Szanowna Pani (obyczaj)

1
Nie bez powodu zatrzymałam wzrok na własnej dłoni. Taka dziwnie obca mi się zdała. Moja biedna skóra, ściągnięta jak ręcznie wyżymana ścierka, poprzetykana tysiącami drobnych niteczek schodzących się tu i ówdzie w misternie splecione pajęczynki.
W garści wciąż trzymałam przerwany naszyjnik z fałszywych perełek: - Kolejna imitacja - zaśmiałam się pod nosem. Część paciorków katulała się w różne miejsca po podłodze, wciąż jednak ściskałam ocalałą resztkę korali. Były jak dni, miesiące, czy lata, większość uciekła bezpowrotnie, zagubiła się zwyczajnie i nie sposób było ją sięgnąć. Moja młodość tkwiła pod szafą, pod łóżkiem i jakkolwiek nie wyciągałam po nią ręki nie dawała się pochwycić. Ciągle jednak mała namiastka niby-perełek tkwiła na mocnej żyłce pod moimi palcami. - Tych już nie wypuszczę tak łatwo - zgryźliwie przemówiłam do pokaleczonego naszyjnika, jakby on rzeczywiście mógł mnie usłyszeć.
Kurcze, według wszystkich znaków na niebie i ziemi ja się najnormalniej starzeję. Bezwiednie, bezapelacyjnie i bez prawa sprzeciwu wkraczam w tak zwaną jesień życia. tylko jakoś sama nie mogłam sobie tego wyobrazić. Przecież musiałam coś czuć, ten moment nie mógł pojawić się tak niezauważalnie, bo niby jakim cudem nie zorientowałam się wcześniej? Przecież jak dostałam wysypki swędziały mnie plecy, albo wtedy, gdy dopadła mnie grypa, kilka dni przed gorączką łamało mnie w kościach, a tu nic? Zupełnie żadnego symptomu, cholera to niesprawiedliwe. Wszędzie powinni o tym trąbić. Szanowna pani, za miesiąc wejdzie pani w okres odliczania.
Może jednak ktoś się pomylił, uparcie czułam się jak wtedy, gdy w każdą sobotę biegałam do dyskoteki, albo wtedy, kiedy razem z koleżankami hasałyśmy po mieście w poszukiwaniu niewybrednych zabaw.
Ja, kobieta w średnim wieku, czy ja, nieokrzesana dziewczynka?
Podeszłam do szafy i podjęłam to wyzwanie tylko dlaczego nieustannie lubię chodzić w przykrótkich bluzkach i obcisłych spodniach? Naraz wyobraziłam sobie nienagannie skrojony kostium i siebie samą niezdarnie weń zapakowaną. karykatura człowieka. Rozczochrane włosy przygładziłam przykładnie i upięłam w subtelnego koka, a na nos wsadziłam dawno zapomniane okulary.
- Szanowna pani wygląda jak babcia z czerwonego kapturka, brakuje tylko wilka ludożercy i osiłka myśliwego, który łaskawie zechce panią pożreć!
Ostatnio zmieniony pn 27 cze 2011, 12:05 przez iska36, łącznie zmieniany 1 raz.
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

2
Były jak dni(...) nie sposób było ją sięgnąć
Ich sięgnąć.
Kurcze, według wszystkich
Wydaje mi się, że kurczę powinno być
Podeszłam do szafy i podjęłam to wyzwanie tylko dlaczego nieustannie lubię chodzić w przykrótkich bluzkach i obcisłych spodniach?
To zdanie jest ładnie namotane, zastanawia mnie co miało oznaczać to co podkreśliłem, bo reszta sensownie trzyma się tekstu.
karykatura człowieka.
Zapomniałaś o wielkiej literze na początku zdania.

Tekst zgrabny i ładny, a na dodatek może dać do myślenia.
Cosik dalszy fragment bym przeczytał;)

3
To nie dni, tylko większość, ale racja, że nie brzmi najlepiej. Może pomyśl nad tym, jak przebudować to zdanie. Brak wielkiej litery jest dwa razy zdaje się, jeszcze przy "tylko jakoś sama nie mogłam...".

Takie trochę... ok, ale za mało się dzieje, żeby oceniać jako samodzielny fragment. Jest niepełne, chyba lepiej by było, gdyby dać trochę dłuższy fragment.

4
Artychryst pisze:To nie dni, tylko większość,
dokładnie od większości ale fakt nie jest to jakieś - mojej ocenie - dobre zdanie, stąd do was prośba o weryfikację.
Dalej zdanie z szafą, owszem nie dopisałam, co to za wyzwanie i szczerze mówiąc myslałam, iż nie jest to konieczne. Błąd jest. Musze poprawić, chodziło mianowicie o remanent w ubraniach.
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

5
iska36 pisze:zagubiła się zwyczajnie i nie sposób było ją sięgnąć
nie sposób było po nią sięgnąć
albo:
nie sposób było jej dosięgnąć
Ale skoro się zgubiła, to pewnie przepadła gdzieś, niepostrzeżenie...
Oczywiście, podmiotem w poprzednim zdaniu jest większość.

Coś mi w tym fragmencie nie gra z czasami. Jakieś niezbyt precyzyjne rozdzielenie czasu teraźniejszego i przeszłego. Zakładam, że refleksje bohaterki są wywołane spostrzeżeniami, które dopiero przed chwilą dotarły do jej świadomości.
iska36 pisze: wkraczam w tak zwaną jesień życia. tylko jakoś sama nie mogłam sobie tego wyobrazić
albo:
wkraczam w tak zwaną jesień życia, tylko jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić
albo:
wkraczam w (...), chociaż do tej pory nie potrafiłam sobie tego wyobrazić
Czas teraźniejszy w obu częściach wydaje mi się bardziej przekonujący.
iska36 pisze:Może jednak ktoś się pomylił, uparcie czułam się jak wtedy, gdy w każdą sobotę biegałam do dyskoteki
Chyba jednak: uparcie czuję się
iska36 pisze:na nos wsadziłam dawno zapomniane okulary.
Skoro okulary są "dawno zapomniane", to znaczy, że bohaterka nosiła je w młodości. A takiej młodej okularnicy ten gadźet raczej nie kojarzy się ze starością, bardziej ze skazą na urodzie. Lepiej byłoby nie precyzować - ma okulary, to ma, nieważne, czy od dawna i co się z nimi działo.

I jeszcze parę drobiazgów:
iska36 pisze:naszyjnik z fałszywych perełek: - Kolejna imitacja - zaśmiałam się pod nosem
Jeśli po dwukropku, to z małej litery. Może to być również zdanie samodzielne.
iska36 pisze:mała namiastka niby-perełek
albo:
namiastka perełek (to są właśnie niby-perełki, sztuczne perły)
albo:
mała część niby-perełek
iska36 pisze:- Tych już nie wypuszczę tak łatwo - zgryźliwie przemówiłam do pokaleczonego naszyjnika
Was już nie wypuszczę... - skoro rzeczywiście chcesz się zwracać do naszyjnika
iska36 pisze:upięłam w subtelnego koka
upięłam w subtelny kok
iska36 pisze:babcia z czerwonego kapturka
z "Czerwonego Kapturka"
Fragment jest rzeczywiście bardzo krótki, więc do treści trudno mi się ustosunkować. Chociaż remanent w szafie i refleksje o przemijającej młodości dobrze się razem komponują.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

7
Do tego, co wymieniono, dorzucę takie drobne zgrzyty, które mnie nie podpasowały:
iska36 pisze:Może jednak ktoś się pomylił, uparcie czułam się jak wtedy, gdy w każdą sobotę biegałam do dyskoteki, albo wtedy, kiedy razem z koleżankami hasałyśmy po mieście w poszukiwaniu niewybrednych zabaw.
Ten rytm robiony na zasadzie powtórzenia "wtedy, gdy", "wtedy, kiedy" jakoś nie brzmi. Może jakoś by to upłynnić albo po prostu zrobić w drugiej części "albo kiedy".
iska36 pisze:Podeszłam do szafy i podjęłam to wyzwanie tylko dlaczego nieustannie lubię chodzić w przykrótkich bluzkach i obcisłych spodniach?
Tutaj rzeczywiście nie zaszkodzi doprecyzowanie, że idzie o remanent w szafie, ale przede wszystkim należałoby jakoś rozdzielić te dwie myśli (wyzwanie i zastanawianie się, czemu lubi ciągle młodzieżowe ciuchy). Najlepiej po prostu na dwa zdania.

Rzeczywiście jakiś bałagan w czasach, ale to już Rubia ładnie wskazała. Poza tym wszystko na miejscu. Czy ta się gładko, refleksje docierają. Płynnie poprowadzona, że się tak wyrażę, symbolika (pogubione koraliki, remanent w szafie, przemijanie).

Powodzenia przy dalszej pracy.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron