Zagubiony w samotności (niedokończona powieść,wulgaryzmy)

1
Zaczęta jakiś czas temu, z powodu braku czasu jeszcze nie dokończona. W tekście występują słowa o wulgarnym zabarwieniu. Przepraszam za występowanie drobnych błędów, jeśli się pojawią. Powieść być może przesiąknięta inspiracjami Bukowskiego, Kerouac'a. Z niecierpliwością czekam na recenzję i rady. To dopiero początek, bo zamierzałem stworzyć coś dłuższego więc to taki wstęp do fabuły.
P.s po wrzuceniu tekstu z Worda, tutaj strasznie się pomieszał jeśli chodzi o układ, dlatego musiałem go edytować ręcznie i gdzieniegdzie mogłem nie poprawić znaków interpunkcyjnych.

"Zagubiony w samotności" :[/u]



ROZDZIAŁ I

„początek…”


Zachód słońca. Zegarek na jego nadwyrężonym nadgarstku wskazywał 17.00. Jak zwykle o tej porze jego celem była filiżanka kawy w pobliskiej knajpie. Wszedł: – Hej Jimmy ! – krzyknęła barmanka. On nie zwracając uwagi wrzucił kilka centów do grającej szafy. Nagle z drewnianego pudła wydobyła się trąbka Milesa Davisa, a Jimmy siadł do pobliskiego stolika. Chwile potem podeszła do niego kelnerka, 20 lat, włosy rude i wypalone jak cegła, a oczy ciemne jak ściany tej obskurnej nory. Jimmiego cholernie ciekawiła, ale ten nigdy nie powiedział do niej nic po za : „Jedna kawa i dzisiejszy New York Times”. Miał racje bo czy nie żyjemy dla samej ciekawości, dla samych pytań ? Poznając odpowiedzi na nie, dochodząc do prawdy, życie staje się monotonną codziennością, w której jedyne co rozważamy to czy zjeść na śniadanie bekon z jajkiem, czy odgrzać wczorajszy kawałek pizzy. Sensem życia nie staje się bycie szczęśliwym , tylko samo pytanie, sam sposób jak do tego dojść. Jimmy czekając, wyciągnął z kieszeni paczkę fajek. Topiąc się w dźwiękach trąbki Davisa, powoli zaciągał się papierosem. W końcu dostał filiżankę kawy i dzisiejszą gazetę. Czas mijał. Łyk kawy, papieros i następna strona gazety. Kolejne sekundy uciekały. Kolejni ludzie wychodzili z knajpy, a on dalej siedział przy swoim stoliku z pustą już filiżanką i pustą paczką po fajkach, które wypalił tak szybko jak życie wypalało jego, cholernie samotne życie. Knajpa opustoszała, nawet król jazzu zamilkł w swojej grze, pozostał sam. Nagle do knajpy weszła brunetka. Wchodząc wypadł jej z kieszeni obcisłych szortów, które jak wzrok nastolatka opinały jej piękną dupę, jakiś papierek. Jimmy będąc jedynym klientem w tą noc od razu zwrócił na nią uwagę : – Coś pani upadło – powiedział. Odbierając pognieciony i pobrudzony przez podłogę tej obskurnej nory świstek uśmiechnęła się i zabierając kupioną butelkę wina wyszła. Jimmy po chwili zapłacił rachunek i wybiegł z knajpy mając nadzieje, że jeszcze nacieszy swojego kutasa widokiem oddalającej się dupy. Otwiera drzwi, wychodzi, patrzy, a przed nim stoi ona z butelką wina : - Co dzisiaj robisz ? Może posłuchamy razem płyt ? – zapytała. Chwilę potem byli już razem u niego w mieszkaniu. Muzyka była akurat najmniej ważnym elementem tej całej układanki. Dotykając jej ust zapytał : - Dowiem się chociaż jak masz na imię ? – Ściskając go za krocze, odpowiedziała : - Czy w tym momencie najważniejsze jest jak mam na imię ? - Od tego momentu puste słowa, zastąpiły chwile pełne przyjemności, czystej przyjemności.Godzina ósma rano - słońce wstało, jakiś czas później wstał też i Jimmy. Był sam. Oprócz pięknej brunetki, zniknęło parę płyt Hendrixa i butelka wina, którą nie zdążyli nawet wypić. Poszedł do kibla, zaczynał czuć się wykorzystany, ale szybko o tym zapomniał przypominając sobie jak spędził ostatnią noc. Jedyne czego mógł żałować to te kilka winyli króla Rocka. Umył ręce, co mu się często nie zdarza. Ubrał na siebie to co leżało na łóżku. Z powodu nie przespanej nocy, włożył na swoją twarz stare okulary przeciwsłoneczne. Wyszedł na miasto coś zjeść. Z nadzieją na szczęśliwe spotkanie z brunetką, postanowił pojawić się w tej samej knajpie co dzień wcześniej. Podeszła do niego kelnerka zdziwiona, że tak wcześnie przyszedł, zapytała : - Co podać ? – Popatrzył na kartę, a raczej na brudny papierek z kilkoma daniami i powiedział : - Jajko sadzone, filiżankę gorącej i mocnej kawy – Z identyczną obojętnością w głosie kelnerka przyjęła zamówienie. Jimmy zjadł, zapłacił rachunek i wyszedł. Poszedł do oddalonego o dwie aleje biurowca NewMarce, gdzie swoją siedzibę miała miejscowa poczta. Wczorajszego dnia przeglądając New York Times, znalazł ogłoszenie o pracę. Szukali akurat kogoś do sortowania listów. Nie była to może wymagająca praca, ale przynajmniej zapewniała kilka dolarów na psie żarcie i sen w jakiejś zaplutej dziurze. Jimmy od razu spotkał się z szefem, który zapytał na początku: - Gdzie pracował pan wcześniej i jakie jest pana doświadczenie ? – Po lekkim zastanowieniu, a raczej strawieniu tego pieprzonego jajka sadzonego, odpowiedział : - Ostatnio pracowałem jako kierowca ciężarówki i doręczałem paczki w Seatle. – To dlaczego pan tam dalej nie pracuje ? – zapytał z lekkim zaniepokojeniem szef poczty. – Zwolniłem się sam, siedzenie w ciężarówce było nie wygodne. - Rozmowa trwała jeszcze chwilę. – Zadzwonimy do pana w razie przyjęcia na stanowisko. – Obojętny Jimmy powiedział tylko. – To do zobaczenia jutro. – Jakby był pewien, że dostał tą robotę. Zbliżała się noc. Zmęczony szukaniem pracy, a raczej wielkomiejskim tłokiem, postanowił spędzić tę noc samotnie w domu. Nie miał już siły iść do knajpy, napić się i szukać taniej dziwki. Leżał na kanapie i oglądał jakieś gówno w TV. Zadzwonił telefon : - Dobry wieczór. Tu Steve McMann. Został pan przyjęty na stanowisko, o które pan dzisiaj zabiegał. Widzimy się jutro o 9.00. – Nawet nie odpowiedział, sygnał się urwał. Jimmy przyjął tą informację, jak wiadomości z kraju puszczane w telewizji. Nagle usłyszał delikatne pukanie do drzwi. – Przecież zapłaciłem z góry za miesiąc, więc co ta suka chce. – Otworzył drzwi. – Cześć. Chyba jestem ci winna przeprosiny. – Powiedziała trzymając w jednej ręce kilka winyli Hendrixa, a w drugiej butelkę wina. Uśmiechnął się. Stanął mu właśnie przed oczami obraz wczorajszej nocy i nie tylko. Jimmy zaprosił ją do środka. Tym razem zdążyli wypić wino. Inaczej mówiąc, zdążyli porozmawiać. – To może powiesz mi coś o sobie ? – zapytała. – Do tego będzie potrzebna jeszcze jedna butelka. – odpowiedział, chcąc zmienić przebieg rozmowy. – To zaczekaj sekundę, a ja pójdę kupić coś. – Nie, tym razem nie pozwolę Ci wyjść, znowu nie wrócisz, a nie chciałbym Cię znowu stracić. – Słysząc to można było pomyśleć, że stała się dla niego kimś ważnym, chociaż na chwilę. W tle leciał Otis Redding, a Jimmy kontynuował. - Pierdolenie o sobie, uważam za szczyt hipokryzji. Dlatego…- I nagle zwykła rozmowa, stała się odpowiednikiem seksu. Coś co dla Jimmiego było tylko zaspokojeniem pragnień i kutasa, stało się tak bardzo zbędne. Brak znajomych, stałego związku, powoli go zżerał. Samotność, którą tak kochał, była najlepszym przykładem miłości platonicznej. Jego kochanka, niszczyła go z każdym dniem. Jednak w tym momencie coś pękło. Zaprosił do tego związku jeszcze jedną osobę, tworząc idealny trójkąt. Przy delikatnej rozmowie, z butelką dobrego wina, Phila i Eros połączyli się. I nastał początek. Niestety początek końca.


ROZDZIAŁ II

"lot..."


Wschodzące słońce, któro waliło przez okno, obudziło Jimiego. Nie chcąc jej budzić, wstał i poszedł do kibla. Wracając do pokoju usiadł na skraju starego łóżka i trzymając w gębie fajkę delektował się widokiem jej wąskich bioder. Nie wiadomo czy zapach papierosów, czy zapach stęchlizny w tej brudnej dziupli obudził ją. Obróciwszy się, uśmiechnęła się do niego i zapytała z wyjątkową dla siebie lekkością : - Jakieś szczególne życzenia w sprawie śniadania ? – Sophia, daj spokój i tak już muszę lecieć do pracy. Czynsz za, jak to mówi właścicielka mieszkanie, ktoś musi opłacić. Niestety jedynym, który mi jest w stanie zapłacić to ten pieprzony arogant. – Mając na myśli szefa poczty, kontynuował. –Wiesz dobrze, że odkąd opuściłem pierwszy dzień w pracy, ten idiota za każdym razem rano mnie sprawdza. – Żalił się, aż nagle przerwała mu ona. – Warto ? Czy to jest tego warte ? – Zapytała. Jednak nie usłyszała odpowiedzi. Gasząc peta, wyszedł. Minęły trzy godziny. Jimmy wrócił do mieszkania. Wszedł, uśmiechnął się i namiętnie pocałował Sophie. Odciągając go od siebie, z lekkim zdziwieniem, zapytała. – Dlaczego tak szybko ? – Uroki pracy. – Odpowiedział. Sophia skończyła właśnie gotować obiad. Razem delektowali się wspólnymi chwilami, sobą. Można było dostrzec coś więcej, coś więcej niż miłość, bo przecież czym jest miłość ? To tylkopuste słowo, które tylko ludzie potrafią wypełnić sobą. Jednak on, nie potrafił. Po prostu nie potrafił kochać. Nie mógł pogodzić się z miłością, która w osobie Sophii stawała się dla niego narkotykiem. Po pierwszym spotkaniu, jak typowy świeżak zauroczył się. Pragnął więcej i więcej. W jego rękach Sophia była niczym strzykawka pełna heroiny, którą musiał sobie codziennie zaaplikować. Jednak z każdym dniem, było gorzej. Powoli go to wypalało. Wpadł w tanią pułapkę o nazwie miłość, najbanalniejsze gówno na świecie. Początkowa fascynacja, nawet myślenie o tym jak o miłości, zmieniło go. – Pamiętasz co powiedziałaś mi rano?- Zapytał. – Pamiętam, ale…- Nagle on wstał, podszedł do niej. – Zapamiętaj, że jesteś dla mnie bardzo ważna…- Jednak nie dokończył zdania. Podszedł jedynie do okna i wypalił piątego już dzisiaj papierosa. Jak zawsze większość dnia spędzał sam, rano w pracy, potem w domu. Mimo obecności Sophii, wspólnych chwil był w środku sam. Następnego dnia, po powrocie z pracy, Jimmy nie był w nastroju do rozmowy, z jego twarzy można było wyczytać strach i ból codzienności. – Coś się stało?- Zapytała. – Przepraszam Cię, dostałem właśnie nakaz od szefa. Mam jeszcze dzisiaj wyjechać do Los Angeles na jakieś pieprzone szkolenie. – Szkolenie ? Przecież pracujesz na poczcie. – Powiedziała z niedowierzaniem. – Wiem, że to może nie jest jakaś wielka korporacja, ale rząd tego, jak mówią wolnego kraju wprowadził zmiany…- Dobra, nieważne na ile wyjeżdżasz? – Zapytała, przerywając mu. – Mam wyjechać co najmniej na rok. Przepraszam, jeszcze raz przepraszam.- Nie chcąc się z tym pogodzić wybiegła z mieszkania. Nagle zawalił się jej plan. Poukładane klocki codzienności, ktoś zburzył, szybkim ruchem ręki. Widać było, że nie była na to gotowa. Nie mogła tego przyjąć. Jimmy nie był dla niej całym życiem, to jej życie było dla Jimmiego . Fascynowało ją jego szorstki i brudny charakter, jego egoizm, samotność. Wszystko to przysłaniając zasłoną wyobrażeń. Jednak, gdy Jimmy powiedział jej o wyjeździe, kurtyna spadła. Została sama na deskach tego teatru, który jak pisał Stachura, nosił nazwę „Życie”. Stała się nagle małą dziewczynką, która samotnie ma przejść przez życie. Miał to być niby tylko rok, ale dobrze wiedziała, że przez ten rok go straci. Czas, to upierdliwe tykanie zegarka, zabije prędzej czy później, któreś z nich. Wściekła, nie pogodzona, wróciła do mieszkania, chcąc to jeszcze ratować. Jednak, mieszkanie było puste. Jedynie mała karteczka wisiała na lodówce, a na niej napisany list od Jimmiego :

Sophia, pamiętasz nasze pierwsze spotkanie ? Po prostu chciałem spędzić miłą noc. I spędziłem, nawet bardzo miło. Bardziej jednak utkwiła mi w pamięci, następny wieczór. I to o nim przez cały kolejny rok będę myślał. Ciężko będzie nam przeżyć ten czas, ale obiecaj mi, że o mnie nie zapomnisz.
P.s. Nie mogłem się pożegnać, wybacz, ale zrobiłem to dla Ciebie.


Po przeczytaniu listu, Sophia popłakała się. Tak bardzo chciała się z nim pożegnać, porozmawiać. Wiedziała, że może zrobił to dla jej dobra, ale mimo to była wściekła na niego. Wyrzuciła do kosza kartkę i wybiegła z mieszkania. Postanowiła pójść do knajpy, w której pierwszy raz zobaczyła Jimmiego. Podeszła do baru. Zamówiła trzy setki czystej wódki. Mimo to wypiła od razu. Ból spowodowany tak nagłym rozstaniem, wypalał w niej jeszcze większą dziurę. Po trzech kolejkach, poszły następne i następne. Aż w pewnym momencie kelnerka odmówiła jej kolejnego kieliszka. Postanowiła w najprostszy znany w świecie sposób, zatopić w wódce ból rozstania. I nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie porażka w tej walce. Nie udało się jej. Dalej była wściekła i do tego pijana. Wywalona przez właściciela tej pieprzonej knajpy, wróciła do mieszkania, lecz nie chętnie. Przypomniała sobie, że w łazience nad lustrem trzyma w malej szafce tabletki uspakajające. Nie znajdując odpowiedzi w butelce, postanowiła po nie sięgnąć. Niegdyś ostoja spokoju, posągowa antyczna muza, znalazła się nad przepaścią. Otworzyła mały pojemniczek z tabletkami. Jednym szybkim i zdecydowanym ruchem połknęła wszystkie, wydając na siebie wyrok. Spojrzała w lustro, jakby coś spostrzegła. Odwróciła się i podeszła do okna. Zdołowana i zrezygnowana wizją końca skoczyła, wsiadając do samolotu, w którym miała odbyć swój ostatni lot.

ROZDZIAŁ III

...
Ostatnio zmieniony czw 05 lip 2012, 18:24 przez erato, łącznie zmieniany 3 razy.

2
Do tej pory nie oceniałem tekstów, bo też na żadną ciekawą opinie nie było mnie stać, ale w tym tekscie rzuciło mi sie coś w oczy. Akcja z tą dziewczyną, seksem i skradzionymi winylami to wypisz wymaluj epizod z 6 odcinka, 1 sezonu serialu Californication ("Absinthe Makes the Heart Grow Fonder"). To tyle miałem do powiedzenia. Pozdrawiam :)

3
Oczywiście masz rację. Nazwanie tego "czerpaniem inspiracji z Californication" mogłoby być "lekką" przesadą, po prostu zerżnąłem epizod, ale tak był dla mnie charakterystyczny, że nie mogłem się oprzeć. To tyle "zapożyczeń", więcej takich rzeczy nie mam zamiaru robić, a na pewno świadomie.

4
Zegarek na jego (1)nadwyrężonym nadgarstku wskazywał 17.00. Jak zwykle o tej porze jego (2)celem była filiżanka kawy w pobliskiej knajpie.
(1)Jak sobie ten nadgarstek nadwyrężył i czy to w ogóle ważne dla opowieści?
(2) Celem może być napisanie dwustu słów w godzinę lub przejście dwóch kilometrów w piętnaście minut a nie filiżanka kawy. Jak zwykle o tej porze udawał się do pobliskiej knajpy by wypić tam filiżankę kawy. Nawiasem mówiąc, w knajpie to bym się spodziewała piwa a nie kawy.
On nie zwracając uwagi wrzucił kilka centów do grającej szafy.
Nie zwracając na nią uwagi...
Nagle z drewnianego pudła wydobyła się trąbka Milesa Davisa, a Jimmy siadł do pobliskiego stolika.
Wcale nie tak nagle, skoro wrzucił monety, to chciał posłuchać muzyki.
Chwile potem podeszła do niego kelnerka, 20 lat, włosy rude i wypalone jak cegła, a oczy ciemne jak ściany tej obskurnej nory.
Po chwili podeszła...
Opis możesz sobie darować, niepotrzebny.
Jimmiego cholernie ciekawiła, ale ten nigdy nie powiedział do niej nic po za : „Jedna kawa i dzisiejszy New York Times”.
Wyciąć.
POZA
Miał racje bo czy nie żyjemy dla samej ciekawości, dla samych pytań ? Poznając odpowiedzi na nie, dochodząc do prawdy, życie staje się monotonną codziennością, w której jedyne co rozważamy to czy zjeść na śniadanie bekon z jajkiem, czy odgrzać wczorajszy kawałek pizzy. Sensem życia nie staje się bycie szczęśliwym , tylko samo pytanie, sam sposób jak do tego dojść.
Nie, nie żyjemy dla samej ciekawości. Poza tym żadnego pytania wcześniej nie zadał, więc o co w tym fragmencie chodzi? No i na pytania raczej oczekuje się odpowiedzi a monotonne życie nie zależy od tego ile pytań i ile odpowiedzi się uzyska. Zamotałeś tutaj, bo wpierw twierdzisz, że pytania powinny zostać bez odpowiedzi, a następnie że sensem życia staje się pytanie i poszukiwanie odpowiedzi na nie.
Topiąc się w dźwiękach trąbki Davisa, powoli zaciągał się papierosem.
Zatapiając się w dźwiękach...
Wchodząc wypadł jej z kieszeni obcisłych szortów, które jak wzrok nastolatka opinały jej piękną dupę, jakiś papierek.
Po co to dziwne porównanie?
Jimmy będąc jedynym klientem w tą noc od razu zwrócił na nią uwagę
TĘ noc. I skoro był jedynym klientem, to gdyby wszedł ślepy dziad z jedną nogą, to też by na niego zwrócił uwagę.
Odbierając pognieciony i pobrudzony przez podłogę tej obskurnej nory świstek uśmiechnęła się i zabierając kupioną butelkę wina wyszła.
No bez przesady. Nie tarzał się ten papier po podłodze tylko upadł. Kiedy ona zdążyła coś kupić? Dopiero co weszła.
Otwiera drzwi, wychodzi, patrzy, a przed nim stoi ona z butelką wina : - Co dzisiaj robisz ? Może posłuchamy razem płyt ? – zapytała. Chwilę potem byli już razem u niego w mieszkaniu.
Realizmu sceny nie skomentuję. Zmiana czasu - po co? Gdzie to się wszystko dzieje?
Umył ręce, co mu się często nie zdarza.
Ha. A z prysznica korzysta?
Ubrał na siebie to co leżało na łóżku.
A leżało pomięte prześcieradło...
Z powodu nie przespanej nocy, włożył na swoją twarz stare okulary przeciwsłoneczne.
Nieprzespanej nocy. ZAŁOŻYŁ OKULARY!!! I wiadomo że na swoją a nie na sąsiadki z naprzeciwka.
Z identyczną obojętnością w głosie kelnerka przyjęła zamówienie.
Czyli coś powiedziała. Napisz co, albo pomiń ten fragment. Przyjęcie zamówienia raczej odbywa się w trybie bezgłosowym.
Wczorajszego dnia przeglądając New York Times, znalazł ogłoszenie o pracę. Szukali akurat kogoś do sortowania listów.
No to umieść to w miejscu, gdzie opisujesz wczorajszą scenę.
Nie była to może wymagająca praca, ale przynajmniej zapewniała kilka dolarów na psie żarcie i sen w jakiejś zaplutej dziurze.
Facet ma już mieszkanie i jada w knajpie. Więc aż na takie braki gotówki nie cierpi i psie żarcie mu na razie nie grozi.
Jimmy od razu spotkał się z szefem, który zapytał na początku
Szef poczty raczej rozmów kwalifikacyjnych nie odbywa.
Zwolniłem się sam, siedzenie w ciężarówce było nie wygodne.
Niewygodne.
Po takiej odpowiedzi szef powinien grzecznie go z biura wyprosić.
Zmęczony szukaniem pracy, a raczej wielkomiejskim tłokiem, postanowił spędzić tę noc samotnie w domu.
Tak się zmęczył tą rozmową z szefem poczty? Jakim tłokiem? Nic w tekście nie ma na ten temat.
Leżał na kanapie i oglądał jakieś gówno w TV.
Oglądał coś konkretnego. Napisz coś, co sprawi, że czytelnik uzna że oglądał durnotę w telewizji.
Został pan przyjęty na stanowisko, o które pan dzisiaj zabiegał.
No tak. Bo szef pracuje w nocy i w nocy ma zwyczaj zawiadamiać o przyjęciu kogoś na stanowisko.
Jimmy przyjął tą informację...
TĘ informację.
Brak znajomych, stałego związku, powoli go zżerał.
Bo znajomych szuka się w knajpie a chcąc stałego związku śpi się z tanimi dziwkami.
Samotność, którą tak kochał, była najlepszym przykładem miłości platonicznej. Jego kochanka, niszczyła go z każdym dniem.
Raczej toksyczna miłość. Miłość platoniczna - miłość nierealna.
Wschodzące słońce, któro waliło przez okno, obudziło Jimiego.
Młotem?
Nie wiadomo(PRZECINEK) czy zapach papierosów, czy zapach stęchlizny w tej brudnej dziupli obudził ją.
Wyciąć.
Gdyby to była stęchlizna, to kobieta by tam nie nocowała. No i takie szczegóły jak zapach, stare łóżko, umieszczasz dopiero tutaj? Za późno. Czytelnik już sobie wszystko dokładnie wyobraził.
...zapytała z wyjątkową dla siebie lekkością
A skąd on to wie? Znają się raptem dwie noce, z czego większości nie spędzili na rozmowie.
Jakieś szczególne życzenia w sprawie śniadania ? – Sophia, daj spokój i tak już muszę lecieć do pracy.
Jak stare dobre małżeństwo. Naprawdę spodziewasz się, że przypadkowa kobieta nie dość że wskoczy facetowi do łóżka, to potem mu zaserwuje śniadanie?
Mając na myśli szefa poczty, kontynuował.
Czytelnik się tego domyślił, natomiast nadal się zastanawia, dlaczego Jimmy uważa go za aroganta.
Wiesz dobrze, że odkąd opuściłem pierwszy dzień w pracy, ten idiota za każdym razem rano mnie sprawdza.
Hej! Przed chwilą Jimmy miał iść pierwszy raz do pracy, skąd więc to tutaj?
Żalił się, aż nagle przerwała mu ona.
Wierszem?
Sophia skończyła właśnie gotować obiad.
Dajże kobiecie odpocząć. Dopiero skończyła sprzątać po śniadaniu a ty jej już obiad każesz gotować?
Razem delektowali się wspólnymi chwilami, sobą.
Z niezapłaconym czynszem na karku? Raczej goniła go z wałkiem po domu, czemu ot, tak sobie zwolnił się z pracy i za co mu te obiady teraz będzie gotowała.
Można było dostrzec coś więcej, coś więcej niż miłość, bo przecież czym jest miłość ? To tylkopuste słowo, które tylko ludzie potrafią wypełnić sobą. Jednak on, nie potrafił. Po prostu nie potrafił kochać.
No to można było coś więcej dostrzec czy nie? Zaprzeczasz sam sobie. A o miłości tomy by pisać.
Wpadł w tanią pułapkę o nazwie miłość, najbanalniejsze gówno na świecie.
Wybacz, ale nazywając miłość gównem i tanią pułapką, wypadałoby uzasadnić, dlaczego bohater tak sądzi.
Mam wyjechać co najmniej na rok.
Szkolenie. Roczne. Na takie wybryki to nawet Poczta Polska sobie pozwolić nie może.
Fascynowało ją jego szorstki i brudny charakter, jego egoizm, samotność.
Trudny charakter.
Takie cechy pociągają niektóre kobiety. Do czasu. W związku to już wygląda inaczej.
Wszystko to przysłaniając zasłoną wyobrażeń.
Co chciałeś powiedzieć?
Jednak, gdy Jimmy powiedział jej o wyjeździe, kurtyna spadła. Została sama na deskach tego teatru, który jak pisał Stachura, nosił nazwę „Życie”.
Kurtyna spadła? Klamka zapada. Lub kurtyna opada. Koniec przedstawienia. I co tu robi Stachura w amerykańskiej opowieści?
Stała się nagle małą dziewczynką, która samotnie ma przejść przez życie.
Mała dziewczynka może czuć się samotna, ale nie oznacza to, że samotnie będzie przechodzić przez życie.
Czas, to upierdliwe tykanie zegarka, zabije prędzej czy później, któreś z nich.
Tykanie zegara.
Zabije coś między nimi a nie ich samych.
Wściekła, nie pogodzona, wróciła do mieszkania, chcąc to jeszcze ratować.
Niepogodzona z czym? Ratować co? Skąd wróciła? Te drobnostki są ważne dla opowieści.
Jedynie mała karteczka wisiała na lodówce, a na niej napisany list od Jimmiego :
Na karteczce mogła znajdować się notatka a nie list.
Ciężko będzie nam przeżyć ten czas, ale obiecaj mi, że o mnie nie zapomnisz.
Pierwsza część zdania sugeruje, że rozstają się na jakiś czas. Końcówka, że rozstają się na dobre.
P.s. Nie mogłem się pożegnać, wybacz, ale zrobiłem to dla Ciebie.
Egoista a nie: zrobiłem to dla Ciebie.
Postanowiła w najprostszy znany w świecie sposób, zatopić w wódce ból rozstania
Czytelnik już to wie.
I nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie porażka w tej walce
Jakiej walce?
Wywalona przez właściciela tej pieprzonej knajpy, wróciła do mieszkania, lecz nie chętnie.
Niechętnie. Czyje to było mieszkanie?
Niegdyś ostoja spokoju, posągowa antyczna muza, znalazła się nad przepaścią.
Przesada.
Jednym szybkim i zdecydowanym ruchem połknęła wszystkie, wydając na siebie wyrok
Połykanie tabletek to nie wydanie wyroku. To podjęcie decyzji.
Spojrzała w lustro, jakby coś spostrzegła.
No po to się w lustro spogląda.
Odwróciła się i podeszła do okna. Zdołowana i zrezygnowana wizją końca skoczyła, wsiadając do samolotu, w którym miała odbyć swój ostatni lot.
To po co połknęła tabletki? Dla dodania dramatyzmu mogłeś jej też wsadzić nóż w brzuch a stryczek na szyję.

Przede wszystkim zwróć uwagę na zapis dialogów, bo tutaj leży i kwiczy. Następnie zwróć uwagę na związki frazeologiczne. Potem przyjrzyj się porównaniom, czy naprawdę zgrabnie brzmią. Tworzysz zdania-hasła. Brak przez to tekstowi płynności, niby coś opisujesz, ale wyobrazić sobie to trudno. Wulgaryzmy są tu niepotrzebne i sprawiają wrażenie wciśniętych na siłę. Co chciałeś uzyskać dzięki nim? Dialogi również nie wyszły najlepiej, a bohaterowie są sztuczni. Dosyć pobieżnie opisujesz życie wewnętrzne Jimmy'ego, Sophii, ich związek, za to w kółko opisujesz bar i mieszkanie. Jak myślisz, co może być bardziej interesujące dla czytelnika? Daruj sobie też filozoficzne przemyślenia. Nic do tekstu nie wnoszą i w dużej mierze są nielogiczne. No i na koniec: Książkę na serial przerobić się da, ale serial na książkę bardzo trudno. Brak też opowiadaniu równowagi. Opisujesz pierwszy dzień Jimmego bardzo szczegółowo, potem przeskakujesz do następnego dnia a następnie do nieokreślonego czasu w przyszłości. Brak środka. Tego, co się podziało pomiędzy Sophią a Jimmym, sprawa jego pracy.

5
Podpisuję się pod słowami Ebru. Poza tym:

a) czemu to musi być Jimmy i Seattle, a nie Janusz i Warszawa? Też przechodziłem przez etap Johnów, ale wreszcie zrozumiałem, że to głupie, jeśli nie ma żadnego uzasadnienia. Doceń nasz kraj ;);

b) również zauważyłem od razu podobieństwo do "Californication". Kiepskie podobieństwo. Przez cały tekst miałem wrażenie, że nieudolnie naśladujesz taki cyniczny, luzacki styl Bukowskiego albo właśnie "Cali". Stąd te wulgaryzmy (których nie rozumiem, bo czemu niby trzecioosobowy narrator tak klnie?), amerykanizowanie i filozoficzne przemyślenia, niestety często nie trzymające się kupy. Przez cały tekst prześwituje sztuczność. Może za bardzo starałeś się inspirować?;

c) poznanie się Jimmy'ego i Sophii wyszło totalnie nierealistyczne. Nie uwierzyłem w to spotkanie. W ogóle ich związek potraktowałeś po łebkach: ani trochę nie poznałem Sophii (przez co nawet odrobinę nie ruszyła mnie jej bezsensowna śmierć), nie poczułem ich związku, nie zrozumiałem działań Jimmy'ego. Wiele rzeczy działo się za szybko, nie poświęcałeś poszczególnym scenom odpowiedniej uwagi. Większość tekstu czytało się jak streszczenie, nie obyczajowe opowiadanie;

d) podobały mi się popkulturowe, muzyczne nawiązania, to zawsze miła przyprawa dla realizmu;

e) Jezusie Chrystusie, rozstrzel ten tekst, więcej akapitów! Każda wypowiedź w dialogu to też nowy akapit, niech zrobi się przejrzyściej, bo póki co strasznie duszno w tym Twoim opowiadaniu i trudno się czyta. Trzykropki w tytułach rozdziałów wprowadzają natomiast niepotrzebny patos - musisz pamiętać, że wielokropek to niebezpieczne narzędzie i bardzo łatwo się nim skaleczyć;

f) krok po kroku, man, krok po kroku. Nie porywaj się od razu na dinozaury. Zamiast pisać powieści, pisz najpierw opowiadania. Mniej nawet: pisz poszczególne sceny, czy też raczej skondensowane opowiadania z niewielką ilością scen. Opisuj rzeczy wolniej, jednocześnie starając się nie popadać w rozwlekłość. Po prostu daj czytelnikowi poczuć atmosferę sytuacji i zachowania postaci, daj mu zrozumieć ich osobowości. Zamiast pisać o uczuciach, pokazuj je - jak się bohaterowie zachowują w różnych sytuacjach, co mówią. Nie streszczaj, tylko przedstawiaj. Powtórzę, bo to bardzo istotne: nie streszczaj, tylko przedstawiaj. A w kwestii uczuć: nie opisuj, tylko pokazuj.

To chyba wszystko. Trenuj! Szlifuj. Życzę powodzenia w dalszym pisaniu. :)
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

6
erato pisze:Wszedł: – Hej Jimmy ! – krzyknęła barmanka.
Dlaczego tak?
- Hej Jimmy! - krzyknęła barmanka, gdy wszedł.
Wszedł, a barmanka powitała go wykrzykując jego imię. (Okropne zdanie, ale chodzi tylko o sposób.)
zapis wykrzyknika - Jimmy!
erato pisze:Jimmiego cholernie ciekawiła, ale ten nigdy nie powiedział do niej nic po za : „Jedna kawa i dzisiejszy New York Times”.
ten - wiemy, że ten :)
poza - ort.
zapis dwukropka - poza: "Jedna kawa...".
erato pisze:Miał racje PRZECINEK bo czy nie żyjemy dla samej ciekawości, dla samych pytań ?
rację - ort.
zapis - pytań?

Więcej nie będę pisać o sposobie zapisywania znaków przestankowych. Pamiętaj - bez spacji!
erato pisze:Sensem życia nie staje się bycie szczęśliwym , tylko samo pytanie, sam sposób jak do tego dojść.
Do czego dojść? Do szczęścia? A może czegoś innego?
Z powyższego wynika, że sensem życia jest pytanie o sposoby dochodzenia do szczęścia. czyli nie starasz się być szczęśliwym, tylko sobie dywagujesz, co zrobić by im być? No, nie wiem. Co kto lubi.
erato pisze:Kolejni ludzie wychodzili z knajpy, a on dalej siedział przy swoim stoliku z pustą już filiżanką i pustą paczką po fajkach, które wypalił tak szybko jak życie wypalało jego, cholernie samotne życie.
...jak jego wypalało cholernie samotne życie.
Rozumiem, że podkreślenie po przecinku miało wzmocnić wymowę, ale nie wypadło dobrze.
erato pisze:W końcu dostał filiżankę kawy i dzisiejszą gazetę. Czas mijał. Łyk kawy, papieros i następna strona gazety. Kolejne sekundy uciekały. Kolejni ludzie wychodzili z knajpy, a on dalej siedział przy swoim stoliku z pustą już filiżanką i pustą paczką po fajkach, które wypalił tak szybko jak życie wypalało jego, cholernie samotne życie. Knajpa opustoszała, nawet król jazzu zamilkł w swojej grze, pozostał sam. AKAPIT Nagle do knajpy weszła brunetka.
Wspaniała sekwencja powtórzeń.
erato pisze:Wchodząc wypadł jej z kieszeni obcisłych szortów, które jak wzrok nastolatka opinały jej piękną dupę, jakiś papierek.
Wchodząc odwróciła się. - jedna osoba wykonuje czynność.
Wchodząc wypadł jej z kieszeni papierek. - kto wchodził? Papierek czy laska?

Jeśli szorty były tak obcisłe jak piszesz, to jak papierek mógł wypaść?
erato pisze:Jimmy będąc jedynym klientem w noc od razu zwrócił na nią uwagę : – Coś pani upadło – powiedział.
tę noc
uwagę: - dlaczego dwukropek? Po co?
Zapis dialogów: http://www.ekorekta24.pl/proza/130-inte ... ac-dialogi
erato pisze:Jimmy po chwili zapłacił rachunek i wybiegł z knajpy mając nadzieje, że jeszcze nacieszy swojego kutasa widokiem oddalającej się dupy.
O rany! To go ruszyło.
A serio - Nie mogłeś wcześniej napisać, ze chociaż mu się spodobała? Rozumiem, że wparowała w obcisłych spodenkach, on się nudził, zareagował jak samiec, ale napisz o tym. A nie od razu z grubej rury.
erato pisze:Otwiera drzwi, wychodzi, patrzy, a przed nim stoi ona z butelką wina : - Co dzisiaj robisz ? Może posłuchamy razem płyt ? – zapytała.
Skoro ona taka otwarta i nowoczesna, że potem każe mu przejść do rzeczy, a nie głupio pytać o imię, to może powinna mu zasunąć:
- Może pójdziemy do ciebie? Widzę, że twój ku... ma ochotę na moją du...?

Wiem, byłam złośliwa, ale tamto zdanie z częściami ciała wydało mi się wulgarne. Pomyślałam, że pewnie bohater byłby zdziwiony, gdyby usłyszał taki tekst z ust nadobnej i wsuniętej w obcisłe spodenki laski. Ale to odzywa się mój feminizm. Niemniej jednak jej zagadnięcie jest sztuczne. Co ona własna babcia?
erato pisze:Oprócz pięknej brunetki, zniknęło parę płyt Hendrixa i butelka wina, którą nie zdążyli nawet wypić.
Znaczy jednak lubiła słuchać płyt. Zwracam honor.
...której nie zdążyli nawet wypić.

Doczytałam do końca pierwszego fragmentu. I nie mam ochoty na ciąg dalszy. Nie z powodu bohatera i jego problemów ze związkami. raczej z powodu formy jaką nadałeś swojej wypowiedzi. Bo nie wiem, czy można nazwać ten fragment opowiadaniem.

Proszę cię, obejrzyj ten tekst najpierw pod kątem zapisu dialogów.
Podziel go na mniejsze kawałki. Użyj akapitów.
Zastanów się, o czym chce mówić narrator. Wyrzuć rzeczy zbędne.
Uporządkuj swoją wypowiedź.

Pozdrawiam.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

7
erato pisze: Wchodząc wypadł jej z kieszeni obcisłych szortów, które jak wzrok nastolatka opinały jej piękną dupę, jakiś papierek.
dokąd wszedł papierek??? Na pięknej du*** był, to...hm?
erato pisze: jeszcze nacieszy swojego kutasa widokiem oddalającej się dupy.
!
One, te na k. tak mają, łatwo je pocieszyć widokiem. W ostateczności
erato pisze:Od tego momentu puste słowa, zastąpiły chwile pełne przyjemności, czystej przyjemności.
.
Znaczy co robili? czy puste słowa zostały zastąpione... czy zastąpiły? Bo jeżeli zaczęli gadać po próżnicy to na nic dla k. widok.

Później wrócę.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”