Rozmowa [Miniatura]

1
Moja siostra jest niepoważna. Jak Boga Kocham! Na cholerę nalegała, abym poznał jej nowego chłopaka? Pomyśleć tylko, co odrobina uczucia potrafi zrobić z rozsądnej, dojrzałej kobiety. Chyba cała ta „miłość” polega na wsypaniu kawałków drobno potłuczonego szkła w oczodoły, bo zaprawdę powiadam wam: ona jest ślepa.
Obczajcie akcję. Spotkaliśmy się w pubie, blisko centrum. Nic szczególnego, lokal podobny do wielu. Wyróżniał się tanim piwem i miłą obsługą, ale nieważne... Przyszli. Siostry nie będę wam opisywał, kto zna, ten zna. Ale ten goguś... Ja pierdolę, dorwała go z odpustu? Dżinsy-marchewki, powycierane na dupie i kolanach (podobno modnie...), jakaś bluzka w jaskrawe kolorki, nawet logo miała, firmowa. Trampki (sic!), ozdobny pasek i sygnet na paluchu. Więcej z ubioru nie zapamiętałem, rozwalił mnie ten sygnet. Ale mniejsza, jakiś tam styl ma, widać tak teraz się nosi. On opalony, po solarce, bo był środek zimy. Nawet wysportowany, to akurat na plus. Z twarzy może być, nie mi oceniać. Generalnie chłopak jakich wielu. Nie bardzo mi odpowiadał, ale przecież nie szata zdobi człowieka, nie? NIE!
Podał mi rękę. Mocny uścisk, widać, że trochę rozumny chłop. Niech mu będzie. Ale zaczynamy gadkę. Standardowy zestaw pytań od starszego brata:
Gdzie mieszkasz? – Ursynów.
Wynajmujesz? – Tak
Gdzie pracujesz? – W biurze.
Stanowisko? – Obsługa klienta.
Co studiujesz? – Kulturoznawstwo.
Aha... I jak się podoba? – Spoko, ciekawe przedmioty.
Co można po tym robić? – Pracować w turystyce, hotelarstwie, kulturze. Planuję jeszcze skończyć drugi kierunek: anglistyka albo rusycystyka.
Super. Zainteresowania? – Piłka nożna, muzyka, motoryzacja...
(Eh, wycięli go z jakiegoś szablonu? Ale jedziemy dalej...)
Pasje? – Lubię podróżować. W zeszłym roku byłem w Turcji, a po sesji jadę w Alpy na narty.
Tutaj wcięła się siostra, oskarżając mnie, że napastuję gościa. Stresuję niepotrzebnie. To przecież nie przesłuchanie. „Jak nie przesłuchanie?!” Wkurzyłem się. Nie będzie mi mówić, co jest dla niej najlepsze. Ja wiem lepiej. Ale rozmowa zeszła na inne tory. Światopoglądowe. Zaczęło być ciekawie. Zapytałem, jakimi zasadami się w życiu kieruje. On odpowiedział, że chwyta dzień, że żyje tak, jakby jutra miało nie być, że uważa się za osobę dojrzałą, ale ma jeszcze czas aby się wybawić zanim dopadnie go proza życia. Nie planuje zbyt wiele, bo jak twierdzi, to samo przychodzi. Nie ma się co śpieszyć, jest przecież tyle rzeczy, których trzeba spróbować!
Hmmm... normalnie bym to olał. Ale moja siostra się w nim zabujała. Cóż... Poczekałem aż zostawi nas samych, udając się w wiadome miejsce. Potem zacząłem z grubej rury:
- Znam takich jak Ty. Rozpoznaje was na pierwszy rzut oka. Żyjesz, jak to sam określiłeś, z dnia na dzień, wolny, niezależny i bez zobowiązań. Wydaje Ci się, że czerpiesz z życia to co najlepsze. Wydaje Ci się, że to jest właściwe postępowanie, bo przecież tak robią wszyscy. Ale... Pozwól, że Ci wyjaśnię na czym polega życie. Twoja postawa nie różni się niczym od lizania kogoś po dupie, w nadziei, że łaskawie Ci się nie zesra w twarz. Niektórzy mają więcej szczęścia, inni mniej... Ale nigdy od tej dupy nie odejdziecie, bo się boicie zobowiązań i utraty waszego śmiesznego poczucia wolności. Boicie się ryzyka tego, że coś ambitniejszego, niż zaplanowana przez rodziców kariera, prowadzona za rączkę, może wam nie wyjść. Wygodnie, z palcem w dupie, idziecie przez świat z durnym przekonaniem, że jesteście inni od tej szarej masy, która codziennie z obojętnymi minami przelewa się przez to miasto. Ale pozwól, że zdradzę Ci sekret. Ci najbardziej niemi, Ci najbardziej obojętni i zgorzkniali wywodzą się od takich gogusiów jak Ty. Bo w pewnym momencie życie ich dopada, zabawa się kończy, a oni nie potrafią nawet zatroszczyć się porządnie o samych siebie.
Ja łapię życie za jaja, powalam na kolana i odwracam, patrząc mu się prosto w oczy. I chociaż muszę cały czas utrzymywać ten uścisk, to jest to cena, którą się płaci za możliwość oglądania czegoś więcej, niż czarnej, śmierdzącej dziury. Ale do tego trzeba dojrzeć, pewne rzeczy odkrywa się z wiekiem. A potem trzeba mieć dość odwagi, aby codziennie ryzykować coś więcej niż głupie przeświadczenie, że wszystko prędzej czy później przyjdzie samo.
Czemu Ci to wszystko mówię? – spojrzałem mu prosto w oczy, cały czas siedział, tępo spoglądając w moją stronę. – Bo z tego co mi dotychczas pokazałeś nie ma w tobie za grosz ambicji, za grosz odwagi i za grosz charakteru. Jeżeli masz w sobie coś więcej niż tą papkę, którą mi tu tak wykładałeś przez ostatnie pół godziny, to lepiej zacznij to pokazywać. Bo prawdę mówiąc, jak pomyślę, że mógłbym mieć tak chujowego szwagra, to aż mi kiszki skręca.
Eh, przesadziłem. Jego szczęście, że zaraz wróciła siostra. Inaczej gotów bym był go doprowadzić do płaczu. Zobaczymy co chłopaczek zrobi. Przestraszy się, czy może zacznie reprezentować sobą coś więcej, niż popularną „biedę”? Poskarży się siostrze, czy przełknie tę gorzką pigułkę i spróbuje mi udowodnić, że pieprzę głupoty. Okaże się mężczyzną, czy frajerem? Twój ruch, młody.
Ostatnio zmieniony sob 11 cze 2011, 23:02 przez Raptor, łącznie zmieniany 1 raz.

2
Obczajcie akcję.
To zdanie jakoś najbardziej mnie razi, jeśli przyjrzeć się całości. I bardziej pasuje mi do chłopaka tej siostry, niż do jej brata :)
Na początku: Jak Boga Kocham! :) czy kocham nie powinno być z małej litery? To nie jest żadna nazwa własna ani nic w tym stylu. :)
Brakuje także znaku zapytania na końcu opowiadania, po "pieprzę głupoty".
W sumie to chyba tyle, jeśli idzie o interpunkcję. :) nic więcej tak dosadnie mnie nie ukąsiło.
Co do fabuły... bardzo ciekawe :) styl według mnie współgra z treścią, którą chcesz przekazać.
Muszę przyznać, że czytając go uśmiechałam się sama do siebie. :)
Moje opowiadanie: www.nildesperandum.blox.pl

3
Niesamowicie mi się to podoba! Ładnie poprowadzona akcja, zgrzytnęło mi jedynie to wyjście siostry. Myślę, że nawet nierozgarnięta siostra znałaby swojego brata na tyle, żeby nie zostawiać go sam na sam z jej chłopakiem : )
Ale to tylko mała nieścisłość, a ogólnie tekst jest świetny. Podobają mi się wulgaryzmy użyte ze smakiem i umiarem, lubię te wszystkie 'ehy', wywód bohatera jest ciekawy i nie nuży, jak to zwykle bywa.
Raptor pisze:Obczajcie akcję.
Zgadzam się z przedmówcą. Wiem, że chciałeś prowadzić narrację wyluzowanym, osobistym stylem bohatera, ale to zdanie po prostu razi. Zastąp je czymś innym, ale 'obczajcie akcję' kojarzy mi się bardziej z pierwszą klasą gimnazjum lub nawet ostatkami podstawówki, a nie z człowiekiem, który za chwilę będzie dawał młodzikowi wykład o życiu. : )

Pozdrawiam

4
Raptor pisze:(Eh, wycięli go z jakiegoś szablonu? Ale jedziemy dalej...)
Ogólnie nie jestem fanką wtrąceń w nawiasach, a tutaj ich użycie jest już zupełnie ni w pięć ni w dziewięć.
Raptor pisze:Boicie się ryzyka tego, że coś ambitniejszego, niż zaplanowana przez rodziców kariera, prowadzona za rączkę, może wam nie wyjść.
pogrubione jakoś nie pasuje. Albo po prostu "boicie się czegoś" albo "boicie się tego że coś"; z tym ryzykiem, to by raczej trzeba sugerować, że boją się zaryzykować czy podjąć ryzyko, a nie, że ich życie w dupę kopnie.
Raptor pisze:spojrzałem mu prosto w oczy, cały czas siedział, tępo spoglądając w moją stronę.
może nie takie wprost, ale jednak nieładne powtórzenie

Tekst, mimo że krótki, jest narracyjnie trochę nierówny. Początek zawiera wyraźne zwroty do adresata, można wejść w klimacik gościa opowiadającego tę scenę kumplom przy piwie. Ale jakoś za dialogiem z tym "gogusiem" tekst już zupełnie traci ten charakter. Robi się z niego pouczająca sieczka. Mnie się bardziej ten początek podobał i żałowałam, że się zmieniło.

Aczkolwiek po całości też miałam pozytywne odczucia. Całkiem sprawnie językowo wyszło, zarysowana scenka całkiem zabawna, nieźle oddajesz postaci (poza siostrą ofc). Jak już wspomniała nim.ka - styl pasuje do treści i to jest git.

Pozdrawiam,
Ada

PS.
Ładnie poprowadzona akcja, zgrzytnęło mi jedynie to wyjście siostry. Myślę, że nawet nierozgarnięta siostra znałaby swojego brata na tyle, żeby nie zostawiać go sam na sam z jej chłopakiem
Jakbym miała takiego brata, to właśnie zostawiłabym z nim chłopaka na trochę ;] A co, niech go pro forma braciszek przemagluje :P
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

5
Koszmar. Gdybym ja miała takiego brata, wszystkich chłopaków trzymałabym z daleka od niego. Przecież po takim przesłuchaniu każdy kandydat na narzeczonego uciekałby, gdzie pieprz rośnie. :D

A teraz już serio: zaletą Twojej miniatury jest sprawność językowa, umiejętność wykorzystania języka potocznego, sugestywny opis „gogusia”, zwięzły, ale przemawiający do wyobraźni. Jedno tylko sformułowanie mnie zaskoczyło:
Raptor pisze:Mocny uścisk, widać, że trochę rozumny chłop
A gdyby uścisk miał słabszy, to byłby też mniej rozumny, niż "trochę"?

Natomiast jeśli chodzi o treść, moją uwagę zwrócił przede wszystkim kontrast pomiędzy częścią pierwszą, dość lekko napisaną, na pograniczu satyry, a drugą, czyli przemową bohatera, która utrzymana jest w tonie całkowicie poważnym. Całej tej tyrady narratora nie spuentowałeś w taki sposób, który wskazywałby, że masz do niej taki sam dystans, jaki miałeś do postaci, kiedy rozpoczynałeś opowiadanie. I to jest dysonansem. Bo gdyby te wszystkie gwałtowne, a czasem także pompatyczne zdania potraktować jako zabarwione ironią nagromadzenie najbardziej stereotypowych wyobrażeń o sensie życia, a zwłaszcza sensie kariery, to w porządku. Natomiast gdyby to miało być na poważnie…
Raptor pisze:Pozwól, że Ci wyjaśnię na czym polega życie
Przecież dalej są albo same inwektywy, albo banały i slogany z gatunku tych najbardziej ogranych. Do tego nie wiadomo, jakie przewagi ma Twój narrator nad tym tak gwałtownie potępianym kulturoznawcą.
Raptor pisze:Ja łapię życie za jaja, powalam na kolana i odwracam, patrząc mu się prosto w oczy.
Dobre, bo mocne. Szkoda tylko, że bez pokrycia. Bo czym zajmuje się ten supermen?
Prowadzi szkołę przetrwania dla biznesmenów spragnionych skoku adrenaliny? Założył stację telewizyjną czy choćby tylko radiową i ma wpływ na miliony? Jak się kogoś tak ustawia, to trzeba mieć jakieś atuty w ręku, a nie tylko łatwość gadania. To wszystko sprawia wrażenie nagłego ataku frustrata, którego właściwie nie wiadomo czym rozjuszył ten nieszczęsny chłopak siostry i teraz musi sobie podbudowac ego.
Tonacja serio całkowicie odbiera narratorowi wiarygodność. Wprawdzie pod koniec łagodzisz to wszystko zdaniem „Eh, przesadziłem”, ale to jednak za mało. Dla mnie te rozważania o życiu byłyby do przyjęcia wyłacznie w wariancie ironiczno-satyrycznym.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

6
Adrianna pisze:Początek zawiera wyraźne zwroty do adresata, można wejść w klimacik gościa opowiadającego tę scenę kumplom przy piwie. Ale jakoś za dialogiem z tym "gogusiem" tekst już zupełnie traci ten charakter. Robi się z niego pouczająca sieczka. Mnie się bardziej ten początek podobał i żałowałam, że się zmieniło.
Popieram w 100%. Kolejny tekst o życiu, który jest tak na prawdę "maczowykładem o tym jaki jestem zajedwabisty". ;)
rubia pisze:A gdyby uścisk miał słabszy, to byłby też mniej rozumny, niż "trochę"?
Też mi ten fragment nie podszedł.

Tekst nierówny, główny bohater to buc, który pozuje na twardziela, ale tak na prawdę nie wyrósł jeszcze z fazy analnej, o czym wskazują częste nawiązania do kału oraz odbytnicy. :D

I kolejny mały prawdziwy dialog. Choć bardziej wyluzowany to ciągle: poza pierwszą częścią tekstu ludzie tak nie rozmawiają, a już w szczególności "twardziele".
Leniwiec Literacki
Hikikomori

7
Dzięki za uwagi :) Opowiadanko jest czymś samodzielnym, powstałym tylko po to aby opisać rzeczoną scenkę. Tak mi jakoś wpadła do głowy i nie dawała spokoju :D I tak, trochę frustracji w tym było :D Pragnę również zauważyć, że większość bucy uważa się za niewiadomokogo tak naprawdę będąc niedojrzałymi gnojkami ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”