Współlokator

1
Widzę wszystko. Jak na dłoni. Ze wszystkimi, przerażającymi szczegółami. Drżę na całym ciele. Kiedy to się stało? I dlaczego? Co to spowodowało? Stres? Ciągła presja? Nie mam zielonego pojęcia. Czyżbym zapadł na chorobę psychiczną? Wariat? Schizofrenik? Odkryłem, że mam wielkie dziury w pamięci. Umykają mi całe dni. Co robiłem, kiedy to się stało? Spałem. Tak, musiałem spać. Mam bardzo mocny sen. Żaden hałas nie jest w stanie mnie obudzić. Chwileczkę. Przecież to musiałem być ja. Któż by inny miał jakieś powody? Wszyscy go lubili. Nie miał żadnych wrogów, z nikim nie odważył się zadzierać.Ale przecież ja też bardzo go lubiłem. Też nie miałem żadnego powodu.
(a ona? a ona?)
No tak, była ona. Oczywiście. To mogło być przez nią. Rywalizowałem z nim o jej względy. Wybrała jego. Żal pozostał, ale wybaczyłem mu to. Wszystko wróciło do normy. Wszystko było w porządku. A może jednak nie do końca? Może jakiś impuls...? Pewnie zobaczyłem ich razem. W kawiarni, albo na uczelni. Tak, tak, na pewno. Dopadła mnie zazdrość. Dopadła mnie zazdrość, z pewnością. Tak. Tak.
(on nigdy z nią nie był)
Kłamiesz. Byli parą. Przez cztery miesiące, aż do dzisiaj. Nie wmawiaj mi bzdur, nie uwierzę ci.
(to ty wmawiasz sobie bzdury)
Zamknij się!
(nie)
Nie słucham cię. Nie istniejesz, nie muszę cię słuchać. To na pewno przez zazdrość. Bo kochałem tą dziewczynę naprawdę, nie to co on. Byłaby ze mną szczęśliwa. Gdyby nie wybrała jego.
(wybrała ciebie)
Milcz, nie słucham cię. Ale przecież zazdrość nie tłumaczy, dlaczego mam dziury w pamięci. Czyżbym uderzył się w głowę? Może miałem jakiś wypadek, którego nie pamiętam? Tak, na pewno miałem wypadek. Stąd właśnie biorą się takie urazy. Po wypadkach. Urazy powypadkowe. Tak to się chyba profesjonalnie nazywa. Będę musiał zapytać kogoś z medycyny. Albo pójdę do lekarza. To może być coś poważnego.
(nie tłumacz cię)
To musi być coś poważnego. W normalnym stanie nie byłbym zdolny do takich rzeczy. Widok krwi mnie przecież przeraża. W dzieciństwie mdlałem, kiedy widziałem czyjeś skaleczenie. Nie wspominając o swoim.
(kłamca)
Tak, z pewnością. To nie mogłem być ja. Brzydzę się przemocą. Unikam walk na pięści, jestem dobry w tych na słowa. Ale w takim razie, kto to mógł być? Klucz do pokoju mamy tylko my dwaj, a zamek był nietknięty, sprawdziłem. Chyba, że...Ale nie, to niemożliwe. Tego zakazuję regulamin. Nie mógł dać kluczy komuś obcemu, jeśli miał współlokatora. Chyba że...? Jej? Tak, jej na pewno. Zrobiłby dla niej wszystko. Pewnie poprosiła go o to, by mogła się bez problemu zakradać do pokoju w nocy.
(poprosiła o to ciebie)
Żeby się z nim kochać. To pewne. Ale dlaczego w takim razie go zabiła? Jakie miała powody? To zupełnie pozbawione sensu.
(dokładnie, nie ma w tym sensu, wreszcie)
Zamknij się!
(zaczynasz to dostrzegać)
Chyba, że to nie ona. Ale w takim razie kto? Kto miał z nim na pieńku? Nie ma takiej osoby. Wiedziałbym, gdyby miał z kimś kłopoty. Powiedziałby mi. Mówił mi niemal o wszystkim, choć nie byliśmy ze sobą aż tak blisko. Możliwe, że bał się, iż uczynię coś głupiego. Tak, znał mnie na tyle, wiedział, jaki potrafię być impulsywny. Agresja nieraz we mnie wrzała.
(wtedy też zawrzała, oj tak)
Ale komu podpadł aż tak, by stracić przez to życie? Kto był aż tak zawzięty, by dopuścić się takiego czynu? Co musiałby zrobić, by zasłużyć na śmierć? Nie mam zupełnego pojęcia. Wiem tylko, że muszę kogoś zawiadomić. I to szybko, bo podejrzenie jeszcze padnie na mnie. Muszę znaleźć komórkę i zadzwonić. Tak, to dobre wyjście. Niech detektywi docierają do tego, kto i dlaczego zabił mojego współlokatora.
(nie rób tego)
Dlaczego?
(pomyśl pomyśl pomyśl)
Już był czas na myślenie. Teraz czas na działanie. Muszę poszukać komórkę i...
(NIE!!!!!!)
Boże...
Boże...
Moja głowa...Co się dzieje z moją głową? Skąd ten nagły ból?
(nie dzwoń po nikogo, schowaj ciało)
Zwariowałeś? Jeśli będę zwlekał choć minutę dłużej, detektywi jeszcze posądzą mnie..
(będą mieli słuszność)
O czym to mówisz?
(przestań to przed sobą ukrywać)
Chryste, chyba naprawdę coś ze mną nie tak. Głowa strasznie mnie boli. Dostrzegam, że mam krew na piżamie. I na dłoniach.
(wreszcie zaczynasz rozumieć)
Mam podrapane przedramiona.
(idź dalej)
Podbite oko i rozciętą wargę.
(dalej)
Ale dlaczego...?
(ona to przez nią to ona)
Tak. To ona. Ale dlaczego mam krew na dłoniach? Chryste, dlaczego mam krew na dłoniach i dlaczego nie mdleję?
(oszukujesz)
Powinienem już leżeć na podłodze, dlaczego nie mdleję?
(samego)
Kurwa!! Dlaczego nie mdleje dlaczego nie mdleje dlaczego
(siebie)
Dlaczego?
(bo odeszła)
Odeszła? Odeszła? Dlaczego odeszła? Ona?
(ty i ona)
Nie...Nie...
(szukałeś powodu)
Ale co z nim? Co z nim? Dlaczego on?
(bo był pod ręką)
...
(a ona powiedziała kiedyś)
Proszę, nie kończ...Błagam, nie kończ...Klnę się na wszystko, nie kończ...
(że masz fajnego kolegę)
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!
Ostatnio zmieniony śr 06 lip 2011, 12:41 przez petyr, łącznie zmieniany 3 razy.

2
Moim zdaniem opowiadanie powinno mieć jakiś wstęp, rozwinięcie, punkt kulminacyjny, a potem zakończenie. U Ciebie tego nie widzę. Jest tylko jakiś dialog wewnętrzny, który w dodatku nie charakteryzuje się płynnością. Ja wiem, że chciałeś wiernie odwzorować to, co dzieje się w umyśle faceta, któremu pomieszało się w głowie. Jednak chyba trochę przesadziłeś. Celem pisarza jest przede wszystkim zainteresowanie czytelnika. Twój tekst nie spełnia tej funkcji. Jest zbyt poszarpany. Nie układa się w historię. Weź do ręki dowolną książkę i otwórz na którejkolwiek stronie. Potem porównaj z tym, co napisałeś. Od razu zobaczysz jak bardzo Twój tekst się różni. Ale nie przejmuj się tym. (: Masz dopiero 16 lat i uważam, że w Twoim wieku potrafiłem spłodzić znacznie gorsze teksty. Twój umysł będzie rozwijał się w sposób dynamiczny do 21-ego roku życia. Jeśli dobrze wykorzystasz ten czas i nie zrezygnujesz z pisania, to będziesz miał ogromne szanse na sukces. Kup sobie za kieszonkowe "Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika" Stephena Kinga oraz "Galerię złamanych piór" Feliksa W. Kresa. Przestudiuj te książki. Jeśli będziesz pilnym uczniem i wyciągniesz właściwe wnioski, to wiele Ci pomogą. Ważne tylko, żebyś się nie zrażał. Masz 16 lat i jeszcze wiele przed Tobą. (;

3
utrzymujesz niezłe tempo, nawet dobrze się czyta. pomysł fajny, co za schiza :)
ale zakończenie jest infantylne. pomyśl żeby skończyć to jakoś inaczej. jak na 16-latka to NIE JEST ZŁE. opowiadanie, owszem musi mieć ręce i nogi, a to wygląda jak wycinek czegos większego. to mógłby być ciekawy początek powieści.
http://gryzipiorek.blogspot.com/

4
Widzę wszystko. Jak na dłoni. Ze wszystkimi, przerażającymi szczegółami. Drżę na całym ciele.
to wplótłbym w zdanie, aby wyszło, że przez ten widok drży.
Czyżbym zapadł na chorobę psychiczną?
bardzo nienaturalne w monologu, nawet, gdyby facet był lekarzem. Potocznie: czyżbym zwariował?
Chwileczkę. Przecież to musiałem być ja.
to powinno być jedno zdanie (z przecinkiem zamiast kropki)
(a ona? a ona?)
tutaj wzmocnij: (A ona? A ona!?)
Tak. Tak.
niespecjalnie rozumiem te "wagoniki". Czy nie lepiej użyć przecinka (z którymi i tak masz problem)?
Bo kochałem dziewczynę naprawdę, nie to co on.
aktualnie obowiązuję: tę dziewczynę

W pierwszej kolejności pochwalę rytm utworu - napierasz z emocjami i gonitwą myśli z doskonałym, wywarzonym tempem. To bardzo dobry znak, gdyż przy tak trudnym tekście (tak, jest trudny w stworzeniu) to ciężka sprawa. W drugiej tematykę: bitwa z drugim "ja" jest ciężka do nakreślenia, ale tobie to wyszło.

Mimo tych pozytywów, nie jest to opowiadanie, a raczej scena i tylko tyle. Brakuje mi tutaj porządnego zakończenia i minimalnego wprowadzenia do tej sceny. Wg mnie źle rozpracowałeś zapis "sumienia", bo chociaż nawias jest dobrym zabiegiem, interpunkcja oraz nieprawidłowe formy psują efekt (ale to akurat da się dopracować, to tylko detal). W sumie, to jest to dobry tekst, przedstawia dwie historie (morderstwa i miłości), zachowałeś tempo narracji, bohater i jego "sumienie" są wyraźne i wszystko wskazuje na to, że masz spory potencjał. Mimo pewnych wad i braków, podobało mnie się.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

5
Na początku sprawa zapisu: nawiasy w dialogach dosyć mi przeszkadzają, gdyż przywykłam, że w nawiasach podaje się informacje uzupełniające, o mniejszej wadze dla tekstu głównego. Dlatego proponowałabym wszystkie kwestie wypowiadane przez sumienie czy też "drugie ja" zapisywać kursywą.

Nadałeś dialogowi dobre tempo i w odpowiedni sposób stopniujesz informacje - właściwie z każdą kolejną kwestią czytelnik dowiaduje się czegoś nowego o bohaterze i jego relacjach ze współlokatorem oraz dziewczyną. Rezultat jest wprawdzie przewidywalny prawie od początku, ale też trudno byłoby oczekiwać innego rozwiązania. Natomiast sama końcówka, moim zdaniem, wypada słabiej:
petyr pisze:Nie...Nie...
(szukałeś powodu)
Ale co z nim? Co z nim? Dlaczego on?
(bo był pod ręką)
...
Taki atak morderczej furii, po której następuje amnezja, jest wywoływany bodźcem znacznie silniejszym, niż "szukanie powodu". Owszem, agresja w bohaterze mogła narastać od dawna, lecz musiałoby się coś wydarzyć, choćby tylko w jego wyobraźni, żeby sprowokować ten wybuch. Brak mi tutaj tej iskry, która pełni rolę detonatora.

Zgadzam się z poprzednimi komentatorami, że całość tekstu trudno odbierać jako samodzielne opowiadanie. Przede wszystkim dlatego, że owa rozmowa z sumieniem rozgrywa się w jakiejś próżni. Tymczasem bohater siedzi przecież w pokoju, widzi ciało kolegi (a może nie chce na nie patrzeć?) i ta rzeczywistość powinna przenikać do jego świadomości.

Aha, i jeszcze taki drobiazg: dlaczego wspominasz o detektywach? Zabójstwo to kompetencje policji.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”