Bunt

1
Oto mój czwarty tekst, który Wam ofiarowuję. Można się pastwić, czepiać i krytykować.
Po to tu jest...


WWWWchodząc na pokład maszynowni obsługiwanych przez niemal pięciuset Trójników od razu poczuł charakterystyczny zapach. Rozpoznał go od razu. Ruszył powoli naprzód starając się zlokalizować jego źródło.
WWWJako niższy ranga podoficer klasy drugiej, odpowiadał za ład i porządek na dolnym pokładzie. A nie było to ani proste, ani wdzięczne zadanie. Nienawidził tej roboty.
WWWAle jako ubogi szlachcic bez żadnych koneksji i tak miał szczęście, że w ogóle dostał się do Floty. Rodzina cieszyła się razem z nim, tym bardziej, że za jego służbę mieli otrzymać wysokie ulgi podatkowe. Dom rodziny Nijje bardzo ich potrzebował. Matka i siostry żegnały go ze łzami w oczach. Ojciec tylko wcisnął mu do ręki niewielkie zawiniątko, jego twarz nie wyrażała niczego. Był wojownikiem, nie mógł otwarcie okazywać uczuć, ale krótki uścisk wycisnął całe powietrze z jego płuc. Nawet pomimo wieku nie stracił nic ze swej niedźwiedziej siły.
WWWDwadzieścia lat służby. Dwadzieścia lat skoków w nadprzestrzeń oznacza dziesiątki lat na jego ojczystej planecie. O ile trafiłby na przydział do okrętu Obrony Wewnętrznej, lub Floty Handlowej. Ale on trafił do Floty Kolonizacyjnej. To oznaczało dalekie podróże, długie skoki na nieznane tereny… i setki lat mijające w jego domu. Nawet jeżeli jego ród przetrwa tak długo, minie tam już wiele pokoleń. Pożegnalna biesiada nie różniła się niczym od pogrzebu. De facto nim była. Dla nich wszystkich odchodził na zawsze.
WWWZawinątko od ojca otworzył dopiero na wahadłowcu zmierzającym do punktu rekrutacyjnego. Miał już przydział, więc ich obowiązkiem było zapewnić mu transport do placówki szkoleniowej. W niewielkim drewnianym pudełeczku znalazł wisiorek z godłem rodu Nijje. W oko gryfa błyszczał czerwony rubin, który rozpoznał od razu. Jeden z dwunastu wprawionych w największą relikwię rodzinną. Strzaskaną tarczę założyciela rodu, bohatera Ostatniej Bitwy z Demoniakami. Bitwy, która zakończyła okres niewolnictwa i ubezwłasnowolnienia ludzi.
WWWTeraz wiedział, że bez względu na to ile pokoleń minie, po powrocie zostanie rozpoznany od razu. Jego imię będzie przekazywane w legendach, a kolejne pokolenia będą wypatrywały jego powrotu.
WWW- Panie Nijje – głos Aurnaga wyrwał go z rozmyślań. Główny Nadzorca pochylił głowę w ukłonie. Jego postawa oznaczała, że chce powiedzieć coś ważnego.
WWW- Mów, o co chodzi?
WWW- Panie, mamy problem z generatorem numer osiem, moc wyjściowa przekracza granice wytrzymałości, a w dodatku…
WWW- Gdzie Inżynier? – przerwał zniecierpliwiony. – Znajdź go i wezwij na miejsce. Nie mógł odejść daleko.
WWW- Ja i kilku innych przeszukujemy cały pokład od dwudziestu minut Panie, ani śladu Inżyniera.
WWW- Cholera! Szukajcie dalej!
WWWAurnag odwrócił się na pięcie i karnie pobiegł w głąb korytarza. On tymczasem ruszył do windy na poziom zasilania. Eksplozja generatora, nawet pomimo zabezpieczeń mogła spowodować duże zniszczenia i opóźnienie w planie lotu. I to on a nie Inżynier będzie musiał wyjaśnić to Oficerowi Technicznemu.
WWWDotarł na miejsce w ciągu kilku minut, ale wchodząc do sekcji zasilania usłyszał już tylko łoskot bębnów hamulcowych zatrzymujących wirowanie generatora. Przy konsoli stał jeden z robotników w żółtym kombinezonie, odpowiedzialny za konserwację mechanizmu wirowego. Prosta i nieskomplikowana praca dla Trzeciaków o najniższym ilorazie inteligencji.
WWWNa jego widok odskoczył od konsoli jak oparzony. On i dwaj pozostali padli twarzą do ziemi, drżąc z przerażenia. Dotykanie jakichkolwiek przyrządów mechanicznych było zabronione dla ludzi o ich statusie. Kara musiała być surowa i wymierzona natychmiast.
WWWPodszedł do konsoli kontrolnej generatora, zerknął na wskaźniki. Dopływ wodoru został odcięty, hamulce na 40% spowalniały obroty utrzymując stałą temperaturę. Dokładnie tak jak przewiduje instrukcja.
WWW- Kto zatrzymał działanie generatora? –skierował pytanie do leżącego przy konsoli Trzeciaka.
WWW- Ja, mój Panie – głos potężnie umięśnionego mężczyzny załamał się lekko.
WWW- Znasz konsekwencje swojego czynu?
WWW- Tak, Panie.
WWWTym razem jego głos przeszedł w płaczliwy skowyt. Dwadzieścia batów oznaczało niemal pewną śmierć.
WWWZa plecami usłyszał tupot okutych stalą butów. Nie musiał się obracać, by wiedzieć, że to Inżynier. Ten natychmiast podbiegł do dwóch Trzeciaków kopiąc pierwszego z brzegu.
WWW- Co wyście tu narobili , psy! – wrzasnął udając że nie zauważył stojącego z boku Inspektora. – Wy nędzne robaki, ja was nauczę…
WWW- Skończ już to przedstawienie.
WWWInspektor natychmiast obrócił się w jego kierunku przyjmując postawę wyrażającą najwyższy szacunek.
WWW- Wybacz mi Panie, tych próżniaków nie można zostawić samych nawet na dwie minuty, jestem pewien, że…
WWW- A na dwadzieścia minut? Lub więcej?
WWW- To oszczerstwo! Który z nich tak twierdzi?
WWW- Moi Nadzorcy, którzy zauważyli problem z generatorem niemal pół godziny temu, i od tego czasu usiłowali cię zlokalizować. – wycedził wpatrując się zimno w Inżyniera. Ten wytrzymał tylko kilka sekund, po czym uciekł wzrokiem w bok.
WWW- Panie. Ja…
WWW- Dość już usłyszałem. – machnięciem ręki uciął wszelkie dyskusje. – Wszyscy otrzymacie stosowna karę. Twoje zaniedbanie mogło doprowadzić do zniszczenia generatora, ciekawi mnie jednak dlaczego do tego nie doszło. Ty! Podejdź tu!
WWWPrzerażony Trzeciak uniósł się powoli i zgięty w pół stanął przed nim trzęsąc się jak osika. Wyglądał na jakieś 30-35 lat, był wysoki i potężnie zbudowany. Czaszkę ogolona do samej skóry zdobił tylko tatuaż z numerem i kolorem spasowania genetycznego na potylicy.
WWW- Skąd wiedziałeś jak wyłączyć generator?
WWW- Panie, niemal co dzień widzę jak Inżynier to robi.
WWW- Ale nie spaliłeś hamulców, ani nie wyrwało tulejek z prowadnic. Skąd wiedziałeś, że trzeba przełączyć dźwignię w tryb hamowania awaryjnego?
WWW- Przeczytałem z tabeli pro… procedur, Panie.
WWW- Przeczytałeś? Potrafisz czytać? – w jego głosie pojawiła się nuta zwątpienia.
WWW- Tylko trochę, nie byłem pewien czy dobrze robię, ale gdy strzałki zrobiły się czerwone, a nikt się nie pojawił. – wzruszył ramionami z rezygnacją. – Nie chciałem umierać.
WWW- Gdzie nauczyłeś się czytać?
WWW- Moja żona, nim ją poznałem pracowała w biurze na piątym pokładzie, potem ją zdegradowano i trafiła tutaj. Ona nauczyła mnie liter.
WWWDo pomieszczenia weszło czterech nadzorców. Na widok czarnych kombinezonów z czerwonym pasem na piersi przesłuchiwany przez niego Trzeciak poszarzał na twarzy.
WWW- Zabierzcie tego śmiecia do izolatki, trzy tygodnie. – wskazał na Inżyniera, po czym oceniwszy jego wyraźną nadwagę dodał. – Minimalne racje. Jeden z was niech zostanie.
WWW- Tak jest.
WWW- A teraz ty. Nie mogę zrezygnować z wymierzenia kary, nawet pomimo tego, że uchroniłeś generator przed zniszczeniem. Prawo pozwala mi jedynie zmniejszyć wyrok w wyjątkowych sytuacjach o czwartą część. Rozumiesz?
WWW- Tak, Panie. – wyszeptał skazaniec.
WWW- Jak brzmi twoje imię?
WWW- Erad, Panie. – odpowiedział zaskoczony.
WWW- Miejmy to już za sobą Erad. – skinął głową stojącemu obok Nadzorcy.
WWWTen położył rękę na ramieniu mężczyzny prowadząc go do najbliższej barierki, przypinając jego ręce do poprzeczek szepnął:
WWW- Mój bat jest „odchudzony”, powodzenia bracie.
WWW- Dziękuję.
WWWNadzorcy również byli Trzeciakami, mieszkali na tym samym poziomie co wszyscy. Ich rolą było zapobiegać problemom zanim się pojawią, lub zostaną wykryte. Ale czasem musieli wykonać bezpośredni rozkaz kogoś z wyższej kasty. Wielu z nich wyciągało z regulaminowego bata miedziane kulki, mimo faktu, że groziło to izolatką w razie wykrycia. Oczywiście Ramin wiedział o tym, ale rozumiał także potrzebę życia w zgodzie z sąsiadami, na tyle ile to możliwe, dlatego nie zauważał szczegółów.
WWW - Ty wykonujesz wyrok, ja liczę do piętnastu. A wy – wskazał na dwóch pozostałych robotników. – Przynieście środki opatrunkowe z najbliższego ambulatorium, ale migiem. Zaczynaj!
WWWTrzask bicza odbił się echem w dużej hali.
WWW- Raz!
WWWTrzask.
WWW- Dwa!
WWWTrzask.
WWW- Piętnaście!!
Nadzorca odwrócił się gwałtownie, na jego twarzy malowało się zdumienie.
WWW- Piętnaście?
WWW- Czyżbyś wątpił w moją znajomość matematyki? – uśmiechnął się lekko.
WWW- Skądże, Panie – szeroki uśmiech rozjaśnił twarz młodego Nadzorcy. Tym razem jego ukłon zawierał w sobie wszelkie znamiona szacunku.
WWW- Doskonale, dopilnuj również aby w przyszłym tygodniu Erad przystąpił do wstępnego testu kwalifikacyjnego, skoro nauczył się czytać być może jego przydział do tak niskiego poziomu nie jest do końca zasadny.
WWWWychodząc natknął się na Aurnaga czekającego z raportem, zostało tylko kilka rubryk, które musiał wypełnić osobiście. Wpisane miejsce w którym znaleziono Inżyniera tylko potwierdziło jego przekonanie o słuszności wydanego wyroku. Znaleziono go w jednej z kabin Centrum Rozrywkowego. Ten zboczony tłusty wieprz zasłużył na znacznie więcej, ale jego status zdolności technicznych nie zezwalał na kary cielesne.
WWW- Anurag, nim cię spotkałem wyczułem coś w drugim sektorze. Gdzieś tam jest nielegalna gorzelnia, zajmij się tym.
WWW- Tak jest. Panie? Życzysz sobie osobiście nadzorować zniszczenia nielegalnych urządzeń?
WWW- To nie będzie konieczne, jestem pewien, że sobie poradzisz – odprawił go ruchem reki.
WWWDoskonale wiedział, że cała instalacja zostanie po prostu przeniesiona w inne miejsce, ale sam wychowany w gronie wojowników, którzy nie stronili od alkoholu wiedział, że ilość jaką mogli tam wyprodukować nie stanowiła zagrożenia.
WWWWracając do swojej kajuty przeszedł przez sektor handlowy. W okolicy Centrum Rozrywkowego kręciło się mnóstwo skąpo ubranych dziewcząt. Na jego widok ożywiły się, rzucając starannie wystudiowane uśmiechy. Uśmiechy, które nie sięgały oczu.
WWWPuste spojrzenia były już pozbawione tej iskry, która często decydowała o atrakcyjności kobiety, bez względu na jej wygląd czy wiek. Ogarnęło go obrzydzenie i żal. Przyśpieszył kroku chcąc jak najszybciej wrócić do swojej kajuty.
WWWSzybki prysznic sprawił, że od razu poczuł się dużo lepiej. O tej porze, nie było tu nikogo, za to wieczorami trzeba było czekać w kolejkach. Po kilku minutach w kabinie suszącej ruszył do mesy, nie miał dziś czasu nawet zjeść obiadu.
WWW- Ramin! – obrócił się słysząc swoje imię. Filigranowa nimfa o wściekle rudych włosach pomachała mu wesoło. Jej wdzięczny widok od razu sprawił, że mimo woli się uśmiechnął.
WWW- Esmi? Co robisz na naszym pokładzie? Czyżby w końcu odkryli twoje machlojki i zesłali cię tutaj na stałe? – zapytał starając się nie gapić, na wyraźnie zarysowane pod kombinezonem sterczące sutki.
WWW- Chciałbyś, co? Wiem co ci chodzi po głowie – zerknęła na niego figlarnie. – Może nawet kiedyś to rozważę.
WWW- Jasne. Ojciec by cię zabił za związek z kimś o tak niskim statusie.
WWW- Przestań, masz klasę drugą, tak jak ja – żachnęła się.
WWW- Tylko, że ja pomimo doskonałych wyników wylądowałem w administracji, a inni dzięki krwi bardziej błękitnej niż moja szkolą się na oficerów!
WWW- To nie moja wina – powiedziała cicho. – Nie wyżywaj się na mnie.
WWW- Wiem. Przepraszam.
WWW- Ciężki dzień?
WWW- Można tak powiedzieć.
WWW- Nie zamykaj dziś drzwi – rzuciła przez ramię skręcając w kierunku śluzy.
WWWPatrzył przez chwilę jak odchodzi. Poznali się w akademii, podczas szkolenia oboje byli prymusami. Głównie dlatego, że nikt nie był w stanie ocenić, które z nich jest lepsze. Staczali ze sobą mnóstwo pojedynków podnosząc swoje umiejętności do poziomu nieosiągalnego dla innych. Ale to on wygrywał w walce bezpośredniej. Nauczył ją wszystkich sztuczek szermierczych znanych w jego rodzinie, a ona odwdzięczała się zdradzając mu tajemnice poszczególnych maszyn bojowych, które były dostępne na symulatorach.
WWWByła na swój sposób wyjątkowa. Mimo, że należała do elitarnej eskadry „Demonów”, jako jedna z nielicznych nie zadzierała nosa. Wiedział też, że pomimo koneksji jej ojca naprawdę była dobra. Po zaledwie roku szkolenia nie przegrała ani jednego pojedynku, a „Demony” z jej pomocą odebrały palmę pierwszeństwa królującej dotąd eskadrze „Krwiopijców”. Co było szczególnie bolesne, ze względu na to, że ta ostatnia została już wyposażona w ulepszoną wersję myśliwca JS-200.
WWWPrzyszła chwilę po północy. Domyślił się tego słysząc w ciemnościach szelest zsuwającego się na podłogę ubrania. Wiedział, że nie powie nawet słowa. Ten jeden raz gdy on się odezwał, natychmiast wyszła. Dlatego tylko czekał. Gdy poczuł ciepły podmuch na szyi, gwałtownym ruchem złapał ją za ramię, po czym ściągając na łóżko przygniótł własnym ciałem.
WWW Przez chwilę wsłuchiwał się w jej oddech, czując narastające podniecenie. Kochali się tak jak zawsze od czasów akademii, namiętnie ale w ciszy. W kulminacyjnym momencie aby nie krzyczeć wpiła zęby w jego ramię. Pomyślał, że będzie miał po tym sporego krwiaka. Znowu.



***


WWWW ciasnej komórce służącej do przechowywania środków czystości zebrało się czterech mężczyzn. W ciemnościach nie widzieli swoich twarzy. Nie musieli, nie było to ich pierwsze spotkanie.
WWW- Nasz czas nadchodzi, jak przygotowania?
WWW- Produkcja ostrzy jest czasochłonna, ale mamy już prawie dwieście sztuk – dobiegł głos z lewej. – Ostatnia partia jest wykonana z brązu, przetopiliśmy zwoje wyciągnięte ze złomowanych elektromagnesów. Nikt się nie zorientuje, nie pozwoliłem zabrać więcej niż kilka miar. Ponadto zmieniliśmy ich projekt, nowy łatwiej zamontować na drzewcach.
WWW- W kuchni naliczyliśmy ponad 40 dużych użytkowych noży. Nocny dozorca ma klucze, to mój człowiek, stanie po właściwej stronie, ręczę za to – drugi głos emanował pewnością siebie.
WWW- Więc pozostała już tylko jedna decyzja. Kiedy rozpoczynamy? Lucerze, ty musisz o tym zadecydować.
WWWOstatni z mężczyzn, który dotąd tylko się przysłuchiwał, westchnął głęboko. Wiedział jak wielka odpowiedzialność spoczywa na jego barkach. Ale zaszli już za daleko, aby się wycofać.
WWW- Gdy wywołamy bunt przeciwko Jedynemu, nie będzie już odwrotu. Musimy mieć pewność, że planeta nada się do zamieszkania. Zaczekamy, aż statek stanie na orbicie. Lądowniki zdołamy obsłużyć sami. Po wyładowaniu sprzętu, statek wyślemy w kierunku słońca. Pamiętajcie, że chcę ograniczyć straty wśród dwójek. Naszym celem jest wyłącznie Jedyny i jego obstawa, oraz wszyscy, którzy staną po jego stronie.
WWW- To nie będzie proste, wiesz jak jesteśmy traktowani. Większość będzie chciała od razu wyrównać rachunki. Skoro dostaną szansę, nie zdołamy ich powstrzymać.
WWW- Mimo to chcę abyście próbowali. Oni także dzielą się na lepszych i gorszych – podkreślił z naciskiem. – Wszyscy słyszeli chyba o zdarzeniu przy generatorze numer osiem?
WWW- Tak, słyszeliśmy. To ten młody Inspektor, jak mu tam? Ramin Nijje? Dołączył do załogi kilka miesięcy temu.
WWW- Pochodzi z Tartaru.
WWW- Hmm… świat wojowników. Jako jedni z nielicznych mają odwagę demonstrować otwarcie swoją niechęć do podziałów klasowych.
WWW- Teraz rozumiecie co mam na myśli? Macie zrobić wszystko co możliwe, aby dać dwójkom szansę na podjęcie decyzji.
WWWMężczyźni kiwnęli głowami na znak zgody, po czym jeden z nich zapukał w drzwi dwukrotnie. Odpowiedź nadeszła po chwili. Na podany sygnał wymknęli się pojedynczo wracając na swoje stanowiska pracy.


* * *

WWWObudził go dźwięk zamykającego się zamka. Wymknęła się jak zwykle zanim zdążył wstać. O tej porze korytarze były puste, mogła więc niepostrzeżenie wrócić do siebie. Poczuł ukłucie żalu – mimo wszystko, nadal bała się reakcji swojego ojca.
WWWNa stoliku stało przygotowane śniadanie, ale nie miał ochoty jeść go sam. Mimo to przebrawszy się w rytualny strój treningowy zgarnął z talerza dwa ciastka. Zjadł je po drodze.
WWWO tak wczesnej porze sala modlitewna była niemal pusta. Zaledwie kilku młodych adeptów odbywało rytuał pod nadzorem starszego instruktora. Nie miał ochoty na wspólne ćwiczenia zgodnie z rytuałem. Odszedł w przeciwległy kąt, chcąc oddać się bardziej osobistej formie modlitwy.
WWWRytuał modlitewny wojowników jego rodziny opierał się na ich ogromnym doświadczeniu bitewnym. Nie było tam pokazowych tanecznych ruchów, uwielbianych wśród szermierzy ze stolicy, którzy o Demoniakach czytali tylko w podręcznikach. On i jego bracia od dziecka byli przygotowywani tylko do jednego celu, walki ze znienawidzonym wrogiem ludzkości. Dlatego na swoich planetach utrzymywali niewielką, kontrolowaną populację tych stworzeń na najniższym poziomie rozwoju.
WWWDemoniaki w pierwszym stadium były w zasadzie postacią larwy. Agresywne i zawsze głodne posiadały szczątkową inteligencję, co sprawiało, że w walce potrafiły szybko dostosować się do zmiany sytuacji. Jednak mimo to nadal pozostawały tylko zwierzętami. Drugie stadium stanowiło tylko rozwinięcie zdolności bojowych o większe szpony i pancerz kostny pokrywający tułowie. Dopiero trzecie, rozwinięte z najsilniejszych osobników uaktywniało świadomość i inteligencję, nie tracąc przy tym na krwiożerczości. Jednak wszystkie zaczynały jako mięso armatnie masowo produkowane w wylęgarniach.
WWWKażdy młodzieniec w wieku dwudziestu lat, musiał się z takim zmierzyć. Stojąc naprzeciw rogatej czerwonej bestii mieli tylko dwa wyjścia. Udowodnić, że są godni zasiąść w gronie wojowników, lub zginąć. Pamiętał swoją walkę, a także strach. Mimo, że całe życie uczył się jak z nimi walczyć, znał je tylko z opisów i ilustracji. Na żywo były znacznie gorsze. To również było częścią próby. Dla wojownika strach jest częścią jego samego, tylko zaakceptowanie tego faktu pozwala nad nim panować.
WWWJego ruchy były gwałtowne ale i płynne zarazem, nie było w nich gracji, a jedynie siła i równowaga. Był świadom nieprzyjaznych spojrzeń instruktora prowadzącego modlitwę, ale nie zwracał na to uwagi. Do chwili gdy usłyszał komentarz.
WWW- Spójrzcie adepci – głos emanował pogardą. – Na prowincji wciąż sądzą, że ich styl jest lepszy od technik walki zaakceptowanych przez największych mistrzów Imperium. Żałosne.
WWWNie zareagował od razu, ale wiedział, że jest obserwowany. Wyszczerzył zęby w bezczelnym uśmiechu podczas jednego z obrotów. Zauważyli, a Instruktor od razu poczerwieniał ze złości. W normalnych warunkach nie zaakceptował by wyzwania od kogoś takiego. Ale stojąc przed frontem swoich adeptów nie mógł sobie pozwolić na pobłażliwość.
WWWRamin nie śpieszył się, widział przeciwnika czekającego na podeście wyzwań z lekkim jednoręcznym mieczem w dłoni. Sam wybrał ciężką okrągłą tarczę i krótki prosty miecz.
WWW- Przyjrzyjcie się uczniowie – usłyszał kolejny komentarz. – Mimo, że widział z jaką bronią staję do wyzwania, źle dobrał swoją. Moja broń ma większy zasięg, a poza tym jestem szybszy. A on wybrał ciężki zestaw z tarczą, który go jeszcze spowolni. Z tego powodu przegra, gdyż będzie w stanie tylko się bronić, a ja pozostanę poza jego zasięgiem. Przyglądajcie się i wyciągajcie wnioski!
WWWUkłonili się sobie nawzajem, po czym rozpoczęli walkę. W obrębie podestu, specjalne pole siłowe stępiało ostre krawędzie broni co zapobiegało najpoważniejszym urazom. Oczywiście siniaki to co innego, ale zdarzały się nawet przypadki śmiertelne.
WWWTak jak przewidział, przeciwnik zaatakował od razu, zepchnął go do defensywy i trzymał dystans uniemożliwiając mu kontratak. Po krótkiej chwili dla niepoznaki zaatakował kilka razy, po czym pozwolił sobie wytrącić miecz z dłoni. Gdy został tylko z tarczą w lewej ręce, na twarzy przeciwnika pojawił się triumfalny uśmiech. Ramin korzystając z jego pewności siebie, nagle skrócił dystans i uderzył.
WWWGdy chwilę później odkładał broń na stojak, z przyjemnością zauważył pełne podziwu i zdumienia spojrzenia adeptów.
WWW- Powinniście opatrzyć swojego protektora chłopcy – rzucił spokojnym głosem. – A gdy odzyska przytomność powtórzcie mu coś czego nie wiedzą „najwięksi mistrzowie Imperium” - tarcza bywa równie groźną bronią co miecz. Oh… i pozbierajcie jego zęby.
Ostatnio zmieniony pt 07 wrz 2012, 23:49 przez Kocur25, łącznie zmieniany 3 razy.
For God and the soldier we adore, In time of danger, not before!
The danger passed, and all things righted, God is forgotten and the soldier slighted."
- Rudyard Kipling

2
Proszę mi przysłać resztę albo powiedzieć, gdzie się znajduje, bym mogła przeczytać. Podobało mi się z kilku powodów.
1. Łatwo się czytało.
2. Masz koncepcję świata ze zhierarchizowanym społeczeństwem, kastami, wzajemnymi zależnościami, jakąś religią, obyczajowością. To jest najważniejsze, za to kocham fantastkę.
3. Bohater ma charakter.

Zwróć uwagę na przecinki, bo wielu brakuje (Panna Interpunkcja - diablica jedna znowu chichocze złośliwie.)

Demoniaki - słowotwórczo jak uczniaki, łapserdaki; dla mnie niezbyt groźne w wymowie, raczej pobłażliwe. Chyba nie o to chodziło.

Pozdrawiam
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

3
Podobnie jak dorapa - czytało się na tyle dobrze, że nie musiałem przerywać... a to dobrze ;)
Fragment z pewnością budzący ciekawość, co do fabuły. Sam bohater może nie wzbudził jakiegoś zachwytu, bardziej knuta na boku intryga/bunt - ale to zbyt krótki wycinek z całości, bym mógł zacząć lubić/nie lubić główną postać. I właśnie, odnośnie tej intrygi, to mam nadzieję, że wymyślisz coś oryginalnego, a nie tylko bunt trzeciej klasy wobec wyższych, zagmatwaj, poplącz, nie dodawaj romansów mogących wpłynąć na rozwój wydarzeń! Niech będzie jakaś miłostka, ale bez konsekwencji, wiesz o co chodzi - seks bez zobowiązań, heh ;)

Ten statek musi być naprawdę olbrzymi, skoro czasem się zastanawiałem czy to statek, czy miasto jakieś gdzieś fruwające.

Panna Interpunckja - aghrrrrr! na stos z tą wiedźmą, piekielnym pomiotem! ;P

Do dopracowania, a może wyjść coś naprawdę fajnego :)
"Ludzie się pożenili albo się pożenią i pozamężnią, pooświadczali się... a ja na razie jestem na etapie robienia sobie kawy...jakkolwiek można to odnieść do życia" - Hipolit

4
Mazer pisze:nie dodawaj romansów mogących wpłynąć na rozwój wydarzeń!
Zdecydowanie się nie zgadzam! Proszę o porządny romans, nie jakieś bzykanko na boku. Mnie mało pociągają pojedynki na miecze i tarcze ochronne... Za to bardzo wpływ na ludzi miłości, pragnień, pożądania, etc, etc
A bohater Kocura25 do zimnych draniów raczej nie należy, więc niech się ciągnie ten jego romans z panna z wyższych sfer. Jeśli ona stoi wyżej, a niżej szykują bunt, to po której stronie stanie bohater??
Kocur25 pisze: Nauczył ją wszystkich sztuczek szermierczych znanych w jego rodzinie, a ona odwdzięczała się zdradzając mu tajemnice poszczególnych maszyn bojowych, które były dostępne na symulatorach.
W tym jednym zdaniu może być porządny zaczyn kolejnych perypetii. Pewnie, że nie wszystkich, ale zawsze.
Boję się, że to nie na temat. Jeśli tak, to przepraszam. :oops:
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

5
poczuł charakterystyczny zapach. Rozpoznał go od razu.
Jeżeli poczuł charakterystyczny zapach, to łatwo się domyślić, że go rozpoznał, skojarzył z czymś. Ostatnie zdanie niesie niewiele informacji.
. Był wojownikiem, nie mógł otwarcie okazywać uczuć, ale krótki uścisk wycisnął całe powietrze z jego płuc.
W kontekście wcześniejszych zdań troszkę nie wiadomo, kto kogo ściska i kto tutaj nie może złapać oddechu. Na logikę oczywiście się wymyśli, ale ze zdań nie wynika to jasno.
W oko gryfa błyszczał czerwony rubin
Rubin z zasady jest czerwony. Niepotrzebny przymiotnik.
ubezwłasnowolnienia ludzi.
W kontekście niewolnictwa ten termin brzmi mi tutaj zbyt prawniczo i nie za bardzo pasuje.
Teraz wiedział, że bez względu na to ile pokoleń minie, po powrocie zostanie rozpoznany od razu. Jego imię będzie przekazywane w legendach, a kolejne pokolenia będą wypatrywały jego powrotu.
Powtórzenia
dwudziestu minut Panie,
Niepotrzebna ta wielka litera
dla Trzeciaków
To Trzeciaków czy Trójników?
Inżynier. Ten natychmiast podbiegł do dwóch Trzeciaków kopiąc pierwszego z brzegu.
WWW- Co wyście tu narobili , psy! – wrzasnął udając że nie zauważył stojącego z boku Inspektora. – Wy nędzne robaki, ja was nauczę…
WWW- Skończ już to przedstawienie.
WWWInspektor
No to inżynier czy inspektor?
Wyglądał na jakieś 30-35 lat,
Taki zapis w tekście literackim nie powinien raczej się znaleźć. W każdym razie tutaj nie ma dla niego uzasadnienia.
- Tylko trochę, nie byłem pewien czy dobrze robię, ale gdy strzałki zrobiły się czerwone, a nikt się nie pojawił. – wzruszył ramionami z rezygnacją.
Błędny zapis dialogu. „Wzruszył” powinno być wielką literą.
Oczywiście Ramin wiedział o tym, ale rozumiał także potrzebę życia w zgodzie z sąsiadami, na tyle ile to możliwe, dlatego nie zauważał szczegółów.
WWW - Ty wykonujesz wyrok, ja liczę do piętnastu. A wy – wskazał na dwóch pozostałych robotników. – Przynieście środki opatrunkowe z najbliższego ambulatorium, ale migiem. Zaczynaj!
WWWTrzask bicza odbił się echem w dużej hali.
WWW- Raz!
WWWTrzask.
WWW- Dwa!
WWWTrzask.
WWW- Piętnaście!!
Gubię się w tym fragmencie - kto, co robi, kto jest kim itd.
Mimo, że
Tutaj nie powinno być przecinka.
Co było szczególnie bolesne, ze względu na to, że ta ostatnia została już wyposażona w ulepszoną wersję myśliwca JS-200
Troszkę za dużo tych słówek-wypełniaczy w jednym zdaniu. Nieładnie brzmi.
WWWO tak wczesnej porze sala modlitewna była niemal pusta. Zaledwie kilku młodych adeptów odbywało rytuał pod nadzorem starszego instruktora. Nie miał ochoty na wspólne ćwiczenia zgodnie z rytuałem. Odszedł w przeciwległy kąt, chcąc oddać się bardziej osobistej formie modlitwy.
Rytuał modlitewny wojowników
Powtórzenia.
zaakceptował by
zaakceptowałby
Ale stojąc przed frontem swoich adeptów nie mógł sobie pozwolić na pobłażliwość.
Koślawiec straszny - zwłaszcza „stojąc przed frontem adeptów”
Oczywiście siniaki to co innego, ale zdarzały się nawet przypadki śmiertelne.
No to do czego było to pole siłowe, jak i tak się zarąbywali?

To jest fajny tekst. Szkoda, że jest w nim sporo błędów, bo klimat ma naprawdę fajny. Skojarzył mi się mocno z rpgiem „Gasnące Słońca” :P stąd też może pewne dodatkowe pozytywne podejście. W każdym razie polubiłam Twoich bohaterów - co nie jest wcale takie częste, a co też jest dla mnie bardzo ważne. Fabuła nawet mnie zaciekawiła - chętnie poznałabym ciąg dalszy.

Masz duuuuuże problemy z interpunkcją, poza tym czasem koślawe zdania Ci wychodziły. Ale rytm narracji jest niezły. Dobrze wyważasz opisy i dialogi. Ogólnie więc czytało mi się całkiem przyjemnie.
Ciekawa też jestem, czy umiałeś wykorzystać potencjał tego, co tutaj zaprezentowałeś. Bo wrzuciłeś sporo - Demoniaki, problem podziałów kastowych, romans, szykujący się bunt, konflikt pod kątem spojrzenia na walkę itd. itp. Na pewno początek z potencjałem.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron