91

Latest post of the previous page:

Naturszczyk pisze:Rubia, a skąd wziełaś stawkę autorska 1800 zł/arkusz.
Z własnych umów, które zawierałam w ubiegłym roku. Za jedną już mi nawet zapłacili, i się zgadza. Nie jest to beletrystyka, lecz uczciwie sprzedawana wiedza fachowa, ale ponieważ specjalistów z tej branży jest w Polsce trochę, więc nie sądzę, żebym została jakoś szczególnie uhonorowana :D Arkusz autorski to 21-22 strony, więc nie jest to stawka oszałamiająca. I bez tantiem od sprzedanych egzemplarzy.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

92
Zarówno stawki "literackie" jak i dotyczące publicystyki czy tekstów popularno - naukowych i naukowych, różnią się znacznie, w zależności od tego kto płaci. Nie ma tu standardu, co najwyżej pewne widełki: od - do.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

94
Płacą raz, niestety. W przypadku książki naukowej czekanie na tantiemy byłoby rzewną naiwnością, rynek jest zbyt płytki, przynajmniej w mojej branży, ale jeśli książkę popularno-naukową wydawca sprzedaje po 120 PLN za egzemplarz, to i z autorem mógłby się podzielić. Ale nie. Bo „u nas nie ma takiego zwyczaju”…
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

95
Rubia, a skąd wziełaś stawkę autorska 1800 zł/arkusz.
Według moich obliczeń na dzień dzisiejszy jest to w większości 266,666667 zł za arkusz
Coś mi się wydaje, że jest o jedno "6" po przecinku za dużo... ;)

96
eworm - zgłoś się do mnie, oddam ci bez odsetek, ale musisz się po nie pofatygować. :-)

Weź z sobą pilnik i imadło, bo będzie sobie odcinał ze złotówki
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

97
wydaje mi się że to jak z pisarzami.

dobry tłumacz który ma na koncie kilkanaście-kilkadziesiąt przekładów dostaje zapewne kilka razy więcej niż student który produkuje drewniane tłumaczenia na kolanie niezbyt pewnie czując się tak w języku oryginału jak i w języku polskim. ;)

Problem widzę raczej w możliwości cięcia kosztów - tzn. zlecaniu przekładów takim leszczykom

98
Dzisiaj ktoś mi napisał, ze fragment czegoś tam przeze mnie napisanego ma "klimat jak z Pilipiuka, trochę Dębskiego, trochę Barei".
Nie przeczytałam ani jednej książki Pilipiuka.
Czy Pilipiuk uważa, że to w porządku, bym pisała w "klimacie" jak jak on, nie znając go wcale?
Ja się wkurzam. Bo to raczej Pilipiuk robi tu za mistrza. Ja tylko naśladuje. Wściec się idzie! To jak w pysk dostać. Zero mnie. Jestem trochę z tego, trochę z tego... A ja?!

Wtórność, wtórność, wtórność!

Skoro tak, to może czas przeczytać coś wyżej wymienionych.
Co Pan, Panie Andrzeju poleci na pierwszy ogień? I żeby było "W klimacie Pilipiuka":)
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

99
dorapa pisze:Dzisiaj ktoś mi napisał, ze fragment czegoś tam przeze mnie napisanego ma "klimat jak z Pilipiuka, trochę Dębskiego, trochę Barei".
I oczywiście z góry zakładamy, że ten ktoś musi mieć 100% racji. Na pewno jest wybitnym znawcą literatury jako takiej, a twórczości Barei, Pilipiuka i Dębskiego w szczególności, osobą wybitnie inteligentną, bezstronną i niezawistną, nie dręczoną nawet najmniejszą chęcią, aby wyładować swoje niezadowolenie w Internecie, a więc zupełnie odmienną od większości internautów którzy to, jak wykazały np. badania prowadzone przez naukowców z Politechniki Warszawskiej są w trakcie zamieszczania komentarzy "z reguły poirytowani, rozgoryczeni lub po prostu smutni" i "raczej nie szukają okazji do pogłębienia swojej wiedzy". Nie wiem tylko czy ta osoba ma dostatecznie szerokie bary, aby udźwignąć te wszystkie cnoty :) Oczywiście, może mieć też rację :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

101
Sie nie spinam. :P Śmiałam się z tego parę chwil. Potem poszłam do pracy zarobić na waciki.
Przypomniałam sobie, widząc nazwisko rzeczonego mistrza na forum.

[ Dodano: Czw 31 Mar, 2011 ]
Navajero pisze: Na pewno jest wybitnym znawcą literatury jako takiej,/ a twórczości Barei, Pilipiuka i Dębskiego w szczególności, /osobą wybitnie inteligentną, bezstronną i niezawistną,/ nie dręczoną nawet najmniejszą chęcią,/ aby wyładować swoje niezadowolenie w Internecie,/ a więc zupełnie odmienną od większości internautów/ którzy to,/ jak wykazały np. badania prowadzone przez naukowców z Politechniki Warszawskiej/ są w trakcie zamieszczania komentarzy "z reguły poirytowani, rozgoryczeni lub po prostu smutni" /i "raczej nie szukają okazji do pogłębienia swojej wiedzy"/.
Chłopie - to się nazywa zdanie wielokrotnie złożone!!!!!!!!!!!
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

102
dorapa pisze: Nie przeczytałam ani jednej książki Pilipiuka.
przymusu nie ma ;)
Czy Pilipiuk uważa, że to w porządku, bym pisała w "klimacie" jak jak on, nie znając go wcale?
nie gniewam się ;)
Ja się wkurzam. Bo to raczej Pilipiuk robi tu za mistrza. Ja tylko naśladuje. Wściec się idzie!
po prostu byłem pierwszy i stałem się prekursorem pewnego podgatunku.
w dodatku moja proza lubiana lub nie - jest powszechnie znana wszelkim krytykom i krytykantom.

ale faktycznie dla pisarza jest uwłaczające porównywanie go do innego pisarza. zwłaszcza porównywanie wartościujące.

Skoro tak, to może czas przeczytać coś wyżej wymienionych.
Co Pan, Panie Andrzeju
po imieniu prosiłem
poleci na pierwszy ogień? I żeby było "W klimacie Pilipiuka":)
ok. Czego oczekujesz po lekturze:

jeśli ma być tylko wesoło - cykl o wędrowyczu i "wampir z m3"

jeśli ma być sympatyczne czytadełko dla kobiet - cykl o kuzynkach kruszewskich

dla młodszego brata "norweski dziennik" i "operacja dzień wskrzeszenia"

jesli lubisz historyczno przygodowe to "Oko Jelenia"

a jeśli ma być coś ciut ambitniejszego i na poważnie to 3 zbiory opowiadań "2586 kroków", "czerwona gorączka" i "rzeźnik drzew"

103
Andrzej Pilipiuk pisze:dorapa napisał/a:

Nie przeczytałam ani jednej książki Pilipiuka.


przymusu nie ma ;)
W piersi się nie biję! Fakt stwierdzam.
Cytat:

Ja się wkurzam. Bo to raczej Pilipiuk robi tu za mistrza. Ja tylko naśladuje. Wściec się idzie!


po prostu byłem pierwszy i stałem się prekursorem pewnego podgatunku.
w dodatku moja proza lubiana lub nie - jest powszechnie znana wszelkim krytykom i krytykantom.

ale faktycznie dla pisarza jest uwłaczające porównywanie go do innego pisarza. zwłaszcza porównywanie wartościujące.
Jakbym była pisarzem, to pewnie bym nie wyrobiła, że mnie tak wtłaczają w cudzy format, a że nie jestem, to się tylko uśmiecham i udaję zniesmaczenie. Bo może to pochwała?
Swoją drogą - powiedz proszę, czy to miło być stawianym za wzór?

Jako baba ze wsi do czytania wybiorę coś dla bab. Na początek. A potem zobaczymy. Jeśli pozwolisz, to napiszę zaś potem czy faktycznie krytyk/ant miał rację.

Pozdrawiam.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

104
dorapa pisze: Jakbym była pisarzem, to pewnie bym nie wyrobiła, że mnie tak wtłaczają w cudzy format,
i tam, mi kiedyś odmówili publikacji twierdząc że moje opowiadanie to plagiat z ...Dukaja. ;)
a jak sie Dukaj zdumiał jk mu o tym opowiedizałem ;)
a że nie jestem, to się tylko uśmiecham i udaję zniesmaczenie. Bo może to pochwała?
może pochwała - ale niezręczna...
Swoją drogą - powiedz proszę, czy to miło być stawianym za wzór?
sam nie wiem...
Jako baba ze wsi do czytania wybiorę coś dla bab. Na początek. A potem zobaczymy. Jeśli pozwolisz, to napiszę zaś potem czy faktycznie krytyk/ant miał rację.
wszeliie uwagi mile widizane.

105
Andrzej Pilipiuk pisze:wszeliie uwagi mile widizane.
"Przyjdzie czas, będzie rada" - jak mówiła moja ś.p. babcia. Poczytam, napiszę.
:)

[ Dodano: Pią 08 Kwi, 2011 ]
Zastrzelę się! Cytat dosłowny z opinii o tym samym tekście co powyżej: "...początek mnie deko zirytował, maniera wiejskiej gwary jest na dłuższa metę ciężka do strawienia, potem pilipiukiem mi pojechalo, więc źle nie było."
Pierona.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

106
Mnie się te punkty bardzo spodobały.
Warto nie zapominać o pokorze przez całe życie, również w dziedzinie pisania.
Ba, pisanie, jak każde pozostawianie to może i większa odpowiedzialność...
Jak wyleję sos na gościa jako kelner to się zbłaźnię i będzie to nieprofesjonalne.
Jak popełnię błąd jako lekarz, może skończyć się to śmiercią delikwenta.
Jeśli jako pisarz wleję truciznę (różnie pojmowaną, to temat na inny temat) w umysły/serca czytelników, to przy dużym pechu mogę rozłożyć ten proces na całe pokolenia, a jego efekty będą trwały długo po mej śmierci.
Warto też faktycznie godnie się reprezentować...

Z pewnymi punktami Andrzeja Pilipiuka* luźno, bez cytatów bym popolemizował.
Ot, choćby, że cały czas pisać, bo terminy gonią. Pisać raczej wtedy, gdy ma się coś do napisania. Inaczej można łatwo popaść w bylejactwo i sequele sequeli, jak te filmy, co to pierwsza część była dobra, to szła druga, trzecia, czwarta...
Nie jestem filologiem i wcale nie znam wielu przykładów, ale przychodzą mi do głowy dwa sławne (niepolskie) nazwiska:
http://pl.wikipedia.org/wiki/J._D._Salinger
człowiek dożył 91 lat, a napisał tylko jedną powieść. Za to bardzo znaną.
Jeszcze drastyczniejszy przykład to:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Harper_Lee
pisarka znana właściwie tylko i wyłącznie z "Zabić drozda",
Żałować, że nie napisali więcej? A może napisali dokładnie tyle, ile było trzeba i nigdy nie rozwodnili reputacji swych najważniejszych książek...
Inny przykład, o którym chcę wspomnieć, a który znam ze słyszenia, a nie z własnej oceny (bo za mało przeczytałem) to Stanisław Lem. Ponoć ostatnie jego powieści, bodaj "Fiasko" nie dorównują zupełnie jego najwybitniejszym, wcześniejszym dziełom. Może więc i nie ma co pisać w nieskończoność...

Druga sprawa: zbieranie doświadczeń - jak najbardziej, choć są granice. Czasem nie ma po co brnąć w szczegóły (no chyba, że chcemy być drugą Orzeszkową ;) ). Wystarczy napisać "oskubał kurę" i już. Dostojewski z pewnością nie musiał mordować lichwiarki siekierą, żeby sensownie opisać dokonanie czegoś takiego. Ale bazę wiedzy z pewnością warto poszerzać, zwłaszcza gdy chcemy napisać coś nawiązującego do osiągnięć nauki. Osobiście sądzę (choć może się mylę), że właśnie w zwykłych, "życiowych" kwestiach wystarczy więcej wyobraźni i dowolności.

W dodatku tworzymy swój świat. Ja np. jestem przeciwnikiem stosowania przekleństw jako przecinków i choć wielu Polaków rozmawia w ten sposób, nie zamierzam tego odwzorowywać, wręcz przeciwnie (zwłaszcza, że idiotyczne wykrzyknikowe "i ch**!" wygląda piśmie jeszcze gorzej, niż słychać je w mowie, gdzie też jest bezsensowne). Nie zawsze jest sens coś odwzorowywać, a w dzisiejszych czasach bezpośrednie tworzenie źródeł "zwykłego życia społecznego młodzieży" nawet lepiej zostawić aparatom, komórkom i kamerkom.

I na koniec moje drobne pocieszenie: nawet jak się komuś nie uda teraz, to nie wie czy nie zostanie "odkryty" po śmierci - z niejednym tak było ;) Zawsze można mówić, że jest się nierozumianym przez to pokolenie i liczyć, że tak będzie ;)

* jej, odpisuję pisarzowi :D Na razie czytałem tylko Wędrowycza - przypadło to na licealne czasy, ale Lenina, hotel Jakuba, gdzie nocowali sataniści czy wampira nierozumianego przez wiejski "Ciemnogród" pamiętam do dziś! Kiedyś pewnie jeszcze po coś sięgnę.

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”