Fanfiki, czyli fanki do piór

1
Ostatnio zderzyłam się z tzw. fanfikami. Twórczością fanów opartą na oryginale powieści, cyklu, szczególnie literatury popularnej. Temat jest ogromy, ale mnie najbardziej interesuje, co o tym myślą poczytni autorzy polscy.

Czy pojawiający się na forum pisarze spotkali się z taką twórczością opartą na swoich dziełach i jak zareagowali?
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

3
Napisy końcowe wielce znaczące, a całość całkiem nieźle reklamuje autora :)

Jednak to nie fanfik.

Sposób na fanfik:.
1. Bierzesz cudzą powieść, znanych bohaterów, umieszczasz ich w takiej samej jak w oryginale rzeczywistości, ale zmieniasz ich wzajemne relacje i wydarzenia jakie ich łączą. Rozwijasz ich wątek na swój sposób, używając własnych form wyrazu, sposobu narracji, czyli np. opowiadasz historię z punktu widzenia innego bohatera.
2. Bierzesz cudzą powieść, znanych bohaterów, umieszczasz ich w takiej samej jak w oryginale rzeczywistości, ale zmieniasz ich wzajemne relacje i wydarzenia jakie ich łączą pozostawiając sposoby narracji stworzony przez autora oryginału.

Których fanfików jest więcej?

A jak do tego podchodzą twórcy? czy ktoś to wydaje? Ocenia? Recenzuje?

I jeszcze: kiedy zaczyna się naruszanie praw autorskich? Czy jakiś autor wytoczył proces twórcy-fanowi o plagiat? Ciekawe. Ma ktoś pojęcie, jak to jest?

Nie czytałam dużo takiej twórczości, powiedzmy wtórnej do oryginału, ale to może być ciekawy temat na dłuższe rozważania a nawet jakąś pracę naukową. Kto ma do napisania jakiś licencjat czy magisterkę? :D Myślę, że to może być interesujące zagadnienie - życie książek i bohaterów literatury popularnej w kręgu fanfików.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

4
dorapa, no tak kurde nie do końca z tymi fanfikami...
To co przytoczyłaś, jako przykłady dotyczy tzw. rozwiązaniach alternatywnych, gdzie właściwie jedynym elementem, która nawiązuje do oryginału to zestaw głównych bohaterów. Zmienia się historię, fabułę i opisuje się inaczej niż z w oryginale.

Ale znacznie dla mnie ciekawszymi fanfikami są tzw. kontynuacje, gdzie opiera się wszystko na bazie orginału, lecz próbuje się opisać, co było przed, lub po akcji/historii dziejącej się w oryginale.

Na stronie Sapcia, jak pomnę są/były fanfiki jeszcze jednego rodzaju, czyli ff poboczne. Fani rozwijają wybrane wątki, których niedopisał Mistrz, lub jedynie je nakreślił. Rozwijają historie postaci innych niż Geralt itp.
kiedy zaczyna się naruszanie praw autorskich?
Są kraje, w których takie utwory nie mogą być publikowane dla korzyści materialnych. Bo wówczas narusza się to prawo. W Polsce, nie jestem pewny, ale chyba prawu umknęły fanfiki :P
Tacitisque senescimus annis
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -

5
Kai Man pisze:Na stronie Sapcia, jak pomnę są/były fanfiki jeszcze jednego rodzaju, czyli ff poboczne. Fani rozwijają wybrane wątki, których niedopisał Mistrz, lub jedynie je nakreślił. Rozwijają historie postaci innych niż Geralt itp.
I co na to Mistrz Sapcio?

Pewno nic, skoro są na jego stronie :)
Kai Man pisze:Zmienia się historię, fabułę i opisuje się inaczej niż z w oryginale.
Czytałam takie, gdzie zachowano nawet język autorki, jej sposób prowadzenia narracji. I nie wiem czy to fanfik, czy plagiat - plagiat stylu. Czy w ogóle coś takiego istnieje?
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

6
Ponoć Anne Rice i Robin Hobb są przeciwne ff i zabraniają mieszczać w necie opowiadania na podstawie ich książek.

Bardzo lubię fanfiki i często je czytam. Swego czasu sporo czasu spędziłam w fandomie potterowskim, jest on chyba jednym z najpopularniejszych, obok Gwiezdnych Wojen i Władcy Pierścieni. Wiele z nich jest bardzo, bardzo dobrych.
Ale znacznie dla mnie ciekawszymi fanfikami są tzw. kontynuacje, gdzie opiera się wszystko na bazie orginału, lecz próbuje się opisać, co było przed, lub po akcji/historii dziejącej się w oryginale.
A mój ulubiony rodzaj ff to ten, który rozwija wątki zaledwie wspomniane w książce :) Albo opowiada o przygodach drugoplanowego bohatera, których w oryginale nie było, ale mogły się wydarzyć.

Napisanie ff nie jest proste, trzeba pamiętać, żeby zachować charakter postaci, cechy świata przedstawionego, a jednocześnie wprowadzić jak najwięcej własnych pomysłów, tak żeby był czymś świeżym.

Wydaje mi się, że nie mogą być wydawane, ze wzgędu na prawa autorskie. Ale z publikacji w internecie autor korzyści nie ma, więc mogą tam być. Co do recenzji, to inni fani mogą je oceniać na forach :)

Aha, kiedyś widziałam w sieci pracę magisterską o zjawisku fanfiction : ) Ale nie wiem, czy przypadkiem już nie zniknęła z netu.

EDIT:
Co do pisarzy, to kiedyś Ewa Białołęcka ogłosiła konkurs na fanfik do jej książki :) Zresztą, sama pisarka także kiedyś pisała potterowskie fanfiki.

7
Trudno mi sobie wyobrazić co kieruje autorem, który procesuje się z twórcą fanfików.

W kategoriach marketingu to jest prawdziwy Everest, jeżeli wokół produktu tworzy się społeczność i do tego kreatywna. Nic tylko się cieszyć.
Nieco bardziej kontrowersyjne może być fanfiction o charakterze delikatnie mówiąc "erotycznym", którego w sieci jest od groma. Ale i to jak sądzę nie godzi w interes pisarza, a wręcz przeciwnie.

Powiedzmy sobie szczerze, ludzie i tak będą pisać fanfiki, więc po co wytaczać wojnę własnym czytelnikom? Lepiej zrobić tak jak Dimitrij Głuchowski- wydawać te najlepsze na papierze :). Cytując Milo Minderbindera: "wszyscy zarabiają". ;)
"Wow wow wow est"

8
Elissa pisze:Wiele z nich {fanfików} jest bardzo, bardzo dobrych.
Czy to oznacza, że ich autorzy poradziliby sobie z własną opowieścią? Czy nie?
Bo z jednej strony bazują na czymś już istniejącym,(bohaterowie, język, sposób opowiadania) a z drugiej są kreatywni, wymyślają historie alternatywne albo rozwijają skąpe wątki.

Nie potrafię wyrobić sobie zdania. :wink:
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

9
Ja wychodzę z założenia - i tak i tak musicie się nauczyć i trenować pisanie.

Lepiej napisać 300 stron fanfików niż 30 stron własnego nieudanego tekstu - bo trening jest dziesięciokrotnie dłuższy i siłą rzeczy czegoś się nauczycie.

Ale pradoks! - Jak fanfiki zaczynają nabierać jakości - pora się z nimi żegnać.
I pisać własne rzeczy.

10
To powiedz Andrzeju, czy widziałeś fanfiki na podstawie swoich powieści?
Wędrowycz inaczej poprowadzony? Porzucający bimber i egzorcyzmy?? Co byś rzekł na takie brewerie?
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

11
Odwaze sie zabrac glos.
http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=9498
Ale nie zamierzalem, ani nie zamierzam zyc cudzym zyciem. To bylo raczej male cwiczenie na przlamanie. Chodzilo bardziej o utrzymanie klimatu niz zrobienie rewolucji.
Jesli juz pojawia sie grono fanow, ktorzy tak mocno identyfikuja sie z jakas historia to chyba nie tak najgorzej dla autora. No chyba, ze jest wsrod nich kolejna Annie Wilkes:)
Jako pisarz odpowiadam jedynie za pisanie.
Za czytanie winę ponosi czytelnik.

12
dorapa pisze:To powiedz Andrzeju, czy widziałeś fanfiki na podstawie swoich powieści?
więcej widziałem kiedyś w necie moje opowiadanie którego nie napisałem ;)
(tzn. podpisane Andrzej Pilipiuk)

Wędrowycz inaczej poprowadzony? Porzucający bimber i egzorcyzmy?? Co byś rzekł na takie brewerie?
nie wiem ;)

13
Andrzej Pilipiuk pisze:Ja wychodzę z założenia - i tak i tak musicie się nauczyć i trenować pisanie.

Lepiej napisać 300 stron fanfików niż 30 stron własnego nieudanego tekstu - bo trening jest dziesięciokrotnie dłuższy i siłą rzeczy czegoś się nauczycie.

Ale pradoks! - Jak fanfiki zaczynają nabierać jakości - pora się z nimi żegnać.
I pisać własne rzeczy.
Wezmę sobie te rady do serca.

14
Andrzej Pilipiuk pisze:dorapa napisał/a:
To powiedz Andrzeju, czy widziałeś fanfiki na podstawie swoich powieści?


więcej widziałem kiedyś w necie moje opowiadanie którego nie napisałem ;)
(tzn. podpisane Andrzej Pilipiuk)
Tyle, że to nie fanfiction tylko zwykłe chamstwo.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”