WYNALAZEK

1
WYNALAZEK

Mój przyjaciel Grześ siedział w pubie przy swoim ulubionym stoliku i wpatrywał się w blat. Przysiadłem się do niego, ale nawet na mnie nie spojrzał.
- Jak tam? - spytałem bez przesadnego zainteresowania.
Wzruszył ramionami.
- Masz jakiś kłopot? - moje pytanie znowu zawisło w próżni. Tym razem nawet nie wzruszył ramionami.
- No, stary, co się z tobą dzieje?! - zdenerwowałem się nieco.
Spojrzał na mnie tępo.
- Wynalazek - powiedział przez nos.
- Jaki? - spytałem.
- Mój - mruknął ponuro.
- Nie działa? - przeszedłem do konkretów.
- Działa.
- To w czym problem?
- Nie zawsze.
- Co „nie zawsze”?
- Działa. Nie zawsze. Czasami działa, czasami nie.
- Aha - powiedziałem domyślnie. - A co to za wynalazek?
- Zegar - odpowiedział Grześ krótko i zwięźle.
- Normalny zegar? - poczułem się nieco rozczarowany.
- Niezupełnie normalny.
- No więc jaki?
- Bardzo nietypowy. W zasadzie elektryczny. Mechanizm ma niezbyt skomplikowany. A co najważniejsze - głośno podaje godzinę. Zazwyczaj męskim głosem.
- Jak to możliwe? - spytałem naprawdę zaciekawiony.
- Nie wiem - Grześ wzruszył ramionami. - Aha - dodał po chwili - czasami podaje godzinę przez telefon.
- Przez telefon?
- Tak. Dzwoni i mówi.
- Genialne - wyszeptałem z nabożną czcią. - No, to przecież jest genialne...
Grześ uśmiechnął się ponuro. Był to bardzo przykry uśmiech.
- I co z tego, że genialne, jak nie działa tak, jak się należy? - spytał.
Milczałem, czekając na dalszy ciąg. Dalszy ciąg nastąpił.
- Po pierwsze - Grześ odgiął jeden palec - nie zawsze podaje czas dokładnie. Czasami tylko w przybliżeniu. Po drugie - odgiął drugi palec - mam problemy z regulacją głośności. Zupełnie nie wiem, jak to się robi. I po trzecie - odgiął trzeci palec - w zasadzie działa tylko w nocy. W dzień – bardzo kiepsko, albo nawet wcale. Może to wpływ wybuchów na Słońcu? - zasępił się wyraźnie.
Taktownie milczałem. Grześ też, chociaż mniej taktownie niż ja. On milczał tak jakby bardziej refleksyjnie. Posiedzieliśmy zatem parę chwil w milczeniu. Wreszcie Grześ wstał.
- Idziesz już? - spytałem zupełnie bez sensu.
- Muszę zdemontować - odpowiedział i ruszył do drzwi.
- Hej, Grzesiu! - zawołałem za nim. - Czy mogę TO zobaczyć?
Odwrócił się powoli.
- Jasne – powiedział.
Całą drogę do jego mieszkania przebyliśmy w głębokiej ciszy. Winda na szczęście działała i po paru chwilach byliśmy już w niezbyt przytulnym lokum na dziewiątym piętrze jednego z wieżowców na nowym osiedlu. Od razu wprowadził mnie do małego pokoju, w którym stał ów cud techniki dwudziestego pierwszego wieku.
Jak na cud wyglądało toto dość, powiedziałbym, przeciętnie. Ot, silnik od pralki, na którego osi zainstalowany był jakiś sprytny mechanizm z przekładnią i dwoma młotkami produkcji, zdaje się, radzieckiej. Wszystko to tkwiło w starym cebrze.
- Jak to działa? - zapytałem podejrzliwie, bo urządzenie swoim wyglądem przypominało wszystko, tylko nie zegar. Grześ uśmiechnął się pod nosem i włączył całe urządzenie do prądu.
Młotki zaczęły walić o ścianki cebra, a straszliwe dudnienie słychać było chyba na całym osiedlu. Jak oparzony dopadłem do przewodu i wyszarpnąłem wtyczkę z gniazdka.
- Czyś ty oszalał, Grzesiu?! - syknąłem ze złością. - Wiesz, która jest godzina?!
I w tym momencie zegar... zadziałał. Usłyszałem walenie w ścianę, a po chwili zrozpaczony męski głos zawył:
- Panie, jest wpół do trzeciej w nocy!!!
Grześ spojrzał na zegarek i westchnął.
- No, sam widzisz... Spieszy się o pięć minut - powiedział i zaczął demontować.
Ostatnio zmieniony wt 31 lip 2012, 23:33 przez MaciejŚlużyński, łącznie zmieniany 3 razy.
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

2
maciejslu

Po smoku to Twój kolejny dobry tekst i od teraz masz nowego fana. Nie wiem, jak w innych, ale w tych podoba mi się humor, a zwłaszcza walka z szablonami. Pomysł z zegarem i jego opisanie – świetny jest, a nawet cudny jest. Opowiadanie przypomina lemowskie igraszki Pirxa. Tam też w jednym utworku Pirx posługiwał się aparatem klejonym gumą do żucia.

pozdrawiam
Marek Jastrząb (Owsianko) https://studioopinii.pl/dzia%C5%82/feli ... N9tKoJZNoo

nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.

5
Fajny żart, zgrabnie rzucony, aleeeeeeeee...

Siedzi Mietek u Heńka i popijają sobie wódeczkę. Nagle Mietek pyta Heńka:
- U Ciebie na ścianie wisi metalowa miska?
- To jest zegar z kukułką - odpowiada od niechcenia Heniek.
- Jak to zegar z kukułką?
- Zobaczysz...
W tym momencie Heniek podnosi ze stołu pustą już butelkę od wódki, bierze zamach i rzuca w wiszącą miskę. Zza ściany słychać:
- Ku... ku... ku***a, jest wpół do czwartej rano
Tacitisque senescimus annis
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -

6
- Normalny zegar? - poczułem się nieco rozczarowany.
A nie poczułby się zainteresowany, jak to zegar można uznać za swój wynalazek? Może to jakiś specjalny zegar?
- Aha - dodał po chwili - czasami podaje godzinę przez telefon.
- Aha - dodał po chwili. - Czasem podaje godzinę przez telefon.
Grześ uśmiechnął się ponuro. Był to bardzo przykry uśmiech.
Albo ponury, albo przykry.
Milczałem, czekając na dalszy ciąg. Dalszy ciąg nastąpił.
Powtórzenie nie brzmi tu zbyt dobrze.

Szkoda, że to nie twój pomysł i właściwie mało od siebie dodałeś poza dialogiem na początku. No a w dialogu wyszło na to, że Grześ nie grzeszy zbytnio rozumem uznając walenie w ścianę za zegar. Cóż jeszcze dodać? Szybko i dobrze się czyta, choć i tekst nie należy do takich, które pozostają długo w pamięci.

7
Całkiem nieźle toto wykonane. Wycięłabym kilka powtórzeń. Wiem, że wstawione specjalnie, ale mnie jednak drażniły. Poza tym raz czy drugi dopowiedzenie do dialogu, ot, chociażby tutaj:
maciejslu pisze:- No, stary, co się z tobą dzieje?! - zdenerwowałem się nieco.
niepotrzebne.
Ale to takie uwagi mocno w stylu "widzi misia". Raz czy drugi interpunkcja też wywinęła Ci numer, ale nie bardzo chciało mi się odrywać od czytania dla takich drobiazgów.

Nie wiedziałam, że to wariacja na temat dowcipu - powiedziałabym, że troszkę szkoda, bo nie Twój pomysł, ale z drugiej strony... Idea zrobienia z tego miniaturki też fajna. Wyszło gładko, zabawnie, nie spaliłeś tego. Więc jako wprawka, czemu nie?
Początkowy dialog do mnie przemówił, opisy, chociaż krótkie, to wystarczająco sugestywne. Dobra robota.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

8
Podobalo mi się, troche grotekowe. Ale nie rozumiem dlaczego zaczął demontować. Wyciąl bym ostatnie cztery slowa, a po "minut" postawił trzy kropki...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”