"Zakazany amulet" [Fantasy]

1
Prolog

WWWDębowe drzwi zaskrzypiały nienaoliwionymi zawiasami, a do pomieszczenia wszedł mężczyzna w eleganckiej, dworskiej szacie. Robił kroki pewnie, ale nie spieszył się. Szedł po czerwono-złotym dywanie. Co jakiś czas zatrzymywał się. Z perspektywy obserwatora wyglądało na to, że mężczyzna nie wie gdzie iść, lub waha się odnośnie tego. Jednakże trudno byłoby określić co siedzi w jego głowie, gdyż twarz mężczyzny nie zdradzała żadnych emocji.
- Stać! Nazwisko i cel wizyty?
WWWMężczyzna zmierzył wzrokiem, dwóch strażników, a w szczególności tego, który zadał mu pytanie. Młody, na pewno przydzielono go tu niedawno, dlatego nic nie rozumie, dlatego pyta – myślał.
- Najmocniej przepraszam Panie Septimusie – odezwał się drugi strażnik, który jakby się dopiero obudził – Proszę wejść, król już czeka na pańskie wieści.
Septimus ruszył. Przeszedł pomiędzy strażnikami i przekroczył próg drzwi otwartych przed nim.
- Kto to był?
- Idioto, to przecież Septimus, doradca królewski.
- Ten wspaniały, który zalecił mu wzmocnienie wysp na południu i w ten sposób uratował kilka tysięcy ludzi? Ten, który…
- Tak, ten sam – przerwał mu drugi strażnik. – Uważaj na następny raz.
- To twoja wina, mogłeś mi powiedzieć wcześniej. Na następny raz nie przysypiaj na służbie.
- Ty chłystku! Zaraz ci skórę wygarbuje za takie gadanie!
- Co to ma być? Gribber, jak ty się zachowujesz? Bo wylecisz na zbity pysk. Rzucać się na innego strażnika, kto by pomyślał. Niby taki stary i doświadczony, a idiota.
- Najmocniej przepraszam, panie naczelniku.
- Cicho! Septimus jest?
- Tak panie, już poszedł do króla.
- Dobrze.
WWWKolejny mężczyzna przeszedł przez drzwi prowadzące do sali tronowej. Dla niego, jak i tego pierwszego nie była ona niczym nadzwyczajnym, jednakże taki widok dla kogoś kto pierwszy raz w życiu ujrzałby tak ogromne i niebywałe pomieszczenie, byłby czymś niezapomnianym.
WWWPotężna sala z marmurowymi kolumnami, ozdobionymi licznymi zdobieniami z metali szlachetnych, krzyżowo-żebrowym sklepieniem, posiadającym liczne freski nawiązujące do rodziny królewskiej jak i historii magii oraz półkoliste, szerokie okna wpuszczające połacie światła w ten przybytek to tylko cześć niezwykłych rzeczy, na które mógłby zwrócić uwagę potencjalny obserwator.
***
- Septimusie, dobrze, że jesteś. Czekam na wieści z wyspy magów, co szanowna Rada magów osiągnęła i jakie są rezultaty ich działań?
- Panie mój, mam złe i dobre wieści. Po pierwsze…
- Chwileczkę! – zawołał mężczyzna, który wszedł do sali po Septimusie.
- Chodź szybko synu. No mów, mów Septimusie.
- No więc amulet okazał się zbyt potężny. Radzie magów nie udało się go zniszczyć.
WWWNa twarzach słuchaczy można było rozpoznać zdumienie.
- Rada stosowała rożne zaklęcia, pojedyncze, złożone, takie rzucane w pojedynkę jak i wspólnie. Po nieudanych próbach doszli do wniosku, że jeśli amuletu nie da się zniszczyć, należy go unieszkodliwić, aby nikt nie posiadł jego mocy. W tym celu podzielono go na trzy części, jednakże był to proces złożony. Nie chodzi to o zwyczajne pocięcie amulety, co byłoby oczywiście niewykonalne, ale o podzielnie go na trzy równe fragmenty, z równymi fragmentami mocy oraz co ważne zaklęcie ich w taki sposób, aby nie dało się ich złożyć na nowo. Części artefaktu zostały umieszczone w trzech różnych grobowcach, w różnych, dalekich od siebie miejscach. Istotne jest, że grobowce, jak i amulety zostały dodatkowo zaklęte w taki sposób, aby nie zdołano ich odnaleźć.
- Rozumiem. Zgadzam się z decyzją rady. Podzielenie amuletu w taki sposób było dobrym zakończeniem jego niechlubnej historii.
- Ojcze, przecież to marnotrawstwo! Tak potężny artefakt zniszczony, tyle dobra by z niego mogło być.
- Wierz mi synu, nic dobrego ten amulet nie przyniósł dotąd i nie przyniósłby w przyszłości. Dawał zbyt potężną moc jednostce. Nikt nie jest godzien władać całym światem i wszystkimi ludźmi, nawet ja. Tak nie można. Widzę synu, że tego nie rozumiesz, ale może kiedyś zrozumiesz. Bycie władcą, to nie same przywileje, ale zwłaszcza odpowiedzialność, odpowiedzialność za poddanych mu ludzi.
- Gdybyś miał amulet mógłbyś ochronić swoich poddanych!
- Użył bym go raz, kiedy byłoby mi potrzebne, dwa razy bo tak łatwiej. Później nie mógłbym oprzeć się pokusie szybkiego zażegnywania problemów, byłaby ona zbyt duża. Zwróć synu uwagę na to, kiedy użycie amuletu byłoby uzasadnione, a kiedy nie. Jak to niby określić? Nie da się. Każdy władca wmawiałby sam sobie „To było konieczne”, „Musiałem to zrobić”. Nawet ja bym tak robił. Ta potęga jest zła. Łatwo przynosi, korzyści, ale są one tak naprawdę ulotne i fałszywe. Taka władza doczekała by się szybkiego kresu, bo pamiętaj synu o jednym: Lud powinien szanować władcę, a nie bać się go. Jeżeli będziesz postępował inaczej prędzej czy później stracisz wszystko, łącznie z życiem.
***
WWWKrople skapnęły na pergamin, a ten zajął się zielonym ogniem. Zakapturzony mężczyzna w purpurowej szacie powiedział szybko dwa słowa i nietypowy ogień zniknął. Następnie podciągnął rękawy i sięgnął w kierunku srebrnej szkatułki. Z jej wnętrza wydobywało się pomarańczowo-złote światło. Gdy dłonie mężczyzny znalazły się ponad nią zaczął wymawiać dziwne słowa. Dla zwyczajnego człowieka, mieszczanina, chłopa, a nawet rycerza byłby to zwykły bełkot. Niewiele osób na świecie wiedziałoby co osobnik w purpurze robi, a jeszcze mniej zrozumiałoby jego słowa. Jednak w tej sytuacji nie było żadnych ludzi, znających mowę zakapturzonego, ani tych nieznających. Mężczyzna w purpurze w samotności wypowiadał słowa nasączone potężną magią i łamiące zakazy królewskie i Rady magów. Gdy skończył zamilkł, po czym cofnął ręce. Światło wydobywające się ze szkatułki zniknęło. Mężczyzna sięgnął drżącą ręką w kierunku , z którego przed momentem ją zabrał. Zamarł na chwilę. W kamiennej komnacie przepełnionej chłodem było słychać bicie jego serca. Mężczyzna stał z ręką wyciągniętą nad drewnianym stołem pełnym zwojów, pergaminów z notatkami, przyborów alchemicznych, a także kowalskich. W końcu przełamał się, otworzył delikatnie szkatułkę i wyciągnął jej zawartość. Jakieś świecidełko, spoczywające w jego dłoni błysnęło światłem odbitym od świec. Mężczyzna wydał z siebie ciche, złowieszcze westchnienie.
***
WWWSeptimus pędem wleciał do Sali tronowej. Zdyszany zaczął krzyczeć.
- Panie, panie… - przerwał by nabrać powietrza.
- Septimusie co się dzieje? Co to był za okropny hałas? Nidy nie słyszałem równie potężnego huku, grzmotu, jak to nazwać? Jakby coś rozrywano, coś twardego, niebywale twardego. Mówże co się stało!
- Zniknęła! Wyspa! Zniknęła!
- Co ty opowiadasz?
- Panie, zniknęła Wyspa Magów, nie ma po niej śladu!
- Jak latająca wyspa, może od tak zniknąć?
- Nie wiem Panie, nie mam pojęcia, ale czuję, że ma coś z tym wspólnego bardzo potężna magia.


----------------------------------------------------------------------------------------------
Nie życzę sobie by fragmenty tego utworu brały udział w zabawie „Babol Miesiąca”.
Ostatnio zmieniony sob 30 mar 2013, 19:28 przez Boliver, łącznie zmieniany 2 razy.
"Człowiek z nowymi pomysłami jest wariatem, dopóki nie odniesie sukcesu" Mark Twain

2
Boliver pisze:Dębowe drzwi zaskrzypiały nienaoliwionymi zawiasami, a do pomieszczenia wszedł mężczyzna w eleganckiej, dworskiej szacie.
Ech, ech, nie drzwi zaskrzypiały zawiasami tylko zawiasy zaskrzypiały lub same drzwi zaskrzypiały. Nie udziwniajmy. Do tego nieprawidłowy spójnik - zamiast a powinno być i.
Boliver pisze:Robił kroki pewnie, ale nie spieszył się. Szedł po czerwono-złotym dywanie.
To brzmi raczej niedobrze. Czyta się jakby jechać bryczką po wybojach.
Szedł pewnie lub kroczył pewnie. Ewentualnie stawiał kroki.
Boliver pisze:Co jakiś czas zatrzymywał się. Z perspektywy obserwatora wyglądało na to, że mężczyzna nie wie gdzie iść, lub waha się odnośnie tego.
To zdanie to jakiś koszmarek. Szedł po dywanie i się zatrzymywał, nie wiedząc gdzie iść? Ale jeszcze przed chwilą szedł pewnie. A teraz się waha. Podkreślone do wywalenia. Straszliwe konstrukty językowe jakieś.
Jednakże trudno byłoby określić co siedzi w jego głowie, gdyż twarz mężczyzny nie zdradzała żadnych emocji.
Nie twarz, a ewentualnie wyraz twarzy. Jeżeli już uważasz, ze niezmiernie istotne jest o tym napisać.
Fragment podkreślony to jakiś bezsens, ponieważ nie tylko stylistycznie brzmi kiepsko, ale i nie jest spójny logicznie - obserwacja zachowania (zatrzymywanie się) sugerowało wahanie, coś zatem możemy wnioskować. Ponadto emocje też nam nie wszystkie myśli zdradzą. Podsumowując - niezręczne wyrażenie, wnoszące mętlik.
Boliver pisze:Mężczyzna zmierzył wzrokiem, [bez przecinka] dwóch strażników, a w szczególności tego, który zadał mu pytanie.
Boliver pisze:- Najmocniej przepraszam Panie Septimusie – odezwał się drugi strażnik, który jakby się dopiero obudził [kropka] –
Septimus niezwykle i natychmiast kojarzy mi się z Gwiezdnym pyłem Gaimana.
Zwróć uwagę na poprawny zapis dialogów!
Boliver pisze:Przeszedł pomiędzy strażnikami i przekroczył próg drzwi otwartych przed nim.
szyk: otwartych przed nim drzwi
Zaczynam dostrzegać natręctwo opisywania drobiazgowo każdej czynności wykonanej przez bohatera. Taka nadmierna szczegółowość całkowicie zabija napięcie i uniemożliwia płynne czytanie. Skoncentruj się na tym co istotne, banały zostaw wyobraźni czytelnika.
Jak napiszesz:
Bez słowa wyjaśnienia minął strażników i wkroczył do komnaty
To też będzie wiadomo co i jak. To jakby pisać: uniósł łyżkę, napinając mięśnie przedramienia i dłoni po czym pokierował ją do ust, zamknął je, zsuwając wargą zawartość łyżki i przełknął, po czym powtórzył tę czynność wielokrotnie aż opróżnił miskę... zamiast zjadł zupę, nie? Chyba, że ma być parodia:)
Boliver pisze:Ten wspaniały, który zalecił mu wzmocnienie wysp na południu i w ten sposób uratował kilka tysięcy ludzi?
Wspaniały co? Bohater? Kupiec? Kto komu zlecił? S. królowi czy na odwrót?
Wzmocnienie wysp? w tym momencie wyobraziłam sobie jak łódkami zwożą ziemię, żeby wzmocnić te wyspy :D Chyba nie o to chodziło, co? Staraj się pisać jasno i konkretnie.
Boliver pisze: Dla niego, jak i tego pierwszego nie była ona niczym nadzwyczajnym, jednakże taki widok dla kogoś kto pierwszy raz w życiu ujrzałby tak ogromne i niebywałe pomieszczenie, byłby czymś niezapomnianym.
To jest tasiemcowate zdanie w sposób niezapomniany kaleczące język polski!
Boliver pisze:Potężna sala z marmurowymi kolumnami, ozdobionymi licznymi zdobieniami z metali szlachetnych, krzyżowo-żebrowym sklepieniem, posiadającym liczne freski nawiązujące do rodziny królewskiej jak i historii magii oraz półkoliste, szerokie okna wpuszczające połacie światła w ten przybytek to tylko cześć niezwykłych rzeczy, na które mógłby zwrócić uwagę potencjalny obserwator.
A tu kolejne. Opis nie może być zlepkiem określeń, wrzuconych w jedno długaśne zdanie. A tu wszystko, groch z kapustą, kolumny marmurowe, sklepienia i freski, okna i połacie światła, uch!
I babole w stylu: ozdobione zdobieniami, połacie światła i przybytek, który niezwykle potocznie kojarzy się z toaletą :P.
Cóż to za maniera z tym potencjalnym obserwatorem?
Boliver pisze:- No więc amulet okazał się zbyt potężny.
Jak to mawiała pani w podstawówce: No więc i dwója bęc... niezbyt ciekawe rozpoczęcie zdania :)
Dobra, kończę łapankę i podsumuję, bo mogłabym tak zdanie po zdaniu poprawiać. A w sumie to jest to całe do przeredagowania. Zwłaszcza takie perełki:
Boliver pisze:Na twarzach słuchaczy można było rozpoznać zdumienie.
Boliver pisze:Mężczyzna wydał z siebie ciche, złowieszcze westchnienie.
A na koniec:
- Jak latająca wyspa, może od tak zniknąć?
- Nie wiem Panie, nie mam pojęcia, ale czuję, że ma coś z tym wspólnego bardzo potężna magia.
Wybacz, ale jak doszłam do tego kawałka, to zaczęłam się okropnie śmiać.
Podsumowując:
Fabuła schematyczna do bólu: potężny artefakt, zły mag, król, ale i ze schematu można coś wykrzesać, byle to ciekawie przedstawić. Niestety na ten moment długa droga przed tobą, polecam przede wszystkim dużo czytać, czytać i znów czytać, a także korzystać z uwag pod tekstami innych. Wiele z nich jest uniwersalnych, zwłaszcza dotyczących wprowadzania bohatera, konstruowania opisów.
Powodzenia.

3

Boliver pisze:Mężczyzna zmierzył wzrokiem, [bez przecinka] dwóch strażników, a w szczególności tego, który zadał mu pytanie.
Boliver pisze:- Najmocniej przepraszam Panie Septimusie – odezwał się drugi strażnik, który jakby się dopiero obudził [kropka] –

Septimus niezwykle i natychmiast kojarzy mi się z Gwiezdnym pyłem Gaimana.
Zwróć uwagę na poprawny zapis dialogów!

Skojażenie nie musi chyba oznaczać czegoś złego?

Zwróć uwagę na poprawny zapis dialogów!

Mógłbyś sprecyzować?
Boliver pisze:Ten wspaniały, który zalecił mu wzmocnienie wysp na południu i w ten sposób uratował kilka tysięcy ludzi?

Wspaniały co? Bohater? Kupiec? Kto komu zlecił? S. królowi czy na odwrót?
Wzmocnienie wysp? w tym momencie wyobraziłam sobie jak łódkami zwożą ziemię, żeby wzmocnić te wyspy :D Chyba nie o to chodziło, co? Staraj się pisać jasno i konkretnie.

Celowo tak zredagowałem to zdanie. Miało ono ukazać jak "nieogarnięty" jest strażnik.


przybytek[/i], który niezwykle potocznie kojarzy się z toaletą :P.

Kwestia skojarzeń... mnie się nie kojarzy z toaletą.

Boliver pisze:- No więc amulet okazał się zbyt potężny.

Jak to mawiała pani w podstawówce: No więc i dwója bęc... niezbyt ciekawe rozpoczęcie zdania :)

W tym przypadku był to również celowy zabieg, ale ok.

- Jak latająca wyspa, może od tak zniknąć?
- Nie wiem Panie, nie mam pojęcia, ale czuję, że ma coś z tym wspólnego bardzo potężna magia.

Wybacz, ale jak doszłam do tego kawałka, to zaczęłam się okropnie śmiać.

Co jest w tych wypowiedziach nie tak? Mógłbyś sprecyzować? Budowa zdań? Są "banalne"? Jeśli chodzi o śmiech - fantastyka, też może bawić (a nawet robi to często).

Fabuła schematyczna do bólu: potężny artefakt, zły mag, król, ale i ze schematu można coś wykrzesać, byle to ciekawie przedstawić.

Owszem, w Prologu przestawia się schematycznie, ale później już nie.
Później nie jest schematycznie, albo przynajmniej ja się z takim schematem nie spotkałem.

Niestety na ten moment długa droga przed tobą, polecam przede wszystkim dużo czytać, czytać i znów czytać, a także korzystać z uwag pod tekstami innych. Wiele z nich jest uniwersalnych, zwłaszcza dotyczących wprowadzania bohatera, konstruowania opisów.
Powodzenia.

Ostatnimi czasy czytam coraz więcej...
Dziękuję za weryfikację.
Błędy zrozumiałem i zastanowię się jak ich unikać.
"Człowiek z nowymi pomysłami jest wariatem, dopóki nie odniesie sukcesu" Mark Twain

4
Boliver pisze:Skojażenie nie musi chyba oznaczać czegoś złego?
Skojarzenie niby nie. Jednak jest to uwaga istotna moim zdaniem.
Boliver pisze:Mógłbyś sprecyzować?
Mogłabym, a nawet to uczyniłam wstawiając w nawiasie kwadratowym uwagę.
Boliver pisze:Kwestia skojarzeń... mnie się nie kojarzy z toaletą.
Ale może. Nie jest to błąd, jednak zwracam uwagę na taka możliwość.
Boliver pisze:Celowo tak zredagowałem to zdanie. Miało ono ukazać jak "nieogarnięty" jest strażnik.
Niemniej zdanie jest to cokolwiek bełkotliwe. Tzn mnie jako czytelnikowi nie wskazało nieogarnięcia strażnika, tylko językowy lapsus.
Boliver pisze:W tym przypadku był to również celowy zabieg, ale ok.
Celowy zabieg, który miał na celu pokazać co? Jak nieogarnięty jest również doradca? Niewykształcony?
Boliver pisze:Co jest w tych wypowiedziach nie tak? Mógłbyś sprecyzować? Budowa zdań? Są "banalne"?
Jeżeli komizm był zamierzony, to nic złego. Jeżeli nie... to masz odpowiedź. Owszem są banalne i przypominają rozmowę dwóch niezbyt rozgarniętych osób.
Boliver pisze:Owszem, w Prologu przestawia się schematycznie, ale później już nie.
Odnoszę się tylko do tego co tutaj zaprezentowane. sam schemat nie jest zły, gorzej jak korzystanie ze schematu jest też... schematyczne :)
Boliver pisze:Ostatnimi czasy czytam coraz więcej...
I bardzo dobrze! Powodzenia.
Czarna Gwardia
Potęga słowa - II tekst

5
Boliver pisze:Z perspektywy obserwatora wyglądało na to, że mężczyzna nie wie gdzie iść, lub waha się odnośnie tego.
Strasznie pokrętne zdanie. Zwłaszcza początek i koniec.
Nie kombinuj za bardzo. "Normalne" zdanie jest lepsze niż coś, co sztucznie komplikujesz
Boliver pisze:Jednakże trudno byłoby określić co siedzi w jego głowie, gdyż twarz mężczyzny nie zdradzała żadnych emocji.
Z zachowania coś jednak można by wnioskować... Zresztą w tym momencie zastanawianie się, co siedzi w głowie tego gościa to mój ostatnio problem. Nie nakreśliłeś go jeszcze dość ciekawie, żeby czytelnika to zastanawiało. Skup się na plastycznym oddaniu sceny, w tedy takich kwestii nie będziesz musiał upychać tak łopatologicznie.
Boliver pisze:Mężczyzna zmierzył wzrokiem, dwóch strażników, a w szczególności tego, który zadał mu pytanie.
Zbędny przecinek po "wzrokiem".
Boliver pisze:- Najmocniej przepraszam Panie Septimusie – odezwał się drugi strażnik, który jakby się dopiero obudził – Proszę wejść, król już czeka na pańskie wieści.
Niepoprawny zapis dialogu.
Poza tym, jeśli ów Septimus nie ma na imię "Pan", to "panie" piszemy małą literą.
Septimus ruszył. Przeszedł pomiędzy strażnikami i przekroczył próg drzwi otwartych przed nim.
Naprawdę potrzeba aż trzech czasowników, żeby opisać, jak gość wchodzi do sali? Niepotrzebnie skupiasz się na takich rzeczach. Bardziej przydałyby się jakieś detale dotyczące tego Septimusa, czy cokolwiek.
Boliver pisze:- Kto to był?
- Idioto, to przecież Septimus, doradca królewski.
- Ten wspaniały, który zalecił mu wzmocnienie wysp na południu i w ten sposób uratował kilka tysięcy ludzi? Ten, który…
- Tak, ten sam – przerwał mu drugi strażnik. – Uważaj na następny raz.
- To twoja wina, mogłeś mi powiedzieć wcześniej. Na następny raz nie przysypiaj na służbie.
- Ty chłystku! Zaraz ci skórę wygarbuje za takie gadanie!
- Co to ma być? Gribber, jak ty się zachowujesz? Bo wylecisz na zbity pysk. Rzucać się na innego strażnika, kto by pomyślał. Niby taki stary i doświadczony, a idiota.
- Najmocniej przepraszam, panie naczelniku.
- Cicho! Septimus jest?
- Tak panie, już poszedł do króla.
- Dobrze.
Ta scena naprawdę rozgrywa się przed drzwiami komnaty królewskiej? I kończy się tylko krótką burą? Rany, ale pałac.
Boliver pisze:Kolejny mężczyzna przeszedł przez drzwi prowadzące do sali tronowej. Dla niego, jak i tego pierwszego nie była ona niczym nadzwyczajnym, jednakże taki widok dla kogoś kto pierwszy raz w życiu ujrzałby tak ogromne i niebywałe pomieszczenie, byłby czymś niezapomnianym.
Podkreślony fragment to wciskanie czytelnikowi oczywistości. Tak opisałeś obu gości, że widać, iż są tu nie pierwszy raz.
Potężna sala z marmurowymi kolumnami, ozdobionymi licznymi zdobieniami z metali szlachetnych, krzyżowo-żebrowym sklepieniem, posiadającym liczne freski nawiązujące do rodziny królewskiej jak i historii magii oraz półkoliste, szerokie okna wpuszczające połacie światła w ten przybytek to tylko cześć niezwykłych rzeczy, na które mógłby zwrócić uwagę potencjalny obserwator.
No i nic nie zobaczyłam. Nudna wyliczanka. Porządny opis to sztuka. Musisz dać czytelnikowi pochylić się nad co ciekawszymi elementami. Banały najlepiej odpuścić. I tak dalej. Brakuje wyważenia. Do tego w tak długim zdaniu łatwo o babole: "freski nawiązywały do rodziny królewskiej"...

Scena narady...
Ojej, te dialogi są tak drewniane... Każdy wali formułkę. Zero emocji, zero charakterów i do tego łopatologiczne tłumaczenie sytuacji (chyba bardziej czytelnikowi niż królowi - to się niestety rzuca w oczy). Język wszystkich bohaterów jest taki sam i niestety, tak samo hmm... toporny. To nie ułatwia wyobrażenia sobie całej sceny, uwierzenia w "dramatyzm" wydarzeń. Niestety, z bohaterów wychodzą kukiełki odgrywające swoje role.
Boliver pisze:nietypowy ogień zniknął. Następnie podciągnął rękawy
Błąd podmiotu domyślnego. Z tego zdania wynika, że to ogień podciągnął rękawy.
Boliver pisze:Dla zwyczajnego człowieka, mieszczanina, chłopa, a nawet rycerza byłby to zwykły bełkot. Niewiele osób na świecie wiedziałoby co osobnik w purpurze robi, a jeszcze mniej zrozumiałoby jego słowa.
Tak, wiemy już... Powtarzasz informacje.
Boliver pisze:osobnik w purpurze robi, a jeszcze mniej zrozumiałoby jego słowa. Jednak w tej sytuacji nie było żadnych ludzi, znających mowę zakapturzonego, ani tych nieznających. Mężczyzna w purpurze
Powtórzenie określenia. Nieładnie to brzmi.
Boliver pisze:zamilkł, po czym cofnął ręce. Światło wydobywające się ze szkatułki zniknęło. Mężczyzna sięgnął drżącą ręką w kierunku , z którego przed momentem ją zabrał. Zamarł na chwilę. W kamiennej komnacie przepełnionej chłodem było słychać bicie jego serca. Mężczyzna stał z ręką
Powtórzenia, powtórzenia.
Poza tym... Wiem, że chcesz budować klimat, wrzucić co nieco patosu. Jednak takie rozdrabnianie opisu nie służy budowaniu atmosfery, tylko męczeniu czytelnika. Zastanów się nad innymi detalami, które mogłyby zaciekawić/zaniepokoić odbiorcę. Co jeszcze towarzyszy temu rytuałowi? Bo naprawdę "wyciągnął rękę, cofnął rękę, znów wyciągnął rękę" nie buduje napięcia.
Boliver pisze:Mężczyzna wydał z siebie ciche, złowieszcze westchnienie.
"Złowieszcze westchnienie" po prostu brzmi komicznie. Burzy klimat, bo czuć w nim takie silenie się na "mhroczne" pisanie.
Boliver pisze:może od tak zniknąć?
ot tak

Ostatni dialog. No i znowu... Drewniana rozmowa, a bohaterowie wypadają trochę głupawo... Ten Septimus taki niby genialny doradca, a odkrywa Amerykę w postaci: "jak zniknęła wyspa magów, to pewnie miała z tym coś do czynienia magia". Surprise, surprise.

Niestety, na chwilę obecną to słaby kawałek. Nie radzisz sobie z budowaniem bohaterów i klimatu. To kwestia wyczucia, doboru słów, kompozycji... Tutaj chyba niewiele więcej mogę poradzić niż tylko przyjrzeć się swoim błędom - to raz - a dwa - czytać świadomie (to znaczy przyglądać się temu, jak pisarze kreują swoje postaci, jakich słów, sposobów warsztatowych używają, by osiągnąć dany efekt, jak napisane jest to, co Ci się podoba itd.). Powodzenia w dalszych próbach.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”