Nauczę Was Człowieka; rozmowa z Kotem z Cheshire.

1
Adnotacja: Ostatnim razem wrzucałem wam "Zimę", która jakoś tak przeszła bez echa. Tym razem nie prezentuję horroru, lecz coś... Innego. Tak mnie jakoś naszło :3 Uwaga! Nie miałem siły sprawdzać jakości konwersji, więc mogło mi coś uciąć. Dobranoc i miłej lektury;)

Nauczę Was Człowieka – rozmowa z Kotem z Cheshire.
wwwMój pokój jest zamknięty.
Nie mają do niego wstępu ludzie z zewnątrz.
wwwCo to jest zewnątrz?
Zewnątrz to każdy spoza pokoju. Obcy, znajomi, koledzy, najbliżsi przyjaciele, rodzina. Tylko ja mogę tu przebywać, inni nie są mile widziani. Gdy wchodzą, obrzucam ich niechętnym spojrzeniem. Ale uczę się, uczę się człowieka. Toleruję intruzów nawet wtedy, gdy niosą ze sobą nieprzyjemny swąd stagnacji społecznej. Nie tracę czujności. Moje oczy są bystre, dużo bystrzejsze od ich oczu. Widzą więcej. Widzą postęp cywilizacyjny i okowy, które go powstrzymują. Boleję nad tym, że obcy nie potrafią tego zrozumieć, że dojrzenie tej jakże prostej drogi do poznania prawdy leży poza ich możliwościami. Ale rozumiem ich i cierpliwie nauczam.
wwwNie jestem prorokiem Zaratustrą.
Moją misją nie jest nauczanie ludzi nadczłowieka. Aby stać się istotą ponadludzką, trzeba wpierw stać się istotą ludzką. Tymczasem spójrzcie na siebie i powiedzcie mi kogo widzicie.
„Widzę człowieka” powiecie, tymczasem ja wam powiem „Nie, ty widzisz osobę humanoidalną, zaledwie cień prawdziwego człowieka”. Obruszycie się na te słowa i powiecie „Ale jak to, w takim razie kim jest człowiek?”
wwwOto co wam powiem:
wwwMój pokój jest zamknięty, mój pokój jest mały.
W kącie stoi niewielkie łóżko, ale tylko takie się tutaj zmieściło. I tak zajmuje zbyt wiele miejsca – ledwie udało mi się jeszcze wstawić szafę oraz półkę na książki. Podłogę kryje puchaty dywan na którym zazwyczaj zasiada mój rozmówca, chwilowo nieobecny.
wwwSpoglądam przez okno. Jest już późne popołudnie, w miarę jak kończy się dzień, chmury stają się coraz ciemniejsze. Jednocześnie jednak zachowują swoją szarość, jakże typową dla listopadowego nieba. Liście padają z drzew, usypują u ich podnóży rdzawo-żółty dywan. Chmara czarnego ptactwa krąży nad sąsiednimi domami, zataczają nad nimi kręgi. Rozpraszają się, to znowu łączą w grupę. I szukają, szukają czegoś, chociaż same jeszcze nie wiedzą czego. Ja widzę i wiem, że tak naprawdę organizują się, zbierają przed wyruszeniem w daleką drogę. Droga ta będzie długa i ciężka, szaleństwem byłoby ruszyć w nią w pojedynkę. Czymże jest bowiem jednostka wobec majestatu rzeczywistości? Ale rzeczywistość ta jeszcze się nie uformowała, jej forma ciągle pozostaje płynna. Pojedyncze osobniki nie mają szans, ale stado? Grupa ma większe szanse na zmianę sytuacji. Tak jest u zwierząt, tak jest u ludzi.

Rozmowa I

wwwMój pokój jest zamknięty, a ja siedzę na dywanie. Jest ciemno, nikt z zewnątrz już tu nie wejdzie. Obcy śpią. Pogrążają się w sennych marzeniach. Ja ze swoich marzeń uczyniłem cel i dążę do niego. Co noc rozmawiam z Kotem z Cheshire o celach. Dyskutuję. Rozważam. Poddaję pod wątpliwość. Ale działam.
wwwOto jest. Na początku w ciemnościach pojawia się uśmiech, potem oczy. Oczy są przenikliwie zielone, spoczywa w nich mądrość wieków. Potem wąsy, czujące każdy punkt teraźniejszości. W końcu tułów, serce człowieka przez tysiąclecia. Mój pokój jest zamknięty, a ja siedzę na dywanie. Jest ciemno, nikt z zewnątrz już tu nie wejdzie. Obcy śpią. Pogrążają się w sennych marzeniach. Ja ze swoich marzeń uczyniłem cel i dążę do niego. Co noc rozmawiam z Kotem z Cheshire o celach. Dyskutuję. Rozważam. Poddaję pod wątpliwość. Ale działam.
- Witam cię – powiada kot. I ja się z nim witam.
- A więc o co chcesz się dzisiaj zapytać? – pyta po wymianie uprzejmości.
Pracowałem cały dzień na budowie – powiedziałem. – Pracowałem jak każdy inny człowiek na rzecz lepszej przyszłości, a w pracy traktowano mnie jak równego. Dzień mijał i stawaliśmy się coraz bardziej zmęczeni. Robiliśmy coraz dłuższe przerwy, w czasie których podawano nam wodę. I kończyła się równość; do mej wody pluto, a butelkę podawano mi z wyraźną odrazą. Patrzyli na mnie i mówili „On jest inny niż wszyscy. Czemu traktuje się go jak równego nam?” Ja im odpowiadałem „Czymże się różnię od was?”. Wtedy śmiali się ze mnie i ubliżali mi. „Jesteś inny. Nie zbliżaj się, bo będziesz chciał nam narzucić swoją inność”. Gdy zaś nadchodził czas pracy, znów równali mnie ze sobą. Na koniec dnia przyszedł do nas pracodawca i zaczął wypłacać należność. Gdy stałem w kolejce, szturchano mnie, wypychano na koniec. Ale kiedy wreszcie udało mi się zbliżyć do pracodawcy, ten spojrzał na mnie zdumiony. „Czego tu szukasz?” spytał. „Pracowałem cały dzień na budowie. Teraz zaś chcę odebrać należność”. Wyśmiano mnie i odszedłem z niczym, a powodem mego nieszczęścia była moja inność. Powiedz mi tedy, Kocie, gdzie tu jest sprawiedliwość?
- Wszystko jest względne i niestałe – rzekł kot. – To co dzisiaj inne, jutro staje się powszechnym. Ludzie się zmieniają, ale boją się tych zmian. Lękają się nieznanego nawet wtedy, gdy może to być zmiana na lepsza. Powiesz mi: Jestem odmiennej orientacji, ja ci powiem, żeś jest człowiekiem. Powiesz mi: Jestem kolorowy, ja ci powiem, żeś człowiekiem. Powiesz mi: Jestem inny, ja ci powiem, żeś człowiekiem jak każdy. Nie różni cię bowiem od pozostałych ludzi kolor skóry, orientacja czy przekonania. Różni cię lęk obcych przed nieznanym. Jesteś ich strachem, ale także i marzeniem. Jesteś sprzecznością, która musi zostać rozstrzygnięta.
- Czy w takim razie muszę zostać usunięty? – zapytałem strwożony. – Czy stanowię zagrożenie? Czy zakłócam ład?
wwwKot tylko pokręcił łbem.
- Nie musisz zostać usunięty, lecz przygarnięty, nie jesteś zagrożeniem, jeśli się ciebie zaakceptuje, nie zakłócasz ładu, ty go formujesz. Czymże się różnisz od innego człowieka? Czymże się takim różnisz, że daje mu ta różnica prawo do sądzenia i oceniania? Otóż niczym takim. Pracowałeś na budowie jak wszyscy. Wzgardzali tobą, ale ty nie okazałeś im wzgardy. Nie narzucałeś im swojej inności, pomimo że oni narzucali tobie swoją. Patrzyli się na ciebie i bali, że mogą się zarazić. Tymczasem ty zachowałeś neutralność. Powiedziałeś „Nie zgadzam się z wami, ale szanuję was”. To jest tolerancja. Jej brak toczy społeczeństwo niczym rak. Płoną cienie istot żywych. Ale my trwamy, jesteśmy częścią rzeczywistości i jest nas wielu.
- Mów więc, co zrobić? – kolejne pytania tłukły się po mej głowie. Rozmowa trwała, a zegar tykał. Nigdy nie miałem wystarczająco czasu, żeby przejść przez wszystkie bramy. Za każdą z nich znajdowało się kilka innych, a każda prowadziła gdzie indziej.
Uczynić nienormalne normalnym. Pogrążone w stagnacji społeczeństwo popchnąć do przodu, nauczyć je inności, a wtedy inność stanie się normalnością. Wtedy wyjawi się inna inność, ale będzie to już inność stara i znana, a wtedy przepadnie ona bezpowrotnie. Nauczaj ludzi bycia ludźmi. O człowieku sądzą czyny, nie przekonania, nie orientacja, nie kolor skóry.
- Ale jak? – tym razem uśmiechnąłem się z goryczą. – Przecież gdyby to było możliwe, to bym to zrobił dawno temu...
wwwKot przewrócił się leniwie na plecy, jednak nie spuszczał ze mnie swoich oczu. Jego uśmiech stał się jakby szerszy.
Nie jesteś sam. Jesteś Wiele. Po prostu walcz, a w czasie tej walki znajduj innych, a podobnych tobie. Minie wiele czasu, nim nauczycie społeczeństwo człowieka.
Kot podniósł się, skłonił mi się i znikł.
wwwNoc skończyła się.

Koniec rozmowy I

wwwSiwa mgła rozlała się po ulicach mojej rodzinnej miejscowości. Przykryła wiele rzeczy, leczy te najważniejsze wciąż pozostawały widoczne, a dzięki temu stały się jeszcze bardziej wyraźne. Wiedziałem, że mam cel i muszę go zrealizować. Musiałem tylko otworzyć pokój i wyjść do obcych. Bo tam, na zewnątrz, znajdę innych spośród obcych i razem staniemy się tacy sami.
wwwwwwwwwI wreszcie przyjdzie taki dzień, że nauczę was człowieka.

[ Dodano: Sob 19 Lis, 2011 ]
Niech mnie ktoś przeczyta, nooo ;p Bo inaczej to będzie trzecie opowiadanie pod rząd, które zostanie bez oceny ;p
Ostatnio zmieniony wt 29 lis 2011, 18:32 przez tumi1, łącznie zmieniany 3 razy.
Bo lubię pisać.

2
- Podoba mi się rytm stworzony frazą "Mój pokój jest zamknięty". Koniecznie wprowadź ją w koncowej fazie opowiadania. Jeden raz.
- Fragment od "Spoglądam przez okno" do "Tak jest u zwierząt , tak jest u ludzi.": Te dwa zdania, jak ramę, pozostawił bym w tej formie. Ale wewnętrzne bym połączył w trzy - cztery, długie i płynne. Taki obraz oprawiony w ramę. I ogólnie wolałbym dłuższe zdania.
- Kiedy przychodzi kot nie widać uśmiechu, kot nie uśmiecha się mięśniami swojej twarzy lecz głosem, uśmiech możesz usłyszeć, ale nie zobaczyć, a jego repertuar dźwięków przekracza dokonania orkiestry symfonicznej, zaś skala wyrazu i niesionych emocji możliwości najlepszych mówców. A wąsy dostrzegasz na końcu, o ile w ogóle dostrzegasz, bo najczęściej zlewają sie z tłem - najpierw tułów lub oczy, zależnie od pozycji i sytuacji. Mam kota to wiem. Kiedyś odpowiedział mi na bardzo ważne pytanie.
- Zamiast "żeś człowiekiem" użył bym "jesteś człowiekiem".
- I jeśli mogę coś doradzić, to staraj sie pisać w oparciu o własne doświadczenia. Na przykład jestem przekonany że nie masz kota, a jesli nawet jest inaczej to nigdy nie obserwowałes go wystarczająco długo i wystarczająco uważnie aby to opisać. I zapewne nigdy nie pracowałeś na budowie. Twój opis brzmi wręcz biblijnie, ale z życiem nie mam nic wspólnego.
- Ogólnie nie żałuję, że przeczytałem.

3
Rzeczywiście - nie mam kota i na budowie nigdy nie pracowałem ;) Przy czym należy pamietać, że to nie jest zwykły kot. Miło mi, że nie żałujesz ;)
Bo lubię pisać.

4
Tak, ale nawet niezwykły kot musi (a przynajmniej powinien) być autentyczny. Polecam przeanalizować Behemota w "Mistrzu i Małgorzacie" Bułhakowa. Jest jeszcze bardziej niezwykły, pojawia sie wiele razy, wykonuje różne nie - kocie czynnosci, dyskutuje (i to jak!), a mimo to jest prawdziwy, autentyczny, a elementy antropomorfizacji nie usunęły kota z kota.

5
... płacąc za tramwaj ;) Czytałem "Mistrza i Małgorzatę" :] Dobra, skoro tak mówisz, to przyjrzę się temu. W każdym razie dzięki.
Bo lubię pisać.

6
tumi1 pisze: Poddaję pod wątpliwość.
Poddają w wątpliwość
tumi1 pisze:Spoglądam przez okno. Jest już późne popołudnie, w miarę jak kończy się dzień, chmury stają się coraz ciemniejsze. Jednocześnie jednak zachowują swoją szarość, jakże typową dla listopadowego nieba. Liście padają z drzew, usypują u ich podnóży rdzawo-żółty dywan. Chmara czarnego ptactwa krąży nad sąsiednimi domami, zataczają nad nimi kręgi. Rozpraszają się, to znowu łączą w grupę. I szukają, szukają czegoś, chociaż same jeszcze nie wiedzą czego. Ja widzę i wiem, że tak naprawdę organizują się, zbierają przed wyruszeniem w daleką drogę. Droga ta będzie długa i ciężka, szaleństwem byłoby ruszyć w nią w pojedynkę. Czymże jest bowiem jednostka wobec majestatu rzeczywistości? Ale rzeczywistość ta jeszcze się nie uformowała, jej forma ciągle pozostaje płynna. Pojedyncze osobniki nie mają szans, ale stado? Grupa ma większe szanse na zmianę sytuacji. Tak jest u zwierząt, tak jest u ludzi.
Dla mnie wbicie się z tym opisem - klimatycznym, ale jednak dość wtórnym - takie ni przypiął ni przyłatał. Myśl, którą to okrasiłeś też nie powala.
tumi1 pisze:W końcu tułów, serce człowieka przez tysiąclecia.
Nie wiem, co chciałeś wyrazić, ale brzmi wydumanie i beztreściowo.
tumi1 pisze:Na początku w ciemnościach pojawia się uśmiech, potem oczy. Oczy są przenikliwie zielone, spoczywa w nich mądrość wieków. Potem wąsy, czujące każdy punkt teraźniejszości. W końcu tułów, serce człowieka przez tysiąclecia. Mój pokój jest zamknięty, a ja siedzę na dywanie.
Wiesz, o co się przyczepię? O uśmiech. Kot z Cheshire, zwłaszcza po burtonowskiej adaptacji Alicji kojarzy mi się przede wszystkim z tym uśmiechem. Ale to takim konkretnym TYM uśmiechem. A tutaj go pomijasz. Wydaje mi się, że jeżeli opisujesz coś dla kota nietypowego (szeroki, niesamowity uśmiech), to jemu powinieneś poświęcić jakiś klimatyczny opis, a nie dość wtórnym "oczom pełnym mądrości". Bo te oczy to ma co drugi bohater-mentor pierwszej lepszej powieści, a kotom też tego nie brakuje. Za to nieliczne uśmiechają się tak jak Kot z Cheshire.
tumi1 pisze:- Witam cię – powiada kot. I ja się z nim witam.
- A więc o co chcesz się dzisiaj zapytać? – pyta po wymianie uprzejmości.
Pracowałem cały dzień na budowie – powiedziałem. – Pracowałem jak każdy inny człowiek na rzecz lepszej przyszłości, a w pracy traktowano mnie jak równego.
powtórzenie
Według mnie niepotrzebny przeskok czasowy (i ogólnie zapisu). Nie może być jakieś "opowiadam" i normalny, dialogowy początek?
tumi1 pisze:O człowieku sądzą czyny,
prędzej świadczą
ew. "człowieka sądzi się po czynach" czy coś...
tumi1 pisze:Kot podniósł się, skłonił mi się i znikł.
wwwNoc skończyła się.
się, się, się... W tak krótkich zdaniach, tuż po sobie nadużywanie tego słówka kiepsko wygląda
tumi1 pisze:Przykryła wiele rzeczy, leczy te najważniejsze wciąż pozostawały widoczne, a dzięki temu stały się jeszcze bardziej wyraźne.
Kiepsko brzmiące zdanie - "były widoczne i dzięki temu jeszcze bardziej wyraźne" - wiem, że dzięki mgle, spowijającej wszystko inne, ale brzmi słabo

Co do stylu i warsztatu. Nie jest źle. Trochę usterek, gdzieniegdzie płynność uciekła, ale poza tym w porządku. Starasz się spokojnie, konsekwentnie budować obraz, utrzymywać spójny styl.
Duży minus za dialog. Za to, że obie postaci gadają w ten sam sposób...

No i też co gadają... Na treści się zdecydowanie zawiodłam. Z klimatycznego wprowadzenia, zachęcającego włączenia do opowieści charakternej postaci (Kota) robi się rozmyty monolog stylem biblijnym. Monolog, bo rozmowy tutaj nie ma, tylko dwa głosy ciągnące tak naprawdę tę samą myśl, tę samą tezę. Samą w sobie zresztą nie wartą chyba tego ciągnięcia. Wchodzisz w tę tolerancję na takim mocno powierzchownym poziomie i wyciągasz wnioski, które równie dobrze mogę znaleźć na reklamie United Colors of Benetton.
Uwielbiam koty, jest w nich coś magicznego. Twój kot jednak nie różni się od tego pomiatanego biedaka. Według mnie nie nadałeś mu charakteru.

Dlatego ogólnie nie podobało mi się, chociaż nieźle napisane. Podobał mi się początek, motyw z "zamkniętym pokojem" też bardzo klimatyczny, niestety rozmowa jak dla mnie po prostu nic w sobie nie ma szczególnego.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

7
Dzięki Ada. Mimo że Ci się nie podobało, to jednak zawsze fajnie usłyszeć, że mimo wszystko coś się nieźle napisało. Co do kotów - przerzucam się na psy ;)
Bo lubię pisać.

8
No cóż - niespecjalnie podoba mi się ten górnolotny, filozoficzny ton Twojego opowiadania. A to dlatego, że zbyt wiele w nim uogólnień. Poczynając od tytułu i wstępu: nauczę was człowieka. Gdyby kot z Cheshire mówił tak do swojego potomstwa albo do innych istot nie-ludzkich, byłoby ok. Ale skoro są to słowa narratora, to od razu kołacze mi po głowie: jakiego człowieka? Czy staruszka z demencją, pielęgnowanego przez rodzinę? Czy nastolatki, za którą biega połowa chłopaków w szkole? Rozumiem, że miało to być odniesienie do jakiejś uniwersalnej prawdy o naturze ludzkiej. Problem w tym, że takiej prawdy nie ma, wszelkie uogólnienia nieuchronnie prowadzą więc w stronę banałów.
Podobnie w dalszej części. Czymże właściwie jest ta inność, przez którą tak cierpi Twój bohater? Przecież na poziomie jednostkowym każdy z nas jest inny, gdyż każdy jest indywidualnością. Przekonanie, że inność jest przyczyną odrzucenia, to skrót myślowy, dość mylący. Inni mogą przecież wyróżniać się w jakiejś grupie w sposób pozytywny: ponadprzeciętną urodą, talentem, albo choćby majątkiem odziedziczonym po przodkach. Jeżeli są odrzucani, to znaczy, że mają cechy, które powszechnie uważane są za gorsze albo groźne (przykładem upośledzeni umysłowo i czarownice). Szlachetne hasło o tolerancji wobec innych jest więc w gruncie rzeczy banałem, póki się tej inności nie sprowadzi do jakichś konkretów. I, niestety, nie da się napisać dobrego tekstu na temat tolerancji, posługując się samymi ogólnikami.
A Twój bohater jest bardzo mało wyrazisty. Żebyśmy chociaż wiedzieli, dlaczego tak go gnębią na tej budowie... No i kot rzeczywiście nie pokazuje swojej kociej natury.

Muszę jednak przyznac, że tekst czytało mi się bez większych zgrzytów. Niewiele w nim usterek. To raczej treść budzi moje zastrzeżenia, a nie warstwa językowa, czy nawet tempo narracji, dość powolne wskutek przydługich tyrad obu protagonistów. Więc mam nadzieję, że w kolejnych tekstach sprowadzisz bohatera/bohaterów na ziemię. Zamiast przemieniać ludzkość i stylizować swoje życie na przypowieść biblijną, może pokażą się w jakimś działaniu. Konkretnym.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

9
Dzięki za poświęcenie mi czasu :] Cholera, tak pojechaliście po treści, że aż rzeczywiście sobie odpuszczę moralizatorskie bajki. Choć fakt faktem, że na codzień nie przepadam za takim stylem pisania. Byłem wtedy pod wrażeniem proroka zaratustry Nietschego xd Następnym razem napiszę coś bardziej przyziemnego, może wtedy się zgadamy ;)
Bo lubię pisać.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”