WWWRob dźgnął konia w boki swoimi piętami. Klacz momentalnie przyśpieszyła. Podróż z Majestos do Derton trwała już pięć dni i nocy, a nadal nie było widać celu podróży. Kat jechał właśnie wzdłuż rzeki Krótkiej, której nazwa była najbardziej nietrafioną nazwą jaką znał, ponieważ było to najdłuższa rzeka na całym południu. Jadąc wzdłuż niej mógł przypuszczać, że zostały mu jeszcze jakieś dwie doby jazdy. Wszyscy ludzie, którzy go mijali, jechali w przeciwną stronę. Nic dziwnego. Derton nie jest dobrym miejscem dla kupców, a zostają tam tylko tacy, którzy nie mają innego wyjścia. Miasto rządzone przez ser Goudę od kilku lat popadało w skrajną ruinę i stało się wylęgarnią kolejnych złodziei, gwałcicieli i morderców. Jest też istnym rajem dla katów, którzy mogą tam osiąść na stałe i czerpać spore zyski. Tak było do pewnego czasu. Z czasem przybywało ich tam coraz więcej, aż zaczęło kończyć się miejsca i pieniądze dla nich. Dlatego teraz są już tam tylko ci najsilniejsi i najbardziej doświadczeni. Rob na pewno nie zaliczał się do tych pierwszych, z kolei do tych drugich zmierzał niedługo dołączyć. Jest też jeszcze jeden powód dla którego Derton jest owianą złą sławą – wojny dzikich plemion, które toczą się od kilkudziesięciu lat w Grobowym Lesie, znajdującym się kilka mil za tylną bramą miasta. Tam z kolei zapuszczają się tylko ci najodważniejsi i najbardziej szaleni. Krążą też słuchy, że od niedawna na Rybnym Trakcie, czyli drodze prowadzącej z osady rybackiej Vess, jednej z największych w tej części lądu i stanowiącej centrum przemysłu rybackiego całego południa grasuje zgraja dzikich. Kradną, gwałcą i mordują wszystko co stanie im na drodze. Niekoniecznie w tej w kolejności…
WWWKat dojeżdżał właśnie do pierwszego drogowskazu od czasu wyjazdu z Majestos. Do Vess 40 mil na wschód, do Derton 250 mil na północny wschód. Będąc już mocno zmęczonym jazdą Rob postanowił zahaczyć o Vess i stamtąd nazajutrz wyruszyć Rybnym Traktem do Derton. Przy okazji odświeży kilka starych znajomości.
WWWPrzejeżdżając przez jedną z wielu dolinek zauważył spory dym unoszący się z jej przeciwległego szczytu. Pociągnął za cugle i koń zerwał się do galopu. Mijając kolejne drzewa i zarośla zauważył kilka martwych zwierząt i roje much krążące nad ich gnijącymi ciałami. Docierając na szczyt zorientował się, że dym pochodzi z jednego z domostw w osadzie.
WWWZeskoczył z konia i ruszył w stronę źródła całego zamieszania. Otworzył z hukiem drzwi, jednak po drugiej stronie nie zastał nic dziwnego ani groźnego. W ognisku żarzyły się jeszcze ostatnie iskierki, a obok niego leżało kilka spalonych ryb. To co budziło jego niepokój to cisza panująca wokół domów. Ostrożnie stawiając kroki otworzył drzwi do kolejnej chałupy. Momentalnie odurzył go smród rozkładającego się ciała. A raczej ciał. Wchodząc do drugiej izby zobaczył martwego mężczyznę leżącego obok posłania. Zarówno on jak i barłóg były całe w krwi. Kat podszedł bliżej i obejrzał zwłoki. Na pierwszy rzut oka leżały one tutaj ponad dobę. Śmierć została zadana kilkoma, niezbyt starannymi, uderzeniami toporem w brzuch. „Dzicy” pomyślał od razu Rob.
WWWPrzeszukując pozostałe domki znalazł jeszcze kilkanaście innych ciał, których rany nie różniły się szczególnie między sobą – proste uderzenia toporami, wykonane jednak z ogromną siłą. Widząc niepokój u swojej klaczy kat podszedł do niej i zaczął głaskać po brunatnej czuprynie.
WWW- Chyba nie powinno nas tu być – powiedział, jednocześnie przerzedzając swoimi długimi palcami końską grzywę. Szybko wskoczył na siodło i ruszył powoli przez osadę.
WWWMijając kolejne chałupy i widział krew na ścianach, gdzieniegdzie martwe psy czy zakrwawioną kosę. Uderzył ostrogami w boki konia, mocno szarpnął za cugle i ruszył galopem w dół doliny.
WWWBędąc na samym dole dotarł do skrzyżowania traktów. Z postawionego nieopodal znaku przeczytał, że trzymając się dalej swojej drogi za kilka godzin dojdzie do Vess.
Los egzektura cz. 2 [fantasy]
1
Ostatnio zmieniony śr 30 maja 2012, 11:46 przez Valrim, łącznie zmieniany 2 razy.