"Ubożaki" (bajka dla dzieci 4-6 lat), pojedynczy r

1
Proszę o ocenę (zwłaszcza zależy mi na opiniach o warstwie językowej) poniższego fragmentu. W zamyśle jest to fragment z książeczki dla dzieci, złożonej z około dwudziestu rozdziałów podobnych do zaprezentowanego tutaj. Grupa docelowa to przedszkolaki, może dzieci wczesnoszkolne.


Sprzątanie i telewizor

bu!!!Na kolejnym piętrze oba mieszkania były zajęte. Tata z ważną miną obejrzał dokładnie wycieraczki, tabliczki z nazwiskami i wszystko, co mogłoby świadczyć o charakterze mieszkańców.
- Trudna sprawa – orzekł w końcu. – Musimy przyczaić się za grzejnikiem i poczekać, może dowiemy się czegoś więcej.
bu!!!Jak powiedział, tak zrobili. Schowali się za szczebelkami kaloryfera (na szczęście zimnego, bo był sierpień) i zamarli, czekając na przebudzenie domowników zza drzwi.
bu!!!Powoli wstawał dzień. Przez okienko z paprotką wlewało się coraz więcej światła. Strzeliły drzwi wejściowe do klatki. Na schodach pojawiła się sprzątaczka z wiadrem mydlin i mopem na kiju, weszła wyżej i wkrótce zaczęła podśpiewywać, zmywając podłogę na kolejnych piętrach. Płyn do czyszczenia pachniał cytrynami, mocno, tak mocno, aż wierciło w nosie. Ubożętka zasłoniła buzię ręką.
- Fuj! – szepnęła.
bu!!!I właśnie wtedy Ubożucha poczuła, że łaskocze ją ten zapach, łaskocze tak, że…
- Aa… aa… - zaczęła.
- Nie! Mamo, wytrzymaj! Zatkaj nos! – jęknęła Ubożętka. Spojrzała przez szczebelki. Sprzątaczka była tuż-tuż, wielki mop jeździł w tę i z powrotem koło kaloryfera. Zniknął na chwilę w wiadrze, by zamaszystym łukiem powrócić na podłogę. Kilka kropelek ochlapało skuloną za grzejnikiem rodzinę.
- …psiik! – kichnęła siarczyście Ubożucha.
bu!!!Mop znieruchomiał. Ubożęta także – ze strachu.
- Na zdrowie? – Zapytała niepewnie sprzątaczka. Chwilę nasłuchiwała, patrząc to w dół, to w górę klatki schodowej. Małe ludziki wstrzymały oddech.
- Omamy mam, czy jaki pieron? – Wzruszyła ramionami kobieta i po nieznośnie długiej chwili wróciła do zmywania posadzki.
bu!!!Gdy zostali nareszcie sami, a podłoga wyschła, ubożęta wysypały się na środek podestu. Tata spojrzał krytycznie na każde z wejść. Zza obu dochodziły już odgłosy porannej krzątaniny, jakieś tupoty, trzaskanie drzwiami, ludzkie głosy.
- Sprawdźmy tutaj… - mruknął, po czym przyłożył ucho do pierwszych. Cała rodzina poszła w jego ślady.
- W nocy na trasie E-7 w województwie Świętokrzyskim miał miejsce karambol, na miejscu jest nasz korespondent, Marcin, jak postępy akcji ratowniczej? – Dobiegł ich dudniący głos z telewizora. Ubożucha żachnęła się i zatkała Ubożętce uszy.
- Po co oni takich głupot wysłuchują?
- To są istotne informacje z kraju i ze świata, nie zrozumiesz tego – mruknął Tata, pilnie usiłując wyłowić coś więcej. Było to trudne, bo najwyraźniej w tym samym mieszkaniu, w przedpokoju, ktoś jęczał głośno: „Maamaa, a Kaśka już pół godziny siedzi w łazience, powiedz jej cooś!” Spiker zaczął mówić o strajkujących rolnikach, co już tak Taty nie interesowało.
- Doskonałe miejsce, nie sądzicie? – spytał. Przerwał mu głośny pisk dochodzący zza drzwi: „Aaa, czego ciągniesz za włosy, jak ja cię wytargam, to zobaczysz! Maamoo!”
- Absolutnie nie – wycedziła Mama. – Nie zamierzam pozwolić, żeby Ubożętka co rano musiała dowiadywać się, jakie okropności przydarzyły się przez noc.
- Ależ musi się orientować w świecie! – Zamachał rękoma Tata-Ubożę. Jednak na widok zaciętej miny Ubożuchy stracił rezon. – Dobrze, dobrze – zwiesił głowę. – Ale będę czasem zaglądał na małą prasówkę – Obejrzał się tęsknie w stronę dochodzącego z oddali sygnału prognozy pogody.
- Hej, a gdzie się podział Dziadek? I co tak pachnie? – odezwała się nagle Ubożętka. Rozejrzała się, węsząc. Po klatce rozszedł się wspaniały aromat.
- Jajecznica na boczku – zakomunikował z zadowoleniem Domowik. Właśnie wyczołgał się z mieszkania naprzeciwko przez szparę pod drzwiami i wstał, obcierając ręką wąsy i brodę z resztek jajka. – Pośpieszcie się, bo nic dla was nie zostanie. Ja w każdym razie wracam po dokładkę – rzekł, odwracając się na pięcie.
Ostatnio zmieniony pt 28 mar 2014, 14:19 przez Carewna, łącznie zmieniany 2 razy.

2
Cicho tutaj, nikt nic nie pisze.
Może dlatego, że mając lat 20, 30, 40 - ści, czy więcej nie pamięta się, jak to jest mieć lat sześć, o ile w ogóle kiedykolwiek się pamiętało. Pozostaje posiłkowanie się doświadczeniami obcowania z dziećmi w wieku ze wskazanego przekroju i próbami spoglądania na świat ich oczyma.
Dla mnie to nie jest łatwe. Nie posiadam dzieci, nie mam częstego kontaktu z dziećmi znajomych. Pozwoliłem coś sobie napisać, ale ocena będzie "na intuicję", dlatego nie może być niczym więcej, jak trochę przybrudzonym upływem wieku drogowskazem. Drogowskazem, który, całkiem prawdopodobne, prowadzi donikąd. ;)
Przeczytałem "Ubożaki" trzykrotnie. Dwa razy pod rząd i raz następnego dnia.
Przy pierwszym czytaniu pomyślałem sobie, że tekst nie będzie w pełni zrozumiały dla 4 latka. Książki skierowane do kilkuletnich dzieci skupiają się na rzeczach podstawowych i niezmiernie prostych. Kwiatuszkach, zwierzątkach, drzewkach, pszczółkach. Czy rozmowa na temat dźwięków, które dobiegają do Ubożaków z telewizora będzie dla czterolatka zrozumiała? Z drugiej strony, czy musi? Nie wiem. Wydaje mi się, że w warstwie języka tekst skierowany jest jednak do dzieci trochę starszych.
Przy drugim czytaniu chciałem wskazać, dlaczego tak właśnie uważam, ale... nie potrafię. Przy trzecim czytaniu nie byłem już pewien, czy moje pierwsze wrażenie jest właściwie.
Moja opinia jest mętna i nie potrafię jej sprecyzować. Wydaje mi się, że kilkulatek będzie miał problem z interpretacją powyższego tekstu, ale jednocześnie nie potrafię wskazać dlaczego.
Być może mój komentarz okaże się wstępem do szerszej dyskusji, która wniesie coś więcej.
Strona autorska: http://mateuszskrzynski.wordpress.com

3
Szczerze, liczyłem na to, że Romek Pawlak wypowie się na ten temat. Zdaje się nasz fioletowy kolega upodobał sobie tworzenie dla małoletnich, powinien dysponować doświadczeniem.

Po pierwsze, należałoby zredukować trudne słowa, których przedszkolak najpewniej nie zrozumie. Mydliny, zamaszysty, rezon, krzątanina, prasówka. Niby ie ma tego dużo, ale... mam nadzieję, że dziecko nie będzie zbyt nieśmiałe, by nie zapytać, co to takiego.

Tekst napisany raczej poprawnie z mojego punktu widzenia.
carewna pisze:- Jajecznica na boczku – zakomunikował z zadowoleniem Domowik. Właśnie wyczołgał się z mieszkania naprzeciwko przez szparę pod drzwiami i wstał, obcierając ręką wąsy i brodę z resztek jajka. – Pośpieszcie się, bo nic dla was nie zostanie. Ja w każdym razie wracam po dokładkę – rzekł, odwracając się na pięcie.
Niezbyt mogę sobie wyobrazić małego człowieczka, który zakrada się do czyjegoś mieszkania i niezauważony je jajecznicę.
carewna pisze:Zamachał rękoma Tata-Ubożę. Jednak na widok zaciętej miny Ubożuchy
Tata jest "Ubożę", ale mama już "Ubożucha"? Widziałem też, że córka nazywa się Ubożętka i dzieci nazywają się Ubożętka. Tak nie może być. Poza tym mniemam, iż prawidłowa odmiana, jeśli czepiać się takiej rzeczy, winna brzmieć 'Ubożątka".

Domyślam się, że pierwszy rozdział to to nie jest, prawda?

Myślę, że tekst dla tak małych dzieci powinien przedstawiać pewne wzorce zachowań, które uważane są za poprawne - właściwa postawa, kultura w kościele czy odpowiednie zwracanie się do osób godnych szacunku. Bajka dla dzieci powinna uczyć, gdyż dzieci mają najbardziej chłonne umysły. Dajmy na to, jeśli bohater takiego opowiadania dostanie po łapach za siorbanie (albo łyżka zwróci mu na to uwagę), to dziecko też sobie uświadomi, że to jest złe.
W historię trzeba wpleść naukę.
Przynajmniej ja bym tak zrobił :)
W tej historii nie widzę jakiejkolwiek nauki, ot, po kichnięciu trzeba powiedzieć "na zdrowie", tyle.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

4
Wywołany, powiem tak:
- primo, byłem w Poznaniu :)
- secundo, trochę się boję wypowiadać z dwóch powodów: po pierwsze secundo, ja się na pisaniu dla tak małych dzieci (przedszkolnych) nie znam, mój czytelnik to zdecydowanie szkoła; po drugie secundo, kończę książkę z nieco podobnymi Pożyczalskimi. Choć u mnie jest to całkiem wywrócone do góry nogami, jednak widzę pewne cechy wspólne. I boję się wypowiadać, żeby nie sugerować autorki swoimi wizjami.
- tertio, to jest przypadek tekstu, w którym dyskusja idzie nie o przecinki, a o idee, szczegółowe i całościowe.
- z czego wynika quarto: strach się odezwać :)

Niemniej, jeśli przy tych wszystkich zastrzeżeniach Carewna zechce poznać moją opinię, to służę tu albo na priv :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

5
Jeśli moje zdanie ma jakieś znaczenie, to chciałbym, być udzielił się także tutaj, dla szerszej publiki. Może ktoś jeszcze wpadnie na pomysł pisania dla wybitnie małoletnich...
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

6
Taak. Zdecydowanie tekst nie dla 4-6 latka.
Carewna pisze:!Na kolejnym piętrze oba mieszkania były zajęte
Takiego sformuowania nie zrozumie przedszkolak, a nawet ja miałam trudności ze zrozumieniem, choć przedszkolakiem nie jestem.
Carewna pisze:Tata z ważną miną obejrzał dokładnie wycieraczki, tabliczki z nazwiskami i wszystko, co mogłoby świadczyć o charakterze mieszkańców.
Nastepne przekonbinowane zdanie.
Carewna pisze: Musimy przyczaić się za grzejnikiem
???
Początek tak niejasny - że każdy rodzic odłoży czytankę, a dziecko tym bardziej nie będzie chciało słuchac.
Informacje muszą być dla dzieci proste, jasne z logicznym sensem.
Przedszkolaki poznają otaczający go świat przez naśladownictwo i konkrety.
Świat złożony z poddekstami to nie ta liga.
To tak w skrócie.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

7
Dziękuję wszystkim za czas poświęcony na zapoznanie się z tekstem. :)

Jeśli chodzi o poziom leksykalny, to mam wątpliwości, raz wydaje mi się, że jest ok, innym razem, że za trudno. Ale obawiam się, że chyba uratować mnie może jedynie znalezienie jeszcze jednego przedszkolaka, który zweryfikuje opinię mojego "testera".
Z drugiej strony, pamiętajmy, że dziecko przedszkolne to już całkiem bystry kawał człowieczka, który łapie związki przyczynowo-skutkowe na pewnym poziomie. Być może pomyliłam się z oceną wieku, jako że mój czteroletni "tester" jest bajko-pochłąniaczem i czytaczem i chętnie słucha "Filonka bezogonka", "Kubusia Puchatka", czy ""Dwóch kapciuszków". Z Waszych sugestii rozumiem, że raczej oznacza to, że jest bystry nad wiek i powinnam zweryfikować swoją wizję grupy docelowej?

@Bartosh16: przeciskanie się pod drzwiami, wyjadanie jajecznicy, podobnie jak krycie za grzejnikiem, jest magiczną właściwością ubożąt, podobnie jak mieszkanie pod progiem.

Co do nomenklatury, to nie zastanawiałam się specjalnie nad poprawnością odmiany, raczej nad miłym dla ucha brzmieniem. Ubożęta są cztery: Tata-Ubożę, Mama-Ubożucha, córka-Ubożętka i Dziadek-Domowik. Czy uważacie, że imiona są zbyt zbliżone i powinnam je mocniej zróżnicować?

Jeśli chodzi o następstwo przyczynowo-skutkowe, owszem, nie jest to pierwszy rozdział. W kilku poprzednich Ubożęta szukają nowego domu, przy czym bezpośrednio przed bieżącym rozdziałem dochodzą do wniosku, że w pustym mieszkaniu nie będą miały co jeść. Czy to za daleko idące przeniesienie idei między rozdziałami?

@Romek Pawlak: Będę wdzięczna za krytykę tekstu. Skoro już go zamieściłam, to nie boję się nikogo ani niczego, ha! ;) (A Pożyczalskich uwielbiam od małego, zwłaszcza za realizm, w dodatku to raczej starszy wiek czytelnika, a tu celowałam raczej w magiczno-nierealne ludki.)
And the world began when I was born
And the world is mine to win.

8
Carewna pisze:Co do nomenklatury, to nie zastanawiałam się specjalnie nad poprawnością odmiany, raczej nad miłym dla ucha brzmieniem. Ubożęta są cztery: Tata-Ubożę, Mama-Ubożucha, córka-Ubożętka i Dziadek-Domowik. Czy uważacie, że imiona są zbyt zbliżone i powinnam je mocniej zróżnicować?
Ojciec-Ubożydar, Mama-Ubożena :)
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

Re: "Ubożaki" (bajka dla dzieci 4-6 lat), pojedync

9
OK, to po kolei:
- wiek. Moim zdaniem w tej formie językowej tekst nie jest to dla tej kategorii wiekowej, którą określiłaś, wyjątki nie budują reguły. "Strzeliły drzwi" - zastanów się, w jakim wieku dzieci zaczynają rozumieć takie sformułowania, przenośnie. "Omamy mam czy jaki pieron", to już w ogóle będzie niezrozumiałe. Język sugeruje gdzieś 7-8 lat, co najmniej. Choć nie ma w tym konsekwencji, bo zarazem pojawiają się określenia dziecinne.
- fabuła. Dla takich małych dzieci każdy rozdział powinna być zamkniętą "przygodą". Ten nie jest - nie na poziomie percepcji małego dziecka. Co więcej, druga połowa tekstu to są gry i aluzje zrozumiałe dla nastolatka i dorosłego, ale nawet dziewięcio-, dziesięcioletnie dziecko, choć może je zrozumie, nie uzna ich za interesujące.
- A zatem, masz niespójność tekstu na poziomie adresata. Jakaś wersja Pożyczalskich sugeruje tekst dla małych dzieci, język fragmentami jest dla nich, fragmentami zbyt dorosły, momentami w ogóle dla dorosłych, fabuła traktowana jako całość nie istnieje, to zasadniczo dryf, dygresja, nie zamknęłaś żadnej myśli.

Nie chcę przez to powiedzieć, że w tym tekście nie ma zalet. Są - i to ewidentne. Masz fajny pomysł na postacie, umiesz pisać. Na razie masz problem z określeniem adresata tekstu i konsekwentnym przeprowadzeniem tego językowo - co w przypadku literatury dla dzieci decyduje o tym, czy dobry wydawca tekst weźmie, czy odrzuci. Wiesz, praktyka dowodzi, że nie trzeba upraszczać 100% tekstu, ja np. czasem z premedytacją wrzucam słowa czy określenia powyżej wieku, bo przyświeca mi idea, aby dzieci niepostrzeżenie poznawały nowe słowa :) Jednak trzeba to robić z wyczuciem.
No i fabuła. Jeśli to cały rozdział, to podrzucę Ci radę: nie dziel na takie małe całostki rozdziałowe, puść to rozdzielone gwiazdkami, wtedy nikt nie będzie miał oczekiwań, że takie małe fragmenty zamykają się fabularnie.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

10
W moim przekonaniu to nie jest dobrze oznaczona grupa wiekowa.
Odbiorcami nie będę maluchy czytające niesamodzielnie. Porównaj z "Plastusiowym..."

1. "dotykasz" zagadnień/problemów nieodczuwanych przez tak małe dziecko.

2. dziecko odbiera świat przede wszystkim zmysłowo - tu wprowadzasz je na poziom 9-10 lat - intelektualny, językowy, potrzeb

5latka słuchała ... trzy zdania :( (poległam na wtrąceniach - pytania poszły w
a dlaczego w sierpniu jest na szczęście zinmo :) )

Edit - widzę, ze Romek rozwinął problem
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

11
Na początek, taka uwaga: mam wrażenie, że czterolatki to inna grupa docelowa, niż sześciolatki. W tym wieku dwa lata to naprawdę wielka różnica; sześciolatki mają nieporównanie większy zasób słów i pojęć, zaczynają również myśleć abstrakcyjnie i odróżniać świat fikcji (literackiej czy filmowej) od rzeczywistego.
I tak się zastanawiam: co czytaliśmy moim dzieciom, kiedy miały 6 lat? Astrid Lindgren, Tove Jansson, opowiadania Grabowskiego o zwierzętach? Malutką czarownicę i Małego duszka Preusslera? Hitem był Koszmarny Karolek, którego wielbił młodszy syn, Pożyczalscy pojawili się chyba trochę później i to ja byłam ich fanką, a nie chłopcy.
W każdym razie były to książki, w których dużo się działo, napisane językiem nie tyle prostym, co żywym. Dzieci łatwo przyswajają nowe słowa, natomiast szybko nużą je długie, skomplikowane zdania. Oraz takie fragmenty, w których nic się nie dzieje, albo dzieje się tylko pozornie.

I tak właśnie jest w Twoim opowiadaniu. Wprawdzie to tylko krótki fragment, lecz za długi, jak na tak prostą sytuację: ubożęta planują osiedlić się w czyimś mieszkaniu, podsłuchują pod drzwiami. Hałasy, piski, skargi - w porządku. Ale: czy sześciolatka interesują dylematy rodziców, związane z przekazem telewizyjnym? To jest typowy problem dorosłych, wyrażony zresztą językiem dla nich przeznaczonym (informacje ze świata, prasówka!). Widziałabym tu zupełnie inne kwestie, związane z bezpieczeństwem: ludzie spokojni, czy hałaśliwi i kłótliwi? Do tego może pies albo kot? Dla kogoś tak małego to przecież o wiele większe zagrożenie, niż wiadomości ze świata. Domowik się stołuje w sąsiednim mieszkaniu, więc tam chyba nie jest źle?
Może, gdyby Twój wszystkowiedzący narrator patrzał na świat oczyma najmłodszej, czyli Ubożętki, wszedł w jej skórę i konsekwentnie reprezentował jej sposób myslenia, wtedy byłoby lepiej. Gdyż w tej chwili, Romek Pawlak ma rację: narracja jest niespójna i skierowana nie bardzo wiadomo, do kogo.

Poza tym, jak rozumiem, ubożęta to nazwa gatunkowa, podobnie zresztą, jak domowik. Tworzenie jednak od niej imion własnych dla całej rodziny daje efekt monotonii.

Generalnie, istoty żyjące w tych samych miejscach co ludzie, lecz według własnych reguł, to pomysł, który bardzo wciąga dzieci, zanim wejdą w fazę upartego odrzucania tego typu fantastyki, "bo to przecież bzdury". Jednak przyciągnięcie uwagi małych odbiorców to znacznie poważniejsza sprawa, niż używanie słów "na wyrost". Na pewno potrzebne jest szybsze tempo narracji, zdania o zróżnicowanej budowie, lecz chyba jednak przede wszystkim - zmiana optyki. Nie "dla dzieci", lecz raczej "z punktu widzenia" dziecka. To nie jest proste, lecz przecież wielu autorom się udaje.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

12
Carewna pisze:Schowali się za szczebelkami kaloryfera (na szczęście zimnego, bo był sierpień) i zamarli, czekając na przebudzenie domowników zza drzwi.
Konstrukcja tego zdania będzie zupełnie niezrozumiała dla dzieci.
1. Dziecko nie będzie widziało związku pomiędzy zimnym kaloryferem a sierpniem, bo nawet do końca nie wie co to jest sierpień. Jeśli już: Na szczęście zimnego, bo było lato)
2. Zamarli to nieodpowiednie słowo. Dziecko nie wie za bardzo co znaczy: Zamarł w bezruchu.
3. Czekali aż mieszkańcy się obudzą. Czekali aż obudzą się ludzie za drzwiami. Takie zdania, dla dzieci brzmią bardziej zrozumiale.
Carewna pisze:!Powoli wstawał dzień. Przez okienko z paprotką wlewało się coraz więcej światła.
1. Wstawał dzień. Nielogiczne określenie dla dziecka. Jak dzień może wstawać?
2.Drugie zdanie. Słońce świeciło coraz jaśniej, a jego promienie wpadały przez okno, oświetlając klatkę schodową. Brzmi bardziej zrozumiale dla dziecka i pozwala mu wyobrazić sobie daną sytuację.
Carewna pisze:Strzeliły drzwi wejściowe do klatki. Na schodach pojawiła się sprzątaczka z wiadrem mydlin i mopem na kiju, weszła wyżej i wkrótce zaczęła podśpiewywać, zmywając podłogę na kolejnych piętrach
A nie lepiej: Gdzieś na dole trzasnęły drzwi. Ktoś wszedł do budynku. To sprzątaczka z wiaderkiem pełnym wody i mopem na kiju... ?

Długie, skomplikowane zdanie jest rozbite na mniejsze, łatwiejsze w odbiorze. Dzieci w XXI wieku nie wiedzą niestety co to mydliny. One widzą po prostu wodę w wiadrze. Pisząc trzeba widzieć świat ich oczyma.

Carewna pisze:tak mocno, aż wierciło w nosie.
kręciło w nosie
Carewna pisze:- Nie! Mamo, wytrzymaj! Zatkaj nos! – jęknęła Ubożętka.
Jęknęła to nieodpowiednie słowo.
Carewna pisze:- …psiik! – kichnęła siarczyście Ubożucha.
Siarczyście to tym bardziej, nieodpowiednie słowo.
Carewna pisze:Mop znieruchomiał. Ubożęta także – ze strachu.
Zła konstrukcja zdania.
Carewna pisze: Zapytała niepewnie sprzątaczka. Chwilę nasłuchiwała, patrząc to w dół, to w górę klatki schodowej. Małe ludziki wstrzymały oddech.

Zamiast tego, wystarczyłoby : rozglądając się dookoła.
Carewna pisze:- Omamy mam, czy jaki pieron?
Niezrozumiałe dla dziecka.
Carewna pisze: ubożęta wysypały się na środek podestu.
Dlaczego się wysypały? I jakiego podestu?
Carewna pisze:Tata spojrzał krytycznie na każde z wejść.
Uważnie, brzmiałoby lepiej.
Carewna pisze:Zza obu dochodziły już odgłosy porannej krzątaniny, jakieś tupoty, trzaskanie drzwiami, ludzkie głosy.
To się gryzie. Zamiast odgłosy, daj dźwięki.
Carewna pisze:Tata spojrzał krytycznie na każde z wejść. Zza obu dochodziły już odgłosy porannej krzątaniny, jakieś tupoty, trzaskanie drzwiami, ludzkie głosy.
- Sprawdźmy tutaj… - mruknął, po czym przyłożył ucho do pierwszych.
Do przerobienia.
Carewna pisze:- W nocy na trasie E-7 w województwie Świętokrzyskim miał miejsce karambol, na miejscu jest nasz korespondent, Marcin, jak postępy akcji ratowniczej? – Dobiegł ich dudniący głos z telewizora.

Ten fragment, nie wnosi nic do całej historii i nie zaciekawi młodziutkiego "odbiorcy". Wiem, że później mówi o tym "tata". Tylko po co to?
Carewna pisze:Ubożucha żachnęła się
Ponownie nieodpowiednie słowo.
Carewna pisze:ktoś jęczał głośno: „Maamaa, a Kaśka już pół godziny siedzi w łazience, powiedz jej cooś!”
Ktoś głośno marudził, a nie jęczał.
Carewna pisze:Spiker zaczął mówić o strajkujących rolnikach, co już tak Taty nie interesowało.

I dzieci też nie. :roll:
Carewna pisze: Zamachał rękoma Tata-Ubożę
:shock: Nawet ja tego nie rozumiem.
Carewna pisze: na widok zaciętej miny Ubożuchy stracił rezon.
Znowu zbyt trudne słowo.
Carewna pisze:Obejrzał się tęsknie w stronę dochodzącego z oddali sygnału prognozy pogody.
Nie można obejrzeć się przez drzwi.
Carewna pisze: obcierając ręką wąsy i brodę z resztek jajka.
Wycierając. Obetrzeć można sobie pięty.

Podsumowując. Tekst nie nadaje się niestety dla dzieci. Jest zbyt mdły i mało zrozumiały (dla dzieci). Za mało w nim humoru i "kolorowych" opisów. Jak wspominałam: Jeśli chcesz pisać teksty dla tak małych dzieci, musisz opisywać wszystko ich oczami.

13
Dziękuję za uwagi, myślę, że przepiszę ten tekst na nowo. Uwzględniając sugerowane zmiany. :)
And the world began when I was born
And the world is mine to win.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron