"Prowadź" [obyczaj - psychologiczny] - krótki frag

1
Zdycham. Nie mogę wydusić z siebie żadnego słowa. Nie oświetlona droga, mętlik w głowie. Nie kontroluję siebie. Nie znam siebie. Nie poznaję. Mocno trzymam kierownicę obiema rękoma. A może mi się tylko wydaję że ją trzymam? Oczy krążą mi we wszystkie strony. Zaczynam się dusić, ciężej oddychać. Przestałam się już bać. Nic nie jest mi obce. Żaden ból, żadne cierpienie. Wszystko zaczęło nabierać sensu, tylko po to by uświadomić mi że nie miało żadnego. Jesteśmy na świecie przypadkiem. Żyjemy i umieramy. Tylko nieliczni zapisują się na kartach historii. O reszcie nikt nie będzie pamiętał. O mnie też nie. Przez całe życie byłam anonimowa, umrę w ten sam sposób.
Wydaje mi się że nie panuję nad samochodem. Zresztą pierwszy raz siedzę za kierownicą. Coś zaczęło świecić w lusterko. Oślepia. Nie widzę. Ręką zasłoniłam lusterko i jechałam dalej. Dodałam gazu. Hamulec to nie był na pewno. Bo przyspieszałam. Wykraczam poza normy wszystkiego. Uciekam od zobowiązań, ludzi. Coś się we mnie zepsuło. Zepsuliśmy to razem. Ty istoto której twarzy nie znam, uciekłaś. Zostawiając mnie samą. Prowadzę ten samochód tak samo niebezpiecznie jak swoje życie. Nie zważając na znaki, pieszych i białe, podłużne pasy. Kolor czerwony też nie jest w stanie zatrzymać pędzącego życia. Nie pamiętam swego imienia, nie wiem gdzie jestem i co robię. Jednak czy to że życie pędzi szybciej niż powinno, możemy nazwać strachem przed tym co mogło nas zatrzymać? Przed tymi rzeczami i ludźmi których minęliśmy po drodze? A może to tylko ucieczka. Tak banalna i nic nie znacząca ucieczka kolejnego życia, które nie miało hamulców. Próbując się ratować z tonącego statku mogłabym ryzykować stratą wszystkiego co dotychczas miałam. Czyli niczego.
Jestem morderczynią własnej duszy. Umiera powoli. Zadałam wiele ciosów. Żaden nie był na tyle celny by od razu mnie zabić. Dlatego teraz cierpię. Rozdarta na kilka części szukam czegoś co może to poskładać albo wykończyć. Bawi mnie myśl, iż nie umieramy jeden raz i w całości, lecz wiele razy i po kawałku.
Znajdę jakiś rodzaj skazania? Przeklinam swoją wartość i każdą wygodę, która zaślepiała mnie zdecydowanie za długo. Czy ktokolwiek śmie usprawiedliwiać to, jak żyjemy?
Na morzu pustki, ba! W kosmosie pustki, zarysowuje się wreszcie jakiś kształt. Mówiła w specyficzny sposób, jakby mówiła tylko do mnie. Hałas, szepty, śmiech, krzyk. Kim jesteś i czego chcesz?
Moje powieki zaczęły się zamykać. Straciłam wszelkie siły. Samochodem kierował mój palec. Wytrzymał długo. Ale mój umysł nie był w stanie go kontrolować. Wędrowałam po miejscach bezwodnych, szukając ukojenia. Nie znalazłam. Wrócę do domu swego skąd wyszłam. Lepiej nic nie ruszać. Zostawić tak jak jest. I tak już jestem tylko wrakiem człowieka. Chcę odnaleźć pułap mojej nienawiści. Puściłam kierownicę. Podniosłam głowę do góry. Jechałam zbyt szybko by ktokolwiek mógł temu zapobiec. Widziałam już światła. Wtedy zaczęło się piekło. W mojej głowie panował chaos. Krzyk kobiety. Jej ból czułam w sobie. Strach i ciało z krwi. Mojej krwi. Jesteś kolejną osobą której się nie udało. Rozdarłaś moją duszę na jeszcze więcej kawałków. Ale nie zniszczyłaś jej. Więc żyję, pozbawiona kolejnego elementu układanki. Tonę. Jestem chora od wewnątrz. Spadam na połamanych skrzydłach. Przytłumione gasnące światło. W naszych duszach. Wylecz moje rany nim będzie za późno. Krwawię. Cykl cierpienia ciągnie się dalej. Ale wspomnienia o Tobie zostały silne.
Pewnego dnia ja też polecę i odnajdę Cię znów. Heroina do nieba.

2
Jak na mój gust - bardzo chaotyczne, niezbyt przejrzyste.
Weryfikatorzy wskażą dokładnie co jest w konkretnych zdaniach nie tak, ale ja podam kilka zgrzytów dla przykładu:
Frua pisze:Zaczynam się dusić, ciężej oddychać. Przestałam się już bać.
Jeżeli narratorka się nie boi, to dlaczego się dusi?- brak jakiej kolwiek wskazówki skąd jej taki stan.
Frua pisze:Zdycham. Nie mogę wydusić z siebie żadnego słowa.
I znowu: "zdycham" - z powodu upału?, z przemeczenia? nie wiem do czego to słowo przypiąc.
Frua pisze:Wydaje mi się że nie panuję nad samochodem. Zresztą pierwszy raz siedzę za kierownicą
Tu już całkowity brak logiki, skoro pierwszy raz jedzie - skąd wie jak prowadzić auto?Z tekstu wynika, ze ma opanowane zasady jazdy, a pierwszy raz za kierownica...
Frua pisze:Ręką zasłoniłam lusterko i jechałam dalej

Jak na pierwszy raz to kaskaderskie poczynania.
Niby w tekście jest wiele powiedziane - stan ducha, przemyślenia, jednak wszystko to bardzo nieczytelne, nie dociera do mnie: co autor ma mi do przekazania.
Frua pisze:Zadałam wiele ciosów.
Mojej wyobraźni na pewno ^_^
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

3
Witam
Zacznę może od tego co mi się osobiście nie podobało. Jak stwierdziła poprzedniczka tekst i dla mnie nie jest zbyt przejrzysty. Szczerze? Brakuje mi tu jakiegoś wstępu, czegoś co nakreśliłoby sytuację i akapitów ;).
Ten tekst taki o niczym. Bohaterka taka jakaś bez wyrazu. Użala się nad sobą przez cały tekst. Nie rusza mnie to zupełnie. Ciekawiej by się zrobiło gdy podczas tego wypadku była zadowolona czy coś, bo ona przecież chce odejść z tego świata, więc ten wypadek jest kolejnym krokiem żeby szybciej trafić do piachu (jak to sama określiłaś ,,… pozbawiona kolejnego elementu układanki.”).
Lubię opowiadania/książki psychologiczne, psychodeliczne. Jednak za chiny nie potrafię się przekonać do tego utworu. To trochę jest tak, że niby jakieś tam przemyślenia są i ta pewna ciekawość, która powoduje, że jednak czytam dalej daje pewnego smaczku, ale jako całość w moich oczach wypada blado.
Co do plusów. Zaliczyć mogę wykorzystanie krótkich, urywanych zdań. Powoduje to, że czuje się tempo tej przejażdżki i natłok myśli kłębiących się w głowie bohaterki.
Jak domyślam się tekst jest o narkomance, tak? Jeżeli źle to interpretuje to mnie oświeć. Ale wracając to z tymi narkomanami zaczyna się to robić dla mnie trochę nudne. Ja rozumie, że może to się wydawać ciekawym obiektem, ale tak, przynajmniej w moim odczuciu, nie jest. A jak miało spowodować jakieś zmienienie moich poglądów w stosunku do narkomanów, to po takich tekstach jeszcze bardziej utwierdzam się w swoim przekonaniu.
Trochę trudno coś więcej powiedzieć o tym tekście, bo był bardzo krótki. Jednak żywię nadzieję, że pokażesz kolejne utwory, które będą z gatunku psychologicznego i uda ci się napisać coś naprawdę dobrego.

Pozdrawiam
Kat

4
Frua pisze:Nie oświetlona droga
nieoświetlona
Frua pisze:Oczy krążą mi we wszystkie strony.
Spróbowałam to sobie wyobrazić... hmm...
Frua pisze:Wszystko zaczęło nabierać sensu, tylko po to by uświadomić mi że nie miało żadnego.
To zdanie jest z rodzaju takich, nad którymi strasznie długo się myśli, ewentualnie wpadają do głowy w postaci genialnego pomysłu, a w gruncie rzeczy niczego nie mówią i nie mają sensu. Tylko słowna zabawa, nic więcej.
Frua pisze:Rozdarta na kilka części szukam czegoś co może to poskładać albo wykończyć.
Też całkiem nietrafiona metafora. Znów takie ładne mówienie o niczym.
Frua pisze:Znajdę jakiś rodzaj skazania? Przeklinam swoją wartość i każdą wygodę, która zaślepiała mnie zdecydowanie za długo. Czy ktokolwiek śmie usprawiedliwiać to, jak żyjemy?
To wszystko brzmi tak, jakbyś złapała zagraniczną rockową piosenkę, wrzuciła w translator i przepisała bez poprawiania. Co to w ogóle ma być?
Frua pisze:Chcę odnaleźć pułap mojej nienawiści.
A czym jest ten pułap? Co ma symbolizować? Dlaczego akurat pułap?

Wybacz, ale całość zupełnie do mnie nie przemawia. Jeśli stawiasz na chaos, to niech on pozostanie tylko w warstwie językowej. Wszystko musi być wewnętrznie spójne, najlepiej jakbyś pisała wg planu, wg konkretnej myśli, którą chcesz przekazać. A wyszła Ci taka papka wszystkiego naraz, z mnóstwem metafor, które są źle konstruowane, bo ciężko je odnieść do rzeczywistości. Te krótkie urwane zdania działały mi na nerwy, a jak już zdarzyło Ci się zapisać zdania złożone, to brakowało w nich przecinków.

Pozdrawiam.
ObrazekObrazekObrazek

5
Frua pisze:Nie mogę wydusić z siebie żadnego słowa. Nie oświetlona droga, mętlik w głowie. Nie kontroluję siebie. Nie znam siebie. Nie poznaję.
Moim zdaniem za dużo nie. Każde zdanie się zaczyna od nie, przez to tekst staje się monotonny.
Frua pisze:Oczy krążą mi we wszystkie strony.
Nie bardzo potrafię sobie to wyobrazić.
Frua pisze:Nic nie jest mi obce.
Zdanie-wata, nic nie znaczy.
Frua pisze:Żaden ból, żadne cierpienie.
Też taki wypełniacz. Naprawdę ŻADEN ból i cierpienie? Nie jestem skłonna w to uwierzyć.
Frua pisze:Wszystko zaczęło nabierać sensu, tylko po to by uświadomić mi że nie miało żadnego.
Kolejne nic nie mówiące zdanie. Jesteśmy już przy końcu akapitu. a ja nie wiem o czym jest ten tekst! Jeśli chciałeś/aś wywołać w czytelniku poczucie zagubienia, to Ci się udało - jednak chyba nie o to dokładnie chodziło. ;)
Frua pisze:Jesteśmy na świecie przypadkiem. Żyjemy i umieramy. Tylko nieliczni zapisują się na kartach historii.
To natomiast jest komunikowanie oczywistości.
Frua pisze:Wydaje mi się że nie panuję nad samochodem. Zresztą pierwszy raz siedzę za kierownicą.
Jak się pierwszy raz siedzi za kierownicą, to nie ma szans na to, żeby prawidłowo bieg zmienić.
Frua pisze:Dodałam gazu. Hamulec to nie był na pewno. Bo przyspieszałam.
Do czego odniosi sięto "to"?
Frua pisze:Wykraczam poza normy wszystkiego.
W jakim sensie?
Frua pisze:Jednak czy to że życie pędzi szybciej niż powinno, możemy nazwać strachem przed tym co mogło nas zatrzymać?
Hę? Nie kumam w ogóle o co biega.
Frua pisze:Przed tymi rzeczami i ludźmi których minęliśmy po drodze? A może to tylko ucieczka. Tak banalna i nic nie znacząca ucieczka kolejnego życia, które nie miało hamulców. Próbując się ratować z tonącego statku mogłabym ryzykować stratą wszystkiego co dotychczas miałam. Czyli niczego.
Robisz z logiką dziwne rzeczy w tym fragmencie...
Frua pisze:Rozdarta na kilka części szukam czegoś co może to poskładać albo wykończyć.
Przed co albo by (wcześniej) stawiamy przecinki.
Frua pisze:a morzu pustki, ba! W kosmosie pustki, zarysowuje się wreszcie jakiś kształt. Mówiła w specyficzny sposób, jakby mówiła tylko do mnie. Hałas, szepty, śmiech, krzyk. Kim jesteś i czego chcesz?
Powiedz mi o czym ty do mnie mówisz, narratorko. (???)
Frua pisze:Samochodem kierował mój palec. Wytrzymał długo. Ale mój umysł nie był w stanie go kontrolować.
Przeczytaj to jeszcze raz i powiedz - gdzie tu logika? Gdzież ona?

Ok, w sumie wychodzi na to, że mogę zacytować cały tekst i skomentować: nie rozumiem. No bo nie rozumiem o co chodzi. Jest narratorka, która prowadzi samochód i narzeka na życie, ale przedmiot i specyfika tych narzekań wymakają się mojemu pojmowaniu. Jak mi się zdaje, został tu popełniony grzech śmiertelny tekstu literackiego, a mianowicie - przelanie na papier myśli autora bez oglądania się na to, czy rezultat jest w jakiś sposób komunikatywny. Moim zdaniem nie jest. Zanurzasz się w nic nie mówiących metaforach (Kres wspominał o tej manierze), nie biorąc pod uwagę tego, że czytelnicy mogą nie zakumać co masz na myśli.
Chyba tyle ode mnie. ;)
Pozdrawiam!
A tristeza tem sempre uma esperança
De um dia não ser mais triste não
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”