Opowieść gangsterska

1
Deszcz bębnij w szyby małego pokoiku. Santana stał przy oknie pociągając z cygara. Wzrok miał nieobecny, jakby nad czymś rozmyślał. Wpatrywał się w podjazd pod domem. Miał już gasić cygaro, gdy otworzyły się drzwi.
- Santana, już czas – powiedział wysoki mężczyzna.
Santana nic nie powiedział, potrząsnął tylko głową, poprawił swój garnitur i zgasił cygaro. Obaj wyszli przed dom, mężczyzna otworzył Santanie drzwi do samochodu.
- Cześć szefie – powiedział gruby facet siedzący z tyłu.
- Ruszaj już – rzucił mężczyzna odprowadzający Santane.
Jechali przez ciemne ulicę, mijając kolejne domy. Deszcz rozpadał się do tego stopnia, że ledwo było widać co się dzieje za szybą.
- Daleko jeszcze? – zapytał Santana.
- Już blisko, szefie – odparł kierowca.
Wjechali w małą alejkę, na końcu której stał duży dom, otoczony solidnym ogrodzeniem. Podjechali do bramy.
- My do Johna – powiedział kierowca do ochrony.
Ochroniarz otworzył bramę i pozwolił im wjechać.
- Idę sam – rzucił Santana.
- Ale szefie…
- Sam, rozumiesz Rico? – Spojrzał na niego władczo.
- Okej, będziemy tu na ciebie czekać – powiedział gruby facet, zwany Ricem.
Santana wszedł do domu. Posadzka była z marmuru, a pod ścianami stały różne rzeźby i rośliny.
- Panie Santana, musimy pana przeszukać – powiedział ochroniarz, spojrzał na niego pytająco.
Santana podniósł ręce do góry i dał się przeszukać. Co za kretyni, pomyślał. Gdyby tylko chciał sprzątnąć tego żydka, ten już by nie żył, nie musiał by się sam narażać.
- Może pan iść.
Santana ruszył schodami na górę gdzie stał stary mężczyzna w aksamitnym garniturze.
- Santana. Miło cię widzieć, zapraszam do gabinetu – powiedział John, wydając się szczęśliwym, poczym otworzył drzwi i gestem ręki zaprosił gościa.
- Whisky dla mnie i dla tego Meksykanina! – krzyknął John.
Gabinet miał czerwone ściany i dywan, na szafkach stały jakieś statuetki i puchary.
- Siadaj – wskazał krzesło przy biurku, a sam udał się na jego drugą stronę.
- Więc o co chodzi, John? – zapytał Meksykanin.
- Spokojnie, spokojnie… Gdzie jest te whisky?! Zaraz porozmawiamy.
Do pokoju weszła zgrabna kobieta podając butelki trunku i dwie szklanki.
- Dziękuję Caroline. – John uśmiechnął się do dziewczyny, a ta zawstydzona wyszła.
- A więc słuchaj – Żyd zalał obie szklanki – wiesz, że cię szanuję?
Santana potrząsnął głową.
- I wiesz, że jestem za tobą, ale nie możesz zabijać czarnych dilerów na ulicy. To jest wbrew zasadom, a bez nich, jesteśmy jak zwierzęta.
- Kolor nie ma znaczenia John. – Santana wyprostował się na krześle. – Oni trują dzieci, zwykli śmiecie, biali przynajmniej nie sprzedają tego dzieciakom. Dałem słowo Frankowi, że nie pozwolę, by na moich terenach handlowano tym gównem.
- Wiem, wiem, ale Frank już nie żyje, a czasy się zmieniły. Frank był człowiekiem starej daty, nie rozumiał, że świat zapierdala do przodu. Za jego wspaniałych lat nie było narkotyków, a gdy weszły uważano je za największy syf, ale z biegiem lat, wyniuchano na tym niezły biznes… - Mówił żyd przyjacielskim tonem.
- Na zabijaniu dzieci? – przerwał Meksykanin.
- Santana, nie my, to kto inny na tym zarobi, ale i tak to będzie w obiegu, i tak. – powiedział pogodnym tonem John.
- Są ważniejsze sprawy niż pieniądze – odparł Santana lekko rozzłoszczonym tonem.
- Te twoje zasady, wiem, że nie chcesz wejść w ten biznes, ale przynajmniej nie zabieraj pracy innym, okej?
- Na moim terenie nie będzie tego gówna, rozumiesz? – powiedział już zdenerwowany Santana.
- No ale… ŁUP
Santana trzasnął pięściom w stół
- Nie! – Meksykanin wstał i ruszył ku drzwiom.
- Tylko, żebyś się nie zdziwił, przyjacielu – powiedział John już chłodnym tonem.
Santana obrócił się i uśmiechnął szyderczo, poczym wyszedł.
- I jak, szefie? – spytał Rico zaciekawiony, gdy tylko ujrzał Santane.
- Nie teraz – odparł zniecierpliwiony Santana. – Ruszaj.
- Pierdolony żyd! Co on sobie myśli! Szur, dorabiający się na śmierci dzieci!
- Mamy go załatwić? – spytał Rico
- Jeszcze nie.
Deszcz przestał padać, wracali tą samą drogą. Ciszę przerwał dźwięk telefonu Rico.
- Słucham. Oczywiście.
- Kto to? – zapytał Santana.
- Eee… żona, szefie.
Gdy dojechali do domu, Rico wszedł z Santaną do pokoju, Santana podszedł do szafy, a gdy się odwrócił zobaczył wycelowaną w siebie lufę
- Pozdrowienia od Johna – powiedział Rico.

2
Deszcz bębnij w szyby małego pokoiku.
pokoik zawiera w sobie informację, że jest mały. Lepiej napisać małego pokoju
Santana stał przy oknie pociągając z cygara.
albo:
Santana stał przy oknie pociągając dym z cygara.
albo:
Santana stał przy oknie pociągając cygaro.
ale widać, że coś z tym zdaniem jest nie tak, więc przerabiam:
Santana pociągał cygaro, stojąc przy oknie.
Wzrok miał nieobecny, jakby nad czymś rozmyślał.
czyli był ślepy? Mało to sensowne. To powinno dotyczyć sposobu, w jaki był zapatrzony...
Miał już gasić cygaro, gdy otworzyły się drzwi.
unikaj trybu biernego - ktoś te drzwi otworzył, więc warto to zapisać.
Santana nic nie powiedział, potrząsnął tylko głową, poprawił swój garnitur i zgasił cygaro.
zbędny zaimek - wiadomo, że swój.
Obaj wyszli przed dom, mężczyzna otworzył Santanie drzwi do samochodu.
to już powinien być nowy akapit. Rzucił się w oczy także powtórzenia: samochód, drzwi, Santana.
Jechali przez ciemne ulicę,
ulice
Santana wszedł do domu. Posadzka była z marmuru, a pod ścianami stały różne rzeźby i rośliny.
no cóż - zero opisów do teraz i rzucasz takie coś... coś, co ledwie wystarcza, aby odtworzyć sobie ten dom. Mogłeś napisać, że był luksusowy - więcej by to powiedziało.

Tragiczny ten tekst - plastyka jest okropna, narracja skromna, że hej, a do tego dialogi... te dialogi, które wypowiadają kukiełki. Mało w nich życia! Nie wiem, co jeszcze napisać - dawno nie czytałem tak słabego tekstu... Ten minimalizm opisowy jest okropny. Na tak krótki tekst użyłeś 25 razy imię Santana - ale to tylko jedno z powtórzeń rażących w oczy. Opis dialogów (chłodny ton, łagodny ton, pogodny ton), powtórzenia w opisach, niepotrzebne zaimki. Przede wszystkim popracuj nad jakimiś opisami, i nie koniecznie rozwleczonymi itd. lecz krótka wzmianka narratora o domu, o samochodzie, o salonie lecz nie w sposób, który podałeś teraz. Zobacz na ten fragment z salonem:
Gabinet miał czerwone ściany i dywan, na szafkach stały jakieś statuetki i puchary.
Miał to, to i to, stało to, to i to... A mogłeś zapisać tak:
W gabinecie wyłożonym czerwonym dywanem stały luksusowe dębowe meble. Na półkach błyszczały statuetki i puchary, zapewne należące do...
Naprawdę - w tym tekście nic nie widać...
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

3
Zacząłem czytać, ale szczerze? Dałem sobie spokój jakoś w piątej linijce, bez nadziei, że się poprawi. Santana to, Santana tamto, Santanie, z Santaną. No, ok, to jest główny bohater i nazywa się tak samo jak gitarzysta Carlos, no i super. Już o tym wiemy, musisz nam to garbować na powiekach? C'mon, litości.
Brak opisów, drewniane nudne dialogi i bohater, który mi się znudził nim włożył to cygaro pierwszy raz do gęby. Nuuuda, panie.
//generic funny punchline

4
Oprócz tego wszystkiego, o czym wspomniał Marti, dodam, że cała sytuacja jest nierealna. Gdzie w dzisiejszych czasach tak rozmawiający gangsterzy? Jeden drugiemu tłumaczy jak to jest z tymi narkotykami - to już przesada. Motyw wrażliwego na krzywdę dzieci mafiosa, też mocno zużyty.
Dużo pracy przed tobą, w budowaniu opisów, postaci, fabuły i dialogów. Mimo że króciutki fragment, bardzo dużo można o nim napisać, niestety niezbyt pozytywnych spostrzeżeń.

eM
Cierpliwości, nawet trawa z czasem zamienia się w mleko.

5
Martinius pisze:
Tragiczny ten tekst - plastyka jest okropna, narracja skromna, że hej, a do tego dialogi... te dialogi, które wypowiadają kukiełki. Mało w nich życia! Nie wiem, co jeszcze napisać - dawno nie czytałem tak słabego tekstu... Ten minimalizm opisowy jest okropny. Na tak krótki tekst użyłeś 25 razy imię Santana - ale to tylko jedno z powtórzeń rażących w oczy. Opis dialogów (chłodny ton, łagodny ton, pogodny ton), powtórzenia w opisach, niepotrzebne zaimki. Przede wszystkim popracuj nad jakimiś opisami, i nie koniecznie rozwleczonymi itd. lecz krótka wzmianka narratora o domu, o samochodzie, o salonie lecz nie w sposób, który podałeś teraz. Zobacz na ten fragment z salonem:
Gabinet miał czerwone ściany i dywan, na szafkach stały jakieś statuetki i puchary.
Miał to, to i to, stało to, to i to... A mogłeś zapisać tak:
W gabinecie wyłożonym czerwonym dywanem stały luksusowe dębowe meble. Na półkach błyszczały statuetki i puchary, zapewne należące do...
Naprawdę - w tym tekście nic nie widać...
A czy mógłbyś powiedzieć jak takie życie tknąć? Jak zrobić, żeby nie były takimi kukełkami.

6
Przeczytałem, ze względu na tematykę. Zgadzam się w pełni z opinią, że dialogi są sztuczne i żaden gangster nie mówi w ten sposób. Jak chcesz tchnąć w nie trochę życia, to musisz poczytać najpierw o przestępczości zorganizowanej, zerknąć na biografie znanych gangsterów, pooglądać jakieś dokumentalne filmy, przejrzeć stenogramy z przesłuchań. Zobaczysz jaki jest klimat i musisz spróbować się wczuć.

Na początek przeczytaj sobie historię życia Sama Giancany ("Zdradzeni") - bez problemu w bibliotece powinieneś znaleźć. Nie zaszkodzi przeczytać Alfabet mafii", gdzie znajdziesz wywiady z gangsterami, które dadzą ci pewien obraz języka. Jeśli będziesz miał szansę, to przeczytaj też tę książkę - Jest to biografia Sammy'ego Gravano, w której klimatu jest aż nadto. Ciężko ją zdobyć, ale może jakoś da się ściągnąć. Pomocną lekturą, gdzie również znajdziesz zapisy rozmów jest książka Carla Sifakisa "Mafia amerykańska. Encyklopedia". Ktoś ją całą zamieścił po polsku w internecie. Jak poszukasz to znajdziesz. Ponadto, programy o przestępczości zorganizowanej, które bez problemu znajdziesz na youtube. Często są tam wypowiedzi mafiozów, albo nagrania z taśm policynych.

Na razie tyle, trochę researchu masz do zrobienia. Owocnej pracy!

[ Dodano: Nie 06 Lut, 2011 ]
Link nie działa, więc podaję tytuł biografii Gravano: "Underboss: Sammy the Bull Gravano's Story of Life in the Mafia".
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron