Prolog
WWWDębowe drzwi zaskrzypiały nienaoliwionymi zawiasami, a do pomieszczenia wszedł mężczyzna w eleganckiej, dworskiej szacie. Robił kroki pewnie, ale nie spieszył się. Szedł po czerwono-złotym dywanie. Co jakiś czas zatrzymywał się. Z perspektywy obserwatora wyglądało na to, że mężczyzna nie wie gdzie iść, lub waha się odnośnie tego. Jednakże trudno byłoby określić co siedzi w jego głowie, gdyż twarz mężczyzny nie zdradzała żadnych emocji.
- Stać! Nazwisko i cel wizyty?
WWWMężczyzna zmierzył wzrokiem, dwóch strażników, a w szczególności tego, który zadał mu pytanie. Młody, na pewno przydzielono go tu niedawno, dlatego nic nie rozumie, dlatego pyta – myślał.
- Najmocniej przepraszam Panie Septimusie – odezwał się drugi strażnik, który jakby się dopiero obudził – Proszę wejść, król już czeka na pańskie wieści.
Septimus ruszył. Przeszedł pomiędzy strażnikami i przekroczył próg drzwi otwartych przed nim.
- Kto to był?
- Idioto, to przecież Septimus, doradca królewski.
- Ten wspaniały, który zalecił mu wzmocnienie wysp na południu i w ten sposób uratował kilka tysięcy ludzi? Ten, który…
- Tak, ten sam – przerwał mu drugi strażnik. – Uważaj na następny raz.
- To twoja wina, mogłeś mi powiedzieć wcześniej. Na następny raz nie przysypiaj na służbie.
- Ty chłystku! Zaraz ci skórę wygarbuje za takie gadanie!
- Co to ma być? Gribber, jak ty się zachowujesz? Bo wylecisz na zbity pysk. Rzucać się na innego strażnika, kto by pomyślał. Niby taki stary i doświadczony, a idiota.
- Najmocniej przepraszam, panie naczelniku.
- Cicho! Septimus jest?
- Tak panie, już poszedł do króla.
- Dobrze.
WWWKolejny mężczyzna przeszedł przez drzwi prowadzące do sali tronowej. Dla niego, jak i tego pierwszego nie była ona niczym nadzwyczajnym, jednakże taki widok dla kogoś kto pierwszy raz w życiu ujrzałby tak ogromne i niebywałe pomieszczenie, byłby czymś niezapomnianym.
WWWPotężna sala z marmurowymi kolumnami, ozdobionymi licznymi zdobieniami z metali szlachetnych, krzyżowo-żebrowym sklepieniem, posiadającym liczne freski nawiązujące do rodziny królewskiej jak i historii magii oraz półkoliste, szerokie okna wpuszczające połacie światła w ten przybytek to tylko cześć niezwykłych rzeczy, na które mógłby zwrócić uwagę potencjalny obserwator.
***
- Septimusie, dobrze, że jesteś. Czekam na wieści z wyspy magów, co szanowna Rada magów osiągnęła i jakie są rezultaty ich działań?
- Panie mój, mam złe i dobre wieści. Po pierwsze…
- Chwileczkę! – zawołał mężczyzna, który wszedł do sali po Septimusie.
- Chodź szybko synu. No mów, mów Septimusie.
- No więc amulet okazał się zbyt potężny. Radzie magów nie udało się go zniszczyć.
WWWNa twarzach słuchaczy można było rozpoznać zdumienie.
- Rada stosowała rożne zaklęcia, pojedyncze, złożone, takie rzucane w pojedynkę jak i wspólnie. Po nieudanych próbach doszli do wniosku, że jeśli amuletu nie da się zniszczyć, należy go unieszkodliwić, aby nikt nie posiadł jego mocy. W tym celu podzielono go na trzy części, jednakże był to proces złożony. Nie chodzi to o zwyczajne pocięcie amulety, co byłoby oczywiście niewykonalne, ale o podzielnie go na trzy równe fragmenty, z równymi fragmentami mocy oraz co ważne zaklęcie ich w taki sposób, aby nie dało się ich złożyć na nowo. Części artefaktu zostały umieszczone w trzech różnych grobowcach, w różnych, dalekich od siebie miejscach. Istotne jest, że grobowce, jak i amulety zostały dodatkowo zaklęte w taki sposób, aby nie zdołano ich odnaleźć.
- Rozumiem. Zgadzam się z decyzją rady. Podzielenie amuletu w taki sposób było dobrym zakończeniem jego niechlubnej historii.
- Ojcze, przecież to marnotrawstwo! Tak potężny artefakt zniszczony, tyle dobra by z niego mogło być.
- Wierz mi synu, nic dobrego ten amulet nie przyniósł dotąd i nie przyniósłby w przyszłości. Dawał zbyt potężną moc jednostce. Nikt nie jest godzien władać całym światem i wszystkimi ludźmi, nawet ja. Tak nie można. Widzę synu, że tego nie rozumiesz, ale może kiedyś zrozumiesz. Bycie władcą, to nie same przywileje, ale zwłaszcza odpowiedzialność, odpowiedzialność za poddanych mu ludzi.
- Gdybyś miał amulet mógłbyś ochronić swoich poddanych!
- Użył bym go raz, kiedy byłoby mi potrzebne, dwa razy bo tak łatwiej. Później nie mógłbym oprzeć się pokusie szybkiego zażegnywania problemów, byłaby ona zbyt duża. Zwróć synu uwagę na to, kiedy użycie amuletu byłoby uzasadnione, a kiedy nie. Jak to niby określić? Nie da się. Każdy władca wmawiałby sam sobie „To było konieczne”, „Musiałem to zrobić”. Nawet ja bym tak robił. Ta potęga jest zła. Łatwo przynosi, korzyści, ale są one tak naprawdę ulotne i fałszywe. Taka władza doczekała by się szybkiego kresu, bo pamiętaj synu o jednym: Lud powinien szanować władcę, a nie bać się go. Jeżeli będziesz postępował inaczej prędzej czy później stracisz wszystko, łącznie z życiem.
***
WWWKrople skapnęły na pergamin, a ten zajął się zielonym ogniem. Zakapturzony mężczyzna w purpurowej szacie powiedział szybko dwa słowa i nietypowy ogień zniknął. Następnie podciągnął rękawy i sięgnął w kierunku srebrnej szkatułki. Z jej wnętrza wydobywało się pomarańczowo-złote światło. Gdy dłonie mężczyzny znalazły się ponad nią zaczął wymawiać dziwne słowa. Dla zwyczajnego człowieka, mieszczanina, chłopa, a nawet rycerza byłby to zwykły bełkot. Niewiele osób na świecie wiedziałoby co osobnik w purpurze robi, a jeszcze mniej zrozumiałoby jego słowa. Jednak w tej sytuacji nie było żadnych ludzi, znających mowę zakapturzonego, ani tych nieznających. Mężczyzna w purpurze w samotności wypowiadał słowa nasączone potężną magią i łamiące zakazy królewskie i Rady magów. Gdy skończył zamilkł, po czym cofnął ręce. Światło wydobywające się ze szkatułki zniknęło. Mężczyzna sięgnął drżącą ręką w kierunku , z którego przed momentem ją zabrał. Zamarł na chwilę. W kamiennej komnacie przepełnionej chłodem było słychać bicie jego serca. Mężczyzna stał z ręką wyciągniętą nad drewnianym stołem pełnym zwojów, pergaminów z notatkami, przyborów alchemicznych, a także kowalskich. W końcu przełamał się, otworzył delikatnie szkatułkę i wyciągnął jej zawartość. Jakieś świecidełko, spoczywające w jego dłoni błysnęło światłem odbitym od świec. Mężczyzna wydał z siebie ciche, złowieszcze westchnienie.
***
WWWSeptimus pędem wleciał do Sali tronowej. Zdyszany zaczął krzyczeć.
- Panie, panie… - przerwał by nabrać powietrza.
- Septimusie co się dzieje? Co to był za okropny hałas? Nidy nie słyszałem równie potężnego huku, grzmotu, jak to nazwać? Jakby coś rozrywano, coś twardego, niebywale twardego. Mówże co się stało!
- Zniknęła! Wyspa! Zniknęła!
- Co ty opowiadasz?
- Panie, zniknęła Wyspa Magów, nie ma po niej śladu!
- Jak latająca wyspa, może od tak zniknąć?
- Nie wiem Panie, nie mam pojęcia, ale czuję, że ma coś z tym wspólnego bardzo potężna magia.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Nie życzę sobie by fragmenty tego utworu brały udział w zabawie „Babol Miesiąca”.
"Zakazany amulet" [Fantasy]
1
Ostatnio zmieniony sob 30 mar 2013, 19:28 przez Boliver, łącznie zmieniany 2 razy.
"Człowiek z nowymi pomysłami jest wariatem, dopóki nie odniesie sukcesu" Mark Twain