Bartosh16 pisze:Oj... Zasadnicza służba wojskowa mogłaby wrócić.
Byle nie w takiej formie jak za PRL - bo to było g... a nie wojsko. Brali na dwa lata i przez ten czas uczyli tego co w normalnej armii zajmuje 2 tygodnie. Zasadniczo młodzi ludzie na zmianę opierdalali się i wariowali z nudów albo wykonywali bezsensowne polecenia trepów. Strzelania i jazdy czołgiem było w tym najmniej.
Powiedzmy - wyższy poziom umiejętności strzeleckich dawały bractwa kurkowe, a o radzeniu sobie poza domem więcej uczyło harcerstwo... Jak w liceum był sesnsowny kolo od przysposobienia obronnego - to licealista więcej sobie postrzelał w szkole niż potem "w woju"
Może skończyłaby się wszechobecna moda na to, że dziewczyny chcą wyglądać jak chłopaki, a chłopaki jak dziewczyny.
tu nie byłbym raczej optymistą... Wojsko Polskie produkowało raczej anarchistów z alergią na wszelkie formy odzienia przypominające mundur...
Polak póki żyw to granatem będzie próbował ciskać. Póki sił starczy, żeby spust naciskać, będzie strzelał. Gdyby teraz nastolatkom przyszło stawać do walki? Kryć się w okopach? Walczyć za wolność? "Ale jak to miesiąc bez internetu?".
Klasyczny problem 3-5% populacji. W chwili wybuchu Powstania Styczniowego była okazja wystrzelać ruskich do nogi z broni myśliwskiej. Tak po prostu. Stacjonowało ich tu relatywnie mało a konie i strzelby były w każdym szlacheckim dworku.
Przekładając na dzisiejsze czasy - za J.Komudą - wyobraź sobie że co 5-8 km. masz solidny bunkier z obsadą kilku luda uzbrojonych w kałachy i z zaparkowanym obok hummerem.
Kłopot w tym że do powstania poszła szlachta a i to dalece niecała. Chłopi przeważnie problem mieli w )*( a jak ruskie dziedzica ubili to była okazja sprawdzić mu sakiewkę albo coś z dworu podprowadzić.
Piłsudski zdawał sobie z tego sprawę. Przez cały koniec XIX wieku trwała praca. Po pierwsze powstały towarzystwa sportowe - gdzie pod pozorem wycieczek poznawano tereny potencjalnych walk i doskonalono umiejętności poruszania się, do tego trenowano strzelanie, szermierkę etc. Potem wystarczyła kadra dezerterująca z armii zaborczych by mieć prawdziwe wojsko.
Po drugie dopieszczano chłopów bratając się z nimi i tłumacząc im że są solą ziemi, Jednocześnie szła ostra propaganda antyalkoholowa. A i zaborcy pomagali rusyfikując, germanizując i dokuczając na inne sposoby.
W efekcie w 1918-tym w moich Wojsławicach chłopi z POW rozbroili posterunek austriacki używając wystruganej z drewna atrapy karabinu maszynowego.
Niemcy przegrali wojnę przez to że zdecydowali się na okupację Polski. Nie byli przygotowani na walkę z milionami przeważnie nieuzbrojonych ale cwanych ludzi. Wszędzie gdzie okupowali zabierali jako kontyngent krowy i świnie. Ale tylko u nas chłop karmił krowę kiszonymi ogórkami, świeżą trawą i dawał jej popić kilka wiader wody. I krowa na skupie ważyła od razu 80 kilo więcej.
Tylko w Polsce trzeba było stawiać wartownika koło absolutnie każdego magazynu. W efekcie około miliona niemców zamiast lać ruskich pilnowało w Polsce każdego lasu i każdego mostu i każdego rozjazdu kolejowego.
W dodatku ulubiona zaba polskich kolejarzy to było podmienianie listów przewozowych - i na front zamiast amunicji docierały np. kolanka i zawory hydrauliczne...
Problem w tym że to pokolenie wyrżnięto niemal równo z glebą.
Teraz polski żołnierz się rusza pod batutę Wujka Sama.
To akurat dobrze. Żołnierze pouczą się strzelać, poznają realia pola walki i sprzęt.
Przeszło ich przez te misje kilka tyś. Problem widzę w tym że trepy jeszcze z komunistycznego nadania siedzące w jednostkach odsyłają weteranów do cywila byle tylko dobrze wyszkoleni i ostrzelani nie zagrozili posadkom dekowników.
Wujek mówi: "Do Afganu", Polak zbiera dupę w troki i idzie się bić z Talibami.
Ale to dobrze bo talibowie to wyjątkowe (----) i należy iść i ich lać (tzn zabijać i zakopywać). Problem widzę ze niestety robimy to nie sami tylko z amerykanami - którzy mają fioła na punkcie demokracji i zamiast dokonać tam restauracji monarchii bawią się w wybory...
Wujek powie, że Syryjczyk zły, Polak jedzie do Syrii tłuc się z muzułmanami.
Tam akurat nie pojechaliśmy
Wujek powie, że Saddam zły, ropy nie chce dawać, Polak idzie przemawiać karabinem do Saddama, żeby oddał ropę.
Tam nie zupełnie o oto poszło

Poza tym wypompowanie całej ropy z Iraku i tak nie pokryje amerykanom kosztów operacji.
Oczywiście na przykładzie Iraku widać było kompletną głupotę amerykańców. Był sobie Saddam - kolo mocno kolaborujący z ZSRR - w dodatku negatywnie nastawiony do wszystkich sąsiadów.
Najpierw tłukł się dłuuugo z Iranem. Ok. Potem najechał na Kuwejt. Przyszli Amerykanie i Kuwejt odbili (pocz. lat 90-tych). Zapędzili się kawałek w głąb Iraku - tyle by dogonić uciekające wojska Irackie (wiozły łupów co nie miara więc nie zdążyły zwiać). Kolumny potraktowano bombami paliwowo powietrznymi - zginęło coś z 40-50 tyś wojaków Saddama.
A potem durni jankesi zamiast iść na Bagdad wrócili do domu. W efekcie Saddam szybko odbudował potencjał i zaczął knuć od początku. Po drodze wymordował plemię Arabów z bagien, zdziesiątkował sarinem Kurdów etc. Zanim się wreszcie do niego zabrali zdążył nakosić ludzi i nieźle odbudował arsenał.
Jak się zdecydowali dokończyć zabawę i odstrzelić dyktatora trzeba było robić wojnę od początku...
*
Problem widzę w zmianie mentalności amerykanów. W latach 50-tych było jasne: wkraczają, wyżynają komuchów, zapewniają ochronę lokalnym dyktatorom, wymuszają na nich dwie rzeczy: liberalizację gospodarki i przestrzeganie podstawowych praw człowieka w stosunku do niekomunistów. (komunistów pozwalali rżnąć i torturować - a w każdym razie patrzyli przez palce). Kapitalizm dawał szybki wzrost gospodarczy oraz powstawała klasa średnia. po 20-30 latach zaczynano demokratyzować.
Singapur, Korea Południowa, Tajwan, Japonia etc. wszędzie tam byli amerykanie, wszędzie tam rżnięto komuchów równo z ziemią i wszędzie tam powtórzył się scenariusz - od autokracji i dobrobytu do społeczeństwa demokratycznego.
Najpierw musiała powstać klasa średnia - która jest nośnikiem demokracji.
W Wietnamie Południowym się nie udało. Inne czasy. Inne podejście. Demokratyczne społeczeństwo nie chciało żeby demokratyczna armia chroniła dyktatora.
Potem było już tylko gorzej. Gdzie weszli tam rozpieprzali wszystko usiłując wprowadzić demokrację w społeczeństwach kompletni na nią nie gotowych.
*
Per analogiam. Polska. Nie mamy klasy średniej. Jesteśmy społeczeństwem postniewolniczym. Jest oligarchia a niżej niewolnicy i obozowi kapo. Kierownik zmiany w markecie ma powiedzmy 6 tyś na rękę za to że wyciska "efektywność" z roboli tyrających za przysłowiowe 1200 netto.
Gdy przychodzą wybory wygrywa je ten kto przekonująco obieca podwyżki, renty i zasiłki. Trochę kasy, pełna micha i święty spokój - tego oczekuje 90% populacji. I tak jest od dwudziestu czterech lat.
*
Ergo: Jesteśmy na etapie na którym Polska była po Powstaniu Styczniowym. Jest grupa zmaltretowanych psychicznie patriotów oraz masy owiec przeżuwających lichą trawę.
Czyli trzeba zaczynać od podstaw - jak zrobili to kolesie z epoki młodości Piłsudskiego. O ile oczywiście się uda.
Przykre
przykre ale z iny powodów niż Ci się wydaje
