Zwierzo-człeko-upiór

1
Z tej samej książki co ostatni fragment. Dla wampirofilów - krwiopijcy się pojawiają, ale są bardzo daleko. Ledwo zarys na horyzoncie... :)


akapitWe wsi po bitwie pod klasztorem ludzie żyli w poczuciu, że na całym świecie są „nasi”. Nasi, czyli tacy, co myślą i czują jak ty i w razie czego, staną za tobą murem. Jak dziwadła za nimi wszystkimi pod klasztorem. To wspaniałe i uskrzydlające uczucie prysło jednak niczym mydlana bańka, kiedy pewnego popołudnia stara Lisowska na polu pod lasem, nieopodal opuszczonej altany, znalazła martwego Krystka z rozszarpaną szyją i pogryzionymi rękoma. Lisowska mało sama ze strachu na miejscu trupem nie padła, ale, wyrzygawszy co tam w sobie miała, pozbierała się jako tako i potruchtała ile sił w nogach do wsi. Po godzinie mieszkańcy Przysiółka stali, głowami kiwali, nic nie mówili, a gorycz w nich rosła. Jeden Krystek nareszcie się nie rzucał, leżał cicho i spokojnie.
akapiWezwano policję, która orzekła, że to pewnie jakieś dzikie zwierzęta, może psy, których w lasach pełno.
- I lisy – dodał młodszy z policjantów. – Te cienkie ślady po zębach to lisie.
akapitLudzie nie dyskutowali z władzą, ale swoje wiedzieli - takich śladów nie zostawia żadne zwierzę. Żadne łażące po czterech. Wszyscy widzieli podobne u Wandzi, która prowadzała się z tym młodym wampirem – Arielem. Lucek kazał póki co trzymać gęby, więc trzymali. Tym niemniej, kiedy Krystka pochowano na cmentarzu parafialnym i kiedy po miesiącu przyszła informacja z policji o wyniku śledztwa, wiele osób zazgrzytało zębami i po kątach za plecami sołtysa mruczało ze złością. Policjanci, jak było wiadomo, trzymali się swojej wersji; niepotrzebna im była jeszcze jedna długa i nierozwiązywalna sprawa, więc atak zwierząt na pijanego i nieprzytomnego człowieka bardzo im odpowiadał.
akapitKrystka niewiele osób poważało czy lubiło, bo jak poważać czy lubić alkoholika w ostatnim stadium upadku. Rodzina się go wyrzekła. Kumple opuścili. Żył od butelki do butelki, chodził i żebrał o parę złotych. Mieszkał w starej, opuszczonej altanie na brzegu lasu. Śmierdział i był niemiłosiernie brudny. We wsi niektórzy nazywali go zwierzo-człeko-upiór, bo przybierał różne postacie, w zależności od ilości wypitego alkoholu, choć najrzadziej był człowiekiem.
akapitTeraz jednak, po takiej paskudnej śmierci, w ludziach coś się odwróciło i nagle go pożałowali, mimo że wcześniej psami szczuli. Krystek był ich zwierzo- człeko-upiorem, więc byli wściekli na zabójców. I oczywiście uważali, że zejście Krystka to sprawka wampirów. Patrzyli spode łba, kiedy pojawiały się we wsi i po cichu zaczęli przebąkiwać, że albo ich przepędzić, albo dla postrachu kilku zakołkować. Oczywiście szemrali po kątach i oficjalnie nikt u Lucka skargi nie złożył.
akapit Wampiry jednak szybko wyczuły, że coś jest nie tak. I się zaczęło.
Ostatnio zmieniony sob 07 lip 2012, 16:01 przez dorapa, łącznie zmieniany 2 razy.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

2
O maryjo...
Kolejna bzdura Dorapy o wampirach...
Napisz coś pokrzepiającego, proszę...
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

3
kanadyjczyku - jeśli masz coś do powiedzenia o tekście, to powiedz. Jeśli nie, to milcz waść.
Hasło "kolejna bzdura" - nie jest merytoryczną weryfikacją. Nie jest żadną weryfikacją. Skoro tak ćię moje teksty mierżą, to po co do nich zaglądasz?
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

4
Nie będę milczał o czymś, co mnie sie podoba.
Nie będę milczał o czymś, co się mnie nie podoba.
Ja mam wiele do opowiedzienia o Twoim tekście. Z całym Twoim brakiem szacunku do innych tekstów śmiem twierdzić, całkiem subiektywnie oczywiście, że nie nadajesz się do pisania.
Kupujesz to, czy mam przytoczyć Twoje własne słowa, które traktują o tym samym?
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

5
Czyli o czym mówisz? Wal śmiało.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

9
I właściwie wszystko co napiszę może być użyte przeciwko mnie. Więc...

Jeśli ktoś ma coś do powiedzenia o tym tekście, a nie tylko chce mi nawrzucać, to zapraszam.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

10
W sumie to trudno cokolwiek o tym tekście napisać, bo jest on zdecydowanie zbyt krótki :)
Wrzuć dalsze części, to skomentuję.
Nie jestem fanką wampirów (broń Boże!), ale historia zaczyna się interesująco. Czekam na więcej.

O błędach napiszą inni, ale nie widziałam ich za dużo.

Pozdrawiam
"Gdybym była deszczem, który łączy niebo z ziemią, mogłabym złączyć się z jego sercem i uspokoić je..."

"The stab of stilettos
On a silent night
Stalin smiles and Hitler laughs
Churchill claps Mao Tse-Tung on the back"

11
We wsi(przecinek) po bitwie pod klasztorem
No i pod klasztorem jakoś jest nieprecyzyjne. Nie wiem czy bitwa była przy klasztorze i ,,pod" traktujemy tak samo jak w bitwie pod Grunwaldem, czy może chodzi o podziemia i kazamaty pod klasztorem.
„nasi”. Nasi, czyli tacy
Jak raz dajesz cudzysłowie to bądź konsekwentna i za drugim razem też daj.
ty(przecinek) i w razie czego
za nimi wszystkimi pod klasztorem
Powtórzenie.
Żadne łażące po czterech
Ale że chyba nie rozumiem
póki co trzymać gęby
na kłódki. To niedokończony związek frazeologiczny, jak iść po linii najmniejszego.

Twój styl narracji bardzo mnie męczył podczas czytania tego krótkiego tekstu. Możliwe, że inni potraktują go in plus. Historyjka jak historyjka, z przydługim opisem życia Krystka.

12
Interpunkcja to wredna rzecz. Jeszcze z nią zawalczę i pokonam wredną jędzę.
zaqr pisze:Cytat:
póki co trzymać gęby

na kłódki. To niedokończony związek frazeologiczny, jak iść po linii najmniejszego.
Chyba zastąpiłam "ryje" gębami i tak może wyszło. Choć z trzeciej strony, niejeden raz słyszałam tekst - "Trzym ryj!" choć w wersji fonologicznej - "czym ryj!"
zaqr pisze:Cytat:
We wsi(przecinek) po bitwie pod klasztorem

No i pod klasztorem jakoś jest nieprecyzyjne. Nie wiem czy bitwa była przy klasztorze i ,,pod" traktujemy tak samo jak w bitwie pod Grunwaldem, czy może chodzi o podziemia i kazamaty pod klasztorem.
Bitwa była pod klasztorem - wokół, pod, nad, w środku i na zewnątrz. "Wojska" zebrały się pod bramą klasztorną, popyskowały a potem było wesoło i niektórzy dostali po ryjach, których nie trzymali.:)
mil93 pisze:bo jest on zdecydowanie zbyt krótki
Zawsze mam problem, kiedy wrzucam tu tekst. Krótki - niedobrze, bo za mało widać, dobrze - bo komuś się zechce przeczytać.
Długi - mało kto przeczyta, choć więcej widać.
I bądź tu mądry i pisz wiersze.

Dzięki.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

13
We wsi po bitwie pod klasztorem ludzie żyli w poczuciu, że na całym świecie są „nasi”. Nasi, czyli tacy, co myślą i czują jak ty i w razie czego, staną za tobą murem. [ Moim zdaniem to zdanie wywalić. Definicja jest zbędna.] Jak dziwadła za nimi wszystkimi pod klasztorem. [ Moim zdaniem to zdanie wywalić. Nie rozumiem jego sensu tutaj.] To wspaniałe i uskrzydlające uczucie prysło jednak niczym mydlana bańka, kiedy pewnego popołudnia stara Lisowska na polu pod lasem, nieopodal opuszczonej altany, znalazła martwego Krystka z rozszarpaną szyją i pogryzionymi rękoma. Lisowska mało sama ze strachu na miejscu trupem nie padła, ale, wyrzygawszy co tam w sobie miała, pozbierała się jako tako i potruchtała ile sił w nogach do wsi. Po godzinie mieszkańcy Przysiółka stali, głowami kiwali, nic nie mówili, a gorycz w nich rosła. Jeden Krystek nareszcie się nie rzucał, leżał cicho i spokojnie.
Wezwano policję, która orzekła, że to pewnie jakieś dzikie zwierzęta, może psy, których w lasach pełno. [no nieco niefortunnie, zwykle w lasach pełno innej zwierzyny. Można było coś o bezpańskich, zdziczałych, wałęsających się po polach?]
- I lisy – dodał młodszy z policjantów. – Te cienkie ślady po zębach to lisie.
Ludzie nie dyskutowali z władzą, ale swoje wiedzieli - takich śladów nie zostawia żadne zwierzę. Żadne łażące po czterech. Wszyscy widzieli podobne u Wandzi, która prowadzała się z tym młodym wampirem – Arielem. Lucek kazał póki co trzymać gęby, więc trzymali. Tym niemniej, kiedy Krystka pochowano na cmentarzu parafialnym i kiedy po miesiącu przyszła informacja z policji o wyniku śledztwa, wiele osób zazgrzytało zębami i po kątach za plecami sołtysa mruczało ze złością. Policjanci, jak było wiadomo, trzymali się swojej wersji; niepotrzebna im była jeszcze jedna długa i nierozwiązywalna sprawa [wpisanie do akt: Został prawdopodobnie zagryziony przez niezidentyfikowanego lisa, to też sprawa nie rozwiązana ;)] , więc atak zwierząt na pijanego i nieprzytomnego człowieka bardzo im odpowiadał.
Krystka niewiele osób poważało czy lubiło, bo jak poważać czy lubić alkoholika w ostatnim stadium upadku. [ nieklimatycznie jakoś] Rodzina się go wyrzekła. Kumple opuścili. Żył od butelki do butelki, chodził i żebrał o parę złotych. Mieszkał w starej, opuszczonej altanie na brzegu lasu. Śmierdział i był niemiłosiernie brudny. We wsi niektórzy nazywali go zwierzo-człeko-upiór [ za skomplikowana nazwa raczej, na wsi zastosowali by coś prostszego i konkretnego.] , bo przybierał różne postacie [no źle zastosowana wypowiedź, nie do alkoholika. Przecież to ni mimik, ni aktor raczej?] , w zależności od ilości wypitego alkoholu, choć najrzadziej był człowiekiem. [ W zależności od ilości wypitego alkoholu, raz był jako małpa figlarna, a raz jako wieprz ubłocony, acz najrzadziej wyglądał i czynił jak człowiek. <-- no coś w tym sensie raczej]
Teraz jednak, po takiej paskudnej śmierci, w ludziach coś się odwróciło i nagle go pożałowali, mimo że wcześniej psami szczuli. Krystek był ich zwierzo- człeko-upiorem, więc byli wściekli na zabójców. I oczywiście uważali [ dałbym więcej przekonania], że zejście Krystka to sprawka wampirów. Patrzyli spode łba, kiedy pojawiały się we wsi i po cichu zaczęli przebąkiwać, że albo ich przepędzić, albo dla postrachu kilku zakołkować. Oczywiście szemrali po kątach i oficjalnie nikt u Lucka skargi nie złożył. [ Oczywiście szemrali jeno po kątach, bo oficjalnie nikt u Lucka skargi nie złożył - tak chyba lepszy sens. A ja bym już w ogóle tego zdania nie dodawał, gdyż wcześniej "po cichu zaczęli przebąkiwać"]
Wampiry jednak szybko wyczuły, że coś jest nie tak. I się zaczęło.

Przecinków się nie czepiam, bo sam mam problem :P

Zatwierdzone jako weryfikacja prze rubię
Ostatnio zmieniony sob 07 lip 2012, 16:01 przez Kai Man, łącznie zmieniany 1 raz.
Tacitisque senescimus annis
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -

14
O rany, że też ci się aż tak chciało! Chłopie dzięki!

W zależności od ilości wypitego alkoholu, raz był jako małpa figlarna, a raz jako wieprz ubłocony, acz najrzadziej wyglądał i czynił jak człowiek.
Tak zgrabne to zdanie wymyśliłeś, że całkiem jak nie ja. Więc je odrzucam, choć rozumiem twoją myśl. I podziwiam za kunsztowność.

zwierzo-człeko-upiór - słowo zaczerpnięte z powieści Konwickiego, a zastosowane do pałętającego się po mojej wsi takiego zwierzo-człeko-upiora. Wraca mój mąż do domu i mówi: "Widziałem dziś zwierzo-człeko-upiora. Leżał w krzakach przy drodze, za krzyżem." Przybiera on różne formy egzystencjalne w zależności od stężenia krwi w alkoholu, miejsca noclegowego i innych czynników, choćby atmosferycznych. Kocham tę nazwę, bo w pełni oddaje życiowe zmagania pana XYZ z alkoholem. Coś mi się zdaje, że alkohol wygrywa, bo coraz bardziej przypomina upiora. Niestety.

Już napisałam, że interpunkcja to wredna suka, nie każdemu daje popić ze zdroju swej mądrości. Mnie niekoniecznie i nie zawsze.
Kai Man pisze:Jak dziwadła za nimi wszystkimi pod klasztorem. [ Moim zdaniem to zdanie wywalić. Nie rozumiem jego sensu tutaj.]
Jasne, że nie rozumiesz. Nie ma bata byś mógł pojąć. Bo jak się wycina kawałek ze znanej na pamięć książki, to się wydaje, że każdy zna ją tak samo dobrze. A to nieprawda. Toteż nie ma sposobu byś wiedział co się działo pod klasztorem i kto tam stanął murem za moimi kochanymi wsiokami, przed kim ich bronił i dlaczego. To jest problem, kiedy się wrzuca kawałek większej całości i nie uporządkuje ciągłości wydarzeń.

Pozdrawiam.:)
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”