Thana pisze:Dobre pytanie. Tylko odpowiedź niewiele wnosi. Myślę, że nie ma lepszej odpowiedzi, niż ta, którą dają alpiniści, kiedy ich zapytać, po co chodzą w góry: "Bo góry są". Po co pisać o seksie? Bo istnieje.
W moim pytaniu chodziło bardziej o to:
co chce autor zrobić określonym opisem.
W dłuższym tekście erotyka może pełnić masę funkcji (budowanie postaci, relacji, świata przedstawionego etc.). Fantazje Alexa z Mechanicznej Pomarańczy dość dużo mówią o tej postaci, a przy dalej idącej interpretacji- o naturze ludzkiej. Erotyka w Lolicie solidnie uzasadnia kryminalną akcję i stanowi pewną propozycję językową, która została niejako przyjęta- bo "nabokovizmy" przeszły do języka potocznego ("lolitka", "nimfetka" i pewnie coś jeszcze się znajdzie). Poza tym Nabokov uprawia woltyżerkę stylistyczną na najwyższym poziomie. Nabokov ma "stajla".
Czytając na zimno ("filolog jest jak lekarz") obu można "usprawiedliwić". Erotyka coś wnosi poznawczo.
Istnieje też ryzyko, że ktoś chce:
a)uzewnętrznić swoje osobiste fantazje
b)podniecić czytelnika
c)podniecić siebie
d)odreagować jakieś frustracje etc.
Przy okazji, jak to w literaturze bywa, może powstać wiekopomne dzieło. Z drugiej strony, erotyka pisana "w zbożnym celu" może okazać się niestrawną katastrofą. Przyjmując jednak, że autor ma skilla jak Adam Małysz wychodzi na to, że:
1.Pisząc w "wyższym" celu i dobrze, osiągasz zamierzony rezultat i nawet jak się to komuś nie podoba to rozumowo nie ma gdzie się przywalić.
2.Pisząc w "niecnym" celu i dobrze, też osiągasz zamierzony rezultat (podniecenie, ulga, autoterapia), ale ktoś zawsze może powiedzieć, że to do niego nie trafia emocjonalnie, a poza emocjami nie widać w tym niczego.
W przypadku numer jeden coś może się komuś nie podobać albo podobać, ale zawsze jest jakaś platforma komunikacyjna gdzie rzeczowo można się spierać, czy autor produkuje bełkot, czy też ma to sens.
W tym drugim przypadku dyskusja o jakiejkolwiek jakości tekstu jest z góry skazana na porażkę, bo jednego coś rusza, drugiego nie a dlaczego się tak dzieje to już pytanie do lekarza.
Powyższy, przydługi i niekoniecznie trafny, wywód starałem się oprzeć na logice, chociażby potocznej. Co jest poza logiką?
Poza logiką jest spór o "normy powszechne", "dobre smaki", "prawdziwy erotyzm" i te wszystkie terminy, które każdy z uczestników dyskusji rozumie intuicyjnie i choćby przyszło tysiąc Chińczyków i zjadło tysiąc mielonych to jedyny wniosek do jakiego można dojść brzmi:
"och, jesteśmy różni i postrzegamy rzeczy różnie"
ewentualnie
"moja prawda jest najmojsza".
Można tak, dla rozrywki, interakcji społecznej, dla jajec ale nikt nikogo do niczego nie przekona, bo nawrócić drugiego człowieka na swoją wrażliwość nie sposób.