wwwZatrzasnął drzwiczki, opuścił zasłony w oknach i ciężko opadł na siedzenie. Kiedy tylko powóz ruszył, rozwiązał wstążkę i owinął ją wokół dłoni. Wewnątrz czarnego pudełka na czerwonym, miękkim pluszu leżał skradziony kamień królów Kharu. Klejnot, który zapewniać miał pokój i płodność ich ziemiom i który musiał odnaleźć, bo jego państewko, położone wśród gór, z kilkoma zaledwie spłachetkami pól uprawnych, chyliło się ku upadkowi. Ziemia była jałowa. Dzieci umierały. Widział tylko płacz, rozpacz, biedę i głód w domach, chude zwierzęta i schnące winnice. Widział oczy poddanych, kiedy kopali następny dół na trumnę, widział, jak mężczyźni zapadali się w sobie i jak kobiety wyły z rozpaczy. Pamiętał to wszystko każdego dnia i nie mógł znieść. Życie zamierało powoli w tym, co mu dano pod opiekę. Jego kraj umierał. A on musiał go ratować, za każdą cenę. Za cenę łez Sinki. I swoich. Był królem i robił, co musiał. On sam wcale się nie liczył. Askhar Zophen Khaben Khar. Król Kharu, Askhar Nadzieja. Tak go nazwano, bo był jedyną nadzieją Kharu.
wwwPrzemienił się, nie bacząc na to, że niszczy draińskie ubranie i pozwolił, by kharib pocieszały go i wyłapywały czarne łzy. Był samotnym, smutnym mężczyzną, wracającym do pustego domu. Jego odległa i niekochana żona, wyswatana mu w imię dynastycznych obowiązków, umarła, nie mogąc przełamać rozpaczy po śmierci jedynego syna. Jechał pełen żalu i bezsilności, ale wiózł dla swojego kraju ratunek.
Myślę, że to ostatni fragment opowieści o Since, jaki wstawiam.
Proszę o komentarze i jednocześnie przepraszam, iż tak mało się udzielam, ale czasu brakuje. Nadrobię w maju.
Miłego dnia.
[ Dodano: Pon 21 Mar, 2011 ]
Nie szalejcie z komentarzami!
