy szkoły podstawowej i rozumiem, że takim językiem należy zwracać się do autorki, co też czynię. Dziecko, pisanie paszkwili to wyzwanie nie lada. Pierwszą podstawową rzeczą wprost niezbędną do tego jest doświadczenie. Drugą umiejętność wiązania faktów, trzecią zaś błazeński talent, a nie nawyk gdakania. Niestety, mamy tutaj sztandarowy przykład, dlaczego czytelnictwo w tym pięknym kraju leży na mordzie, kwiczy i obrzygane jest z siebie zadowolone. Tak długo, jak tego typu teksty będą wychwalane ludzie, w tym ja, wybiorą flaszkę zamiast książki, a w zamykanych ekspresowo małych księgarniach osiedlowych otwierane będą całodobowe sklepy monopolowe. Skandalem pozostaje fakt, że nikt nie zwrócił uwagi na podstawowy, elementarny, logiczny wprost błąd popełniony na autorkę. Z głowy nie może wyjść Słowo, bo to nie jest macica, żeby coś w niej powstało. Rozumiem, uproszczenie, ktoś powie, dodając, zrozumiałe dla inteligentnych. Otóż! Idąc albo brnąc dalej natrafiam wkrótce na opis niesienie torby z zakupami...pod pachą. To jakby nosić ciążę na plecach. Niezgodności jest więcej. Latarnia na plaży, ciężka chociaż pusta głowa, fałdy z policzka przemieszczające się w kierunku skroni ( dobrze, że nie z tyłka). Każdy z wymienionych elementów wskazuje na zamiar stworzenia inteligentnego paszkwilu ( dobre są tylko takie). Wyszło zwykłe gdakanie. Na koniec pozostawiam najbardziej widoczną wpadkę autorki. Do każdego prostego mężczyzny prędzej czy później dociera, że pierwszym, najważniejszym, jedynym wartym poznania słowem jest " DUPA" . Ci inteligentniejsi natomiast są fanami rozwinięcia... ale minimum kultury nie pozwala mi na jego, tutaj, napisanie. Pozostaje mi na koniec zaapelować do autorki kilkoma słowami: Dziecko. Kończ szybko szkołę, czytaj ile, co i gdzie się da i ucz się najpierw życia, potem pisania, bo w odwrotnej kolejności będą właśnie takie efekty.

Niemoc twórcza

13
Panie Marelu, proszę przemyśleć swoją radość z ostrzeżeń, bo po trzech udzielam bana. Poniżanie innych użytkowników niczemu nie służy, więc proszę o porzucenie obraźliwego i protekcjonalnego tonu. Uprzejmie proszę.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Niemoc twórcza

14
ithilhin pisze: Panie Marelu, proszę przemyśleć swoją radość z ostrzeżeń, bo po trzech udzielam bana. Poniżanie innych użytkowników niczemu nie służy, więc proszę o porzucenie obraźliwego i protekcjonalnego tonu. Uprzejmie proszę.
Ach tak? W takim razie proszę mnie więcej publicznie nie całować, wysyłając jakieś emotikony, bo sobie tego po prostu nie życzę.

Niemoc twórcza

15
Będzie to długi komentarz. Ale zważywszy na okoliczności - iris - należy się.

Autorka, jak na „Niemoc twórczą”, ma jednak twórcze myśli. Powyższy utwór pokazuje mi, że można w ciekawy sposób zabić ową „niemoc”. Zabić Słowem.

Kocham pisanie. Kocham Słowo. I zabawę Słowem kocham. Nie twierdzę, że jestem geniuszem, ciągle się uczę.
Celowo piszę "Słowo" z wielkiej, bo w ślad za iris, idę.
Dlatego powiem:
Gorgiasz, –– komentarz trafiony w dziesiątkę. Lepiej bym tego nie ujął.

Jest jednak jeszcze jeden komentarz, który zwrócił moją szczególną uwagę. Chciałbym się wypowiedzieć o nim, w nawiązaniu do powyższego utworu. Chcę to zrobić, ponieważ uważam, że ów komentarz jest po prostu dalece niewłaściwy i nie sposób, bym przeszedł obok niego obojętnie.
Komentarz ten jest Użytkownika MAREL, a że dotyczy on powyższego utworu, tudzież nawet dotyka osoby samej Autorki, postanawiam zabrać głos, cały czas trzymając się przy tym tematyki utworu:
MAREL pisze: tekst jest napisany gdzieś tak na poziomie piątej klasy szkoły podstawowej
Nie zgadzam się.

Uzasadnienie:
To jest Forum Literackie. Celem tego Forum jest edukacja, a nie prezentacja utworów pretendujących na przykład do Nagrody Nobla, stąd - podchodzenie do tekstów w ten sposób na tym Forum jest po prostu pomyłką.
Nie zapominajmy - GDZIE jesteśmy. I po co.
MAREL pisze: pisanie paszkwili to wyzwanie nie lada.
Zgadzam się.

Uzasadnienie:
Napisanie czegoś, co byłoby złośliwością na jakiś temat, w dodatku przykuwającą uwagę(!) wymaga sporych umiejętności umysłowych oraz wyobraźni. Nie wystarczy "naklepać" kilkanaście linijek, by otaczały nas "ochy" i "achy", trzeba się, jak wspomniałem, wysilić, aby wypowiedź miała SENS i pokrywała się Z PEWNYMI REALIAMI...
Jednak przy powyższym cytacie, nasuwa się pytanie: czy powyższy utwór jest PASZKWILEM?
Z takim stwierdzeniem: nie zgadzam się.
Kilka osób płci męskiej wypowiedziało się powyżej, żaden z nich nie odbiera tego utworu aż tak osobiście...
MAREL pisze: Pierwszą podstawową rzeczą wprost niezbędną do tego jest doświadczenie.
Zgadzam się.

Uzasadnienie:
Powiem raz jeszcze: jak na niemoc twórczą, Autorka wykazała się wyjątkową twórczością, co daje wiele do myślenia na temat jej doświadczenia literackiego i radzenia sobie w trudnych literacko momentach. I w tym momencie przed oczami jawią mi się słowa Andrzeja:
Andrzej Pilipiuk pisze: niemoc twórcza jest dla mięczaków - przestańcie uprawiać czarnowidztwo - i walcie do roboty.
Samo się nie napisze.
Samo sie nie napisało... Zrobiła to iris.
MAREL pisze: Drugą umiejętność wiązania faktów
Cóż, kto dołki kopie...
MAREL pisze: trzecią zaś błazeński(???) talent, a nie nawyk gdakania.
Nikt nie jest doskonały, zatem... nie rozumiem.
MAREL pisze: Niestety, mamy tutaj sztandarowy przykład, dlaczego czytelnictwo w tym pięknym kraju leży na mordzie, kwiczy i obrzygane jest z siebie zadowolone.
Nie zgadzam się.

Uzasadnienie:
To, o czym wspomniałem nieco wyżej: jesteśmy na Forum Literackim o charakterze EDUKACYJNYM, SZKOLENIOWYM. Ten jeden utwór, w dodatku pisany w "afekcie niemocy twórczej" nie może być wyznacznikiem poziomu czytelnictwa w Polsce! Ogromne nieporozumienie!
MAREL pisze: Tak długo, jak tego typu teksty będą wychwalane ludzie, w tym ja, wybiorą flaszkę zamiast książki, a w zamykanych ekspresowo małych księgarniach osiedlowych otwierane będą całodobowe sklepy monopolowe.
Nie zgadzam się.

Uzasadnienie:
Kolejna pomyłka. Samo wychwalanie utworów - nawet szkoleniowych - nie ma żadnego wpływu na czytelnictwo w Polsce. Kto będzie chciał - wybierze książkę, kto inny kupi sobie flaszkę. Wolny wybór.
MAREL pisze: Skandalem pozostaje fakt, że nikt nie zwrócił uwagi na podstawowy, elementarny, logiczny wprost błąd popełniony na autorkę. Z głowy nie może wyjść Słowo,
Z tym "skandalem" zdecydowanie przesadziłeś. Rozumiem "intencje" takich środków wyrazu, ale nie sądzę, aby takie kwestie robiły tutaj na kimkolwiek wrażenie.
Wyrażając się na temat, iris, za bardzo się pośpieszyła z tym "wychodzeniem Słowa", ponieważ:
iris pisze: Z mojej głowy wreszcie wyszło Słowo. Akurat wtedy, gdy z torbą zakupów pod pachą próbowałem otworzyć drzwi na klatkę. Zanim dobiegłem na drugie piętro, zniknęło. Rzuciłem mleko i bułki w progu, złapałem komputer i… Słowa nadal nie było. Tylko kursor migał. Irytująco. Jakby mnie pytał szyderczo: i co, znowu nic?
Cóż, moim zdaniem to niedopatrzenie. Autorko iris, pilnuj takich nieścisłości, bo na moje oko, to Słowo wtedy JESZCZE "nie wyszło". Nastąpiło to nieco później.
MAREL pisze: Z głowy nie może wyjść Słowo, bo to nie jest macica(!), żeby coś w niej powstało.
To zdanie bardzo wiele mówi o samym Autorze tych słów. Ale to nie wątek na to...
Powiem inaczej: ja rozumiem, nie każdy musi znać budowę i funkcje ludzkiego mózgu, ale sęk w tym, że Słowo najpierw powstaje właśnie W GŁOWIE. Z prostej przyczyny, że mózg, którym myślimy, znajduje się w niej właśnie. To, jak się ów Słowo wydostaje na zewnątrz, to kwestia innej natury - mogą to być usta (i tu: głowa), dłonie; palce, a nawet nogi - czubkiem buta możemy napisać np. na plaży jakieś Słowo. Ale ZAWSZE Słowo powstaje najpierw W GŁOWIE i to z GŁOWY Słowo wychodzi ZA POŚREDNICTWEM czegoś. To nie jest żadna filozofia, to biologia w czystej postaci. Nie będę tu tłumaczył, na czym to polega, jak funkcjonują neurony, aksony, dendryty, synapsy i szczeliny pomiędzy nimi - poczytaj na ten temat, MAREL, a przekonasz się, że zarzuty wobec iris, w tym kontekście były nieprzemyślane i zbyt pochopne.
MAREL pisze: Rozumiem, uproszczenie, ktoś powie, dodając, zrozumiałe dla inteligentnych.
Metafory nie muszą trafiać do każdego. Do mnie też nie wszystkie przenośnie trafiają, z niektórymi nawet kategorycznie się nie zgadzam. Czy jestem tylko z tego powodu intelektualnie uboższy? Nie sądzę. Odbiór utworów, nie jest bowiem wyznacznikiem naszej inteligencji, raczej bym się tego wyznacznika doszukiwał w tym, jak reagujemy w pewnych sytuacjach, jak interpretujemy fakty...
MAREL pisze: Otóż! Idąc albo brnąc dalej natrafiam wkrótce na opis niesienie torby z zakupami...pod pachą.
Chciałbym przypomnieć, że bohater utworu:
iris pisze: Akurat wtedy, gdy z torbą zakupów pod pachą próbowałem otworzyć drzwi na klatkę.
Jak widzisz, nie chodzi o niesienie torby z zakupami pod pachą przez cały czas, tylko o okoliczność, w której się ów torba pod tą pachą znalazła. Powiedzmy, że to Twoje, MAREL, przeoczenie...
MAREL pisze: Niezgodności jest więcej
Zgadzam się. Ale sęk w tym, że te niezgodności nie dotyczą utworu iris, tylko w znacznej większości Twoich wywodów, MAREL.
MAREL pisze: Latarnia na plaży
To wcale nie rzadkość.
MAREL pisze: ciężka chociaż pusta głowa
Czy nie odczułeś nigdy, że od myślenia aż głowa boli? Myślisz, myślisz, i nic? To tak powszechne, że szkoda nawet czasu na drążenie tego. iris, używając tego sformułowania, trafiła w punkt.
MAREL pisze: fałdy z policzka przemieszczające się w kierunku skroni ( dobrze, że nie z tyłka)
Dobrze, że nie.
Org. za iris, :
iris pisze: Oparłem ciężką, chociaż pustą głowę na ręce. Czułem, jak fałdy skóry z mojego policzka przemieszczają się w kierunku skroni.
To chyba nazbyt oczywiste...
MAREL pisze: Każdy z wymienionych elementów wskazuje na zamiar stworzenia inteligentnego paszkwilu
CO? Po prostu... serio... mnie aż ze zdziwienia:
iris pisze: fałdy skóry z mojego policzka przemieszczają się w kierunku skroni.(!)
MAREL pisze: Na koniec pozostawiam najbardziej widoczną wpadkę autorki. Do każdego prostego mężczyzny prędzej czy później dociera, że pierwszym, najważniejszym, jedynym wartym poznania słowem jest " DUPA" .
To tylko kwestia perspektywy. Jeśliby mówić o dojrzewających nastolatkach, to może. Choć i tutaj, wszystkich nie wrzucałbym do "jednego worka". A tak w ogóle, to: "sól życia" i te sprawy. Samą solą się nie najesz. Życie weryfikuje, które Słowo jest, dla którego faceta najważniejsze...
MAREL pisze: Pozostaje mi na koniec zaapelować do autorki kilkoma słowami: Dziecko. Kończ szybko szkołę, czytaj ile, co i gdzie się da i ucz się najpierw życia, potem pisania, bo w odwrotnej kolejności będą właśnie takie efekty.
Skąd ta wiedza o iris? Wszak - NIKT NIKOMU DO GŁOWY NIE ZAGLĄDA.

Zdumiewające jest dla mnie, że osoba pisząca, pokrewna nam wszystkim tutaj na Wery, w tak łatwy sposób próbuje storpedować tak świetny pomysł na miniaturkę, której w rzeczywistości głównym bohaterem staje się myśl; SŁOWO.
Zaczynam się zastanawiać, czy to aż tak dobry pomysł, że daje to dziwne "ukłucie", myśl pt. "dlaczego nie ja?"...
(na to wpadłem)

Jeśli chce się komuś zrobić krzywdę, zranić, obrazić - trzeba bardzo uważać, bo można zrobić czasem krzywdę samemu sobie. Nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, jak widać.

Podsumowanie:
iris, wykonałaś kawał solidnej roboty. Jako kobieta opisałaś mężczyznę. Zrobiłaś to sprawnie i bez sentymentów. Po prostu to zrobiłaś.

Perełeczki:
iris pisze: Przesiedziałem tak godzinę, albo dziesięć minut.
Idealnie. Nie, to nie jest słodzenie pod adresem Autorki, my się nawet nie znamy - po prostu to zdanie pokazuje, jak można stracić w danych okolicznościach poczucie czasu. Zdanie pozornie zabawne, ale jest po prostu idealne.
iris pisze: Słowo do mnie wróciło i zostało na tyle długo, bym zdążył je zapisać. Zapisałem więc.
Właśnie ujrzałem siebie i te różne okoliczności temu podobne.

Na koniec doczepię się owych "kilku butelek". Nie sądzę, by to był dobry "doping" dla twórczego umysłu. Kiedyś tu nawet przeczytałem i chyba Andrzej Pilipiuk to mówił, że ma (miał?) kilku znajomych, co to swoje talenty umysłowe dosłownie przepili...
Więc może lepiej, że główny bohater nie pamiętał, co to były za butelki?
W związku z tym, iris, dostajesz 5-.
Gdyby było kilka flaszek mniej, albo gdyby tematyka była inna, niż tematyka Słowa - byłoby 5+.

Utwór nie każdemu może się podobać, ale...
Czy nie szkoda łez? ;>
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron