Po przerwie sprawdzam co i jak z tym moim pisaniem i poprawianiem.
Uwaga, wulgaryzmy
WWW Usadowiłem się wygodnie na grubej gałęzi. Zaś pod głowę podłożyłem starą bluzkę, którą tu niegdyś zostawiłem. Następnie zapiłem pas zrośnięty z drzewem. W sumie był potrzebny tylko gdybym zapomniał gdzie jestem. W swojej małej wieży widokowej, na jednym ze starych kasztanowców. Wystarczająco wysoko, aby nikt mnie nie dostrzegł, ale dostatecznie nisko, żeby móc obserwować, a nie tylko nasłuchiwać.
WWW Z tylnej kieszeni spodni wyciągnąłem miejscowy tygodnik. Całkiem niezły, choć może wpływ na tę opinię ma koleżanka, która tam pracuje. Lubię ją odwiedzać, choć zwykle wynajduje mi dodatkowe zajęcia. Takie friendzone, tylko głębsze, przez moją posturę. Pewnie powinno mnie to boleć, ale nie, nie przejmuję się tym. W sumie jej nie kocham, bo i nie wiem jak to jest kogoś kochać. Taki ze mnie nie czuły drań.
WWW Zignorowałem krzykliwe nagłówki i zachęcająca okładką, przechodząc od razu do interesującego artykułu.
WWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW Bankructwo Sprawiedliwości!
WWW Wczoraj minął termin do jakiego obiecano przywrócić służbom porządkowym dawne fundusze. Jednak związku z kryzysem i gigantycznym zadłużeniem państwa, parlament nie zdołał znaleźć potrzebnych środków. Przypominam, że najbardziej ucierpiała policja, która utrzymuje mniej niż czwartą część dawnej kadry.
WWW Jestem zaszokowany tą decyzją. Miniony kwartał pokazał do czego to prowadzi. Od lat nie mieliśmy takiej fali przestępczości. A nasz samorząd nie ma dość pieniędzy, by sensownie wzmocnić miejscowy komisariat – powiedział nasz burmistrz.
WWW Nie tylko on jest przerażony tą sytuacją. Wielu mieszkańców twierdzi, że zostaliśmy zostawieni na pastwę losu. Jedynie monterzy systemów alarmowych, ochroniarze oraz przestępcy mogą skorzystać w takiej sytuacji, Aczkolwiek i ci ostatni mają powody do zmartwień. Dotychczas prawo chroniło także ich. Jeśli stawała się im krzywda, dochodzili swego w sądzie, nieraz wygrywając.
WWW Obawiamy się, że przybędzie przede wszystkim morderstw. I wiele z nich będzie popełnionych w obronie własnej. Jeśli ktoś nie będzie czuł groźby kar za branie sprawy we własne ręce, łatwo może się posunąć do ostateczności – wyjaśnia detektyw Pompa.
WWW A co gorsza, już dziś sobie nie radzimy ze wszystkimi dochodzeniami i zgłoszeniami. Nawet pomoc wolontariuszy i dwunastogodzinna zmiana nie wystarczają, a przecież nie zdołamy utrzymywać jej w nieskończoność.
WWW Do tego dochodzi większe zagrożenie na ulicach. W tym kwartale już mamy więcej postrzelonych policjantów niż w ciągu całego zeszłego roku. Choć nie ma tu czołgów i samolotów, to jest to prawdziwa wojna!
WWW Na którą rząd jest ślepy. Ich domy i rodziny mają ochroniarzy, dobrze opłacanych z naszych pieniędzy. Bo na to się znalazły. Tak jak i na kamery oraz ogrodzenia, za których nie widać cierpienia i wściekłości reszty społeczeństwa.
WWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW K.K.
WWW Uśmiechnąłem się pod nosem, widząc inicjały. Znowu całkiem niezły artykulik Klaudio. Choć zdjęcia mogłaś wybrać lepsze.
WWW Na kolejnej stronie wrzeszczały do mnie słowa: „Kolejna ofiara Leśnika”. Już piąta, a i bez czytania, wiedziałem, że nadal nie mają nawet podejrzanych. Choć sprawa teoretycznie prosta. Ofiara zawsze znikała w tym lesie, najwcześniej późnym wieczorem.
WWW Wystarczy się zaczaić. W teorii. Bo dróg tu kilka, a dróżek dziesiątki. Codzienna obserwacja takiego terenu jest więc dziś dla policji niemożliwa. Dlatego ogranicza się do pouczeń. Typowe: nie wychodzić nocą, nie iść nigdzie samemu, a zwłaszcza tu. No, ale choć głupich nie sieją, dziewczyny i tak włażą między drzewa.
WWW Nieco olawszy temat, przeszedłem do krzyżówki. A będąc w połowie, zasnąłem. Nie po raz pierwszy. Cichy las uspokaja, zwłaszcza gdy rozśpiewają się ptaki, a w pobliżu nie ma żadnego dzięcioła. No i chyba właśnie możliwość wyspania się, przyciągała mnie najbardziej.
WWW Ocknąłem się dość późno, Słońca już nie było widać. W pierwszej myśli chciałem sprawdzić godzinę, lecz komórkę zostawiłem w domu. Westchnąłem i odpiłem pas, pozwalając mu zwisać. Gazetę, która o dziwo wciąż trzymałem, owinąłem wokół przedramienia i spiąłem gumką, by nie zgubić. Miałem zamiar ją wkrótce doczytać.
WWW Spojrzałem w dół, wychwytując kształt niższej gałęzi. Zanim zeskoczyłem, przysłuchiwałem się lasowi. Wbrew powszechnemu mniemaniu, nie jest on absolutnie milczący. Wręcz wypełniony przerażającymi, dla niewtajemniczonych, dźwiękami. Gdzieś w pobliży jakiś zwierz zaszeleścił paprocią. Ale był raczej mały i coraz dalej.
WWW Czując się bezpiecznie, najpierw zszedłem nieco, by potem zeskoczyć na ziemię. Las zamarł, lecz zaraz nieśmiało powrócił do życia. Przebywam tu tak często, że chyba cała dziczyzna oswoiła się z moim zapachem.
WWW Gorzej, jak uzna mnie za całkiem niezła przekąskę – zażartowałem w myślach.
WWW Nagle coś usłyszałem tuż za sobą. Uskoczyłem jak ugryziony, wypatrując niebezpieczeństwa. Ale niczego nie dostrzegłem. Niepewnie podszedłem, by po kilku chwilach dostrzec moją starą bluzę. Zupełnie zapomniałem o poduszczę! Nie było zimno, więc zwinąłem ją w kulkę i wrzuciłem z powrotem na drzewo.
WWW Mimo to nadal czułem szalenie bijące serducho. Dostałem mały zastrzyk kochanej adrenaliny. Cienie jakby nabrały wyrazistości, przy jednoczesnym podkręceniu głośników. Teraz już całkiem pobudzony i czujny, ruszyłem w stronę asfaltowej drogi.
WWW Dopiero gdy do niej dotarłem, pomyślałem o sprawdzeniu, czy aby nic mi z kieszeni nie wypadło. Gdy tak niepewnie kroczyłem, grzebiąc w spodniach i próbując znaleźć zapalniczkę, zdałem sobie sprawę, jak las się wyciszył. Instynkt porównał to do charakterystycznej muzyki w filmie. Znak, że zaraz ktoś zginie.
WWW Spojrzałem za siebie. Wtedy go dostrzegłem. Wysoki, chudy mężczyzna. Krótko obcięte włosy. I ten uśmiech wyrażony spojrzeniem. Zupełnie jakby poza konturami cienia był tylko on i nóż, niczym wycięty z światła. Choć tak naprawdę tylko odbijał blask księżyca.
WWW - Hej maleńka. Nie czujesz się samotna w taką noc? - zawołał, robiąc krok.
WWW Chwila zaskoczenia i olśnienie. Pierwszy raz się cieszyłem, że ktoś mnie pomylił z dziewczyną. Zachowałem dystans, próbując wyglądać nieporadnie i zarazem pozostać w cieniu. Pelcami wymacałem sprężynowiec i schowałem w lewej dłoni.
WWW - Kim... Kim pan jest? - spróbowałem ubrać odpowiedni głos do roli. Po prostu nie umiałem się powstrzymać, przed zagraniem w tę grę.
WWW - Kimś, kto się tobą zaopiekuje. Nagrodzi, gdy będziesz grzeczna – odpowiedział słodkim tonem. - I ukarze, gdy trzeba – dodał już zdecydowanie szorstko.
WWW Wciąż podchodził, nadal się nie zbliżając. Aż dziw, że nic nie podejrzewał. No, ale z drugiej strony, co miał myśleć. Chcąc niechać mam dość kobiecą figurę. Wysoki też nie jestem, ledwo meter sześćdziesiąt. Brakuje tylko długich włosów. Choć i to nie problem, bo tyle przecież jest pięknych dziewczyn z krótkimi. Resztę skrywał cień, pozwalając zmienić niedopowiedzenia, w to co chcemy zobaczyć.
WWW - No już, nie uciekaj. Nie idź tą drogą, co tamte – zawołał żartobliwie zawiedziony. Zignorowałem to. Noga zawisła w powietrzu. Zakręt drogi i niewielki ściek. Dokładnie wiedziałem gdzie jestem. Pozwoliłem napastnikowi podejść nieco bliżej.
WWW - A co jeśli się okażę małym demonkiem? - zapytałem jeszcze wyższym głosem i wykorzystałem chwilę dezorientacji. Była mniejsza niż sekunda. Ale wystarczyła na otwarcie noża i pozostawienie krwawej szramy w poprzek piersi. Broń znów znikła, a ja, zgarbiony, przechyliłem głowę nieco w lewo. Zaś za plecami sprężynowiec wylądował w prawej ręce.
WWW - Coś się panu stało?
WWW Zrobił kilka kroków w tył. Przejechał palcem po ranie, wciąż mnie obserwując. Niemal widziałem, jak zaskoczenie przekuwane jest w gniew. Może głupio, tak od razu nie zabić, ale nie byłem pewny, czy czasem nie zdąży zareagować.
WWW W zamian pozbawiłem go jucznej pewności siebie. Są i tacy, którzy nazwą to błędem. Powiedzą: bezzasadna pewność siebie prowadzi do tragicznych pomyłek. Ale osobiście uważam, że szaleńcza próba jej odzyskania i strach przed utrata kontroli, są dużo gorszą mieszanką.
WWW - Ty zdziro! - zawył, zadając nieporadne ciosy, których z łatwością unikałem. Jedynie upadek mógł mnie teraz zabić. Chichotałem wesoło, tylko podsycając wściekłość publiki. Dawno się tak nie bawiłem udając dziewczynę.
WWW Wreszcie dostrzegłem okazję. Chwyciłem jego dłoń, po kolejnym słabym zamachu i uderzyłem sprężynowcem w nadgarstek.
WWW - Do mnie mówiłeś?- rzuciłem mu z bliska prosto w twarz, już całkiem męskim głosem, dodając ujrzany w filmie rechot. Na twarzy mordercy pojawił się strach. O asfalt zabrzęczał upadający nóż. Chwile później podobną drogę odbył właściciel.
WWW - Kim ty, kurwa, jesteś?
WWW - Niu,niu,niu. - Pokiwałem palcem, jakby był niegrzecznym chłopcem. - Nie ładnie tak mówić.
WWW Cofnął się nieco rakiem, po czym wystartował niczym goniony przez stado hien. Pobiegłem za nim, z trudem dotrzymując mu kroku. Gdy już zaczynałem myśleć, że może tak w nieskończoność i wreszcie mi zwieje, dostrzegłem stojący na poboczu samochód. Stare combi, do którego morderca przyległ jak mucha do lepa.
WWW Na moje szczęście musiał otworzyć drzwi kluczykiem. Inaczej nie zdążyłbym trzasnąć nimi w rękę sięgająca do środka. Odskoczył, czołgając się po ziemi, a ja kątem oka widziałem leżący w środku pistolet.
WWW - Wiesz. Kiedyś był to las pełen śmieci. Ludzie dosłownie robili tu wysypisko.
WWW Oparłem się o auto, udając, że patrzę w niebo, choć tak naprawdę bacznie obserwowałem swoją ofiarę. Wciąż leżała, niepewna co robić.
WWW - Pewnego razu wpadliśmy na zorganizowanie ekipy sprzątającej w ramach poprawienia zachowania w szkole. Głupie, ale zaczęliśmy to robić z przyjemnością, często planując małe imprezki leśne. Tak nam zostało i jak widzisz, nie tylko nam. Więc chyba można mnie nazwać swoistym śmieciarzem.
WWW Mężczyzna chwycił spory kamień, ale nie zauważył jak podchodzę. Kopnąłem w zaciśniętą rękę i, jakby gdyby nic, zrobiłem kilka kroków dalej.
WWW - No, ale tu dochodzimy do twojego pojawienia się w tej sztuce.
WWW Nachyliłem się, wręcz czułem oddech gwałciciela i widziałem każdą zmarszczkę bólu rozdeptywanych palców.
WWW - Najpierw załatwiłeś kilka dziwek, a reszta znikła. Jak za dotknięciem różdżki! Można powiedzieć, że dopełniłeś dzieła!
WWW Odsunąłem się, celowo zostawiając mu wolną drogę do samochodu. Niepewnie spojrzał na mnie, po czym spróbował skorzystać z danej mu szansy. Może odzyskał nadzieję, gdy słuchał monologu? Lecz gdy tylko chciał wejść, przycisnąłem go do drzwi. Mimo postury, miałem trochę krzepy.
WWW - Ale tobie to nie wystarczyło. Musiałeś zabawić się i z tamtymi dwiema. Sprawiłeś, że matki z dziećmi, boją się tu chodzić – szeptałem wprost do ucha. Szarpał się, lecz wysiłek spełzł na niczym.
WWW - To była jakaś twoja rodzina? Zabiłem ci siostrę? Dziewczynę? - zapytał, chyba próbując zyskać trochę czasu.
WWW - W sumie nie. Nie mogę powiedzieć, aby kierowało mną coś tak szlachetnego jak zemsta. Chcę cię zabić i tylko tyle– odparłem obojętnie i wbiłem sprężynowiec w szyję. Trysnęła krew. Częściowo także na mnie. Ale nie przejmowałem się tym, czując wyłącznie satysfakcję. Nie, po prostu euforię.
WWW Pozwoliłem trupowi usiać obok koła. Z pomocą chusteczki zanurzonej w krwi, napisałem na samochodzie: „Jam jest Leśnik. Dosięgła mnie sprawiedliwość.” Ostatnie litery były ledwo widoczne i dość ściśnięte, ale efekt mi się podobał. Schowałem ją i wesoło ruszyłem w drogę do domu.
WWW - Bum. Byryry bum. Bym. Bum, bym, bum – z jakiegoś powodu zanuciłem. - Co to za piosenka? - Zastanowiłem się przez moment, by zacząć ją raz jeszcze, próbując sobie przypomnieć słowa.
To już koniec moi mili. Przynajmniej tego samodzielnego (mam nadzieję) fragmentu. Dziękuje za czytanie i krytykę.
Trup w lesie
1
Ostatnio zmieniony czw 16 paź 2014, 12:36 przez Thug, łącznie zmieniany 2 razy.
-Może jak będę dużym chłopcem, ludzie będą mnie prosić o pomoc.
-Albo żebyś się przesunął.
-Albo żebyś się przesunął.