Zniewoleni

1
Kolejny mój tekst. Znowu nie o aniołach :P (Ale niedługo może wstawię jakiś o takiej tematyce. Kto wie?) Inspirowany pewną piosenką polskiego zespołu - jeśli chcecie, to możecie zgadywać :) Może ten, kto zgadnie dostanie jakąś nagrodę... Muszę się zastanowić, co to ma być :P
Wracając do opowiadania - coś mi w nim się nie podoba. Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś z Was mnie oświecił w tym temacie.
Enjoy!

WWWZmienił się. Nawet bardzo. Nie chodzi tylko o jego wygląd, ale też zachowanie. Tylko jaki jest tego powód?
WWWPatrzyłam na jego usta, wykrzywione sztucznym uśmiechem. Słuchałam standartowych odpowiedzi, jakie mi serwował. Czułam jego nic nieznaczący dotyk.
- Coś się stało? - spytałam w końcu.
- Co?
- Nie jesteś taki sam jak wcześniej.
- Czyli jaki?
- Normalny.
WWWPatrzył na mnie, choć tak naprawdę mnie nie widział. Na jego dotychczas niewzruszonej twarzy pojawiło się kilka zmarszczek - myślał nad czymś intensywnie. Po chwili otworzył usta, aby coś powiedzieć, lecz w ostatniej chwili się powstrzymał. Zacisnął pięść i opuścił głowę. Kasztanowe włosy całkiem przysłoniły jego błękitne oczy. Zaczął szybciej oddychać. Trochę mnie to przerażało.
- Dominik… powiedz coś… - powiedziałam przyciszonym głosem.
WWWWstał gwałtownie. Krzesełko prawie spadło na podłogę. Niektórzy ludzie odwrócili się w naszą stronę, aby zobaczyć, co się dzieje.
- Przejdźmy się. W tak ładną pogodę aż szkoda siedzieć w zapełnionej ludźmi kawiarni.
WWWPatrzyłam na niego oszołomiona. Oszołomiona nagłą zmianą tematu, a także słowami, które wypowiedział - tak mówili tylko w tanich romansach.
WWWWstałam powoli. Nikt już nie zwracał na nas uwagi. Wychodząc na zewnątrz poczułam silne uderzenie wiatru w twarz. Zeszłam ostrożnie po zasypanych piaskiem schodkach. Brzegiem plaży spacerowało kilka osób. Spojrzałam na zasnute chmurami niebo, niespokojne morze, lekko wilgotny piasek pod moimi stopami. Było trochę zimno, ale nie przeszkadzało mi to za bardzo.
WWWPoczułam jak pewnie chwyta moją dłoń. Spojrzałam na niego- znów miał niewzruszony wyraz twarzy. Co się z nim stało?
- Chodźmy. - Ruszył pewnym krokiem w stronę bijących o brzeg fal.
- Nie rozumiem co się dzieje - powiedziałam po przejściu około piętnastu kroków.
- Wiem. Za chwilę ci wytłumaczę.
WWWZatrzymaliśmy się zdecydowanie za blisko morza- woda wlewała nam się do butów. Dominik nie patrzył na wodę, lecz gdzieś dalej. Nie miałam pojęcia gdzie, ale bałam się o to spytać. Nie chciałam znowu poczuć przeszywającego spojrzenia jego zimnych, błękitnych oczu. Nie wiedziałam, po co się ze mną spotkał, skoro widzieliśmy się zaledwie wczoraj wieczorem. Nie rozumiałam, dlaczego zachowuje się kompletnie inaczej.
- Dominik, wytłumacz mi co się dzieje…
WWWWiedziałam, że na mnie spojrzał, jednak opuściłam głowę, aby tego nie widzieć. Za bardzo bałam się jego pustego wzroku.
- Jesteś gotowa usłyszeć prawdę?
WWWNie mogłam odpowiedzieć.
- Spójrz na mnie i powiedz, że to zniesiesz.
- Za bardzo się zmieniłeś, abym mogła na ciebie spojrzeć bez strachu.
WWWKolejna fala odbiła się o brzeg. Gdzieś w oddali zaskrzeczały mewy.
- Wiem. - Westchnął głęboko. - To dlatego, że odebrali mi wolną wolę.
WWWMoja dłoń powoli wysunęła się z jego. Stałam oniemiała. Po dłużej chwili podniosłam na niego wzrok. Teraz, o dziwo, patrzył na mnie inaczej – jego oczy nie były już puste.
WWWBardzo dobrze rozumiałam, o czym mi powiedział. Widziałam wcześniej, że ludzie dookoła się zmienili. Nie byli tacy jak dawniej. Zachowywali się jak roboty, które mają codziennie nową listę zadań do wykonania. I skrupulatnie je wypełniali.
- Jak ci się udało wrócić? - spytałam. - Widzę, że nie jesteś teraz pod ich kontrolą.
- To dzięki tobie. I uczuciu, które nas łączy. Ono… Ty… - zaczął się zastanawiać, co powiedzieć dalej.
WWWNie musiał kończyć.
- Dominik, rozumiem - przerwałam mu. Spojrzał na mnie czule i lekko uśmiechnął. - Tylko co teraz? Wszyscy dookoła są przez nich sterowani. - Zapanowała chwila ciszy. - A jak każde z nas wróci do domu? Znowu stracisz własną wolę?
- Nie mam pojęcia, co się ze mną stanie, ale zapewne będzie tak, jak powiedziałaś. - Złapał moją rękę i pocałował ją. - Powinniśmy przejść się po plaży, bo możemy wzbudzać podejrzenia tamtych ludzi.
WWWZaczęliśmy iść. Fale nadal sięgały moich butów. Po przejściu kilkunastu metrów odwróciłam się w stronę kawiarni – kilka osób stało przy wejściu i obserwowało nas.
- Nie bój się - powiedział w tym momencie Dominik - i nie daj po sobie poznać, że nie jesteś jeszcze jedną z nich… Powinienem raczej powiedzieć: nas.
- Dominik, nie możesz tak mówić! Przecież nie jesteś teraz jednym z nich!
WWWZaśmiał się pod nosem.
- Teraz nie, ale jak wrócę do domu to zapewne będę. - Mocniej ścisnął moją dłoń. - Nie martw się o mnie, ważne jest to, abyś ty pozostała sobą. Nie wyróżniaj się z tłumu. Jak dotąd świetnie ci to wychodziło.
- A co dalej? Przecież nie mogę się ukrywać w nieskończoność.
WWWZbliżała się do nas inna para nastolatków. Przytuliłam się do Dominika, aby nie odbiegać od schematu zakochanej pary spacerującej po plaży. Gdy się mijaliśmy zauważyłam, że ta para bardzo dokładnie mi się przygląda.
WWWGdy znaleźliśmy się w takiej odległości, by nikt inny nas nie usłyszał, oderwałam się od ramienia Dominika i spojrzałam na niego przepraszająco.
- Myślisz, że zauważyli? - zapytałam.
- Mam nadzieję, że nie. Ale nie możesz być taka zdekoncentrowana następnym razem.
- Wiem o tym - odpowiedziałam z pokorą.
WWWSkręciliśmy na południe. Oddalaliśmy się powoli od morza, zmierzając w kierunku miasteczka.
WWWZdobyłam się w końcu na odwagę i zadałam pytanie, które kołatało się z tyłu mojej głowy.
- Kiedy ci to zrobili?
- Gdy wracałem od ciebie do domu - odpowiedział po dłuższej chwili. - Mówiłem ci zresztą, że muszę kupić po drodze zeszyt.
- Pamiętam. Czyli w sklepie?
- Tak. Gdy sprzedawczyni wydała mi resztę podziękowałem jej i uśmiechnąłem się. Nie minęło nawet pięć sekund, a już się zjawili.
WWWWeszliśmy na chodnik. Docierały do nas dźwięki przejeżdżających samochodów i muzyka z pobliskiego klubu.
- Banalna sytuacja - stwierdziłam.

cdn.? :)
Ostatnio zmieniony wt 14 lut 2012, 21:22 przez mil93, łącznie zmieniany 5 razy.
"Gdybym była deszczem, który łączy niebo z ziemią, mogłabym złączyć się z jego sercem i uspokoić je..."

"The stab of stilettos
On a silent night
Stalin smiles and Hitler laughs
Churchill claps Mao Tse-Tung on the back"

2
Intrygujący początek. Chętnie poznałabym dalszą część. Jest napisane całkiem nieźle, chociaż bez uwag się nie obędzie.
mil93 pisze:Po chwili otworzył usta, aby coś powiedzieć, lecz w ostatniej chwili się powstrzymał. Zacisnął pięść i opuścił głowę. Kasztanowe włosy całkiem przysłoniły jego błękitne oczy. Zaczął szybciej oddychać. Trochę mnie to przerażało.
- Dominik… powiedz coś… - powiedziałam przyciszonym głosem.
Powtórzonka
mil93 pisze:Wstałam powoli. Nikt już nie zwracał na nas uwagi. Wychodząc na zewnątrz poczułam silne uderzenie wiatru w twarz. Zeszłam ostrożnie po zasypanych piaskiem schodkach. Brzegiem plaży spacerowało kilka osób.
Tutaj trochę te krótkie zdania mi nie grały. Zwłaszcza ten początek i wrzutka "nikt już nie zwracał na nas uwagi" - wiesz, ja nie wiem, czy ci inni ludzie mają takie tempo z obracaniem głów w te i nazad, żeby już zupełnie na nich nie zerkać ;]
mil93 pisze:Dominik nie patrzył na wodę, lecz gdzieś dalej. Nie miałam pojęcia gdzie, ale bałam się o to spytać. Nie chciałam znowu poczuć przeszywającego spojrzenia jego zimnych, błękitnych oczu. Nie wiedziałam, po co się ze mną spotkał, skoro widzieliśmy się zaledwie wczoraj wieczorem. Nie rozumiałam, dlaczego zachowuje się kompletnie inaczej.
- Dominik, wytłumacz mi co się dzieje…
WWWWiedziałam, że na mnie spojrzał, jednak opuściłam głowę, aby tego nie widzieć. Za bardzo bałam się jego pustego wzroku.
Jak dla mnie za dużo tutaj gadania o tym patrzeniu. Ono JEST istotne dla fabuły, więc wspomnieć o nim musisz, ale może nie tak często i nie powtarzaj za bardzo informacji (na tak krótkim dystansie) - por. podkreślenia.
mil93 pisze:Spojrzał na mnie czule i lekko uśmiechnął.
zjadłaś "się"
mil93 pisze:- Tylko co teraz? Wszyscy dookoła są przez nich sterowani.
I tutaj kryje się mój główny zarzut.
Wykładasz w rozmowie bohaterów kawałek jakiejś grubej teorii spiskowej, tylko że... Po co oni o tym gadają? I to jeszcze na plaży, gdzie ktoś jednak mógłby ich podsłuchać, a przecież ona z jakiś powodów musi się "kryć"?
Przecież oni to wiedzą. Istotnymi informacjami jest to, ze Dominik stracił wolną wolę i że uczucie trzyma go chwilami poza ich kontrolą. To ok.
Ale niech teraz nie wykładają całej teorii:
mil93 pisze:i nie daj po sobie poznać, że nie jesteś jeszcze jedną z nich…
(...)
- Nie martw się o mnie, ważne jest to, abyś ty pozostała sobą. Nie wyróżniaj się z tłumu. Jak dotąd świetnie ci to wychodziło.
To w dialogach wygląda dość mało wiarygodnie. Już lepiej, jakby bohaterka to jakoś w myślach rozważała.
mil93 pisze:- Myślisz, że zauważyli? - zapytałam.
- Mam nadzieję, że nie. Ale nie możesz być taka zdekoncentrowana następnym razem.
Zauważ, że sugerujesz czytelnikowi, że ona cały czas się ukrywa, cały czas się boi (mijają jakąś parę nastolatków, a ta już...), ale raz że spotkała się z Dominikiem jak gdyby nigdy nic przy ludziach (a przecież niby była tą inną) i teraz jeszcze o tym gadają... Jeżeli robisz jakiś motyw takim "wszechobecnym" (wszyscy ludzie w okolicy), to dostosuj do tego zachowania bohaterów. Rozumiem, ze chcesz stopniowo zaskakiwać czytelnika, ale pamiętaj, że bohaterowie jakoś w tym świecie egzystują dłużej niż dopiero pół strony ;)

Dlatego, chociaż poszczególne wypowiedzi bohaterów i ich wzajemna interakcja jest wg mnie dobrze napisana, to trochę mniej wiarygodnie się robi, kiedy zestawi się to ze strzępkami fabuły, które tutaj serwujesz. Niekoniecznie co do wszystkiego muszę mieć rację, ale pomyśl nad tym.

Natomiast, jak już pisałam, początek ciekawy. Całkiem nieźle wprowadzasz ten niepokojący motyw, podoba mi się też kreacja Dominika (zachowania, ruchy). Całość wychodzi na razie troszkę egzaltowana (przez to gadanie o uczuciach itd.), ale wierzę, że może się z tego coś ciekawego wykluć. Język z drobnymi mankamentami, ale sprawny, czytelny.
Podobało mi się.
cdn.? :)
No mam nadzieję, że tak :)

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

3
Uhm, mierzi mnie stwierdzenie "wolna wola" - człowiek takowej nie posiada, więc z marszu określenie te stawia tekst w złym świetle. Nie można odebrać czegoś, czego nie ma. Poza tym, wg mnie diabelnie ważnym mankamentem jest kilka niedogodności w odbiorze. Wydźwięk niektórych zdań jest identyczny (powtarzasz się) zwłaszcza fragmenty opisujące odczucia bohaterki: nie wiedziała - to tak dokładniej - widzę tutaj konieczność przeróbki tych fragmentów, wówczas będzie czytać się lepiej. Powtórzenia: poczuła, nie wiedziała,... O, zobacz:
Nie miałam pojęcia gdzie, ale bałam się o to spytać. Nie chciałam znowu poczuć przeszywającego spojrzenia jego zimnych, błękitnych oczu. Nie wiedziałam, po co się ze mną spotkał, skoro widzieliśmy się zaledwie wczoraj wieczorem. Nie rozumiałam, dlaczego zachowuje się kompletnie inaczej.
Teraz odnośnie tematu: nie widzę tutaj żadnego potencjału, a przynajmniej sposób przedstawienia fabuł wydał się bardzo nietrafiony. Zabójcą dobrego wrażenia był zeszyt... to jest tak tandetne i bez polotu, że nie wiem co napisać. Zazwyczaj, jeśli scena istnieje w tekście, to ma powód aby zaistnieć, a ta zdaje się nieść ważny element fabuły - niestety, nie wytrzymała presji. Mnie się nie podobało, choć stwierdzam, że poprawki w tekście mogą zmienić jego wydźwięk, sprawić, że stanie się poważniejszy, a fabuła lepiej zaserwowana.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

4
Martinius pisze:Uhm, mierzi mnie stwierdzenie "wolna wola" - człowiek takowej nie posiada, więc z marszu określenie te stawia tekst w złym świetle. Nie można odebrać czegoś, czego nie ma. Poza tym, wg mnie diabelnie ważnym mankamentem jest kilka niedogodności w odbiorze. Wydźwięk niektórych zdań jest identyczny (powtarzasz się) zwłaszcza fragmenty opisujące odczucia bohaterki: nie wiedziała - to tak dokładniej - widzę tutaj konieczność przeróbki tych fragmentów, wówczas będzie czytać się lepiej. Powtórzenia: poczuła, nie wiedziała,... O, zobacz:
Nie miałam pojęcia gdzie, ale bałam się o to spytać. Nie chciałam znowu poczuć przeszywającego spojrzenia jego zimnych, błękitnych oczu. Nie wiedziałam, po co się ze mną spotkał, skoro widzieliśmy się zaledwie wczoraj wieczorem. Nie rozumiałam, dlaczego zachowuje się kompletnie inaczej.
Wiesz, Martinius, to Twój pogląd, że człowiek nie posiada "wolnej woli", więc raczej żadnego tekstu to w złym świetle nie stawia. Jedni wierzą w to, a inni w co innego - trudno traktować podobne sytuacje jako błędy czy niedopatrzenia. Dla mnie powyższe stwierdzenie akurat było jak najbardziej na miejscu.
Nie rozumiem także negowania zamierzonych powtórzeń. Przecież dobrze brzmią i nie wpływają na płynność tekstu.

5
Uhm, mierzi mnie stwierdzenie "wolna wola" - człowiek takowej nie posiada, więc z marszu określenie te stawia tekst w złym świetle. Nie można odebrać czegoś, czego nie ma.
Tak, ochrzańmy autorkę za to, że nie podziela naszych poglądów! Na pewno jest przez to fatalną autorką! Bo nasze poglądy są prawdą objawioną i jedyną słuszną amen!
Zabójcą dobrego wrażenia był zeszyt... to jest tak tandetne i bez polotu, że nie wiem co napisać.
I rzućmy kilka epitetów bez uzasadnienia!

Nie to, że uważam, że tekst jest dobry, bo nie uważam (chociaż mnie tam zeszyt nie ugryzł). Znaczy, pomysł jak pomysł, zły nie jest, chociaż trochę zaciąga mi jakąś źle schowaną antysystemową ideologią, motyw z uczuciem sam w sobie jest dosyć romansidłowy, ale można go dobrze rozegrać... Natomiast wykonanie wydało mi się dość sztywne. Te pojedyncze zdania jakoś psuły odbiór. Zasadniczo Adrianna powiedziała większość tego, co mogłabym powiedzieć ja, i to do tego trochę sprawniej aniżeli ja bym to uczyniła ;)
Blogasek numer jeden (do oglądania)
Blogasek numer dwa (do poczytania)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”