Anuszka

1
Wypada, omawiając cudze teksty, dać szansę na wytknięcie błędów we własnym, tym bardziej, że łatwiej krytykować, niż pisać. :)
To fragment dzieła napisanego już dawno. Tytuł nadany na potrzeby Wery. Starałam się dostosować tekst do potrzeb forum, żeby był jasny i nie nastręczał pytań o to kim jest, kto jest, skąd to, a skąd tamto.
Mam zamiar wrzucić kilka kolejnych części, tak, by zamknąć tę historię. Każda uwaga będzie mile widziana.
Przyjemnej lektury.
ANUSZKA
aaaDarek niczym spławik wypłynął na powierzchnię i zamarł, wpatrując się w brzeg. Aga i Aleksander stali tam objęci i namiętnie się całowali. Westchnął, bo pamiętał własne uniesienia, tak niedawno przeżywane. Był pewien, że Gosia nie była tak gorąca jak Aga, ale... była. Samotność zaczynała mu doskwierać, ale z drugiej strony, nie chciał wiązać się z nową Gosią. Miał zdecydowanie dość silnych kobiet z aspiracjami. Wolał być sam, niż robić za ładny dodatek do sukienki. A tak właśnie czuł się z Gosią. Pokazywała go znajomym, jakby był nową torebką. A kiedy zmieniła się moda, odesłała go do lamusa.
aaaZanurkował i płynął w głąb jeziora tak długo, jak się dało. Potem pozwolił wodzie, by wypchnęła go z siebie. Na powierzchni odetchnął kilka razy i rozejrzał się. Aga i Aleksander zniknęli. Ulżyło mu. Nie chciał z nimi rozmawiać. Popłynął do brzegu. Wyszedł i stał niezdecydowany tyłem do jeziora. Powinien pozbierać swoje rzeczy i iść do domu, ale jakoś nie mógł się na to zdobyć.
 - Zgubiłeś coś rycerzu - usłyszał od strony wody. Głos był kobiecy. Odwrócił się zaskoczony, ale nikogo nie było. Pochylił się do pianki, by ją poskładać. - Zgubiłeś to - padło znowu za plecami.
aaaWpatrzył się w jezioro, marszcząc brwi. Jakieś pół metra przed nim na powierzchni jeziora pojawił się kamyk, który dał Adze. Musiał wpaść do wody, kiedy się szamotali, a teraz unosił się na niej. Wyglądało to tak, jakby jezioro wypychało go z siebie. Słońce barwiło kolumnę wody na zielono i dostrzegł, że przybiera ona jakiś kształt. Był tak zaskoczony, że postąpił krok na przód. Fale pogłaskały jego stopy.
aaaWoda unosiła się i po chwili wyglądała jak ramię. Cofnął się, kiedy kolumna wody spotężniała i przybrała ludzką postać. Wyciągnięta do niego dłoń straciła przejrzystość i nabrały barwy ludzkiego ciała. Nagiego, ludzkiego ciała. Pięknego, kobiecego, ludzkiego ciała. Cofnął się kolejne dwa kroki. Kobieta wyszła z jeziora i Darek patrzył z niedowierzaniem, jak jej stopy ostatnie zmieniają się z wodnych na takie prawdziwe, z krwi i kości. Obrzucił postać spojrzeniem i westchnął. Stał jak słup soli, a dziwadło spoglądało nań błękitno-turkusowymi oczami.
aaa- Chcesz ten kamyk? Postarałeś się, by go wyłowić. - W głosie dziewczyny z wody było słychać pochwałę i podziw. – Jak na człowieka świetnie pływasz - dodała.
aaaNie odpowiadał. Patrzył tylko, zbyt zaskoczony, by móc wydusić z siebie choć jedno słowo.
aaa- Chcesz go? - zapytała znowu.
aaaPodeszła i położyła mu rękę na piersi. Dłoń miała chłodną, ale nie lodowatą, jak jezioro. Całkiem jakby była już człowiekiem, nie panną z wody. Patrzyła mu w oczy i uśmiechała się. Kiwnął wreszcie głową i wyciągnął rękę. Położyła na niej kamyk.
aaa- Kim ty… - wydukał i zamilkł.
aaaPomyślał, że musi wyglądać jak idiota. Gapi się na całkiem gołą dziewczynę o figurze driady, wlepia gały w jej słodkie wypukłości, pożera wzrokiem owal twarzy i oczy, o kolorze całkiem jak z fotoszopa i do tego nie potrafi zdania powiedzieć. Pocieszył się, że pewnie na jego miejscu męska część ludzkości też by bełkotała. Dziewczyna uśmiechała się i wyglądała, jakby to jego nagłe zdurnienie było oczywiste.
aaa- Często z tobą pływam - odpowiedziała z uśmiechem. - I chcę robić to częściej. Jesteś interesujący.
aaaStał bez ruchu, milczał jak głaz. Patrzył na nią, a jego mózg szalał. Myśli skakały jak dzikie od możliwości do możliwości, szukając jakiegoś sensownego wyjaśnienia. Serce biło w rytmie o wiele szybszym niż normalnie. Oddech się urywał. Dziewczyna stała nadal naprzeciwko, ciągle się uśmiechała. Delikatnie, łagodnie, słodko. Tonął w jej oczach, jak w zielonej, cichej głębinie. Palce na jego piersi drgnęły, przesunęły się po skórze. Włoski na ramionach uniosły się. Oblizał usta. Przyszło mu do głowy, że ona na pewno nie miałaby nic przeciwko, gdyby…
aaa- Może coś powiesz? - szepnęła i wyrwała go z otępienia. Stwierdził, że opiera dłoń na jej biodrze. Było suche i ciepłe. Stwierdził, że ciało, które wyłoniło się z wody, było teraz całkiem ludzkie.
aaa- Yyy, może się ubierz? - zaproponował głosem łamiącym się od napięcia.
aaa- Po co? - szepnęła znowu i opuściła skromnie wzrok. Zagryzła wargę i rzuciła mu szybkie spojrzenie. – Przecież widzę, że chętnie byś mnie bliżej poznał.
aaaDarek nie musiał iść za jej wzrokiem, by wiedzieć jak wygląda. Faktycznie był gotów, by ją „poznać”. Ten eufemizm rozbawił go. Cicho zaklął, a potem zaśmiał się nerwowo i stwierdził, że napięcie go opuszcza. Cofnął się.
aaa- Nie jesteś człowiekiem - powiedział rozsądniej.
aaa- Nie jestem. To problem? Twoja przyjaciółka też nie jest. No, nie do końca jest. W niej ci to nie przeszkadza? Bawiłeś się z nią. Śmiałeś.
aaa- Znam ją. Ciebie nie.
aaa- To możemy się poznać. Jestem Anuszka - wyciągnęła rękę.
aaa- Naprawdę?- zapytał, bo jakoś to imię nijak mu nie pasowało do panny z wody. Uścisnął jednak wyciągniętą dłoń.
aaa- Nie podoba ci się moje imię? A ja je lubię. Ładne, prawda? - spojrzała przekręcając lekko głowę w prawą stronę. Jej oczy były jak woda, raz błękitne, raz turkusowe, raz zielone. Z długich, jasnych włosów kapało. Na deskach pomostu robiła się kałuża.
aaa- Ładne - przytaknął machinalnie.
aaa- Ja też jestem ładna?
aaa- Jesteś - potwierdził, całkiem bez sensu. – Ubierz się - poprosił, a w jego głosie była pewna desperacja.
aaa- Będzie trudno. Mało mam ubrań - powiedziała, uśmiechając się przepraszająco.
aaaIch oczy się spotykały i poczuł, jak wszystko w nim wrze. Wcale nie chciał, by się ubierała. Zdecydowanie wolałby coś całkiem innego. Zacisnął pięści, by jej nie dotknąć. Ruch w trzcinach plecami przykuł jego wzrok. Na jednej gałązek siedział mały ptaszek i przyglądał się im. Przekręcał łebek i błyskał oczkami. Darek stwierdził, że napięcie mija, podniecenie odchodzi. Odetchnął.
aaaPomyślał, że dziewczyna z wody zachowuje się dziwacznie. Trochę jak dziecko, trochę jak kobieta. Niepokoiła go. Już wiedział, że nie wolno mu patrzeć jej w oczy. Tyle, że jeśli ucieknie od nich wzrokiem, to gdzie ma zerkać? W dół na sterczące sutki? Stwierdził, że to głupi pomysł.
aaaWiedział, że Anuszka przygląda mu się uważnie. Jakby jego zagubienie było ważne.
aaa- Mało mam ubrań – powtórzyła i zaśmiała się. - W wodzie są do niczego.
aaa- Pożyczę ci coś - usłyszeli z tyłu. Darek podniósł głowę. Na pomoście stali Aga i Aleksander. Wyglądali na pogodzonych. - Może wpadnę tu jutro i będziesz mogła iść ze mną do wsi. Poznamy się - zaproponowała.
Anuszka przyglądał się im uważnie.
aaa- Ty nie jesteś nim zainteresowana? - zapytała, pokazując na Darka delikatną, wąską dłonią.
aaa- To mój przyjaciel, nie mężczyzna - stwierdziła Aga, zaciskając palce na dłoni Aleksandra.
aaa- Ale dotykaliście się – powiedziała Anuszka, a Aleksander westchnął. – Co prawda nie tak, jak niektórzy inni ludzie, którzy tu przychodzą, ale trochę tak. Chciałabym tego spróbować - wyznała.
Darek westchnął. Aga uśmiechnęła się, bo westchnienia dwóch facetów rozbawiły ją. Kilka minut wcześniej kłócili się zawzięcie z jej powodu, a teraz wzdychają z powodu całkiem innej kobiety.
aaa- Skąd ty jesteś? - zapytał Aleksander. Anuszka po raz pierwszy spojrzała mu w oczy. Aga poczuła, jak zaciska palce na jej dłoni.
aaa- Stąd - odpowiedziała. Obrzuciła wzrokiem taflę wody, przybrzeżne trzcinowiska. Uścisk dłoni Aleksandra zelżał. - To moje jezioro. Dostałam je od tatki. Mieszkam w nim i rzadko wychodzę na brzeg, ale dziś narobiliście takiego zamieszania, że nie mogłam się powstrzymać. Tatko zawsze powtarza, że nie powinnam zadawać się z ludźmi, ale on - wróciła spojrzeniem do Darka - jest taki interesujący. I świetnie pływa. Pomyślałam, że może zechce popływać trochę ze mną.
aaaDarka zatkało. Przysłuchiwał się rozmowie dziewczyn i zachodził w głowę, co dalej.
aaa- I co teraz? - zapytała Aga, która najwyraźniej myślała o tym samym.
aaa- Cóż, pewno będę musiała częściej wychodzić z jeziora - odpowiedziała zdecydowanie Anuszka.– Przyjdź znowu - zwróciła się do Agi. - Muszę mieć trochę ubrań. Chyba muszę je założyć, jeśli chcę z nim pobyć. Prawda?
aaa- Raczej tak - poważnie kiwnęła głową Aga. - Przyjdę.
aaa- To do zobaczenia. – Anuszka pokiwała ręką. Odwróciła się do Darka, jakby rozmowę z Agą uznała za zakończoną. - Popływasz ze mną - zapytała i weszła do jeziora. Momentalnie jej ciało zlało się z wodą. Słońce zabarwiało je na pomarańcz. Czekała, uśmiechnięta niepewnie, zachęcająco…
aaaKiedy Aga i Aleksander odchodzili, Darek nakładał piankę. Czuł się w niej bezpieczniej. No, i woda była lodowata.
Ostatnio zmieniony pn 04 cze 2012, 22:08 przez dorapa, łącznie zmieniany 5 razy.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

2
Dobre, ale zakończenie - czy raczej jego brak - jest niezwykle rozczarowujące. reakcja Aleksandra i Agi na obcą, nagą dziewczynę też jest trochę dziwna.

Mimo zmian na potrzeby forum, nie jest do końca jasne kto, z kim, i dlaczego.

"łepek", nie "łebek".

Na początku tekstu "ale" powtarza się trochę za często.

Poza tym - dobre jest, jak pisałem, ale za krótki fragment, by powiedzieć coś o fabule, bohaterach itp.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

3
Przeczytałam jeszcze raz początek. faktycznie za dużo tego "ale". Myślę, ze zdecydowanie za dużo pewnie jest też "wody", ale wymiękłam próbując nazwać H2O inaczej. :)

Ja myślę, że cdn. Muszę tylko obrobić kolejne fragmenty.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

4
Chyba będę zła, dorapa... Myślę, ze w twojej głowie i wyobraźni jest fantastyczna historia, ale "nie chce ci się". W opowiadaniu panuje bajzel: rozpadające się kolejne sceny, niedokreślone postaci, fałsze narracyjne. I stylistyczne!

Na przykład:
ekspozycja - prezentacja postaci Darka. Gosia, Aga - pojawiają się dziewczyny w porządku, który dla mnie jest kompletnie nieczytelny. Nie mogę zrozumieć sytuacji chłopaka, ale mam rozumieć, dlaczego nie rozumiem, że w nim jest mętlik, a nie gubić się w kolejnych zdaniach. Narrator na karnego jeżyka!
Zobacz tutaj:
dorapa pisze:- Zgubiłeś coś, rycerzu. - Usłyszał od strony wody. Głos był kobiecy. Odwrócił się zaskoczony, ale nikogo nie było. Pochylił się do pianki, by ją poskładać. - Zgubiłeś to . - Padło znowu za plecami.
po pierwsze - chyba lepiej na początku "piankę" nazwać kombinezonem z pianki
po drugie - słyszy głosy, a pochyla się i składa piankę? Dociekliwy to on nie jest:D

Myślę, że całość jest do redakcji. Dokomponować postaci, rozbudować scenki, bo pędzi tu akcja jak na złamanie karku.

Trochę łapanki:
dorapa pisze: Westchnął, bo pamiętał własne uniesienia, tak niedawno przeżywane.
zgrzyta
dorapa pisze:Potem pozwolił wodzie, by wypchnęła go z siebie.
...
dorapa pisze:Wyglądało to tak, jakby jezioro wypychało go z siebie.
niech to jezioro tak nie wypycha, co :P
dorapa pisze:Ruch w trzcinach plecami przykuł jego wzrok.
???
dorapa pisze:Pomyślał, że dziewczyna z wody zachowuje się dziwacznie.
jak to dziewczyny z wody... dziwaczne są. ;)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

5
dorapa pisze:by wypchnęła go z siebie.
wypchnęła go z siebie? To brzmi tak, jakby zupełnie miała go wyrzucić, a tutaj jednak po wypłynięciu on będzie tylko trochę wystawał nad powierzchnię. Nie bardzo mi się to określenie podoba.
dorapa pisze:Słońce barwiło kolumnę wody na zielono i dostrzegł, że przybiera ona jakiś kształt. Był tak zaskoczony, że postąpił krok na przód. Fale pogłaskały jego stopy.
aaaWoda unosiła się i po chwili wyglądała jak ramię. Cofnął się, kiedy kolumna wody spotężniała i przybrała ludzką
Powtórzenia - sama wiesz.
Co do podkreślonego "jakiś". Kolumna to też jakiś kształt... Takie nieokreślone "jakieś coś" zupełnie nic mi nie mówi. Równie dobrze można by tutaj to usunąć i tylko za chwilę powiedzieć o tej sylwetce, albo wejść w głębszy opis i nakreślić, co tam się dokładnie w tej wodze zarysowuje.
dorapa pisze:Pięknego, kobiecego, ludzkiego ciała. Cofnął się kolejne dwa kroki. Kobieta wyszła z jeziora i Darek patrzył z
wiadomo
dorapa pisze:Podeszła i położyła mu rękę na piersi. Dłoń miała chłodną, ale nie lodowatą, jak jezioro. Całkiem jakby była już człowiekiem, nie panną z wody. Patrzyła mu w oczy i uśmiechała się. Kiwnął wreszcie głową i wyciągnął rękę.
dorapa pisze:wyglądała, jakby to jego nagłe zdurnienie było oczywiste.
czyli jak ona wyglądała? Zupełnie nie czuję tego porównania
dorapa pisze:głosem łamiącym się od napięcia
nie kojarzę łamiącego się głosu z napięciem... W ogóle z tą sytuacją. IMO niezbyt trafione określenie.
dorapa pisze:Pomyślał, że dziewczyna z wody zachowuje się dziwacznie.
Na tym etapie już chyba nie musisz powtarzać, że ona jest "z wody". Dziewczyna i już. Że jest czymś dziwniejszym nieco chyba już wiemy.
dorapa pisze:- Skąd ty jesteś? - zapytał Aleksander. Anuszka po raz pierwszy spojrzała mu w oczy. Aga poczuła, jak zaciska palce na jej dłoni.
aaa- Stąd - odpowiedziała.
Gubię się tutaj. Do kogo pytanie, kto zaciska palce, kto odpowiada itd.

Mimo że starałaś się to skroić na potrzeby forum, to trochę się gubiłam. Zwłaszcza w powodach reakcji bohaterów. Widać, że oni już z takich, co coś o tym wszystkim wiedzą, ale dla mnie to wszystko trochę nieczytelne. Czyta się nieźle, chociaż momentami trochę bałaganu jest. No i przydałaby się jeszcze jedna korekta pod kątem samych powtórzeń.

Sam fragment mnie nie powalił, ale jestem ciekawa dalszych (wcześniejszych) części. Cóż tam powymyślałaś wokół driad/nimf jakkolwiek by nazwać taką Anuszkę.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

6
Anuszka jest świetna - taki ekstrakt prawdziwości, naturalności kobiety. Seksualność w czystym, dobrym pra-znaczeniu.
Postawa Darka trochę wyprzedza ideę postaci, wydaje mi się mało męski - bierze doświadczenie i mentalność autorki?
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

7
To może i ja dorzucę swoje skromne trzy grosze. ;)

dorapa pisze: Darek niczym spławik wypłynął na powierzchnię i zamarł, wpatrując się w brzeg jeziora. Aga i Aleksander stali tam objęci i namiętnie się całowali. Westchnął, bo pamiętał własne uniesienia, tak niedawno przeżywane. Był pewien, że Gosia nie była tak gorąca jak Aga, ale... była. Samotność zaczynała mu doskwierać, ale z drugiej strony, nie chciał wiązać się z nową Gosią. Miał zdecydowanie dość silnych kobiet z aspiracjami. Wolał być sam, niż robić za ładny dodatek do sukienki. A tak właśnie__czuł się z Gosią. Pokazywała go znajomym, jakby był nową torebką. A kiedy zmieniła się moda, odesłała go do lamusa.
Wiem, że w następnym akapicie jest już wyjaśnione czy to rzeka czy jezioro, ale dodałbym w tym miejscu jeziora. Jakoś mi go brakuje w tym zdaniu. A to zdanie napisałbym tak: Westchnął, bo pamiętał własne uniesienia, które tak niedawno przeżywane.

Dałaś dwie spacje.


dorapa pisze: Zanurkował i płynął w głąb jeziora tak długo, jak się dało. Potem pozwolił wodzie, by wypchnęła go z siebie. Na powierzchni odetchnął kilka razy i rozejrzał się. Aga i Aleksander zniknęli. Ulżyło mu. Nie chciał z nimi rozmawiać. Popłynął do brzegu. Wyszedł i stał niezdecydowany tyłem do jeziora.
To zdanie trochę mi zgrzyta.
Powtórzenia. Niby nie rzucają się oczy, ale zawsze można nad nimi popracować. ;)
dorapa pisze: - Zgubiłeś coś rycerzu - usłyszał od strony wody. Głos był kobiecy. Odwrócił się zaskoczony, ale nikogo nie było. Pochylił się do pianki, by ją poskładać. - Zgubiłeś to - padło znowu za plecami.
Połączyłbym oba zdania w jedno.
O, pianka. Fajnie by było jakby wcześniej było już zaznaczone, że gościu nie pływa w samych slipkach. Do tego momentu byłem przekonany, że właśnie tak jest, że woda jest ciepła, więc Darek pływa w majtach.
dorapa pisze: Był tak zaskoczony, że postąpił krok na przód. Fale pogłaskały jego stopy.
Nie wiem. Może skoro był zaskoczony to stał w miejscu i się nie ruszał?
dorapa pisze: Obrzucił postać spojrzeniem i westchnął. Stał jak słup soli, a dziwadło spoglądało nań błękitno-turkusowymi oczami.
Jestem facetem, więc w kwestii kolorów jestem ignorantem. Ale błękitny i turkusowy to nie jest to samo?
dorapa pisze: Chcesz ten kamyk? Postarałeś się, by go wyłowić. - W głosie dziewczyny z wody było słychać pochwałę i podziw.
Wyrzuciłbym. Moim zdaniem niepotrzebne.
dorapa pisze: Podeszła i położyła mu rękę na piersi. Dłoń miała chłodną, ale nie lodowatą, jak jezioro. Całkiem jakby była już człowiekiem, nie panną z wody. Patrzyła mu w oczy i uśmiechała się. Kiwnął wreszcie głową i wyciągnął rękę. Położyła na niej kamyk.

Powtórzenia.
dorapa pisze: Stwierdził, że opiera dłoń na jej biodrze. Było suche i ciepłe.
dorapa pisze:Jej oczy były jak woda, raz błękitne, raz turkusowe, raz zielone. Z długich, jasnych włosów kapało. Na deskach pomostu robiła się kałuża.
Nie podoba się mi to przejście, to zdanie. Poza tym, wcześniej opisywałaś, że ciało dziewczyny było suche i ciepłe, a tu odnoszę wrażenie jakbyś trochę przeczyła poprzedniemu opisowi (to kapanie i kałuża, a wcześniej ciało było już suche). Może warto zmienić kolejność tych opisów? Wpierw napisać, że Anuszka ma mokre ciało, włosy, a wokół niej robi się kałuża, a potem, że po chwili jest już zadziwiająco sucha.
dorapa pisze: Obrzuciła wzrokiem taflę wody, przybrzeżne trzcinowiska.
Może szuwary?
dorapa pisze: No, i woda była lodowata.
Brakuje mi tej informacji na samym początku.

Wzmianka o ptaszku na gałązce jest moim zdaniem niepotrzebna.

Do tekstu przyciągnął mnie jego tytuł. Jak dla mnie jest bardzo chwytliwy. Prosty i jednocześnie intrygujący. Kim lub czym jest owa Anuszka?

Podczas lektury raczej nie zwracałem uwagi na sprawy związane z interpunkcją, ortografią czy poprawnym zapisem dialogów, ogólną techniczną estetyką tekstu etc. Ale parę rzeczy mi wpadło. Kilka razy pomiędzy wyrazy wkradły się dwie spacje. Dwa, raz używasz w dialogach „–„ a raz „-".

Ogólnie tekst czytało się przyjemnie, mimo tych kilku drobnych błędów. Narracja prowadzona sprawnie. Dawkujesz opisy i informacje w dobrej dawce - ani ich za mało, ani ich za dużo. Nie nudziłem się, chociaż fantastyka to nie moja bajka. Plus za ciekawe połączenie świata realnego z nierealnym. Podobały mi się postawy bohaterów, którzy nietypową postać Anuszki przyjęli, jakby nie była niczym szczególnym. Chętnie poczytałbym następne części.
Opowiadaj. Zachowaj rytm i opowiadaj. Mów o swoich klęskach, niespełnionych marzeniach, pierwszych miłościach, o dniu, kiedy miałeś wszystkiego dość, o tej jedynej, dla której chciałeś się zabić, o tym że nie wszystko ci się udaje. Ja będę słuchał. A potem spiszę historię twojego życia.

8
dorapa pisze:Jakieś pół metra przed nim na powierzchni jeziora pojawił się kamyk, który dał Adze. Musiał wpaść do wody, kiedy się szamotali, a teraz unosił się na niej. Wyglądało to tak, jakby jezioro wypychało go z siebie. Słońce barwiło kolumnę wody na zielono i dostrzegł, że przybiera ona jakiś kształt.
Kamyk był chyba jakiś szczególny, skoro Darek tak łatwo go rozpoznał? Woda natomiast, jak wiadomo, powierzchnię ma płaską, więc musiała wypiętrzyć się, tworząc kolumnę, albo przybierając kształt kolumny, czy podobnie. Gdyż kolumna, to właśnie kształt, jak najbardziej.
dorapa pisze:Obrzucił postać spojrzeniem i westchnął. Stał jak słup soli,
A nie wystarczy, że dziewczynę czy kobietę? Postać to coś bardziej nieokreślonego i wieloznacznego, a tu już wiadomo, że stoi przed nim kobieta. No i to westchnienie... W takiej sytuacji bardziej by pasowało, że dech mu zaparło. Lepiej się komponuje ze słupem soli.
dorapa pisze:Myśli skakały jak dzikie od możliwości do możliwości, szukając jakiegoś sensownego wyjaśnienia.
Zbędne
dorapa pisze:Włoski na ramionach uniosły się. Oblizał usta. Przyszło mu do głowy, że ona na pewno nie miałaby nic przeciwko, gdyby…
Zbędne. Mowa pozornie zależna całkowicie tu wystarczy. W ogóle, takie okrągłości typu: stwierdził, że..., pomyślał, że..., rozmywają napięcie i trochę zamulają tekst.
dorapa pisze:Stwierdził, że opiera dłoń na jej biodrze. Było suche i ciepłe. Stwierdził, że ciało, które wyłoniło się z wody, było teraz całkiem ludzkie.
Poza powtórzeniem - patrz wyżej.
dorapa pisze:Ruch w trzcinach plecami przykuł jego wzrok.
Plecami widzi?

A tak w ogóle, driady to nimfy drzew. W jeziorze raczej najady żyją, bo to nimfy wód na lądzie, a jeśli to określenie niezbyt Ci odpowiada, zostań po prostu przy nimfie albo pannie wodnej. Może też być rusałka, choć to pojęcie wieloznaczne.

Podoba mi się łatwość, z jaką wplatasz fantastykę w realia codzienności. Zwykłe, chyba dość pospolite jezioro wystarcza, żeby coś się zaczęło dziać. Widzę w tym również jeden element, w którym węszę zagrożenie - ta przyjaciółka, która nie całkiem jest człowiekiem: czyżby wampirzyca? Błeee... Zapowiada się fabułka z wdzięczną panną wodną, ale gdyby tu miały pojawić się wampiry, to nie wiem, czy to wytrzymam. :(

Natomiast zgadzam się z Nataszą, że za bardzo pędzisz, a przez to pozostawiasz pewne kwestie nie dopracowane. Postacie na razie ledwo zarysowane, ale mam nadzieję, że potem nabiorą wyrazistości. Wygląda również na to, że rzecz się dzieje w kompletnej głuszy, nikt z tej naziemnej trójki nie zaprząta sobie myśli tym, że za chwilę ktoś obcy może się tu pojawić, a wtedy co? Cudna nimfa rozpłynie się czy wywoła skandal? Choćby lekkie zaniepokojenie tutaj by się przydało, albo myśl typu: e, nie ma się czego obawiac, o tej porze nikt tu nie przyłazi. To są takie drobiazgi, ale one podnoszą wiarygodność sytuacji. Cuda cudami, a obyczajność obyczajnością, ot, co.

A poza tym - chętnie przeczytałabym ciąg dalszy.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

9
Przyszłam zajrzeć czy pojawił się jakiś "kołopiór" :), a tu tyle komentarzy. I wszystkie słuszne. Biję się w pierś.
Natasza pisze:Myślę, że w twojej głowie i wyobraźni jest fantastyczna historia, ale "nie chce ci się".
Niedawno posłałam fragment swojej książki do krytyka. Napisał, że umiem wymyślać historie, ale z samym jej opisaniem to nie ten teges. Pewnie ma rację. Muszę zdecydować, czy bardziej mnie bawi wymyślanie historii, czy pisanie i ta dłubanina nad zdaniami, stylami, powtórzeniami... Bo pisarz ze mnie już nie wyrośnie, a dłubanina zabija radość zmyślania.

Postaram się, by kolejny fragment był bardziej uporządkowany.
Dzięki i pozdrawiam.

Rubio, wampirów nie będzie. Może jakiś elf się przewinie, może wodny potwór...
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

10
Oddzielny post dla burego kundla.
kundel bury pisze:dorapa napisał/a:
Obrzucił postać spojrzeniem i westchnął. Stał jak słup soli, a dziwadło spoglądało nań błękitno-turkusowymi oczami.

Jestem facetem, więc w kwestii kolorów jestem ignorantem. Ale błękitny i turkusowy to nie jest to samo?
- Faceci i kolory... - mruknęłam, kręcąc głową. - Powiedz takiemu, żeby kupił turkusowy krawat pod kolor sukienki, to przyjdzie w niebieskim. Lepiej już samemu iść do sklepu. :)
kundel bury pisze:dorapa napisał/a:
Stwierdził, że opiera dłoń na jej biodrze. Było suche i ciepłe.
dorapa napisał/a:
Jej oczy były jak woda, raz błękitne, raz turkusowe, raz zielone. Z długich, jasnych włosów kapało. Na deskach pomostu robiła się kałuża.

Nie podoba się mi to przejście, to zdanie. Poza tym, wcześniej opisywałaś, że ciało dziewczyny było suche i ciepłe, a tu odnoszę wrażenie jakbyś trochę przeczyła poprzedniemu opisowi (to kapanie i kałuża, a wcześniej ciało było już suche). Może warto zmienić kolejność tych opisów? Wpierw napisać, że Anuszka ma mokre ciało, włosy, a wokół niej robi się kałuża, a potem, że po chwili jest już zadziwiająco sucha.
Anuszce w pewnych sytuacjach z włosów kapie. I już.
kundel bury pisze:dorapa napisał/a:
Obrzuciła wzrokiem taflę wody, przybrzeżne trzcinowiska.

Może szuwary?
Dla mnie szuwary to coś całkiem innego niż trzcinowisko. Trzcinowisko budują same trzciny, szuwar zaś obok trzcin jeszcze inne rośliny, do tego na ogół błotne. Ale biolog ze mnie żaden, kłócić się nie będę.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

11
W sprawie małych łbów: słowniki podają obie formy. Więcej tu: http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=6074
dorapa pisze:A tak właśnie czuł się z Gosią. Pokazywała go znajomym, jakby był nową torebką. A kiedy zmieniła się moda, odesłała go do lamusa.
Znam ten ból. Ja też cierpię na zaczynajozę odspójnikozę. ;)
dorapa pisze: Wpatrzył się w jezioro, marszcząc brwi. Jakieś pół metra przed nim na powierzchni jeziora pojawił się kamyk, który dał Adze. Musiał wpaść do wody, kiedy się szamotali, a teraz unosił się na niej. Wyglądało to tak, jakby jezioro wypychało go z siebie.
Skróciłabym to i dodała dynamiki: Zmarszczył brwi, wpatrując się w powierzchnię jeziora. Jakieś pół metra od niego unosił się kamyk. Ten sam, który dał Adze. Musiał wpaść do wody, kiedy się szamotali. Najwidoczniej coś wypchnęło go w górę.
dorapa pisze:Słońce barwiło kolumnę wody na zielono
dorapa pisze:Woda unosiła się i po chwili wyglądała jak ramię.
Dlaczego tu jest czas niedokonany? To bardzo spowalnia, wręcz zatrzymuje akcję, niepotrzebnie.
Słońce zabarwiło... Woda uniosła się i uformowała ramię.
dorapa pisze: jak jej stopy ostatnie zmieniają się z wodnych na takie prawdziwe
Stopy pierwsze, stopy drugie, wreszcie stopy ostatnie... i teraz jesteśmy przekonani, że dama była w istocie stonogą... ;)
dorapa pisze:zbyt zaskoczony, by móc wydusić
Zaznaczone wyrzuć. Jeżeli zmienisz wydusić na wykrztusić, to z siebie też możesz wyrzucić.
dorapa pisze:Całkiem jakby była już człowiekiem, nie panną z wody.
Szyk trochę zmienia sens tego zdania. Chyba lepiej byłoby: Jakby była już całkiem człowiekiem, nie panną z wody.
dorapa pisze:dziewczynę o figurze driady
Jaka to jest figura? My nie wiemy. On wie? Miał wcześniej do czynienia z driadami? Bo jeżeli nie, to nie może porównać jej figury do figury driady.
dorapa pisze: pewnie na jego miejscu męska część ludzkości też by bełkotała
Ale on należy do tej części? Czy nie? Bo tym zdaniem usytuował się poza.
dorapa pisze:- Często z tobą pływam - odpowiedziała z uśmiechem. - I chcę robić to częściej.
Nieładne to powtórzenie.
dorapa pisze: Palce na jego piersi drgnęły, przesunęły się po skórze. Włoski na ramionach uniosły się.
Palce były jej. Wychodzi, że włoski na ramionach też, a to nieco ujmuje jej atrakcyjności. ;)

Jeszcze uwaga co do imienia panny wodnej: Anuszka od razu kojarzy się z Annuszką, która wylała olej. I potem Berlioz stracił głowę. To podobieństwo jest zamierzone?

Pozdrawiam
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

12
Oglądałam kiedyś film, w którym bohaterka miała na imię Luszka. Kiedy szukałam imienia dla nimfy, powstała mi Anuszka. Bez nawiązań do Bułhakowa.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

13
Thana pisze:dorapa napisał/a:
Wpatrzył się w jezioro, marszcząc brwi. Jakieś pół metra przed nim na powierzchni jeziora pojawił się kamyk, który dał Adze. Musiał wpaść do wody, kiedy się szamotali, a teraz unosił się na niej. Wyglądało to tak, jakby jezioro wypychało go z siebie.


Skróciłabym to i dodała dynamiki: Zmarszczył brwi, wpatrując się w powierzchnię jeziora. Jakieś pół metra od niego unosił się kamyk. Ten sam, który dał Adze. Musiał wpaść do wody, kiedy się szamotali. Najwidoczniej coś wypchnęło go w górę.
Wszystko słuszne, ale "jezioro wypychało go z siebie" powstało specjalnie. Jakby było żywą istotą, która coś wydala. Anuszką. Taki był zamysł. Żywa tkanka jeziora. Anuszka, jego część.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

14
dorapa pisze:pozwolił wodzie, by wypchnęła go z siebie
Mi się to zdanie strasznie podoba, takie odwrócenie hłaskowego "wszedł w nią jak w wodę". Kurcze, to mógłby być/jest podtekst erotyczny i wokół tego można by ukręcić nowe opko...

Ogólnie, to nie moja bajka, ale postać Anuszki fajna - szkoda, że nie pociągnęła tego kolesia na dno. A może jednak?

15
Anuszka jest kochana - nie ciąga na dno.
Chyba że facet nie umie pływać, jest dziki i młóci wodę jak cepem...
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron