Sabotaż [fragment/akcja]

1
Proszę was żebyście ocenili logikę tekstu i poprawność językową, oraz wrażenia po malowniczości widowiska jakim jest scena. :)

Scena: Sabotaż
Mężczyzna biegł przez salę, uciekając przed grupą innych ludzi; kierując się w stronę okna, poderwał ciało do skoku, w czasie którego obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni tak, że plecami uderzając w szybę, roztrzaskał ją. Wylatując przez okno w akompaniamencie dźwięcznego trzasku rozbijanej szyby, oddał kilka strzałów trafiając dwóch mężczyzn ze ścigającej go grupy.
Czas zwolnił. Mężczyzna spadał powoli wraz z dziesiątkami maleńkich kawałeczków szkła. Nagle nastąpiła potężna eksplozja. Całym budynkiem zatrzęsło tak, że szyby chyba wszystkich okien, w których pojawiły się świetliste, kłębiaste chmury ognia eksplodowały w drobny mak. W górę uniosły się kłęby ciemnego dymu.
Podmuch gorącego powietrza i drobin szkła napotkał mężczyznę. Z urządzenia zamocowanego na jego plecach wystrzeliły dwie srebrne liny z hakami i zaczepiły się na dachu pobliskiego budynku. Człowiek ten, jak na huśtawce, utrzymywany przez dwie liny, został przyciągnięty do budynku naprzeciwko i zamortyzował uderzenie w jego ścianę nogami, po czym odbił się od niej trochę, i zakołysał. (...)
Ostatnio zmieniony pn 03 paź 2011, 22:31 przez Preissenberg, łącznie zmieniany 2 razy.

2
Fragment większej całości, tak? No tak, znaczek "(...)" mówi, że później jest coś jeszcze. Ale nie wiem, czy wcześniej też coś jest, bo to ważne, czy tym fragmentem rozpoczynasz opowiadanie, czy to wyrwane gdzieś ze środka. Więc założę, że jest wyrwane i przy tym założeniu będę komentować. Mi nie przeszkadza, kiedy bohater jest anonimowy i jest po prostu "mężczyzną". Ale jeśli wcześniej też go opisywałeś, np. jak przygotowuje się do akcji albo ją wykonuje, to nie pasuje mi w czasie dynamicznej sytuacji informacja:
Preissenberg pisze:Z urządzenia zamocowanego na jego plecach wystrzeliły dwie srebrne liny z hakami i zaczepiły się na dachu pobliskiego budynku.
Bo widzę faceta uciekającego, strzelającego, skaczącego przez okno, a tu nagle się dowiaduję, że ma coś na plecach.
To może pod sam koniec akcji dowiem się, że to był ninja?
I co to w ogóle jest, to na plecach. Powinieneś to opisać najwcześniej, jak się da. Bo kiedy widzimy uciekającego gościa, to od razu rzuca nam się w oczy wielkie pudło, które dźwiga.
Jeśli istnieje wcześniejszy opis, to tam powinieneś napisać, że, załóżmy, chłop bierze ze sobą maszynę Preissenberga i do czego to służy.
Preissenberg pisze:Nagle nastąpiła potężna eksplozja. Całym budynkiem zatrzęsło tak, że szyby chyba wszystkich okien, w których pojawiły się świetliste, kłębiaste chmury ognia eksplodowały w drobny mak.
Eksplozja jest, jak sądzę, w budynku, z ktorego wyskoczył. Piszesz: szyby, w których pojawiły się chmury ognia. W momencie eksplozji nie ma żadnych szyb;) strasznie zmulił ten fragment. W ogóle najpierw wyobraziłam sobie odbicie ognia w szybach sąsiedniego budynku. Ale ten sąsiedni też nie miałby już szyb.
Preissenberg pisze:W górę uniosły się kłęby ciemnego dymu.
W dół by się nie uniosły.

Należałoby jeszcze dodać, że akcja się dzieje na wysokich piętrach. Wystrzeliwanie lin i zjeżdżanie po nich to może być czasochłonny manewr, zważywszy na szybkość spadania człowieka.

Powtórzenia:
Preissenberg pisze:Mężczyzna biegł przez salę, uciekając przed grupą innych ludzi; kierując się w stronę okna, poderwał ciało do skoku, w czasie którego obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni tak, że plecami uderzając w szybę, roztrzaskał ją. Wylatując przez okno w akompaniamencie dźwięcznego trzasku rozbijanej szyby, oddał kilka strzałów trafiając dwóch mężczyzn ze ścigającej go grupy.
Czas zwolnił. Mężczyzna spadał powoli wraz z dziesiątkami maleńkich kawałeczków szkła. Nagle nastąpiła potężna eksplozja. Całym budynkiem zatrzęsło tak, że szyby chyba wszystkich okien, w których pojawiły się świetliste, kłębiaste chmury ognia eksplodowały w drobny mak. W górę uniosły się kłęby ciemnego dymu.
Podmuch gorącego powietrza i drobin szkła napotkał mężczyznę. Z urządzenia zamocowanego na jego plecach wystrzeliły dwie srebrne liny z hakami i zaczepiły się na dachu pobliskiego budynku. Człowiek ten, jak na huśtawce, utrzymywany przez dwie liny, został przyciągnięty do budynku naprzeciwko i zamortyzował uderzenie w jego ścianę nogami, po czym odbił się od niej trochę, i zakołysał. (...)
Za dużo imiesłowów i strony biernej, przez to brak dynamiki.



Weryfikacja zatwierdzona przez Adriannę
Ostatnio zmieniony pn 03 paź 2011, 22:24 przez Luka w pamięci, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazekObrazek

3
Mogłabyś mi pokazać jak napisać ten fragment powyżej by był bardziej dynamiczny? Bardzo ci dziękuję :)

[ Dodano: Nie 02 Paź, 2011 ]
Co robić, żeby uniknąć powtórzeń? Jakie przyjąć podejście do pisania...?

4
Preissenberg pisze:Co robić, żeby uniknąć powtórzeń?
Kupić słownik synonimów i korzystać z niego. Najlepiej kupić w wersji elektronicznej, mnie osobiście szukanie słówek w słowniku wytrąca z rytmu pisania. Ewentualnie samemu siedzieć i myśleć nad innym słowem albo zmianą formy zdania tak, aby powtórzeń nie było. Jest to niekiedy cholernie trudne i frustrujące...
Preissenberg pisze:Podmuch gorącego powietrza i drobin szkła napotkał mężczyznę.
... i przemielił go na proszek. Popełniasz hollywoodzki błąd. Siła, która jest w stanie rozerwać budynek na kawałki - co taka siła robi z różową mięsną galaretką, no co? ;)

ybijanie szyby plecami - nigdy nie próbowałem, ale:
a) szyby mają tendencję do wybijania się w taki sposób, że zostają takie paskudne szklane drzazgi długości kilkunastu centymetrów, o które bohater wyskakujący przez okno w taki sposób może się nieźle poharatać
b) wyskakując przez okno w sposób, w jaki zrobił to bohater leci się w dół BARDZO szybko. Czas zwalnia tylko na filmach i bardzo trudno oddać w tym czasie KILKA strzałów. No, chyba, że miał dwa pistolety. Proszę, powiedz, że nie miał...
c) jak miał urządzenie z linami na plecach to jakim prawem odbił się od ściany budynku nogami? Obrócił się czy ki diabeł? Toż tak się nie da, bez punktu podparcia...

Opisujesz to tak, że jest najpierw owa kula ognia z okna (jak daleko mógł od tego okna odlecieć w tym czasie?), a potem się dopiero ewakuuje tymi linami... Jak dla mnie - powinien spaść malowniczo na ziemię już jako Pan Skwarka.

Całość nie podoba mi się nie ze względu na powtórzenia czy coś - po prostu razi mnie swoją "filmuakcyjnością". Setki razy widziałem takie sceny w filmach i zawsze mam po tym ochotę tłuc głową o ścianę...
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

Re: Sabotaż [fragment/akcja]

5
Preissenberg pisze:Proszę was żebyście ocenili logikę tekstu i poprawność językową, oraz wrażenia po malowniczości widowiska jakim jest scena. :)

Scena: Sabotaż
Mężczyzna biegł przez salę, uciekając przed grupą innych ludzi; kierując się w stronę okna, poderwał ciało do skoku, w czasie którego obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni tak, że plecami uderzając w szybę, roztrzaskał ją. Wylatując przez okno w akompaniamencie dźwięcznego trzasku rozbijanej szyby, oddał kilka strzałów trafiając dwóch mężczyzn ze ścigającej go grupy.
Czas zwolnił. Mężczyzna spadał powoli wraz z dziesiątkami maleńkich kawałeczków szkła. Nagle nastąpiła potężna eksplozja. Całym budynkiem zatrzęsło tak, że szyby chyba wszystkich okien, w których pojawiły się świetliste, kłębiaste chmury ognia eksplodowały w drobny mak. W górę uniosły się kłęby ciemnego dymu.
Podmuch gorącego powietrza i drobin szkła napotkał mężczyznę. Z urządzenia zamocowanego na jego plecach wystrzeliły dwie srebrne liny z hakami i zaczepiły się na dachu pobliskiego budynku. Człowiek ten, jak na huśtawce, utrzymywany przez dwie liny, został przyciągnięty do budynku naprzeciwko i zamortyzował uderzenie w jego ścianę nogami, po czym odbił się od niej trochę, i zakołysał. (...)
Logika tekstu:
- brak początku, jest kawałek środka, brak końca;
- brak wniosku, pointy, celu, powodu;
- niespójność i nietrafności sytuacyjne, w stylu: że plecami uderzając w szybę, roztrzaskał ją, Wylatując przez okno w akompaniamencie dźwięcznego trzasku rozbijanej szyby, oddał kilka strzałów trafiając dwóch mężczyzn, Czas zwolnił. Mężczyzna spadał powoli wraz z dziesiątkami maleńkich kawałeczków szkła. Nagle nastąpiła , kłębiaste chmury ognia eksplodowały w drobny mak, Podmuch gorącego powietrza i drobin szkła napotkał mężczyznę., Z urządzenia zamocowanego na jego plecach wystrzeliły dwie srebrne liny z hakami , po czym odbił się od niej trochę, i zakołysał;

Poprawność językowa:
- patrz opinie poprzedników, dodam tylko przed grupą innych ludzi - w jakim sensie innych?, oraz zazgrzytały mi dwa zdania, które zawierają tak, że - brzmią mi źle. trochę, i zakołysał. - nie dałbym przecinka.

Wrażenia:
- bezosobowy scenariusz kiczowatego filmu, z wykorzystaniem bullet time.
Tacitisque senescimus annis
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -

7
Mężczyzna biegł przez salę, uciekając przed grupą innych ludzi; kierując się w stronę okna, poderwał ciało do skoku, w czasie którego obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni tak, że plecami uderzając w szybę, roztrzaskał ją.
Biegł. Uciekał. Ścigali go. Skierował się. Poderwał. Obróciło go. Uderzył. Roztrzaskał.

To jest czysta dynamika. Teraz,nie gubiąc dynamiki, trzeba zrobić z tego opowiadanie (nie w sensie gatunku, ale w sensie, że opowiadasz o zdarzeniu, opowieść). Można wykorzystać wiele środków językowych: od dźwiękonaśladowczości, po zdania eliptyczne (niepełne, oddające chaos)
Zastosowanie zdania wielokrotnie złożonego powoduje, że mam wrażenie, że mija mnie długi, długi pociąg. Po kolejnym wagonie nudzi mi się.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

8
Preissenberg pisze:Mogłabyś mi pokazać jak napisać ten fragment powyżej by był bardziej dynamiczny? Bardzo ci dziękuję :)
Jak by Ci to...

No na przykład zwróciłam uwagę na imiesłowy. Zdanie:
Preissenberg pisze:Mężczyzna biegł przez salę, uciekając przed grupą innych ludzi
Można krócej: Mężczyzna uciekał przed grupą ludzi przez salę.

Mówiłam też o stronie biernej, ale właściwie zauważyłam tylko to:
Preissenberg pisze:został przyciągnięty do budynku naprzeciwko
i to nawet ciężko przerobić na stronę czynną, bo sytuacja też jest zbyt fantastyczna. Przecież jakby tym facetem liny tak szarpnęły, to by mu kręgosłup urwały.

Co z tą nieszczęsną dynamiką zrobić. Musisz najpierw sobie scenę dobrze wyobrazić. Ale opisywać ją tak, jakbyś ją widział pierwszy raz. To, co najpierw rzuca się w oczy. Uciekający facet. Z czymś na plecach. Za nim kilku ludzi. On skacze i wybija szybę. NIE plecami, tylko maszyną Preissenberga. Że to się nie zepsuło przy uderzeniu? No nic. Strzela - chyba na oślep, bo w czasie skoku zmienia się perspektywa i jeszcze ta rozbita szyba dekoncentruje. Ale kogoś trafił, ktoś upada. O, dwóch ludzi - 2x kill combo. On już tego nie zauważa, bo już od dawna jest w podróży powietrznej. Zerkamy na otoczenie - panorama miasta, w dole ludzie jak mrówki. Wysoko to musi być, pamiętajmy. I właśnie wtedy strzela linami, bo przecież chce zdążyć przed upadkiem. I nagle eksplozja. Dla dobra sceny załóżmy, że coś wybuchło tylko na wysokich piętrach, a koleś zjechał wystarczająco w dół, by ten gorący podmuch go ominął. Musimy też założyć, że liny są gumowane, bo wtedy na ziemię dotarłoby pół mężczyzny, od pasa w dół. Sruuu! Leci w przestrzeni między budynkami, Ups, ściana coraz bliżej, tylko nie w rynnę, tylko nie w rynnę!... Nogami trochę zamortyzował uderzenie, ale chyba sobie nieźle stopy poodbijał, dłonie starte do krwi, głowa cała. Dynda sobie na linach, obraca się i patrzy, jak nad nim rośnie grzyb płomieni i dymu. W oczy mu lecą kawałki szkła, minęła go połamana lampa i zwęglone krzesło.

Uwaga: nie bierz powyższego, jako przykładu na napisanie tego fragmentu. Ja tylko mówię o tym, jak powinnam zobaczyć tą scenę. Mówię o kolejności i o tym, co najbardziej zwraca uwagę.

[ Dodano: Pon 03 Paź, 2011 ]
A najlepiej to wyobraź sobie, że opowiadasz koledze o takiej wymiatającej scenie w filmie.
ObrazekObrazekObrazek

10
I załóżmy, że to nie człowiek, ale wygląda na mężczyznę. :) A to urządzenie na plecach jest wykonane z lekkiego metalu. Dobra, nie umiem jeszcze nic logicznie pisać.

11
Preissenberg pisze:I załóżmy, że to nie człowiek, ale wygląda na mężczyznę. :)
Luka trochę wcześniej pisze:To może pod sam koniec akcji dowiem się, że to był ninja?
HA!
Mich'Ael pisze:Luka, przykład jest o niebo lepszy niż oryginalna scena.
Bu, nie o to mi chodziło. To nie był "przykład zapisu tej samej sceny". Pisałam, jak ma wyglądać scena i co ma się w niej znaleźć. Luźne uwagi. Jakbym miała napisać tę scenę, pewnie zrobiłabym to jeszcze gorzej. Blokada z napisem: "A teraz się staraj, bo teraz PISZESZ OPOWIADANIE". A wyszło podobnie, bo zapis dynamicznej sceny też ma być szybki i konkretny. Bez świetlistych, kłębiastych chmur ognia, korali i falbanek. Eureka! Odpowiadajmy prosto, naturalnie, tak jakbyśmy odpowiadali na pytanie i wyjdzie dzieło. Preiss, przez twój fragment nawet krytyk ma naukę!

Dobra cicho, bo przyjdzie mod ze skierowaniem do rozmów o tekstach i jeszcze to podbije na czerwono.
ObrazekObrazekObrazek

12
Preissenberg pisze:To jest początek!

Kai Man daj przykład podobnych akcji niekiczowatych.

[ Dodano: Pon 03 Paź, 2011 ]
Z książek oczywiście.
Tutaj jest miejsce na opinie o tekście, który napisałeś. Chcesz porozmawiać poza, stwórz temat. Podałem swoje wrażenia, nic więcej, nic mniej, bez opniowania personalnego itp.


Luka trafiła we wszystkie luki, lepiej bym tego nie oddał. Natomiast wiele razy pisałem na tym forum, że autor musi mieć świadomość o tym, że nie pisze dla idiotów. Kuriozalnym przykładem w tym tekście jest obrót 180 stopni i walnięcie w szybę okna, która (szyba) się rozpryskuje. Otóż impet uderzenia, po takim obrocie jest dosyć słaby, w porównaniu z normalnym walnięciem z rozbiegu w przód (uderzenie łbem i zaciśniętymi na piersiach ramionami, ew. bokiem, barkiem). Znam przypadek wyskoczenia z okna, o podwójnych szybach, starego typu - zostały dwie dziury, daleko mniejsze od gabarytów wyskakującego. W wieżowcach raczej stosuje się mocno wytrzymałe szkła, już mi trudniej wyobrazić sobie ich trzaskanie w ogóle...
Tacitisque senescimus annis
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -

13
OK, "obrót 180 stopni i walnięcie w szybę okna" są nierealne. Ale co jeśli zastosowałbym informację, opis, że postać sunie, lub szybuje w powietrzu jakby po jakichś niewidzialnych trakcjach? I gdy w rolę wchodzi jakaś faktyczna sieć kanałów czasowych, jak sieć hiperdźwiękowa oplatająca Ziemię... :) Postać szybowałaby kanałami tej sieci, przesuwałaby się, dosłownie ślizgała w przestrzeni manipulując czasem.

P.S. Taka sieć naprawdę istnieje.

[ Dodano: Pon 03 Paź, 2011 ]
Sieć Wilka.

14
Mężczyzna biegł przez salę, uciekając przed grupą innych ludzi; kierując się w stronę okna, poderwał ciało do skoku, w czasie którego obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni tak, że plecami uderzając w szybę, roztrzaskał ją.
Jak sobie to wyobrażę, to może i scena jest widowiskowa. Przedstawienie jej jednak zupełnie niemalownicze. Zbyt komplikujesz, zbyt łopatologicznie opisujesz. Biegł uciekając przed innymi ludźmi? Może lepiej uciekał przed [króciutki opis] ludźmi. Bo o tym, że uciekał biegiem nie trzeba wspominać. Istotniejsze by było, gdyby zwiewał przed samym sobą, czołgając się.
Preissenberg pisze:Czas zwolnił. Mężczyzna spadał powoli wraz z dziesiątkami maleńkich kawałeczków szkła.
Naprawdę? A moze chodziło Ci tylko o filmowy efekt slow motion? Jeśli to drugie, to nie mów mi że "czas zwolnił". Podaj mi scenę tak, żebym wlepiła w nią wzrok, śledziła każdy cholerny kawałek szyby, nie wiem... Jakieś ułożenie ciała, grymas bądź jego brak na twarzy.
Preissenberg pisze:Całym budynkiem zatrzęsło tak, że szyby chyba wszystkich okien,
a co mnie obchodzi czy wszystkich, czy prawie, czy tylko połowy, czy dwóch trzecich? Ma być dynamicznie? To nie gadaj o bzdurach. Szyby poszły w drobny mak i już. Bohater spadając na gębę i strzelając do kogoś chyba ich nie liczył?
Preissenberg pisze:Podmuch gorącego powietrza i drobin szkła napotkał mężczyznę.
To "napotkał" rozwala jak dla mnie całe napięcie... Jak na spacerku?
Czy wręcz przeciwnie? Wszędzie się hajcuje, budynek się rozpada, a tu coś "napotyka" bohatera.
Preissenberg pisze:Człowiek ten, jak na huśtawce, utrzymywany przez dwie liny, został przyciągnięty do budynku naprzeciwko i zamortyzował uderzenie w jego ścianę nogami, po czym odbił się od niej trochę, i zakołysał. (...)
No wiadomo, że ten.
Co do podkreślenia. Dla mnie koszmarek. Nie mam pojęcia jak to przerobić, nie przebudowując całego zdania. Ja bym kombinowała ze zmianą perspektywy. Coś w stronę
"Liny napięły się i gwałtownie przyciągnęły człowieka do przeciwległego budynku..." itd. (oczywiście chodzi o "coś w stylu", bo ten mój tworek też się na wiele nie nadaje)

Opisujesz scenę dość monotonnie i łopatologicznie. Nie bawisz się perspektywą, tylko próbujsz zaszokować "szybami idącymi w drobny mak" i "roztrzaskiwaniem szyby własnym ciałem" itd. W tej walce o opisanie każdego szczegółu ucieka Ci dynamika.

Językowe potknięcia już Ci wskazano.

Pytasz o logikę... Ale naprawdę chcesz znać odpowiedź? Chcesz logikę czy trailer do gry komputerowej w stylu strzelanki? Bo na razie mamy to drugie, a Ty się zaczynasz rękami i nogami bronić.
Preissenberg pisze:I załóżmy, że to nie człowiek, ale wygląda na mężczyznę. :) A to urządzenie na plecach jest wykonane z lekkiego metalu.
Jak to nie człowiek, nie normalny świat, to gdzie my mamy szukać logiki? Na razie się czepiamy (ogólnie podpisuję się rękami i nogami pod uwagami Luki i Kai Mana), bo nie sprzedałeś nam tego swojego świata. Mamy tylko gościa wypadającego z okna.

Poza wszystkim widowisko było dla mnie jak na razie maksymalnie wtórne. Wiem, że nie łatwo opisać coś takiego nowatorsko, ale niestety... Mnie się nie podobało.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Re: Sabotaż [fragment/akcja]

15
Preissenberg pisze: kłębiaste chmury ognia eksplodowały w drobny mak.
Przyznam, że ciągle wracam do tego zdania, bo zawiera w sobie jakąś charakterystykę całości - ona była "kłębiastą chmurą" i "eksplodowała w drobny mak".

Rozumiem, że to maleńki wyimek tekstu, ale mam wrażenie, że autor nie panuje nad językiem narracji, a co za tym idzie - nad światem przedstawionym.
Dominuje tu technika opisywania sekwencji zdarzeń wyobrażonych na wzór obrazu filmowego czy animacji w grach komputerowych.

Nie pisz tak, popracuj nad językiem, bo nieporadnością językową zniszczysz najlepszy pomysł na fabułę.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron